wtorek, 27 listopada 2012

Piramidy(?) finansowe mają problem

Afera Amber Gold uczuliła chyba społeczeństwo na ryzykowne inwestycje. Wcześniejszy upadek Finroyal a potem Amber Gold spowodował, że klienci nabrali nieufności w stosunku do tego typu przedsięwzięć. Teraz, po tym wszystkim, a także po serii artykułów prasowych i wpisów na blogach (m.in. goldblog.pl) kłopoty ma firma Prefect Trade. Przypominam, że firma oferowała inwestycje w "kopalnie złota" co demaskował na swoim blogu goldblog.pl. Strona firmy już nie działa, pojawiły się informacje o problemach z wypłata pieniędzy i szykuje się powtórka dwóch poprzednich przypadków.

Problemy ma też firma Opulentia, co do której pojawiły się wątpliwości, czy działa zgodnie z prawem. Nie jestem w stanie ocenić jaka jest prawda. Firma na swojej stronie publikuje opinię prawną, według której nie naruszała ona prawa. Fakt faktem wygląda na to, że klimat dla takich przedsięwziąć wyraźnie się pogorszył i zarówno instytucje (KNF), jak i ludzie ludzie już nie ufają tak bardzo w zapewnienie o inwestycjach "bez ryzyka". Nie wiem tylko czy czasem nie jest to znowu ostrożność zbyt daleko posunięta...

piątek, 23 listopada 2012

Karta płatnicza z wyświetlaczem

Przyzwyczailiśmy się już, że banki od czasu do czasu wprowadzają jakieś nowości technologiczne do swojej oferty. Kiedyś były to konta internetowe, karty z mikroprocesorem, potem karty zbliżeniowe a teraz pojawiła się na świecie karta płatnicza z wbudowanym wyświetlaczem i klawiaturą. Visa proponuje swoje rozwiązanie:  CodeSure Matrix Display card, MasterCard ma z kolei MasterCard Display.

Od kilku dni taką kartę (MasterCard Display) proponuje swoim klientom Getin Bank. Bank deklaruje, że dzięki takiej funkcji karta może pełnić funkcje tokena generującego kody jednorazowe do naszego rachunku. Podobno można także za jej pomocą sprawdzić stan środków na koncie.



Wszystko wygląda fajnie, nowe funkcjonalności mają być zabezpieczone kodem PIN, ale ja mam pewne zastrzeżenia.

Po pierwsze stan środków, jaki będziemy mogli podejrzeć na karcie nigdy nie będzie w trybie "online" bo przecież karta nie ma łączności online z bankiem. Karta będzie w stanie zaktualizować stan konta  w bankomacie lub terminalu (nie każdym) przy jej użyciu z wykorzystaniem chipa (nie zbliżeniowym). Jeżeli więc w międzyczasie na koncie zostaną dokonane jakieś operacje to za pomocą tej karty nie będziemy mogli się o tym dowiedzieć - bo i jak?

Bank pisze również, że "dzięki wyświetlaczowi, możesz również otrzymywać wiadomości od Banku, informujące np. o najnowszych promocjach" - powiem szczerze, dziękuję bardzo za kolejny sposób naganiania mnie na kolejne produkty. Niespecjalnie wydaje mi się aby było to użyteczne, szczególnie jeżeli mam za te kartę zapłacić 50zł.

Natomiast funkcja tokena do bankowości internetowej wywołuje we mnie kolejną obawę. Wprawdzie wszystko będzie zabezpieczone PINem, ale jeśli stracimy taką kartę to tracimy także dostęp do konta. Wydaje mi się, że ze względów bezpieczeństwa jednak lepsze jest rozdzielenie funkcji płatniczej od tokena w dwóch osobnych urządzeniach. Bardzo dobrze sprawdzają się hasła SMSowe, telefon komórkowy ma praktycznie każdy i nie jest to rozwiązanie niewygodne. Rozwiązanie łączące w sobie token i kartę uważam za niebezpieczne. Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji jak w przypadku kart zbliżeniowych, że banki wciskają je na siłę i praktycznie nie ma dziś możliwości aby do konta wydano nam kartę bez tej funkcji.

środa, 14 listopada 2012

Konkurencja wykańcza kantory internetowe

Pamiętacie jak dziwiłem się, w jak niesamowitej liczbie wysypywały się na rynek nowe kantory internetowe? Był taki czas, że miesięcznie powstawał jeden, albo dwa. Zastanawiałem się wtedy jak długo wytrzymają konkurencję, bo sam rynek może nie dać utrzymania takiej liczbie kantorów w sieci.

Teraz rynek powiedział sprawdzam i z listy muszę wykreślić pierwsze dwa, które odpadły z wyścigu. Trochę się spóźniam z informacja, ale przyznam się szczerzę, że nie śledzę ich wszystkich bo jest ich po prostu zbyt dużo. Sam korzystam z dwóch-trzech i to mi wystarcza.

Do rzeczy. We wrześniu zawieszenie/ograniczenie działalności ogłosiły GoCash i Giełda Walut. Nie wiem czy wiązało się to z jakimiś problemami dla klientów, ale przyznam się, że nie słyszałem o takowych. Wygląda, że po prostu właściciele liczyli na większy zarobek i im się interes nie spinał. Trzeba też zauważyć, że oba kantory weszły na rynek już trochę później niż czołówka. Dodatkowo od niedawna na rynku zaczęły się kręcić banki, w tym Alior ze swoim własnym kantorem, który  jest co tu dużo mówić mocno konkurencyjny. 

Tak więc lista kantorów ubożeje o dwa wpisy.

wtorek, 13 listopada 2012

Nowy bank wchodzi w lokaty - ale żeby od razu wojna depozytowa?

Drażnią mnie dziennikarze, którzy robią z igły widły. Już Puls Biznesu ogłosił wybuch nowej wojny depozytowej bo Polski Bank Przedsiębiorczości wszedł na rynek z nową lokatą dla klientów indywidualnych. Czyżby ktoś za ten artykuł zapłacił, żeby robić taki szum?

Bo prawda jest taka, że owszem PBP nie był obecny na rynku klientów indywidualnych, ale z zaproponowania im oferty lokatowej nie robiłbym takiego wydarzenia. 

Po pierwsze oferta odsetek jest zaledwie o kilka dziesiątych procent wyższa niż u konkurencji. Owszem np. na 3 miesiące dają 6,6%, a taki Meritum Bank daje 6%, ale czy ktoś policzył jaka to rzeczywiście jest różnica? Na 10000zł daje to 10,5zł brutto - niewiele. W przypadku lokat na 12 miesięcy dostajemy od PBP solidne 6,3% - podczas dy FMbank daje na lokacie WIBORplus 6,49% zmienne. Nawet mBank niedawno miał promocję z 6,5% na rok. 

Po drugie o żadnej wojnie depozytowej nie będzie mowy bo czeka nas seria obniżek stóp. Jedni będa obniżali wolniej, inni szybciej, ale generalnie będzie tak jak z wieloma innymi bankami, które z hukiem próbowąły wejść na rynek z podobną ofertą. Czar wkrótce pryśnie. 


Czy grozi nam w związku z tym wojna depozytowa? Nie sądzę.

czwartek, 8 listopada 2012

Raport NBP rynku nieruchomości w II kwartale 2012 r.

W tym tygodniu mamy chyba dobry czas na pisanie o nieruchomościach. Ostatnio patrzyłem sobie na ceny mieszkań w mojej najbliższej okolicy, a dziś NBP opublikował raport  - kwartalną informację o cenach mieszkań i sytuacji na rynku nieruchomości

Warto się zapoznać. Poniżej wycinki kilku ciekawych fragmentów:

"Podstawowym czynnikiem kształtującym sytuację w sektorze mieszkaniowym w II kwartale 2012 r. jest narastająca nierównowaga na rynku mieszkań deweloperskich w największych miastach Polski. Na rynku 6 największych miast zasób wystawionych na sprzedaż kontraktów na budowę mieszkań deweloperskich osiągnął wielkość prawie 60 tysięcy mieszkań, w tym ok. 13 tys. mieszkań gotowych. Oznacza to ponad dwukrotność rocznej sprzedaży mieszkań na tych rynkach. Przeciętne mieszkanie może zatem oczekiwać na sprzedaż na rynku pierwotnym około dwóch lat, czyli ponad czterokrotnie dłużej niż na rynku wtórnym (około 5 miesięcy)."

"Problem rosnącej podaży oraz mało elastycznych w dół cen mieszkań może jednak w przyszłości pogłębić kłopoty sektora deweloperskiego i budowlanego."

"Jeśli jednak liczba niesprzedanych mieszkań nadal będzie rosła, to równocześnie zwiększać się będzie ryzyko wystąpienia bardziej gwałtownej korekty cen nieruchomości."

"Ryzyko związane z kontynuacją procesu narastania liczby niesprzedanych mieszkań na rynkach największych miast może spowodować problemy firm deweloperskich na znacznie większą niż dotychczas skalę oraz doprowadzić do szybkich i głębokich spadków cen mieszkań, co może mieć wpływ na sektor bankowy i rynek obligacji deweloperskich."

wtorek, 6 listopada 2012

Ceny nieruchomości w bloku naprzeciwko

Niejednokrotnie pisałem o bloku, który widzę ze swojego okna jako o pewnym symbolicznym wskaźniku do oceny kryzysu na rynku nieruchomości. Ten, nazywany trochę na wyrost "apartamentowcem" kilkupiętrowy blok, został wybudowany w listopadzie 2008 roku (czyli jak pamiętamy już w trakcie trwania kryzysu i kilka miesięcy po upadku Lehman Brothers). Tak na prawdę to wtedy kryzys zaczynał się w Polsce.

Lokalizacja budynku jest niezła, osiedle trochę na uboczu, ale wyposażone w infrastrukturę (sklepy, poczta, bankomaty, przedszkola, szewc, fryzjer). Miasto wojewódzkie około 760 tyś mieszkańców, w mieście przemysł informatyczny, usługowy, ciężki, plus kilka uczelni wyższych. W budynku garaż podziemny (cena za miejsce około 25 tyś złotych), mieszkania różnorakie - od 50 do 80 metrów kwadratowych.

W maju 2009 roku zadałem sobie pytanie - "kiedy skończy się ten kryzys?" Postawiłem wówczas hipotezę, że uznam za koniec kryzysu dzień, kiedy deweloper sprzeda wszystkie mieszkania w rzeczonym budynku po drugiej stronie ulicy. Wtedy - od listopada 2008 do maja 2009 średnia cena ofertowa za mieszkanie w tym bloku spadła z 7500zł za metr do 7300zł za metr.

Mijały lata, mamy 2011 rok i mieszkania się dalej nie sprzedawały. Ceny spadały dalej.

Mamy teraz listopad 2012 roku, czyli cztery lata po oddaniu inwestycji do użytkowania. Nadal mniej więcej połowa mieszkań jest tam nie sprzedana. Co więcej, wydaje mi się, że w ciągu ostatniego roku nie sprzedano tam wiele, albo nawet wcale.

Tak się akurat składa, że mam możliwość porównania cen ofertowych tych samych (!) trzech mieszkań wystawionych do sprzedaży w tym budynku. Tych samych - to znaczy nie sprzedających się od 2008 roku. Poniższa tabelka zawiera zestawienie tych cen z listopada 2011 i z bieżącego roku.


Mieszkanie Powierzchnia (m2)    Cena    listopad  2011 (zł) Cena za m2 - listopad 2011   (zł)          Cena listopad 2012 (zł) Cena za m2 - listopad 2012 (zł) Różnica cen (zł) Różnica za m(zł) Różnica %
I 66  398 000,00 6 030,30   380 000,00   5 757,58 - 18 000,00 - 272,73 -4,5%
II 71  426 000,00  6 000,00   396 000,00   5 577,46 - 30 000,00 -422,54 -7,0%
III 78  468 000,00   6 000,00  440 000,00   5 641,03 - 28 000,00 -358,97 -6,0%


Według mnie porównanie ciekawe. 

Po pierwsze widzimy jak bardzo ceny w tej nieruchomości spadły w porównaniu z latami 2008 i 2009. Po drugie widzimy, że zastój w tego typu nieruchomościach (dla tego typu metraży) jest duży, bo mieszkania stoją niesprzedane kilka lat. Po trzecie widzimy, że ceny nadal spadają.

Czy jest to przykład reprezentatywny dla całego rynku? Nie chcę wysnuwać takich tez. Jest to po prostu jeden z przykładów, właściwy dla tej konkretnej lokalizacji i tego konkretnego rynku. Niemniej jednak, wydaje mi się wart zauważenia.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Rewizja sentymentu do obligacji i akcji, negatywny sentyment do nieruchomości

Dawno nie tykałem tematu "wskaźników sentymentu" wiszących na górze na blogu. Pomyślałem sobie, że aby odzwierciedlały rzeczywisty mój sentyment do różnych aktywów wypadałoby je trochę zmienić.

Do obligacji nie jestem już zdecydowanie negatywny, raczej steruję w kierunku neutralnym. Jak zawsze jestem ostrożny względem obligacji korporacyjnych, ale jeżeli chodzi o obligacje skarbowe to jestem umiarkowanie lepiej nastawiony. Stąd: "negatywny" -> "neutralny".

Do akcji podobnie, wydaje mi się, że już dawno powinienem był to zmienić bo na akcjach dało się ostatnio zarobić. Czy będzie się dało dalej? Nie wiem, ale zmiana z "negatywny" na "neutralny".

Nieruchomości nie są teraz na topie. Co więcej spodziewałem się, że podaż mieszkań zmaleje i to wyrówna braki popytu utrzymując ceny. Nie widzę tego na rynku, co więcej wydaje się, że końca kryzysu na rynku nieruchomości próżno szukać. W bloku naprzeciwko dalej połowa mieszkań niesprzedanych - stąd "neutralny" do "negatywny" - już dawno trzeba było to zrobić.

-->