wtorek, 31 marca 2009

Ropa a słabnący dolar

Rosja i Chiny będą koordynować ze sobą wysiłki mające na celu wprowadzenie nowej waluty, która zastąpi dolara jako dominujący środek wymiany międzynarodowej. To kolejna po sugestiach Chińskiego wiceministra finansów informacja o tym, że globalnym graczom coraz bardzie zaczyna uwierać polityka ukrytego osłabiania dolara i przerzucania kosztów deficytu rządu Stanów Zjednoczonych na ich globalnych wierzycieli.

No dobrze, ale co to ma wspólnego z ropą? Otóż słabnący dolar nie leży Rosjanom z jeszcze jednego powodu, który dla Chińczyków nie jest tak istotny. Rosja, w przeciwieństwie do Chin jest potężnym eksporterem surowców strategicznych, w tym tytułowej ropy. A słabnący dolar sprawia, że kwotowanie cen ropy w tej walucie staje się kłopotliwe. Bo trudno jest wyznaczyć rzeczywistą cenę surowca w walucie, która realnie się deprecjonuje już od wielu lat i będzie deprecjonować się jeszcze bardziej.



Jeżeli spojrzymy na ceny ropy i dolara z szerszej perspektywy to zauważymy, że od końca lat '90 następowało postępujące osłabianie się dolara względem złota, euro i franka co skorelowało się z potężnym wzrostem cen ropy. Nie dziwi to. Dlaczego? Przecież jeżeli podajemy cenę surowca (na który globalne zapotrzebowanie wprawdzie fluktuuje, ale nie jest to fluktuacja rzędu 400%!!) w walucie, której realna siła nabywcza spada - to proste prawo ekonomii mówi o tym, że ceny inflacyjnie wzrosną. Monetaryzm z resztą w prosty sposób przekłada wzrost ilości pieniądza (dziś to drukowany z pasją dolar, a wcześniej kreacja dolarowej bańki łatwego kredytu) to ceny dóbr będą wzrastały.

Mamy zatem wyjaśnienie częściowej składowej cen ropy. Pozostałe składowe to rosnąca konsumpcja i spekulacja - rzecz oczywista.

Ciekawie relacje pomiędzy wydarzeniami w świecie ropy i wzajemnymi relacjami pomiędzy dolarem a euro prezentuje poniższy wykres (pożyczony stąd - skądinąd interesującego artykułu o tymże właśnie wzajemnym oddziaływaniu rynków ropy i walutowego).

Elementy zaznaczone na wykresie:
  1. Styczeń 1999 - start euro.
  2. Styczeń 1999 - październik 2000 - euro słabnie względem dolara.
  3. Listopad 2000 - Ceny ropy z Iraku zaczynają byc kwotowane w EUR.
  4. Kwiecień 2002 - OPEC sugeruje mozlisocc przejścia z kwotowaniem ropy na euro.
  5. Kwiecień 2002 - maj 2003 - euro wzmacnia się względem dolara.
  6. Czerwiec 2003 - Ropa iracka znowu zaczyna byc kwotowana w dolarach.
  7. czerwiec 2003 - wrzesień 2003 - euro słabnie zględem dolara.
  8. Październik 2003 - luty 2004 - Rosjanie zaczynają sugerować przejście z kwotowaniem cen ropy na euro, euro umacnia się do dolara.
  9. 10 luty 2004 - OPEC nie decyduje się na przejście na EUR.
  10. Luty 2004 - Maj 2004 - euro słabnie do dolara.
  11. Czerwiec 2004 - Iran sugeruje stworzenie rynku ropy konkurencyjnego do Londynu i Nowego Jorku.
  12. Czerwiec 2004 - euro znowu zaczyna odzyskiwać wartość względem dolara.

Podsumowując. Oprócz ujawniających się od niedawna kontestatorów amerykańskiego dolara jako waluty rezerwowej, od wielu lat role dolara jako waluty rozliczeniowej rynku ropy podważają jej producenci. Myślę, że te głosy nie ucichną i będą przybierały na sile. Na nad dolarem nie będzie płakała Wenezuela. Zapewne państwa arabskie także nie będą go żałować. Pytanie co nastąpi w zamian pozostaje otwarte. Albo Euro, albo SDRy, a może chiński Juan?

Update z 23.04.2009 - Natknąłem się ostatnio na interesujący artykuł na powyższe tematy. Polecam lekturę.

poniedziałek, 30 marca 2009

IKE w mBanku niezgodne z ustawą?

Zapewne większość osób słyszała o Indywidualnym Koncie Emerytalnym. Nie będę się tu rozwodził nad jego definicją. Faktem jest, że IKE jest oferowane przez wiele instytucji finansowych w Polsce. Jedną z nich jest mBank. Tak zwane mIKE może być realizowane w formie funduszu inwestycyjnego (jednego z kilku do wyboru), lokaty, ubezpieczenia. Mnie zainteresowało mIKE funduszowe, a w szczególności jego regulamin.

W czym zatem problem? Mianowicie we wspomnianym regulaminie nie znalazłem żadnych zapisów dotyczących częściowego zwrotu środków zgromadzonych na IKE. Zgodnie z nowelizacją ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o indywidualnych kontach emerytalnych (dokonaną poprzez ustawę z dnia 6 listopada 2008 r. o zmianie ustawy o indywidualnych kontach emerytalnych oraz niektórych innych ustaw) posiadacz IKE od 1 stycznia 2009 ma możliwość dokonania częściowego zwrotu środków wpłaconych na IKE (art 15a ustawy o IKE). Oczywiście konieczne jest wtedy uiszczenie odpowiedniego podatku "belki", jednak poprawia to mobilność naszych oszczędności.
Tyle ustawa. Jak już wspomniałem regulamin mBanku na ten temat milczy. Nie dziwi to specjalnie skoro datowany jest na 16 wrzesnia 2004. Widocznie prawnicy mBanku i TFI Skarbiec przespali nowelizację - dziwi to o tyle, że było o niej całkiem głośno.

Jeszcze bardziej jednak zdziwiła mnie odpowiedź mBanku na pytanie zadane im w tym temacie:
"Niestety na dzień dzisiejszy nie jest możliwa wypłata częściowa z jakiegokolwiek IKE prowadzonego poprzez mBank.
W najbliższym czasie planowane jest wprowadzenie takiej funkcjonalności."
Po pierwsze pracownik mLinii pomylił tu częściową wypłatę z częściowym zwrotem (ustawa nie definiuje "wypłaty częsciowej"). po drugie przerażający jest fakt, że cztery miesiące po wejściu w życie nowelizacji ustawy o IKE w żadnym (nie tylko funduszowym) IKE mBanku nie można z prawa przewidzianego tą ustawą skorzystać. Pocieszające jest, że pracują nad funkcjonalnością.

Nie wiem jak inne instytucje finansowe sobie radzą, pewnie podobnie. Mam porównanie jedynie z PKO, gdzie panuje małe zamieszanie. Na części swoich materiałów i stron (także w wersji umowy dostępnej ze strony BDM PKO) piszą już o częściowym zwrocie, a w czesci materiałów (np. w umowie na stronie www.obligacjeskarbowe.pl) nie. Niemniej jednak w przeslanej mi pisemnie informacji zaproszono mnie do placówki PKO celem podpisania stosownego aneksu do umowy wprowadzającego zapisy zgodne z nowelizacją.

Zatem punkt dla PKO, a mBank przegrywa seta.

Aktualizacja z dnia 19.12.2009 - powziąłem informację (po lekturze regulaminu wynika, że od 7 września), że uwzględnione już zostały możliwości dokonania wypłaty częściowej środków z mIKE. Tak więc wpis na dzień dzisiejszy już się zdezaktualizował.

0,7% wzrostu PKB w Polsce w 2009 roku

Według Economist Intelligence Unit Polska może liczyć na wzrost PKB w tempie 0,7% w 2009 roku. „The Economist” szacuje, że kolejny rok (2010) zamkniemy wzrostem na poziomie 2,2%. W zestawieniu z prognozami dla innych krajów to znakomity wynik. Nie należy jednak zapominać, że jeszcze nieco ponad miesiąc temu Bank Światowy prognozował dla Polski wzrost PKB w 2009 na 2,2%. Jednocześnie ja sam cały czas byłem sceptyczny wobec wszelkich prognoz wzrostu PKB ponad 1% w tym roku. Swoje nastawienie opisane w tamtym wpisie z 2 lutego nadal podtrzymuję.

Jednocześnie w przeciwieństwie do wcześniejszych prognoz, w których Polska wypadała lepiej na tle pozostałych krajów. Dzisiejsze doniesienia nie przekładają się na umocnienie złotówki. Widocznie za trwającym od piątku osłabieniem naszej waluty stoją inne czynniki niż poprzednio. Możliwe też, że inwestorzy przestają po prostu poważnie traktować jakiekolwiek prognozy, skoro na przestrzeni miesiąca są one tak zróżnicowane. Sytuacja jest szybkozmienna i niestety wydaje mi się, że pozostanie taka jeszcze przez jakiś czas.

PS. Uaktualnienie z 31.03.2009 - w dzisiejszym komunikacie Bank Światowy zrewidował przywołaną prognozę wzrostu PKB dla Polski do 0,5% opatrując ją jednocześnie klauzulą "pamiętajmy, że wszelkie prognozy obecnie są obarczone wielką niepewnością". No, a przecież pisałem że prognozy są zmienne i niepewne! Z resztą odnoszę wrażenie, że rynek już nie zwraca na nie uwagi bo dziś złotówka nieco się umacniała a giełda jedynie minimalnie spadła. Kończąc według Banku Światowego gospodarka USA skurczy się o 2,4 proc., w krajach strefy euro PKB spadnie aż o 2,7 proc., a Japonii o 5,3 proc.

niedziela, 29 marca 2009

Przegląd tygodniowy 23-29 marca

Najważniejsze informacje z ubiegłego tygodnia:
  • Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopę procentową o 25pb do 3,75%,
  • w lutym dynamika sprzedaży nowych domów w USA wyniosła 4,7% miesiąc do miesiąca (wobec prognozowanego 2,9% spadku),
  • w styczniu zamówienia w przemyśle w Strefie Euro spadły względem grudnia o 4,3% wobec prognozowanego spadku o 6,5%.
Indeks BDI na koniec tygodnia wynosił 1714 i spadł o 1,9%.

Waluty:
Złotówka pozostawała stabilna względem głównych walut aż do piątku kiedy fala realizacji zysków na wszystkich rynkach dosięgła także nasza walutę. W efekcie tylko w piątek złotówka osłabła względem dolara o prawie 5%, a względem franka o prawie 2,94%. Frank kosztował na koniec tygodnia 3,0595zł, dolar 3,4988zł, a euro 4,6520zł.

Złoto:
Przez cały tydzień złoto słabło względem dolara. Zmiany cen złota względem pozostałych walut w tym złotówki były pochodną różnic kursowych na poszczególnych parach. Uwidoczniło się to w piątek gdy mimo słabnięcia złota względem dolara, umocniło się ono względem euro i złotówki. Na koniec tygodnia cena złota wynosiła 3222zł/oz wobec 3225zł/oz w poprzedni piątek. W dolarach cena złota wynosiła 922,80$/oz.

Obligacje:
Początkowo nasze obligacje drożały, w związku z poprawą ogólnego klimatu inwestycyjnego na świecie. Poprawiał się przy tym w tym sentyment do papierów skarbowych innych niż amerykańskie. Obniżka stóp procentowych przez RPP pomagała obligacjom, a rentowność papierów 5-letnich spadła poniżej 5,8% Druga część tygodnia nastroje zmieniła. Inwestorzy zdali sobie ponownie sprawę, że nie można wykluczyć zwiększonej podaży obligacji przez Skarb
Państwa w drugiej połowie roku, więc na koniec tygodnia rentowność 5-letnich obligacji na powrót zbliżyła się do 5,9% (wobec 6,0% na koniec poprzedniego tygodnia).

Akcje:
Pierwsze trzy dni minionego tygodnia przyniosły silne wzrosty na GPW. Indeksy znalazły się w środę najwyżej od ośmiu tygodni i to po sześciu kolejnych dniach wzrostów z rzędu. Motorem wzrostów były między innymi PKN Orlen i Lotos, które silnie zwyżkowały po zapowiedzi rządu, że Agencja Rezerw Materiałowych odkupi od nich rezerwy ropy. W piątek nastąpiła zdecydowana realizacja zysków. Na koniec tygodnia WIG20 zyskał 4,5%, WIG 5,2%, mWIG 5,6%, a sWIG 6,3%. Obroty w całym tygodniu wyniosły 6,6 mld PLN i były najwyższe od
pięciu miesięcy.

sobota, 28 marca 2009

Bankowe papiery wartościowe

Zapewne każdy słyszał o obligacjach. To papiery wartościowe stanowiące zobowiązanie względem ich nabywcy. największym emitentem obligacji jest Skarb Państwa, ale emitowane są one także przez samorządy czy firmy. Pewnym specyficznym rodzajem papierów wartościowych są emitowane przez banki bankowe papiery wartościowe.
Bank emitując takie papiery zaciąga tym samym dług wobec ich nabywców. Emisja bankowych papierów wartościowych może nastąpić na warunkach podanych do publicznej wiadomości. Do warunków emisji należy zaliczyć rodzaj bankowych papierów wartościowych, termin składania ofert, oprocentowanie bankowych papierów wartościowych, termin wykupu b.p.w., warunki wcześniejszego wykupu b.p.w. Emisja bankowych papierów wartościowych została zastrzeżona tylko dla banków i jest regulowana przez prawo bankowe.

Instrumenty te mogą być emitowane w formie materialnej jak i w formie zdematerializowanej (wtedy pozostają zdeponowane w banku – emitencie papierów, a nabywcom wydaje się świadectwa depozytowe, które potwierdzają uprawnienie ich posiadaczy). Prawa z tytułu nabycia bankowych papierów wartościowych mogą być przedmiotem obrotu.

Dlaczego bankom opłaca się je emitować? Ponieważ mogą w znacznie bardziej korzystny dla siebie sposób określić warunki emisji. na przykład zastrzec, że b.p.w. nie podlegają wcześniejszemu wykupowi. Poza tym inne są przepisy dotyczące tworzenia rezerwy obowiązkowej niż w przypadku lokat.

Jest kilka istotnych różnic, które odróżniają b.p.w. od lokat i depozytów. Różnice te sprawiają, że b.p.w. są bardziej ryzykowne i mniej płynne a w zamian oferują wyższe oprocentowanie. Porównanie zawiera poniższa tabelka.


LokatyBankowe papiery wartościowe
  1. mogą być wcześniej zerwane
  2. nie mogą być przedmiotem zastawu lub obrotu (sprzedaży)
  3. są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny
  1. mogą być wcześniej odkupione tylko jeżeli dopuszczają to warunki emisji
  2. mogą być przedmiotem zastawu i obrotu
  3. niektóre ich rodzaje nie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny*
*brak gwarancji dotyczy niezdematerializowanych papierów na okaziciela.

Aktualnie udało mi się znaleźć tylko dwa banki które emitują bankowe papiery wartościowe. Są to Getin Bank i DnB Nord. Invest Bank oferował je do maja 2008 roku, al aktualnie nie emituje nowych. Nie robię tu porównania jak w przypadku lokat. Każdy musi przeanalizować sobie warunki emisji. Nie jest tego znowu aż tak dużo.

piątek, 27 marca 2009

Obligacje lepsze niż lokata?

W dzisiejszym papierowym wydaniu Rzeczpospolitej natrafiłem na artykuł, który sugeruje, że kupując obligacje można uzyskać wyższe oprocentowanie niż wkładając pieniądze na lokatę do banku. Ministerstwo Finansów zachęca do składania dyspozycji na zamianę już posiadanych papierów na nowe emisje, zamiast przedstawiania ich do wykupu, właśnie wyższymi odsetkami. Janusz Jankowiak (ekonomista Polskiej Rady Biznesu) uważa, że biorąc pod uwagę obniżki stóp oprocentowanie obligacji powinno być niższe o 0,5-0,8 punktów procentowych.

Postanowiłem zatem sprawdzić Jak wygląda porównanie obligacji z lokatami. Informacje na temat emisji obligacji dotyczą jeszcze aktualnych emisji marcowych i zostały pobrane ze strony www.obligacjeskarbowe.pl

Porównywałem oprocentowanie w ciągu pierwszego roku i dwóch lat dla lokat o stałym oprocentowaniu. Aktualnie najlepsze na rynku lokaty roczne pozwalają uzyskać oprocentowanie od 5,5-7%. Najlepsze lokaty dwuletnie o stałym oprocentowaniu pozwalają uzyskać od 5,5% do maksymalnie 6,25%.

Kupując dwuletnie obligacje DOS otrzymamy w ciągu dwóch lat stałe oprocentowanie 5,5% rocznie. Można powiedzieć iż jest to nieco lepiej niż średnia rynkowa lokat, ale w dolnych partiach jeżeli chodzi o te najlepsze.

Trzyletnie obligacje TZ o zmiennym oprocentowaniu dają 5,19% w pierwszym okresie odsetkowym zatem nieco gorzej niż najlepsze lokaty.

Czteroletnie obligacje COI o zmiennym oprocentowaniu dają w pierwszym okresie odsetkowym 6,5% co jest całkiem niezłym wynikiem jeżeli chodzi o lokaty roczne. Należy jednak mieć na uwadze, że w dalszych latach oprocentowanie będzie zmienne i będzie wynosiło 2,5% ponad wskaźnik inflacji.

Najlepszym chyba wyborem są 10 letnie obligacje EDO o zmiennym oprocentowaniu, które w pierwszym okresie odsetkowym dają aktualnie 7% rocznie. W dalszych latach ich oprocentowanie też będzie uzależnione od wskaźnika inflacji.

W przypadku obligacji należy pamiętać, że posiadają one w stosunku do lokat dwie zalety. Są gwarantowane przez Skarb Państwa (czego by nie mówili kontestatorzy przywołujący casus obligacji II RP jest to bezpieczniejsze niż jakikolwiek bank). Ponadto można je przedstawić do wcześniejszego wykupu nie tracąc dotychczas narosłych odsetek (szczegóły dotyczące wszcześniejszego wykupu zawarte w liście emisyjnym każdej serii obligacji).

Reasumując wydaje mi się, że o ile sam artykuł w Rzeczpospolitej został troszkę naciągnięty względem najlepszych dostępnych na rynku lokat rocznych i dwuletnich, to względem średniej oprocentowania lokat obligacje stanowią realną i konkretną alternatywę.

W najbliższym czasie postaram się przybliżyć nieco mechanizm lokowania środków w obligacje detaliczne.

Inwestycje w złoto fizyczne (3)

Ten wpis się już nieco zdezaktualizował, proponuję przejść do lektury najnowszej wersji pt. "Małe kompendium inwestowania w fizyczne złoto".

W poprzednich odcinkach opisywałem jaka jest zawartość kruszcu w wyrobach ze złota i w jakiej formie można kupić złoto w celach inwestycyjnych. Dziś kolejna istotna informacja dla potencjalnych inwestorów. Gdzie kupić.

Źródła zakupu złota fizycznego

1. Dealerzy w internecie - jednym ze źródeł zakupu złota są sklepy internetowe. Poniżej zestawienie kilku znanych mi sklepów:
  • e-numizmatyka: www.e-numizmatyka.pl - oferuje szeroki wybór monet kolekcjonerskich, bulionowych i sztabek. W przypadku sztabek marże są całkiem znośne, natomiast w przypadku monet bulionowych sięgają 20%
  • eMonety: www.emonety.pl i www.kursyzlota.pl (aktualnie to już to samo co e-numizmatyka) - podobnie jak w przypadku e-numizmatyki, w ubiegłym roku obie te firmy się połączyły aczkolwiek działają nadal różne strony internetowe.
  • www.numizmatyczny.pl - znacznie mniejszy wybór i ograniczona dostępność, oferuje monety kolekcjonerskie, sztabki i monety bulionowe; czasem można tam trafić okazję, niestety nie kupowałem wiec wiarygodności nie potrafię zweryfikować.
  • Mennica Polska - sklep internetowy oferuje wyłącznie wyroby Mennicy (w przeciwieństwie do wcześniejszych sklepów, które oferują produkty różnych mennic); jako że wyroby te są drogie i trudno dostępne (ograniczone nakłady) - stąd na ostatnim miejscu na liście.
  • Inne sklepy wymienione na liście dealerów na blogu.
2. Sklepy numizmatyczne - mogą byc przede wszystkim źródłem monet kolkcjonerskich. Rzadko spotyka się tam sztabki czy monety bulionowe (te prędzej). Stanowią raczej bezpieczne źródło zakupów za gotówkę, jednak marże mają często (choć nie zawsze) wyższe niż w internecie. Odpadaja jednak koszty transportu.

3. NBP - Narodowy bank polski może być źródłem złotych Orłów Bielików i złotych monet kolekcjonerskich. Ceny tych walorów jakie są każdy może sobie sprawdzić i porównać. Zaleta jest taka, że to bank i raczej bezpieczne źródło złota.

4. Raiffeisen Bank - w wybranych oddziałach Raiffeisen Banku można kupić (teoretycznie) złote monety Wienner Philharmoniker. Piszę "teoretycznie" bo od kilku miesięcy w moim mieście oddział Raiffeisena nie ma tych monet. Aktualnie także inne banki oferują sprzedaż złota - porównaj tutaj.

5. Kantory/lombardy - złotem handlują owszem niektóre z nich, ale jako źródło do zaopatrywania się nie polecam ze względu na wysokie marże. Ceny są czasem nawet o 30% wyższe niż w internecie.

6. Allegro - wybór złota na Allegro jest spory, kwestią zaufania do sprzedających jest bezpieczeństwo zawieranych tam transakcji. Czasem można trafić na ciekawe aukcje o atrakcyjnych cenach, należy jednak bezwzględnie być bardzo ostrożnym i znać się na temacie żeby nie dać sobie sprzedać czegoś co tylko udaje złoto. Ceny są dosyć atrakcyjne - powiedziałbym"rynkowe".

-->


Już za tydzień na zakończenie cyklu podsumowanie - gdzie można sprzedać wcześniej zakupione złoto.

<-Poprzedni odcinek
Następny odcinek->

PS. Wpis aktualizowany 19.10.2011

czwartek, 26 marca 2009

Upadek dolara i nowa waluta rezerwowa

Pisałem niedawno o de facto dewaluacji dolara. Otóż jak wszyscy (albo przynajmniej niektórzy) wiedzą, dolar jest obecnie główną walutą rezerwową świata. To znaczy, że banki centralne swoje rezerwy walutowe lokują właśnie w dolarze. Ma to swoje implikacje dla polityki gospodarczej USA (eksport inflacji i finansowanie deficytu), o czym jednak nie będę się rozpisywał. Faktem jest coraz większa ostrożność względem dolara i powolna utrata zaufania do niego jako waluty rezerwowej.

Dużą rolę do odegrania i wiele do powiedzenia mają tutaj Chiny. Ich rola jest istotna o tyle, że są największym posiadaczem dolarowych rezerw walutowych (na co pozwalali im przez lata sami Amerykanie). Należy wiec czytać miedzy wierszami wypowiedzi przepełnionych troską o dobro Ameryki Chińczyków. Przepełnionych troską, bo dewaluacja dolara następująca w niekontrolowany sposób działa na ich szkodę zmniejszając wartość chińskich rezerw ulokowanych w tej walucie.

Co więc mówią Chiny? Z jednej strony jak zakomunikowała wiceprezes chińskiego banku centralnego Hu Xiaolian, inwestowanie w rządowe papiery wartościowe w USA "stanowi ważny element ogólnej strategii inwestycyjnej Chin i praktyka ta będzie kontynuowana". Chiny zainwestowały w amerykańskie obligacje rządowe i inne papiery wartościowe w USA około połowy z 2 bln dolarów swoich rezerw dewizowych. Zdaniem bankierów jednak możliwe, że aż dwie trzecie z 2 bilionów dolarów chińskich rezerw ulokowane jest w dolarach, głównie w amerykańskich papierach wartościowych. Nie dziwi więc troska, o której pisałem.

Z drugiej strony chyba Chińczycy mają plan. W opublikowanym we wtorek eseju, prezes chińskiego banku centralnego Zhou Xiaochuan wskazuje, iż światowy kryzys gospodarczy wykazał słabość międzynarodowego systemu finansowego i głównym celem winno być "powołanie światowej rezerwy finansowej, nie związanej z walutą jakiegokolwiek indywidualnego kraju". Chiny, jako największy posiadacz rezerw walutowych w dolarach, są zaniepokojone ryzykiem inflacyjnym, które może być wywołane, kiedy Fed zacznie dodrukowywać pieniądze, aby sfinansować wdrażane plany pomocowe. Aby zmienić obecną sytuację Zhou proponuje rozszerzenie roli specjalnych praw ciągnienia (SDR), chińska propozycja zakłada rozszerzenie koszyka bazowego dla SDRów o wszystkie główne waluty świata i ustalenie porozumienia wymiany między SDRami a poszczególnymi walutami, aby mogły one być używane w handlu i transakcjach międzynarodowych.

Specjalne prawa ciągnienia (Special Drawing Rights, SDR) to międzynarodowa jednostka rozrachunkowa, mająca charakter pieniądza bezgotówkowego. SDR została utworzona w celu stabilizacji międzynarodowego systemu walutowego przez MFW w 1967 roku. Początkowo wartość jednostki SDR była wyznaczana jako wartość 0,888671 g czystego złota (zwana była czasem „papierowym złotem”), od 1974 roku jest wyznaczana na podstawie koszyka walut, składającego się obecnie z euro, jena, funta szterlinga i dolara, w proporcjach zależnych od wagi danej waluty w międzynarodowych transakcjach finansowych. Jednostki SDR zostały wyemitowane dwukrotnie. Po raz pierwszy, w latach 1970-72. W trzech transzach, łącznie 9,4 mld. Drugi raz w latach 1979-81 w sumie 12 mld, również w trzech transzach. Jednostki SDR przyznawane są krajom-członkom MFW proporcjonalnie do ich udziałów wniesionych do MFW. W 1997 roku podjęto uchwałę o potrzebie kolejnej emisji SDR, jednak do chwili obecnej nie została ratyfikowana. Do ratyfikacji potrzebnych jest 85% głosów na Radzie Gubernatorów Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ratyfikację blokują Stany Zjednoczone (z oczywistych względów aby nie osłabiać pozycji dolara jako waluty rezerwowej).

Można się zatem spodziewać wokół tego tematu dosyć istotnej dyskusji na zbliżającym się szczycie G20. Nie tylko z resztą Chińczycy dostrzegają problem. Prezydent Niemiec Horst Koehler opowiedział się za opracowaniem pod auspicjami ONZ zasadniczej reformy międzynarodowego systemu finansowego i gospodarczego. "Pozostaję przy mojej propozycji Bretton Woods II" - powiedział Koehler podczas dorocznego wystąpienia w Berlinie. Wygląda wiec na to, że Chińczycy znajdą na posiedzeniu G20 partnera do rozmowy na temat nowej koncepcji finansowej dla międzynarodowych rynków walutowych.

Uaktualnienie z 27.03.2009 - Rosyjski wiceminister finansów poinformował, że Rosja chce zwołać międzynarodową konferencję poświęconą stworzeniu nowej globalnej waluty. Jest to niejako odpowiedź na postulaty Chińskie zgłoszone na początku tygodnia.

Informacja z 31.03.2009 - Arkadij Dwokowicz doradca ekonomiczny rosyjskiego prezydenta powiedział, że Rosja i Chiny będą koordynować ze sobą wysiłki mające na celu wprowadzenie nowej waluty, która zastąpi dolara jako dominujący środek wymiany międzynarodowej.

środa, 25 marca 2009

Rada Polityki Pienięznej po raz kolejny obniżyła stopy procentowe o 25pb

RPP na zakończonym w środę posiedzeniu obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych.Obniżka ta była zgodna z oczekiwaniami analityków. Dzisiejsza obniżka jest piątą z kolei - w listopadzie oraz lutym RPP obniżyła stopy o 25 pb, a w grudniu i styczniu o 75 pb. Rynek oczekuje, że za trzy miesiące stopa WIBOR spadnie do ok. 3,78% i ustabilizuje się na tym poziomie.

Decyzja Rady nie sprowokowała istotnej reakcji złotego. W dalszym ciągu głównym czynnikiem determinującym notowania polskiej waluty w kolejnych dniach pozostają nastroje na świecie i zmiany na rynku eurodolara.

wtorek, 24 marca 2009

Inwestycje alternatywne

Inwestycje alternatywne nie zaliczają się do tak zwanych tradycyjnych form inwestowania. Są one specyficzne poprzez charakter samej inwestycji, aktywa będące jej przedmiotem, specyfikę, itd. Obejmują one zakup dzieł sztuki, przedmiotów kolekcjonerskich, znaczków, monet, inwestycje w sport, etc.

Główna korzyść związana takimi inwestycjami, to przede wszystkim zmniejszenie zmienności wahań portfela, skuteczniejsza dywersyfikacja oraz wykorzystanie niskiej korelacji z innymi, tradycyjnymi klasami aktywów. Na przykład inwestycje w dzieła sztuki są w mniejszym stopniu skorelowane z rynkami finansowymi niż różne rodzaje aktywów na tych właśnie rynkach. Takie inwestycje charakteryzują się zazwyczaj wyższa barierą wejścia i niższą płynnością (choć nie zawsze).

Niektórzy do inwestycji alternatywnych zaliczają także fundusze hedgingowe, fundusze private equity i fundusze funduszy. Ja wolałbym inna definicję. Za inwestycje alternatywne proponowałbym uznać zatem inwestycje w inne klasy aktywów nisko skorelowane z rynkami finansowymi. Pod tym względem inwestycje w ziemię i nieruchomości można byłoby zaliczyć właśnie do inwestycji alternatywnych. Złoto zaś stałoby gdzieś na granicy.

Ale czy wszystkie inwestycje alternatywne dostępne jedynie dla wielkich inwestorów? Otóż nie. Wprawdzie dzieła sztuki mogą kosztować i miliony dolarów, ale czasem da się kupić dzieło jakiegoś perspektywicznego artysty w przystępnej cenie.

Innym przykładem mogą być monety kolekcjonerskie na których w roku 2007 można było sporo zarobić, a rozważnie lokując w nie oszczędności myślę, że będzie to możliwe także w przyszłości.

Podobnie walory filatelistyczne. Także tutaj uważnie dobierając przedmiot inwestycji można nieźle zarobić. Przykładem są znaczki wycofane z obiegu, posiadające błędy czy rzadkie okazy wydane w niewielkim nakładzie.

Inne przykłady to antyki, sztuka, stare rękopisy, mapy, wina (tak, tak niektórzy inwestują w wina)...

Generalną zasada która wyłania się z powyższego jest fakt, że to nie ilość pieniędzy przeznaczona do zainwestowania jest najważniejsza w tego typu inwestycjach. Tutaj (z racji niewielkiej liczby analiz dostępnych publicznie i specyfiki danego rynku) najistotniejsza jest dogłębna wiedza o przedmiocie inwestycji. Nie znając się na filatelistyce czy numizmatyce, albo obrazach trudno będzie o korzystne lokowanie w tych dziedzinach swojego kapitału.

poniedziałek, 23 marca 2009

Kolejny bilion dolarów na gaszenie kryzysu

Pamiętacie jak kiedyś pisałem o bad-banku? No to dziś, długo wyczekiwane, wystąpienie Timothiego Geithnera przyniosło plan utworzenia czegoś właśnie a'la bad-bank. Trochę inaczej się to będzie nazywało, bo TARP (Toxic/Troubled Assets Relief Program).

Rząd USA zamierza przeznaczyć na to z budżetu najpierw od 75 do 100 miliardów dolarów. Liczy jednak również na udział w wykupie prywatnych instytucji finansowych, którym udzieli w tym celu niskooprocentowanych pożyczek z Federalnej Korporacji Ubezpieczenia Depozytów Bankowych (FDIC) i Rezerwy Federalnej. Oczyszczenie banków z obciążających ich bilanse złych aktywów ma odmrozić kredyt i ustabilizować rynki finansowe. Plan przewiduje wykupienie aktywów łącznej wartości 1 biliona dolarów.

Giełdy na wieść o ogłoszeniu planu oszalały ze szczęścia (widocznie inwestorzy byli już tak zmaltretowani przedłużającymi się spadkami, że takie informacje zainicjowały odbicie). Nie neguję rodzącego się wybicia, wątpię jednak w uzasadnienie aż takiego entuzjazmu.

Zdaniem ekonomistów pieniądze z funduszu TARP nie wystarczą na pełną realizację planu, ponieważ część środków z niego wydano już na ratowanie niektórych banków przed bankructwem. Niektórzy eksperci oceniają, że rząd będzie potrzebował dodatkowych 400 mld dolarów. Zdaniem Paula Krugmana, noblisty z dziedziny ekonomii, USA ryzykują upadłość banków, opierając się na założeniu, że nie było bańki na rynku nieruchomości, a poziom długu mieszkaniowego nie stanowi problemu. Krugman twierdzi, że plan Geithnera prawie na pewno skończy się porażką.

Program powinien chyba nazywać się TRAP (pułapka). Problemem pozostaje sfinansowanie tak ogromnych sum. To już kolejne setki miliardów dolarów któe rząd USA wyjmuje ze skarbca jak magik wyjmujący królika z kapelusza. Pytanie skąd rząd USA bierze w takim tempie kolejne biliony dolarów? Teoretycznie w ramach programu TARP aktywa mają, po ustabilizowaniu sytuacji, zostać sprzedane i w ten sposób pieniądze wydane ze skarbca powinny do niego wrócić. Tylko, że przypomina to odkładanie problemu na później, rozwiazanie tymczasowe, które wcale niekoniecznie może okazac się remedium na całe zło. Bo za pięć lat system finansowy świata może po obecnym katakliźmie wyglądać zupełnie innaczej.

W każdym razie po początkowej euforii na rynkach finansowych nieuchronnie przyjdzie opamiętanie a potem dreszcz strachu co dalej. Tego właśnie momentu w trwajacym obecnie ruchu w górę należy pilnować.

Duży rozrzut prognoz walutowych

Kiedyś zastanawiałem się nad prognozowaniem kursu walutowego. Jak widać z opublikowanych właśnie prognoz nadal rozbieżność banków co do prognoz jest duża i tym większa im dłuższy termin prognozowania. W mojej opinii próby przewidzenia kursu w perspektywie ponad rocznej, są w obecnych burzliwych czasach wróżeniem z fusów. Natomiast nawet w okresie najbliższych czterech kwartałów rozbieżności co do prognoz są duże. Zestawiłem je w poniższej tabelce.

Okres BNP Paribas Deutsche Bank Morgan Stanley Erste Bank JP Morgan
2Q 2009 5,00 zł 4,90 zł 4,90 zł 4,50 zł
3Q 2009 5,40 zł
4,25 zł 4,25 zł
4Q 2009 5,20 zł 4,70 zł 4,65 zł 3,87 zł 3,80 zł

Mediana dla kursu euro wobec złotego w połowie roku, wyznaczona na podstawie prognoz 25 banków, wynosi 4,67, a na koniec 2009 r. 4,29 zł.

Jednocześnie należy mieć na uwadze, że te prognozy będą musiały być weryfikowane w miarę rozwoju sytuacji i decyzji podejmowanych przez Szwajcarski Bank Centralny. Szwajcarii jest nie na rękę umacniający się frank ponieważ uderza on w eksport tego kraju. Tymczasem to między innymi do franka uciekają rezerwy dolarowe. Niewykluczone zatem, że SNB będzie musiał kontynuowac politykę "dodruku" franka. Z kolei ze względu na powiązanie z frankiem polskiego długu może to wpłynac na relatywne umacnianie sie naszej waluty.

niedziela, 22 marca 2009

Przegląd mijającego tygodnia 16-22 marzec

Najważniejsze informacje z ubiegłego tygodnia:
  • Fed po dwudniowym posiedzeniu ogłosił, iż nabędzie obligacje rządu USA za łączną kwotę 300 mld dolarów w ciągu sześciu miesięcy, ponadto Rezerwa Federalna zamierza nadal skupować obligacje hipoteczne za kolejne 750 mld dolarów,
  • Produkcja przemysłowa w Polsce spadła o 14,3% rok do roku (prognoza wynosiła -16,6%)
Indeks BDI na koniec tygodnia wynosił 1782 i spadł o 16%.

Waluty:
Złotówka skorygowała swoje umocnienie z ubiegłego tygodnia, ale przede wszystkim względem franka, w stosunku do którego osłabła w ciągu tygodnia o 2,35%. W związku z dewaluacją dolara ten osłabł względem wszystkich walut, w tym w stosunku do złotówki o 2,4% w ciągu tygodnia. Euro, które początkowo także spadało, a po decyzji Fed znalazło się nawet na
poziomie 4,414 PLN, odbiło i na koniec tygodnia euro 4,561 PLN czyli o 1,9% więcej niż w zeszły piątek. Na koniec tygodnia frank szwajcarski kosztował 2,9928zł, dolar 3,3753zł, a euro
4,5823
zł.

Złoto:
Podobnie jak rynek walutowy także rynek złota stał w tym tygodniu pod znakiem decyzji FED. W chwilę po jej ogłoszeniu złoto umocniło się względem dolara i innych walut o około 4% i kontynuowało tę zwyżkę aż do piątkowego poranka. Względem złotego złoto zakończyło tydzień zaledwie 1% wyżej niż w poniedziałkowy poranek. Wynikało to z osłabienia się dolara względem złotówki, które zniwelowało skok cen złota wyrażony w USD. Na koniec tygodnia złoto kosztowało 3225zł/oz.


Obligacje:
W związku z osłabieniem się dolara i w związku z tym relatywną stabilnością złotego względem koszyka walut, pod koniec tygodnia rentowność obligacji wzrosła. Rynki trwają w oczekiwaniu na marcowe posiedzenie RPP i decyzje w sprawie stóp procentowych.

Akcje:
Tydzień zaczął się obiecująco, od wzrostu WIG20 i utrzymania indeksu powyżej 1500 pkt. Ale dwa kolejne dni to już spora przecena na GPW i to pomimo relatywnie dobrych nastrojów na świecie. Odbicie nastąpiło w czwartek i piątek (równolegle z przeceną na Wall Street i w Azji). W skali tygodnia WIG zyskał 1,2%, WIG20 1,7%, mWIG 1,7%, a sWIG 3,1%. Choć skromny, był to trzeci wzrost indeksów giełdowych z rzędu.

Fundusze złota

Pisałem jakiś czas temu o certyfikatach na złoto, a także o złocie w sztabkach, monetach i biżuterii. Na naszym rynku pojawił się niedawno jeszcze jeden sposób lokowania pieniędzy w instrumenty oparte na złocie. Są to fundusze inwestycyjne opierające swoje strategie na rynku złota i instrumentów z nim związanych.



Pierwszym z funduszy jest Ivestors Gold FIZ (dostępny za pośrednictwem biura maklerskiego BGŻ i bezpośrednio na GPW kod: INVGLDFIZ). Fundusz lokuje środki przede wszystkim w instrumenty pochodne, których cena zależy bezpośrednio lub pośrednio od ceny rynkowej walut
obcych oraz złota, srebra, platyny i palladu, akcje (spółek, które działaja w branży poszukiwania, rozwoju i eksploatacji złóż metali szlachetnych) , obligacje polskie i państw OECD, instrumenty rynku pieniężnego, waluty, jednostki uczestnictwa lub certyfikaty inwestycyjne funduszy inwestycyjnych polskich i zagranicznych. Fundusz zatem nie inwestuje w złoto fizyczne. (W dniach 9-24 marca 2009 r. jest prowadzona sprzedaż Certyfikatów Inwestycyjnych funduszu Investor Gold FIZ. Zapisy na Certyfikaty są przyjmowane w Punktach Subskrypcyjnych Biura Maklerskiego Banku BGŻ. Cena emisyjna jednego Certyfikatu wynosi 1.530,10 zł. Zapis można złożyć na jeden Certyfikat lub jego wielokrotność.)

Drugim funduszem jest DWS Gold (dostępny np. w supermarkecie mBanku). Od 70 do 100% wartości aktywów netto funduszu lokowane jest w jednostki uczestnictwa emitowane przez subfundusz zagraniczny DWS Invest Gold and Precious Metal Equities i/lub fundusz DWS Gold Plus. Aktywa subfunduszu DWS Gold są pośrednio inwestowanie w akcje przedsiębiorstw sektora eksploracji, wydobycia, produkcji lub przetwarzania metali szlachetnych (złoto, pallad, platyna, srebro). Inwestycje mogą być również realizowane w formie lokat na rachunkach powierniczych metali szlachetnych oraz za pośrednictwem transakcji terminowych i opcyjnych bazujących na metalach szlachetnych. Fundusz może inwestować zatem pośrednio w fizyczne złoto, nie ma jednak okreslonych limitów maksymalnej i minimalnej pozycji w tym metalu.

Zainteresowani mogą także przyglądnąć się trzeciemu znalezionemu przeze mnie tj. Schroders Surowcowy nie jest to stricte fundusz metali szlachetnych. Posiada dosyć szerokie spektrum inwestycyjne związane z surowcami. W szczególności do 20% portfela może lokować w pojedynczy surowiec lub kategorię kontraktu terminowego w tym w złoto.

Należy tu przy okazji zauważyć, że w przypadku funduszy inwestujących nie bezpośrednio w metal fizyczny, ale w akcje spółek wydobywczych i przetwórczych istnieje pewne ryzyko. Otóż spółki te często zawierają wieloletnie kontrakty sprzedaży wydobytego złota po stałej cenie. O ile jest to słuszna strategia w przypadku spadkowego trendu cen złota, to w przypadku trendu wzrostowego takie podejście nie pozwala tym spółkom korzystać ze wzrostu cen kruszcu. Zatem wzrost cen złota może nie w pełni przekładać się na ich zyskowność i dalej na ceny akcji. Wiecej na ten temat można znaleźć tutaj i tutaj, oraz tu.

sobota, 21 marca 2009

SKOK - co to jest?

Uwaga z 03.12.2013 - cześć tego wpisu zdezaktualizowała się, na dzień 03.12.2013 SKOKi są już pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego i posiadają gwarancje BFG.

Wiele osób zapewne spotkało się już z informacjami na temat SKOKów. Często informacje te maja bardzo mierzalna wartość wyrażoną wyższym oprocentowaniem lokat czy niższym kredytów. Czym zatem są SKOKi?

Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe (SKOK) to instytucje parabankowe. W rozumieniu prawa SKOK nie jest bankiem, działa na podstawie ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo kredytowych i ustawy prawo spółdzielcze. Dzięki takiemu sformułowaniu prawnemu nie podlega kontroli przez te same instytucje, które kontrolują banki. W ustawie zostało zapisane, że SKOKi prowadzą działalność niezarobkową (non-profit), a ich działalność sprowadza się przede wszystkim do umożliwienia dostępu do tańszych pożyczek i kredytów osobom, które, ze względu na niezbyt wysokie dochody, nie mogą takich uzyskać w bankach.

Członkami SKOK mogą być osoby fizyczne, połączone więzią o charakterze zawodowym lub organizacyjnym, a w szczególności pracownicy zatrudnieni w jednym lub kilku zakładach pracy, względnie osoby należące do tej samej organizacji społecznej lub zawodowej. Aby mimo takich obostrzeń członkami SKOK mogli zostać ludzie nie będący w jednej wspólnocie - stworzono między innymi Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej (działające przy SKOK Stefczyka) czy Stowarzyszenie Wspierania Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych "KREATOR" (działające przy SKOK Kopernika) - chcąc skorzystać z produktów SKOK wystarczy zapisać się do takowego stowarzyszenia. W mojej osobistej opinii takie działania stanowią naginanie prawa i próbę obejścia ustawy, której intencje były inne. niestety pozwala na to silne lobby skupione wokół środowiska SKOKów, a w szczególności Kasy Krajowej SKOK, w której wszystkie kasy są obowiązkowo zrzeszone.

Tak więc stworzono wytrych do tego, aby SKOKi mogły zastępować banki w niektórych obszarach działalności i świadczyć niemalże powszechne usługi bankowe. Stąd w mojej opinii celowe wydaje się planowane włączenie nadzoru nad systemem SKOK pod skrzydła Komisji Nadzoru Finansowego.

Aby zostać członkiem Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo - Kredytowej należy:
  • wypełnić deklarację członkowską,
  • opłacić wpisowe,
  • wykupić przynajmniej 1 udział zwracany w przypadku wystąpienia z kasy,
  • wnieść wkład członkowski zwracany w przypadku wystąpienia z kasy,
  • jeśli SKOK działa przy stowarzyszeniu - trzeba również do niego przystąpić (wypełnić deklarację członkowską i opłacić wpisowe).
Bezpieczeństwo depozytów w SKOK.
W skład systemu SKOK wchodzi Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK, które - poczynając od maja 1998 roku - ubezpiecza oszczędności zgromadzone w SKOK-ach. Gwarantuje ono wypłatę 100% oszczędności każdego członka SKOK do wysokości 50 000 euro w przypadku ogłoszenia upadłości Kasy lub wykreślenia jej z rejestru spółdzielni. Składka z tytułu tego ubezpieczenia nie obciąża członków Kasy, gdyż opłacana jest przez SKOK - jest to ubezpieczenie obowiązkowe. Poziom gwarantowania depozytów jest zatem podobny do tego ze strony Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Oferta SKOK
  • Depozyty - zwykle oprocentowanie w niektórych kasach (nie wszystkich) jest trochę wyższe niż w bankach. Nie podaję tu pełnego rankingu lokat w SKOKach gdyż ich dostępność zależy od lokalizacji i miejscowości.
  • Kredyty - zwykle dla członków SKOK jest łatwiej otrzymać kredyt niż uzyskać go w banku.
  • ROR-y
  • Ubezpieczenia
  • IKE
  • Ubezpieczeniowe Fundusze Kapitałowe
  • Fundusze Inwestycyjne
  • Karty Kredytowe
Więcej informacji na temat SKOKów, oraz ich oferty można znaleźć na stronie Kasy Krajowej SKOK.

Podsumowując to co opisałem o SKOKach chciałbym dodać, że ich działalność nie przestaje budzić kontrowersji. Przykładem może być wydany w piątek komunikat KNF, którego fragment cytuję poniżej (podkreślenia moje):

"W opinii Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego prowadzona w ostatnich dniach działalność reklamowo – promocyjna Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK): „Nie wińcie nas, nie jesteśmy bankiem!” wprowadza konsumentów w błąd, dyskredytując konkurencyjną dla SKOK działalność banków odnosząc się przede wszystkim w odniesieniu do stopnia bezpieczeństwa depozytów przez nie gromadzonych. W konsekwencji praktyka prowadzona przez spółdzielcze kasy może powodować zakłócenia prawidłowego funkcjonowania całego rynku finansowego."

To po części zainspirowało mnie do napisania tego artykułu. Jak podkreślono w komunikacie:

"działalność SKOK nie jest nadzorowana przez Komisję Nadzoru Finansowego, w związku z tym KNF nie ma wobec nich uprawnień interwencyjnych, a klienci kas spółdzielczych nie mają możliwości składania skarg na ewentualne nieprawidłowości. Depozyty w nich zgromadzone nie podlegają gwarancjom Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. SKOK zwolnione są z obowiązków dotyczących, m.in. wypełniania norm ostrożnościowych. Nie są poddane także przepisom dotyczącym utrzymywania rezerwy obowiązkowej."
I to by było tytułem podsumowania i odpowiedzi na pytanie dlaczego lokaty w SKOKach są korzystniej oprocentowane.

PS. Uaktualnienie z 24.03.2009 - Tak się złożyło, że trzy dni po opublikowaniu tego wpisu Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z konstytucją przepisów pozwalających (a w zasadzie znoszących zakaz) SKOKom na udzielanie pożyczek na dłuższy termin. Zaskarżony przepis jest niekonstytucyjny od chwili ogłoszenia orzeczenia w Dzienniku Ustaw. Dzięki temu podpisane w ciągu ostatnich lat długoterminowe umowy kredytowe ze SKOK-ami nie zostaną unieważnione.

piątek, 20 marca 2009

Inwestycje w złoto fizyczne (2)

Ten wpis się już nieco zdezaktualizował, proponuję przejść do lektury najnowszej wersji pt. "Małe kompendium inwestowania w fizyczne złoto".

W poprzednim odcinku pisałem o zawartości złota w różnych wyrobach wykonanych z tego metalu. Dziś chciałbym przejść do sedna - czyli w jakiej formie możemy inwestować w złoto fizyczne.

Formy złota fizycznego

1. Sztabki - sztabki złota mają formę płaskich prostokątnych odlewów wykonanych ze złota próby .999. Najczęściej występują one w wagach 1,2,5,10,20,100,1000 gram oraz 1/2 uncji oraz 1 uncja. Każda sztabka zwykle opisana jest nazwą producenta, próbą złota z którego została wykonana oraz wagą. Bardzo często sztabki zamknięte są w plastikowych hermetycznych opakowaniach zwanych "certi card" ze względu na kształt karty kredytowej. Opakowanie takie często zawiera dodatkowy certyfikat wybicia. Czasem spotyka się na sztabkach lub certyfikatach podane numery seryjne (można je zweryfikować na stronach internetowych producenta). W naszych warunkach można nabyć sztabki z rodzimej Mennicy Polskiej i sztabki z mennic zagranicznych.
  • Sztabki Mennicy Polskiej - 5g, 10g, 20g, 1 uncja (31,1g), 50g, 100g i 250g, zapakowane w ochronne opakowanie z certyfikatem, niestety trudno dostępne i dosyć drogie (cena potrafi sięgać 30% ponad cenę spot złota). Poniżej przykładowe zdjęcie.
  • Sztabki innych mennic - dostępne w Polsce są sztabki mennicy australijskiej, PAMP w Szwajcarii, mennicy niemieckiej i innych. Zwykle ceny u dealerów kształtują się około 15% ponad cenę spot. Zwykle pakowane w opakowania plastikowe z certyfikatem. Poniżej kilka przykładowych zdjęć.

2. Monety bulionowe - czyli innymi słowy monety lokacyjne, są to monety bite przez mennice różnych państw, czasem nie nie posiadające oznaczenia waluty, mające za to wartość określoną w kruszcu z którego zostały wybite. Najczęściej można spotkać następujące:
  • Orzeł Bielik - próby 999,9 emitowany przez NBP. Na rewersie - stylizowana sylwetka orła bielika oraz informacja o masie monety. Na awersie godło RP oraz nominał. Brzeg gładki. Do monety dołączony jest certyfikat wraz z danymi technicznymi oraz krótkim opisem. Dostępne nominały to: 50 zł o masie 1/10 oz średnica 18,0mm; 100 zł - 1/4 oz, 22,0 mm; 200 zł - 0,5 oz, 27,0 mm; 500 zł - 1 oz, 32,0 mm.

  • Krugerrand - bite ze złota próby .916 w mennicy południowoafrykańskiej są prawnym środkiem płatniczym w RPA (obecnie nie używanym jako waluta, a raczej lokata). Jest to najpopularniejsza moneta bulionowa na świecie. Dostępne są monety 1 oz, 1/2 oz, 1/4 oz i 1/10 oz. Szczegółowe parametry monet można znaleźć tutaj. Poniżej zdjęcie:
3. Monety kolekcjonerskie - wykonane ze złota (różnej próby w zależności od parametrów emisji) mogą stanowić lokatę kapitału ze względu na dwie podstawowe składowe swojej ceny. Pierwszą składową jest wartość zawartego w monecie kruszcu. Można obliczyć jego wartość mnożąc wagę monety przez wyrażoną w promilach próbę zawartego w niej złota. Przykładowo, typowa moneta kolekcjonerska emitowana ostatnimi laty przez NBP o nominale 200zł waży 15,5g i wykonana jest ze złota próby 900. Zawiera zatem 13,95g czystego złota. Inna moneta o nominale 100zł wydawana przez NBP waży 8g i także wykonana jest z także ze złota próby 900, zawiera zatem 7,2g złota. W ten sposób można znając zawartość złota w monecie obliczyć jego cenę.
Drugą składową ceny monet kolekcjonerskich jest ich wartość kolekcjonerska wynikająca z ich artystycznego wykonania i wysokości nakładu. W przypadku inwestowania w złoto jako takie, interesuje nas ona o tyle aby była jak najniższa w momencie zakupu i najwyższa w momencie sprzedaży, ale przede wszystkim interesuje nas cena złota. W przypadku zakupu monet po cenie emisyjnej, wartość "kolekcjonerska" przekłada się na marżę emitenta (NBP).

4. Biżuteria i złom złota - może stanowić także pewnego rodzaju lokatę kapitału, aczkolwiek ceny są tu znacznie bardziej zróżnicowane. W przypadku biżuterii mamy do czynienia z wielością prób (przykład obliczenia rzeczywistej zawartości kruszcu podałem powyżej), i zróżnicowaniem cen (wynikającym z walorów artystycznych wyrobu). Biżuteria jako lokata powinna być wyceniana w portfelu po cenie złomu złota aby uniknąć niespodzianek w przypadku sprzedaży. Takie podejście rzutuje oczywiście na podejście do zakupu. Należy jednak pamiętać, że podstawowym przeznaczeniem biżuterii jest ozdabianie, a nie lokata.

-->


W kolejnym odcinku - już za tydzień - gdzie można kupić złoto fizyczne.

<-Poprzedni odcinek
Następny odcinek->

czwartek, 19 marca 2009

Dewaluacja dolara

Wczoraj FED po dwudniowym posiedzeniu ogłosił, iż nabędzie obligacje rządu USA za łączną kwotę 300 mld dolarów w ciągu sześciu miesięcy. Ponadto Rezerwa Federalna zamierza nadal skupować obligacje hipoteczne za kolejne 750 mld dolarów. Komunikat Fedu zawierał również pesymistyczną ocenę stanu amerykańskiej gospodarki. Wskazywano w nim na rosnące bezrobocie, spadek wartości nieruchomości, dekoniunkturę na rynku akcji i trudności z dostępem do kredytu.

De facto wykup obligacji oznacza dodruk pieniędzy i monetaryzację długu publicznego co prowadzi wprost do zmniejszenia siły nabywczej dolara. Mamy zatem do czynienia z dewaluacją dolara względem innych walut i złota. Podobna sytuacja miała miejsce w 1971 roku, gdy dewaluacji dolara względem złota dokonał Nixon. Z tym, że wtedy cena złota była utrzymywana sztucznie na stałym poziomie. Dziś ceny są płynne, zatem i dewaluacja bardziej subtelna.

Akcje na Wall Street poszłu w efekcie tej informacji mocno w górę, ale jednocześnie rentowność 10-letnich obligacji skarbowych spadła w okolice 2,5%, z około 3% dzień wcześniej. Była to największa zniżka od 1962 r. O ponad 3% względem euro poszedł w dół kurs dolara. Był to największy spadek od 2000 r. Od wczorajszego wieczoru, o ponad 4% do góry względem dolara zdrożało złoto.

Złotówka w załym zamieszaniu pozostaje w miarę stabilna. Nawet wzmocniła się o około 1% wzgledem franka. Przekłada się to tez na ceny złota, które w złotówkach są dziś rano na poziomie poniedziałkowego popołudnia. Analitycy X-Trade Brokers prognozują wręcz, że zważywszy na rosnące prawdopodobieństwo osłabienia dolara na świecie w kolejnych tygodniach, coraz wyraźniej rysuje się szansa zdecydowanego umocnienia złotego w relacji do amerykańskiej waluty.

PS. Najbardziej dziwi mnie to, że niektórzy komentatorzy, jak i tez sądząc po gwałtowności ruchu także inwestorzy, wydają się być zaskoczeni takim posunięciem FED. Szczerze mówiąc nie rozumiem dlaczego. Sam spodziewałem się go od jakiegoś czasu, z resztą nie tylko ja.

środa, 18 marca 2009

Problemy bankowców na Ukrainie

Nałożone przez ukraiński bank centralny ograniczenia na wycofywanie depozytów bankowych i wymianę hrywny na obce waluty powodują problemy inwestorów, którzy lokowali tam swoje aktywa. Fundusz inwestycyjny Prosperity Capital Management informuje, że są trudności z wymianą hrywny na waluty. W piątek Narodowy Bank Ukrainy wprowadził zarząd komisaryczny do Zahidikonombanku, siódmego z kolei pożyczkodawcy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Klienci niektórych banków skarżyli się zaś na kłopoty z podejmowaniem z nich pieniędzy.

Duża ekspozycję na rynek ukraiński posiadają banki austriackie. Nie dziwi więc niepokój Austriackiego wicekanclerza. Nie dziwią też apele przedstawicieli Raiffeisena o ratowanie tonącej ukraińskiej gospodarki. Przedstawiciele Raiffeisena zmontowali nawet grupę lobbingową w celu przekonania UE do wsparcia krajów Europy środkowej i wschodniej (z oczywistych wzgledów, gdyż własnie w tych krajach Raiffeisen ma swoje inwestycje). Ekspozycja pożyczkowa banków austrackich włączając w to Bank-Austria (w posiadaniu UniCredit, który nota bene sam ma coraz większe kłopoty), w regionie CEE wynosi około 180 miliardów euro. To dwie trzecie PKB Austrii.

Polskie banki też nie są zupełnie odcięte od tego problemu. Zarówno Getin Holding, PEKAO jak i PKO mają swoje inwestycje na Ukrainie, a obecna sytuacja wystawia je na poważne ryzyko. Banki te wprawdzie zapewniają, ze straty nie są duże. Niemniej jednak nadal hrywna dewaluuje sie względem innych walut, a ryzyko niewypłacalności państwa nadal istnieje. Sytuacja na Ukrainie stanowi poważny balast dla wszystkich banków, zarówno polskich jak i austriackich i innych w regionie. Agencja Standard &Poor's uniżyła w lutym ukraiński rating kredytowy do poziomu CCC+ (najniższego w regionie). Produkcja przemysłowa na Ukrainie spada o dwucyfrowy procent już piaty miesiąc z rzędu. Poprawie sytuacji nie sprzyjają przy tym rozgrywki polityczne pomiędzy ukraińskim rządem i prezydentem.

Miejmy nadzieję, że Ukraina ze swoimi problemami będzie na poziomie postrzegania naszego regionu oddzielona od Polski. Gdzieś w tle czai się jednak kolejny lokalny kryzys, który może rozlać się szeroko. Załamanie systemu finansowego w tym kraju spowoduje regionalny efekt domina poprzez podkopanie pozycji banków austriackich. I o ile polskie banki (mam tu na myśli także Raiffeisen Polska) są w miarę bezpieczne to, istniejące ryzyko powinni wziąć pod uwagę posiadacze wystawionych przez austriacki Raiffeisen certyfikatów surowcowych.

Perspekywy dla złota

Investors TFI opublikowało właśnie raport dotyczący perspektyw wzrostu cen złota. Prognozują oni, że w ciągu 12 miesięcy złoto może osiągnąć 1400 dolarów za uncję a w 2012 roku aż 2000 dolarów za uncję. Prognoza ta wpisuje się w trend prognoz o wzroście cen złota. Jak wspomniano w tym artykule według analityków Morgan Stanley złoto będzie drożało aż do 2012 r., gdy jego średnia cena osiągnie 1075 dolarów za uncję. Z kolei według prognoz szwajcarskiego banku UBS złoto może zdrożeć do 2500 dolarów za uncję w ciągu następnych pięciu lat pod warunkiem, że notowania dolara spadną, a inflacja będzie się szybko zmieniała.

Zgodnie z tym co sugeruje kontrariańskie podejście, o którym pisałem należy być ostrożnym. Tym bardziej, że Investors TFI zarządza funduszem Investors Gold FIZ, który lokuje aktywa w różne instrumenty zwiazane ze złotem. Zatem ma jak nalepsza motywację aby naganiać na złoto.

Zatem z pewną dozą krytycyzmu postaram się przeglądnąc rzeczony raport. Generalnie nie podoba mi sie styl w jakim napisany jest ten raport. Przywołuje on mało dokładnych danych, a wiele ogólnikowych stwierdzeń (np. o zasobach złota w ziemi, czy zupełnie bezsensownym porównaniu ilości ton wydobycia miedzi i złota). nie dowiedziałem się na przykład o ile spadło wydobycie w RPA i jak zmieniło się na świecie (piszą że spadło). Czasem są w mojej opinii zbyt dalekimi optymistami pisząc, że skoro teraz popyt inwestycyjny wzrósł z 20% do 30% to ten wzrost będzie trwałą tendencją (owszem może być, ale nie uzasadniają dlaczego). Z kolei zupełnie przechodzą do porządku dziennego nad niepokojąca informacją, że popyt jubilerski w styczniu w Indiach spadł prawie do zera.

To, że nie podoba mi sie styl i niektóre argumenty to nie znaczy, że nie zgadzam się z prognoza co do tendencji. Nie jestem pewien czy rzeczywiście zrealizują się prognozy Investors TFI. natomiast wydaje mi się, że w nadchodzacych latach złoto może odgrywac duża rolę, i w długim terminie rzeczywiście nalezy spodziewać się jego aprecjacji. Natomiast wysyp prognoz o światanych perspektywach wzrostu złota każe podejrzewać (zgodnie z kontrariańskim nastawieniem), że lokalny dołek korekty na złocie jeszcze nie nastąpił i możemy w krótkim terminie spodziewać się jeszcze jego osłabienia.

Przypominam, że są to jedynie moje przypuszczenia i nie należy tego traktowac jako poradę inwestycyjną.

wtorek, 17 marca 2009

Deficyt na rachunku obrotów bieżących w styczniu znacznie niższy od oczekiwań

Według komunikatu NBP w styczniu 2009 r. saldo rachunku bieżącego było ujemne i wyniosło 1.078 mln euro. Na wysokość tego salda wpłynęły: ujemne saldo dochodów (742 mln euro), obrotów towarowych (441 mln euro) i transferów bieżących (105 mln euro) oraz dodatnie saldo usług (210 mln euro). Analitycy prognozowali wprawdzie spadek w deficytu na rachunku obrotów bieżących w styczniu, ale ich prognoza wynosiła 1.447 mln euro wobec 1.920 mln euro miesiąc wcześniej.

Na styczniowy spadek złożył się przede wszystkim spadek importu i nieznaczny wzrost eksportu s stosunku do grudnia 2008 roku. Niemniej jednak w porównaniu z danymi za styczeń 2008 r. eksport towarów zmniejszył się o 2.431 mln euro (o 25,2%), a import towarów zmniejszył się o 2.770 mln euro (o 26,6%). Ujemne saldo towarów ukształtowało się na poziomie 441 mln euro,
wobec 780 mln euro w styczniu 2008 r i 1.688 mln euro w grudniu 2008.

Osłabienie złotówki miało silny wpływ na ograniczenie importu i lekkie wzmocnienie eksportu. Skala deficytu handlowego i wpływ słabego złotego na wymianę handlową będą w kolejnych miesiącach pewnego rodzaju sygnałami perspektyw wzrostu. W przeszłości kurs złotego był odwrotnie skorelowany z danymi o produkcji przemysłowej, należy zatem uważnie śledzić wskaźniki produkcji przemysłowej czy taka korelacja się utrzyma. Trudno przewidzieć czy słabszy w stosunku do połowy ubiegłego roku zloty przyczyni się do wystarczającego wzmocnienia naszego eksportu aby zamortyzować (wynikający z kryzysu) spadek popytu na nasze towary za granicą. Można też przypuszczać, że przynajmniej cześć z ograniczonego importu przeniesie się na rynek krajowy w postaci zwiększonego popytu krajowego, co mogłoby dodatkowo wpłynąć na amortyzowanie spadku produkcji.

Niemniej jednak z obserwacji własnych widzę w tym momencie na razie silne, prewencyjne, ograniczanie popytu przez firmy i rezygnację z wielu umów. Ponieważ wszyscy oczekiwali kryzysu, to tez wszyscy w ramach przygotowań do niego podjęli zdecydowane cięcia w planowanych na początek tego roku zakupach. Ze względu na nieufność i niepewność co do rozwoju sytuacji powrót do normalności może być więc długotrwały.

poniedziałek, 16 marca 2009

Inwestowanie kontrariańskie

Zgodnie z zasadami inwestowania kontrariańskiego powinno się postępować przeciwnie do zachowania tłumu. Miałoby to pewne wytłumaczenie. Najpierw na rynek wchodzą gracze doświadczeni, którzy widzą nowy trend jako pierwsi, mają więcej informacji lub wręcz sami ten trend kreują. Wtedy grono pesymistów jest największe. Stopniowo gdy rynek faktycznie rośnie do grupy optymistów dołączają coraz to nowi inwestorzy, aż w końcu wszyscy widza już tylko jeden kierunek i następuje euforia. Doświadczeni inwestorzy sprzedają wtedy a tłum kupuje aby osiągnąć punkt kulminacyjny hossy. Wtedy doświadczonych inwestorów nie ma już rynku, a ci którzy są, nie mają takiej siły, aby ciągnąć rynek do góry. Następuje odwrócenie trendu.

Dlaczego o tym piszę? Otóż Kiedyś pisałem o tym, że pojawia się coraz więcej artykułów "naganiających na złoto". Zastanawiałem się czy w związku z tym nie należy oczekiwać w krótkim terminie korekty cen złota. Było to około 20 lutego. Teraz z perspektywy czasu okazuje się że właśnie wtedy wypadał lokalny szczyt na złocie i od tego czasu złoto zauważalnie osłabło.Widać to na poniższym wykresie.



Jak w takim razie należałoby rozumieć ten artykuł? Czyżby wkrótce miało nastąpić odwrócenie korekty i powrót do długoterminowego trendu wzrostowego?

Kolejnym przykładem jest zachowanie się giełdy w USA. Najsilniejsze w tym roku odbicie cen akcji na giełdzie nowojorskiej około 9 marca zostało poprzedzone osiągnięciem przez niektóre wskaźniki nastrojów skrajnie niskich poziomów. Nie mówię ze wszystkie wskaźniki wymienione w tym artykule wskażą nam lokalny dołek lub górkę. Zwykle zobaczymy to dopiero post factum. Natomiast wsłuchując się w głos tłumu i obserwując reklamowane głośne gorące oferty nowych lokat strukturyzowanych, funduszy czy inwestycji można wyczuć gdzie jest gorąco i skąd należy wiać.

niedziela, 15 marca 2009

Przegląd mijajacego tygodnia 9-15 marzec

Najważniejsze informacje z ubiegłego tygodnia:
  • Szwajcarski Bank Centralny obniżył stopy o 025pb i zawęził przedział docelowego LIBOR do 0-0,75%,
  • Szwajcarski Bank centralny ogłosił, że w celu osłabienia franka będzie "drukował" dodatkowe pieniądze i kupował waluty obce.
Indeks BDI na koniec tygodnia wynosił 2122 i spadł o 6%.

Waluty:
Złotówka konsekwentnie umacniała się w ciągu tygodnia w stosunku do wszystkich walut. Informacja Szwajcarskiego Banku Centralnego o interwencjach w celu osłabienia franka przyczyniła się do silnego skokowego osłabienia CHF względem innych walut. Przełożyło się to także na kurs złotówki, który dostał dodatkowy impuls do umacniania się (prawdopodobnie poprzez powiązanie zadłużenia polskiego sektora prywatnego właśnie z frankiem). Jedynie w piątek nastąpiło lekkie osłabienie naszej waluty. Na koniec tygodnia frank szwajcarski kosztował 2,9226zł, dolar 3,4715zł, a euro
4,4776
zł.


Złoto:
W poniedziałek i wtorek złoto słabło względem głównych walut aż o 5,4%, w środę nastąpiła stabilizacja. Czwartkowy komunikat Szwajcarskiego Banku Centralnego dał silny impuls umacniający skokowo pozycję złota, która do końca tygodnia pozostawała w miarę stabilna na poziomie -0,8% względem dolara i -2,7% względem euro. Względem złotówki złoto podążało śladem różnic kursowych i zakończyło tydzień na poziomie 3223zł/oz czyli około 5,5 poniżej poniedziałkowego otwarcia.

Obligacje:
Sentyment do naszych papierów skarbowych poprawił się wraz ze wzrostem apetytów na ryzyko na świecie. Pomagał też umacniający się złoty i rosnące indeksy na GPW. Na umocnienie naszych obligacji wpływ mogą mieć działania NBP, który ograniczył operacje otwartego rynku, zmuszając banki do aktywniejszego działania na rynku papierów skarbowych.

Akcje:
Kolejny tydzień może należeć do udanych - jest jednak zdecydowanie słabszy niż poprzedni. Zarówno WIG jak i WIG20 kończą tydzień 2,3% powyżej poniedziałkowego otwarcia. Obroty
na całym rynku wyniosły 5 mld zł i były zbliżone do tych sprzed tygodnia.

sobota, 14 marca 2009

Spłacić kredyt czy odłożyć?

Pisałem niedawno co to może być zły i dobry dług. Zadano mi ostatnio pytanie ocierające się o tamten temat. Brzmiało ono tak: "mam trochę pieniędzy i kredyt, nie wiem czy spłacić cześć tego kredytu, czy odłożyć te pieniądze?".

No właśnie. Pytanie niebanalne. Bo jak spłaci to będzie miał niższe raty i w sumie go ten kredyt będzie mniej kosztował. Ale jak żyć bez oszczędności? Bingo!

Odpowiedziałem tak. "Zadaj sobie pytanie, czy jesteś ubezpieczony od okoliczności utraty pracy albo choroby. Co się stanie w takiej sytuacji i czy będziesz miał jak obsługiwać kredyt i jak długo. Wtedy, kiedy będziesz najbardziej potrzebował tych pieniędzy bank nie pożyczy ci ich z powrotem. Więc zastanów się i policz, co ci się bardziej opłaca. Jeżeli odłożysz je to nawet jeżeli będziesz tracił na odsetkach to będzie koszt twojej polisy ubezpieczeniowej, ale będziesz mógł spokojnie spać wiedząc, że jakby co masz na pół roku spłaty rat."

Oczywiście wszystko zalezy od kwoty. Można część pieniedzy przeznaczyć na spłatę, a część na oszczędności. Najważniejsze to wziąc kalkulator, policzyć i zastanowić się - opracować plan.

piątek, 13 marca 2009

Baltic Dry Index

Jest pewien indeks o którym niewielu analityków wspomina, a który jest dosyć istotny do obrazowania aktualnego stanu koniunktury na świecie. Tym indeksem jest właśnie Baltic Dry Index (BDI). Jest to wskaźnik obrazujący jak zmienia się koszt przewozu drogą morska określonej ilości towarów na określoną odległość.

Jak wiemy większość transportu międzynarodowego jest dokonywana drogą morską. Jednocześnie sasób tonażu dostepny do przewozu towarów jest w skali światowej bardzo mało elastyczny. Zwiększenie ilości statków o kilka procent wymaga kilku lat. Zatem przelicznik ceny przetransportowania towarów jest dobrym obrazem koniunktury na świecie. Dlaczego?

W sytuacji pogarszającej się koniunktury spada międzynarodowa wymiana towarowa i automatycznie statki coraz częściej muszą stać puste w porcie. Aby temu zapobiec (statek w porcie to same straty), kompanie morskie obniżają cenę przewozu za tonę towaru. Odwrotnie jest w momencie kiedy koniunktura jest wysoka. Duży ruch powoduje, że trudno znaleźć wolny statek i ceny frachtu są wysokie.

Te zmiany właśnie obrazuje BDI. Pośrednio pokazuje on popyt na najwazniejsze towary przewożone drogą morską: zboże, rudy metali, węgiel, materiały budowlane, ropa, etc. Pokazuje on więc także pośrednio czy wymiana towarowa na rynku międzynarodowym jest na wysokim czy niskim poziomie i może stanowić wyprzedzjący wskaźnik koniunktury.

Sam indeks jest obliczany i publikowany przez organizację Baltic Exchange. Codziennie zbierane są dane o kosztach przewozu na okreslonych trasach dla różnych rodzajów towarów dla czterech klas tonażowych statków. Nastepnie informacje o cenach sa uśredniane i ważone odpowiednimi wskaźnikami. Tak otrzymany indeks jest publikowany. Więcej o konstrukcji samego indeksu mozna znaleźc tu.

Poniżej przykład wykresu tego indeksu. Po kliknięciu przeniesie do strony z aktualnymi wykresami.



Ze względu na jego wartości prognostyczne postaram się podawać ten indeks w przeglądach tygodniowych.

Inwestycje w złoto fizyczne (1)

Ten wpis się już nieco zdezaktualizował, proponuję przejść do lektury najnowszej wersji pt. "Małe kompendium inwestowania w fizyczne złoto".

Jakiś czas temu pisałem o lokowaniu w złoto papierowe. Jednocześnie podawałem też informację w jak dramatycznym stopniu wzrósł w Europie popyt na złoto fizyczne. Już dawno miałem zmierzyć się z tematem i opisać dokładniej w jaki sposób można lokować swoje aktywa w fizyczne złoto. Zatem do dzieła - dziś pierwszy odcinek serii.

Ilość złota w złocie

Najpierw małe wyjaśnienie. Otóż cena złota fizycznego składa się zazwyczaj z wielu składników takich jak cena kruszcu, koszt bicia (marża mennicy), marża dealera, koszty transportu, wartość kolekcjonerska, etc. Należy zwracać uwagę jaki jest stosunek ceny danego rodzaju złota od konkretnego wytwórcy i sklepu, w stosunku do ceny czystego kruszcu zawartego w przedmiocie. Pamiętać należy także żeby dobrze przeliczyć zawartość kruszcu wg. próby.

Gramy i uncje
Wagę złota bardzo często podaje się albo w gramach albo w uncjach (oz). W odniesieniu do złota stosuje się uncję trojańską (jubilerską) równą 31,1035 g.

Próba złota
Z kolei próba złota to sposób określenia zawartości czystego złota w stopie. Pierwszym sposobem określania próby jest podanie w promilach zawartości kruszcu w stopie. Przykładowo stop zawierający 99,9% czystego złota będzie określony próbą 999 (lub c999 zcy 0,999 zależnie od zapisu).

Karaty
Istnieje jeszcze inny podział czystości złota, określanej w karatach, gdzie 1 karat odpowiada zawartości wagowo 1/24 czystego złota w stopie. Zatem 24 karatowe złoto będzie miało próbę 1000, 22 karatowe próbę 916, a 8 karatowe próbę 333. Wyroby jubilerskie oznacza sie odpowiednia cechą probierczą - wizerunki polskich cech probierczych dostępne są na stronie Głównego Urzędu Miar.


W kolejnym odcinku już za tydzień zapraszam na opis jakie formy złota fizycznego mogą interesować potencjalnych inwestorów.
-->


Następny odcinek->

czwartek, 12 marca 2009

Bank Szwajcarski obniża stopy i będzie stablizował kurs franka

Dziś o godzinie 14.00 szwajcarski bank centralny (SNB) ogłosił dokument pt. "Ocena polityki monetarnej", w którym poinformował między innymi o obniżeniu i zwężeniu docelowego zakresu trzymiesięcznej stopy LIBOR o 0,25pb do zakresu 0,00%-0,75%, przy zakładanej docelowej stopie 0,25%.

Poinformowano, że te nadzwyczajne działania maja na celu stłumienie efektów kryzysu gospodarczego coraz silniej dającego się we znaki gospodarce Szwajcarii (w IV kwartale 2008 roku PKB spadł o 1,2% r/r). SNB prognozuje dalszy spadek PKB i wzrost bezrobocia na początku 2009 roku.

Jednocześnie w związku z zaistniałym znaczącym umocnieniem się franka względem walut światowych (przede wszystkim euro) SNB ogłosił dziś, że zdecydował się na skupowanie walut zagranicznych na rynku aby osłabić franka. Natychmiast po tym komunikacie CHF osłabł o około 3,2% (4,6% do godziny 16.00) i przebił poziom 3zł za franka.

Około godziny 15.30 złotówka umocniła się nieco także względem innych walut.

Obie te informacje niewątpliwie ucieszą posiadaczy kredytów denominowanych we frankach jako, że zarówno kurs jak i w dłuższym terminie stopy procentowe przełożą się na niższe raty.


środa, 11 marca 2009

Poliso-lokaty - mały ranking, co to jest i jakie jest ryzyko

W momencie pojawienia się podatku od dochodów kapitałowych - tak zwanego "podatku belki" pojawiło się wiele produktów finansowych, które miały na celu uniknięcie tego obciążenia. Jednym z takich produktów jest poliso-lokata (pisana czasem jako polisolokata) czy inaczej polisa lokacyjna.

Instrument ten działa na podobnej zasadzie jak zwykła lokata ma jednak zasadniczo różną konstrukcję prawną. Swoiste opakowanie produktu lokacyjnego w konstrukcję ubezpieczenia sprawia, że nie płaci się od niego podatku od dochodów kapitałowych. Zwykle są to produkty raczej krótko lub średnio terminowe. Polegają one na tym, że wpłacane jest na nie z góry pewna określona kwota a po upływie określonego czasu otrzymujemy tę kwotę powiększoną o odpowiedni wskaźnik.

Podstawowa różnica w stosunku do zwykłych lokat bankowych polega na tym, że poliso-lokaty mimo, że bardzo często są oferowane przez banki, są ubezpieczeniem na życie i dożycie. Zasada ich działania jest taka, że klient za pośrednictwem banku kupuje od towarzystwa ubezpieczeniowego polisę na życie z ograniczonym do minimum terminem ważności i minimalnym zakresem ochrony ubezpieczeniowej. Po upływie umówionego okresu posiadacz "poliso-lokaty" otrzymuje sumę ubezpieczenia skalkulowaną w taki sposób, by ostateczny zysk wyniósł kilka procent. Dzięki temu odsetki z polis lokacyjnych nie są pomniejszane o podatek Belki, ale w związku z tym dotyczy ich pewne bardzo istotne ograniczenie. Otóż depozyty bankowe są objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (100% wartości depozytu do kwoty 50 tys. euro.), a polisy są objęte gwarancjami Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (ochrona 50% polisy wartości do kwoty 30 tys. euro).

Decydując się na lokowanie w poliso-lokatę i należy zwrócić szczególną uwagę na podawane w materiałach informacyjnych stawki oprocentowania. Często są one zawyżone, poprzez dodanie podatku Belki (ubruttowienie). Jeżeli oprocentowanie polisy lokacyjnej wynosi 6,48%, to po ubruttowieniu będzie to 8%. Taka poliso-lokata daje wiec zysk taki sam jak lokata na 8%, która jest objęta podatkiem Belki.

Polisa lokacyjna oczywiście z faktu że jest ubezpieczeniem na życie daje możliwość wyznaczenia osoby uposażonej na wypadek śmierci.

Podczas gdy oprocentowanie polis lokacyjnych jest jedynie minimalnie wyższe niż zwykłych lokat należy jednocześnie pamietać, że jest to premia za ryzyko większe niż w przypadku depozytów gwarantowanych przez BFG. Należy też pamiętać że w materiałach reklamowych "oprocentowanie" jest niejednokrotnie podawane jedynie jako górne widełki a ostatecznie jest ustalane indywidualnie. Ostatnia rzecz to zróżnicowanie warunków. Mogą być zróżnicowane bo polisa lokacyjna to nie tak zestandaryzowany produkt jak zwykła lokata - należy więc czytać szczegółowe warunki umowy.

Na koniec małe porównanie wybranych polis lokacyjnych (oprocentowanie ubruttowione i tradycyjnie na dzień dzisiejszy preferowane sa instrumenty o dłuższym terminie zapadalności):
  • GetinBank Pewne Oszczędzanie - 36 miesięcy - 6%
  • GetinBank Pewne Oszczędzanie - 24 miesięcy - 6%
  • Lukas Bank AntidotumPro - 12 miesięcy - 7,5%
  • GetinBank Pewne Oszczędzanie - 12 miesięcy - 7%
  • Allianz Profit- 12 miesięcy - 6,8%
  • Deutsche Bank dbPolisa - 12 miesięcy - 6%
  • Allianz Profit- 6 miesięcy - 6,8%
  • VWBank Direct Rentier Plus - 6 miesięcy - 6,67%
  • GetinBank Pewne Oszczędzanie - 6 miesięcy - 5%
  • Deutsche Bank dbPolisa - 6 miesięcy - 5,5%
  • VWBank Direct Rentier Plus - 3 miesięcy - 6,67%
  • Allianz Profit- 3 miesięcy - 5,9%
PROSZĘ NIE TRAKTOWAĆ TEGO PORÓWNANIA LITERALNIE TAK SAMO JAK PORÓWNANIA LOKAT. POLISY LOKACYJNE NALEŻY PORÓWNYWAĆ POD WZGLĘDEM CAŁOŚCI WARUNKÓW UBEZPIECZENIA.

wtorek, 10 marca 2009

Polska drugą Irlandią? Niezupełnie.

Polska - zgodnie z raportem ogłoszonym przez Lisbon Council jest na drugim po Finlandii miejscu w Europie pod względem konkurencyjności, wzrostu produktywności i rozwoju gospodarczego. Cierpimy jednak z tytułu obciążeń i słabego rozwoju rynku pracy. Tytułowa Irlandia znalazła się na 13 miejscu gdzie w wyniku kryzysu pogorszyły się perspektywy wzrostu, zwiększył deficyt i spadła produktywność.

Mamy więc "cud", niezamierzony bo przecież nie tak to miało wyglądać. Niemniej jednak kryzys finansowy odsłonił inny obraz mapy gospodarczej Europy i na tym obrazie wypadamy całkiem nieźle. Produkt krajowy brutto (PKB) Irlandii zmniejszy się o 6 proc. w 2009 roku - oświadczył dziś prezes centralnego banku Irlandii John Hurley. W lutym bezrobocie w Irlandii sięgnęło 10,4%, podczas gdy w latach 2003-2007 bezrobocie w Irlandii nie przekraczało 4,6% w skali roku. Nie popadajmy jednak w samozachwyt bo wcale nie znaczy to, że nic nie mamy do zrobienia.

Trudno powiedzieć jak te informacja zostaną odebrana przez rynki. W krótkiej perspektywie raczej nie ma co oczekiwać gwałtownych reakcji, w dłuższej jednak wpisuje się ona w jednoznaczny komunikat (nabierający od ostatnich tygodni na głośności), że Polska gospodarka na tle innych krajów europejskich nie oberwała tak dotkliwie i ma dosyć dobre podstawy.
-->