sobota, 29 czerwca 2013

Skąd się wziął światowy kryzys?

Odpowiedź na pytanie - skąd się wziął światowy kryzys, w wiecznie aktualnym skeczu Jana Kobuszewskiego i Kazimierza Brusikiewicza z 1978 roku pt. "Dług". W brew pozorom, bardzo prawdziwe.
Miłej zabawy.

czwartek, 27 czerwca 2013

ZUS czy OFE? Płać i płacz, czyli o zapobiegliwości...

Dyskusja na temat OFE dotarła do punktu, w którym padły jakieś "propozycje". Tak jak byśmy mieli jakiekolwiek alternatywy. Nie będę się nad nimi rozwodził i opisywał, wrzucę tylko swoją opinię. Każdy z tych "wariantów" przewiduje przeniesienie całości lub części pieniędzy z OFE do ZUS. Miałoby to być wybawieniem dla długu publicznego. Każdy, kto się nad tym choć przez chwilę zastanowi dojdzie do wniosku, że mamy do czynienia z kreatywną księgowością.

Powiedzmy sobie szczerze jedną rzecz, w każdym przypadku pieniądze w ZUS są tylko wirtualnym zapisem księgowym. Są niczym innym tylko zobowiązanie, że zostaną wypłacone w przyszłości. Takim samym jak obligacje tylko że w innej instytucji. Na czym polega kreatywna księgowość?

Otóż kiedy państwo emituje obligacje, obiecuje że za nie zapłaci za X lat. To się liczy jako dług.

Kiedy zaś państwo zapisuje na koncie w ZUS jakieś pieniądze także obiecuje że wypłaci je za X lat. Tylko wtedy nie nazywa się to długiem.

Czujecie iluzję? 

A oszustwo? Oszustwo polega na tym, że w przypadku obligacji to rynek wycenia wiarygodność/wiarołomstwo emitującego je państwa i każe sobie płacić wyższe lub niższe odsetki. W przypadku ZUS to państwo arbitralnie ustala "oprocentowanie" podnosząc, że jest przecież w 100% wiarygodne. Wierzycie w to?

Jakie mamy alternatywy? Płać i płacz - szczerze mówiąc żadnych. No oprócz oczywiście wyeksmitowania się z ZUS zupełnie nad czym doktoryzują się doradczy podatkowi. Jedyne co możemy zrobić tak czy siak to budować swoje oszczędności. W każdy możliwy sposób. Nie oglądając się i zbytni nie wierząc w to, że z tego podatku jaki płacimy do ZUS kiedykolwiek cokolwiek będzie.

To byłoby tyle o zapobiegliwości.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Prywatnosć? Anonimowość?

Świat podnieca się tym, że z NSA wyciekły jakieś "szczegóły" projektu PRISM. Zainteresowanych odsyłam do googli, bo to nie o tym chcę pisać. Zwracam jednak uwagę na to, że jest symptomatycznym znakiem naszych czasów rosnące zainteresowanie rządów tematyką tzw "big data" w śledzeniu obywateli.

Choć na polu całkiem tradycyjnych metod utrudniania ludziom prywatnego i anonimowego życia, rządy mają się dobrze. Nie dalej jak we Francji postanowiono właśnie odgórnie narzucić limity na transakcje gotówkowe do 1000 Euro i dodatkowo wprowadzić zakaz przesyłania pocztą gotówki lub metali szlachetnych. Oczywiście wszystko z troski o biednych pracowników poczty, narażonych przy tym na niebezpieczeństwo. Bardziej chyba jednak z troski aby ktoś anonimowo nie przesyłał zbyt dużych kwot pieniędzy bo te trudno byłoby opodatkować.

Pisałem niedawno o końcu tajemnicy bankowej w Polsce - planie, na który zakusy miało/ma ministerstwo finansów. Ratunkiem przed tym mogłoby być nawrócenie się na transakcje gotówkowe, ale ani to wygodne, ani łatwe. Szczególnie w kontekście tego co się wyprawia we Francji.

Tendencja do opodatkowywania każdego pieniądza uwydatnia się też w coraz zacieklejszym ataku USA na szwajcarskie instytucje finansowe. Działania rządu USA literalnie zmierzają do wyeliminowania z rynku kilku banków. W tej sytuacji coraz więcej instytucji na całym świecie przestaje po prostu obsługiwać obywateli USA. Ryzyko, że rząd amerykański będzie próbował dobrać im się do skóry za ukrywanie pieniędzy amerykanów, jest dla nich nie do udźwignięcia. 

W tym kontekście alternatywa w postacie powrotu do obrotu gotówkowego wydaje się kusząca. Kuszące stają się także bardziej egzotyczne miejsca lokowania pieniędzy i wystające poza system finansowy rozwiązania znane z krajów arabskich.

środa, 19 czerwca 2013

Koniec tajemnicy bankowej?

Dzisiaj temat na sezon ogórkowy...

Jak donosi Puls Biznesu Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem zmian w przepisach, który literalnie zmierza do likwidacji tajemnicy bankowej. Jak czytam - wszystkie instytucje finansowe będą musiały przekazywać fiuskusowi dane o posiadanych rachunkach i operacjach finansowych. 

Ile w tych prasowych doniesieniach jest prawdy a ile szukania sensacji nie wiem. Wiem jednak, że są tendencje, aby zwiększać uprawnienia aparatu władzy, kosztem praw do prywatności. Współczesna technologia wydatnie temu sprzyja.

Jest jednak jeden sposób na przechowywanie bogactwa i dokonywanie transakcji poza okiem fiskusa. To znany w wielu kręgach sprawdzony sposób płacenia gotówką i trzymania majątku w złocie.

czwartek, 13 czerwca 2013

Inwestowanie w siebie

Inwestowanie w siebie ma przyszłość. Tak twierdziłem i tak twierdzę, ze wszystkich sposobów wydatkowania pieniędzy ten wydaje się przynosić najpewniejsze stopy zwrotu. Popełniłem kiedyś wpis na ten temat i postanowiłem go odświeżyć i przypomnieć nowym czytelnikom.

Chodzi o inwestowanie w swoją wiedzę. Wielu czytelników blogów finansowych i stron o podobnej tematyce zadaje sobie pytanie jak osiągnąć tak zwaną "wolność finansową", czerpią wzory przy tym z autorów książek, którzy pracują cztery godziny tygodniowo, czy też naganiają wszystkich do inwestowania w nieruchomości. Sedno sprawy polega na tym, że do zarabiania pieniędzy w ten czy w inny sposób potrzebny jest kapitał intelektualny, który nosimy pod czaszką. Każdy nawet najmniej wyedukowany człowiek taki zasób posiada i każdy jest w stanie go wykorzystać w ten czy w inny sposób.

Inwestowanie w wiedzę - w swoją wiedzę, czyli w siebie samego, polega na poświęcaniu swojego czasu i pieniędzy na pozyskiwanie umiejętności, wiedzy i doświadczeń, które przydazą się nam w naszym życiu zawodowym bezpośrednio lub pośrednio. Mowa tu o dokształcaniu się, ustawicznym poszerzaniu swoich doświadczeń zawodowych poza podstawową pracą i pozyskiwaniu wiedzy w tym kierunku. Mówię o kursach i studiach, które czasem nawet bezpośrednio nie mają jednoznacznego związku z zajęciem, które wykonujemy, ale albo poszerzają nasze horyzonty dając nowy zawód. Mowa o uczestnictwie w przedsięwzięciach, które dostarczą wiedzę i doświadczenia pozwalające bez obaw przekwalifikować się w przyszłości. Mowa o czytaniu książek, materiałów w sieci, czy pozyskiwaniu wiedzy na wszelkie możliwe sposoby.

Twierdzę, że idea ta powinna prowadzić do poszerzania horyzontów, bez ulegania wąskiej specjalizacji. Do czego prowadzi zbytnia specjalizacja dobitnie pokazały nam dinozaury, czy niektóre ginące zawody.

Owszem kształcenie kosztuje: pieniądze i czas. Jednak możliwości, które kreowane są przez dobrze zainwestowany czas i pieniądze, są czasem dalece większe niż zwrot z kapitału ulokowanego w obligacjach czy akcjach. Będzie to pieniądz wydany na zdobycie czegoś niezbywalnego i multiplikującego efekty wszystkich naszych przyszłych działań w kierunku osiągania celów finansowych. 

Niech nas nie zwiodą przykłady ludzi, którzy rzuciwszy studia osiągnęli w garażu zbudowanie multimilionowego biznesu. Oni też inwestowali swój czas w know-how, bez którego by tego biznesu nie zrobili. Zainwestowali także czasem niemałe pieniądze.

wtorek, 11 czerwca 2013

Wojny walutowe

Temat wojen walutowych pojawia się już od jakiegoś czasu, pisałem o tym kiedyś i chciałbym temat odświeżyć. Także niedawno świat obiegły doniesienia o tym, że bank Japonii będzie dążył do osłabienia jena, a bank Szwajcarii stara się blokować aprecjację franka.

Cała idea zasadza się na tym, że kiedy waluta danego kraju się osłabia to jego produkty i praca jego mieszkańców staje się relatywnie tańsza względem innych krajów. Towary z kraju o mocnej walucie są coraz droższe, spada na nie popyt co osłabia gospodarkę. Problem pojawia się kiedy wszyscy zaczynają uprawiać ten proceder. Wbudowany w obecny system walut papierowych mechanizm, pozwala bowiem przez dodrukowanie pieniądza sterować wartością waluty.
W dobie walut papierowych to jest jedyne racjonalne działanie, aby przez deprecjację własnej waluty utrzymywać się na powierzchni i ratować konkurencyjność gospodarki. Działanie to jest także niepowstrzymywalne, no bo każdy zapyta, "skoro inni mogą osłabiać i drukować swoje waluty i nikt nie zagwarantuje, że nie będą tego robić, to dlaczego ja miałbym tego nie robić lub dawać komukolwiek jakiekolwiek gwarancje?".

sobota, 8 czerwca 2013

Rola złota w portfelu

Popełniłem kilka lat temu wpis o roli złota w portfelu inwestycyjnym. Postanowiłem wrócić do tematu i trochę go odświeżyć.

Po pierwsze należy sobie odpowiedzieć co reprezentuje sobą złoto w portfelu inwestora. Wprawdzie dla niektórych będzie ono traktowane jak czysta spekulacja czy tzw. "metal przemysłowy" to prawda jest taka, że funkcja przechowywania wartości w przypadku złota w znaczący sposób przeważa nad wszystkimi pozostałymi. Mimo tego, że niektórzy uważają go za "barbarzyński relikt przeszłości" to trzeba sobie szczerze nazwać rzeczy po imieniu. Historycznie uwarunkowana szeroka akceptowalność złota jako środka akumulacji wartości powoduje, że tym ono właśnie jest - środkiem akumulacji wartości, niezależnym od rządów, spekulantów i rynków.

Złoto jest więc ubezpieczeniem przed nieprzewidywalnymi, chciwymi i głupimi zachowaniami rządów i bankierów. Jest tym przechowalnikiem wartości, którego nie można wydrukować, a odebrać możne jedynie przemocą (fizyczną bądź prawną).

Należy przy tym zdać sobie sprawę z pewnej rzeczy, która jest niezwykle istotna dla własnego psychicznego spokoju. Czymś zupełnie innym jest wartość złota (fizycznego), a czymś zupełnie innym jego cena, będąca pochodną spekulacji na rynku sztucznych instrumentów pochodnych, opartych na złocie, których "wydrukowano" 100 razy więcej niż samego złota fizycznego.

Cena złota może się zmieniać - jego wartość tak bardzo zmienna nie będzie. Wspominałem o tym w przypadku analizowania relacji złota do ropy. To relacja pomiędzy złotem a ropą, czyli cena energii wytwarzanej z tego najbardziej popularnego paliwa definiuje rzeczywistą wartość złota.

Złoto stanowi zatem tak naprawdę jedyny stabilny punkt odniesienia względem walut, których podaż oparta jest na administracyjnych decyzjach a nie na obiektywnych zjawiskach gospodarczych. Złoto stanowi w portfelu inwestycyjnym swego rodzaju stabilizator chroniący go przed wpływami inflacji i zmian na rynku walutowym.

Możliwe jest kilka form lokowania w złoto, przy czym najważniejsze są dwie:
W przypadku certyfikatów opartych na złocie są takie w których wystawca twierdzi, że ma pokrycie w złocie i takie, które tego pokrycia nie mają i oparte są jedynie na kontraktach na złoto. Oczywistym jest, że te ostatnie w sytuacjach wyjątkowych mogą nie wytrzymać i doznać kolapsu. Co więcej, ostatnie wydarzenia na rynku złota zaczynają sugerować, że kolaps na rynku papierowych derywat złota jest prędzej czy później nieunikniony. Wtedy jedynym pewnym sposobem przechowania wartości może być złoto fizyczne.
Zaleca się aby pewien procent portfela przechowywać w złocie fizycznym. Powiedziałbym więcej - większość portfela przeznaczoną na złoto radziłbym trzymać w złocie fizycznym. Część – ta którą chce się ewentualnie reagować na krótkoterminowe zmiany cen kruszcu może być oparta na certyfikatach, z pełną świadomością ryzykowności owego instrumentu.

piątek, 7 czerwca 2013

W SKOKach nie jest różowo


SKOKi (lub jak ktoś nie wie Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe) mają zostać objęte ochroną wkładów Bankowego Funduszu Gwarancyjnego za około pół roku. Niedawno Prezydent podpisał w tym celu stosowną ustawę.

Tymczasem okazuje się, że wbrew marketingowi samych kas, wcale nie jest teraz tak różowo jeżeli chodzi o bezpieczeństwo i stabilność tego sektora. Złe kredyty stanowiły w końcu ubiegłego roku 30% portfela SKOK-ów, tymczasem średnia dla banków to 8%. Co ciekawe pod koniec ubiegłego roku, SKOKi wypchnęły do spółki zarejestrowanej za granicą sporo niewygodnych pożyczek.Jak podaje "Rzeczpospolita": "tylko w przypadku Stefczyka mowa o wierzytelnościach z tytułu 54 tys. spraw o wartości 720 mln zł". W sumie, utworzonej w tym celu spółce z Luxemburgu, sprzedały one zagrożone wierzytelności o wartości 1,2 mld zł. Tak więc pewnie ten udział realnie wynosi znacznie więcej. Problem jest także z kapitałami i realizacją współczynnika wypłacalności, który dla SKOKów jest i tak niższy niż dla banków.

Potwierdza to opublikowany przez KNF raport nadzoru nad SKOKami (na stronach KNFsię prezentacja oraz raport) .Aż 44 spośród 55 kas są w trakcie programu naprawczego! Na koniec 2012 roku 28 kas miało straty! Co trzeci kredyt jest zagrożony! 6 kas ma ujemne kapitały, co jest tragicznym wynikiem dla dla każdej instytucji, a dla instytucji finansowej szczególnie.

Pomijając spekulacje i przepychanki medialne na temat ewentualnego przejmowania kas przez banki, faktem jest, że wysokie odsetki oferowane przez kasy są uzasadnione. Tym uzasadnieniem jest właśnie głód kapitału i większe ryzyko, które ponoszą wkładający tam oszczędności.

Jednocześnie pragnąłbym przestrzec wszystkich, którzy kierują się w lokowaniu swoich oszczędności ideologią typu "wolę polski SKOK niż zagraniczny bank", albo "tylko polski kapitał gwarancją bezpieczeństwa". Prawda jest dokładnie taka, że także polski SKOK może upaść i także polski kapitał doi klientów i naraża ich na przekręty. Poza tym, Amber Gold to zdaje się też był polski kapitał...

Na koniec kilka cytatów i zrzutów ekranu z prezentacji podsumowującej raport:
"fundusze własne pomimo wykazywanego ponad 4-krotnego wzrostu w latach 2006 – 2012 należy uznać za nieadekwatne do prowadzonej działalności, ponieważ nie zabezpieczają ponoszonego przez kasy ryzyka."
"W kasach występuje podwyższone ryzyko płynności w wyniku niedopasowania terminów zapadalności pasywów i wymagalności aktywów."
 "Kasy wymagają wprowadzenia pilnych działań restrukturyzacyjnych, w tym również z wykorzystaniem funduszu stabilizacyjnego."

Na uwagę zwraca fakt że 6 kas ma współczynnik wypłacalności PONIŻEJ ZERA!
Kasy w większości finansują się krótkoterminowymi depozytami co oznacza dużą podatność na panikę bankową.



czwartek, 6 czerwca 2013

Nowa moneta 5zł z NBP

Do wczoraj można było licytować w serwisie Kolekcjoner nową srebrną 5 złotową monetę wypuszczoną przez NBP. Moneta „Denar Bolesława Chrobrego” rozpoczyna nową serię monet okolicznościowych „Historia monety polskiej”. W ramach serii ukaże się 20 srebrnych monet z wizerunkami historycznych monet: denarów, brakteatów, groszy, szelągów, talarów, dukatów.

Moneta przyznam się, podoba mi się wizualnie i chciałem ją mieć. Cena wywoławcza licytacji była ustalona na jakieś 63zł, ale jak się potem okazało cena ostateczna ustaliła się na 95zł. To dla mnie zdecydowanie za drogo. Kiedyś takie ceny były za 20złotowe, znacznie cięższe monety. Może to moje zboczenie, że porównuję cenę do wartości kruszcu, ale ta moneta to tylko 7 gram srebra! Owszem nie odmawiam jej wartości artystycznej, jak już mówiłem mi się podoba, ale nie wiem tylko czy cena nie jest zbyt wygórowana. 

Swoją drogą fajnie byłoby mieć kolekcję takich monetek...

środa, 5 czerwca 2013

Lokaty internetowe - czerwiec 2013

Oprocentowanie lokat nie powala. Co gorsza ciągle spada, czego dowodem jest dzisiejsza obniżka stóp o 0,25% dokonana przez RPP. Z tego powodu coraz mniej sensowne jest tracenie swojego czasu na wizytę w oddziale i zakładanie tam lokaty. Po prostu korzyść z tego jest znikoma w stosunku do poświęconego czasu. Stąd pomysł na to aby przyjrzeć się lokatom internetowym - takim, które zakładane są wyłącznie przez internet, zdalnie, bez konieczności żadnej interakcji z konsultantem.

Oczywiście wymieniam poniżej te najbardziej sensowne, a jakimiś ze szczątkowym oprocentowaniem w ogóle się nie zajmuję:
  • Polski bank Przedsiębiorczości proponuje 4,25% na 3 miesiące
  • SKbank - eLokata24 – 6 miesięczna 4,75%(zmienne) i  eLokata24 – 13 miesięczna 5,00%(zmienne)
  • Meritum Bank - stałe 12 miesięcy 4,20%, albo zmienne 24 miesiące WIBOR 6M + 1,0%, 36 miesięcy  WIBOR 6M + 1,1% 
  • Getinonline - Lokata Fresh 4-miesięczna, z oprocentowaniem stałym 4,1%, Lokata 24-miesięczna, z oprocentowaniem stałym 4,50%, Lokata 36-miesięczna, z oprocentowaniem stałym 4,50%
  • Ideabank - 3-miesięczną Lokata DE LUXE 4,15% w skali roku
  • Openonline - Lokata Twist  4,15% na 12 miesięcy

Cudów nie ma. To nie te kokosy co kiedyś, żal patrzeć jak teraz wygasają lokaty zakładane dwa lata temu na 6,5%.

wtorek, 4 czerwca 2013

Kafle odpadają

Gdzie nie popatrzę atakują mnie "kafle"1. Na blogach internetowych "kafle", w Windowsie "kafle", nawet na stronach banków "kafle" i o zgrozo w serwisach transakcyjnych też "kafle". Wykafelkował się ostatnio Getin Bank i to we wszystkich swoich internetowych "oddziałach" - wszędzie interfejs transakcyjny oparty o tę nową modę. 



 
Dzisiaj ruszył nowy mBank i strona  też oczywiście cała w "kafle". Serwis transakcyjny mniej kafelkowaty, ale też zabajerowany.



Z premedytacją nie skupiam się tu na ofercie produktowej, ale na ergonomii i użyteczności. Mam bowiem spore wątpliwości, czy podążanie za tym trendem jest rzeczywiście takie bardzo na rękę klientowi i po drodze z ergonomią. Dla mnie bowiem ten nowe interfejsy graficzne stają się zbyt przeładowane informacyjnie i mało przejrzyste. Znalezienie w nich potrzebnej mi informacji wcale nie jest łatwiejsze. Owszem, są one zapewne lepsze dla urządzeń mobilnych (i stąd ten trend przywędrował), ale czy na tradycyjnych komputerach musimy także używać takich interfejsów? 

Dodatkowo, tak się składa, że warstwa graficzna niezbędna do funkcjonowania i ładnego wyglądania tych kafelków jest wysoce podatna na wszelkie zakłócenia generowane przez błędy przeglądarki. W mojej opinii powoduje to, że taki mniej stabilny interfejs jest przez to mniej bezpieczny, szczególnie jeżeli chodzi o serwis transakcyjny. Poza tym taki interfejs działa wolno bo te wszystkie latające po ekranie bajery spowalniają przeglądarkę.




1 Niezorientowanym wyjaśniam, że to wygląd interfejsu użytkownika, wprowadzony ostatnio w nowym Windowsie, nie wiadomo dlaczego taki modny i polegający na tym, że wszystko dzielimy i wpisujemy w kwadratowe kafelki na ekranie.

Zdecydowanie negatywny sentyment do obligacji

Może zbyt długo byłem niezdecydowany, ale mój sentyment do obligacji zmienił się zdecydowanie na negatywny. Pisałem niedawno o dużej ilości negatywnych informacji napływających z rynku. Wprawdzie ekstatyczne zainteresowanie nową emisja Orlenu także i mnie dopadło, ale to nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Otóż liczba komunikatów o problemach spółek z wykupem lub płatnością odsetek jest coraz większa, a jednocześnie nowe emisje rozchodzą się z dużymi redukcjami. O czym to świadczy? Że skłonność do podejmowania ryzyka bierze górę na rozsądkiem, a to niechybnie w pewnej perspektywie czasu może zwiastować kłopoty. Coś jak Hindenburg Omen?

Ja na razie wycofuję część swojego portfela z obligacji w ogóle.

PS. Przykłady, że dzieje się nieciekawie, z ostatnich dni:

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Orlen mi ucieka

Ostatnie dni to zabawa w kotka i myszkę z obligacjami Orlenu. Jeszcze atrament nie wysechł na poprzednim wpisie o zakończeniu emisji serii A, tymczasem już Orlen ogłosił emisję serii B obligacji na niemal identycznych warunkach.

sobota, 1 czerwca 2013

Koniec emisji Orlenu

W poprzednim poście pisałem,  o nowej emisji obligacji PKN Orlen. Niestety wielu nie będzie dane zapisać się na te obligacje bo pula została właśnie wyczerpana. Już w ciągu pierwszych dwóch dni przyjmowania zapisów przyjęto zapisy na większą liczbę obligacji niż oferowano. Ci którzy złożyli zapisy w pierwszym dniu otrzymają tyle, ile chcieli objąć. Zapisy złożone w kolejnych dwóch dniach zostaną proporcjonalnie zredukowane. 

Przyznam się, że pierwszy raz spotkałem się z zastosowaniem zasady "kto pierwszy ten lepszy" w przypadku publicznej emisji papierów wartościowych. Zazwyczaj była to proporcjonalna redukcja, ale można się spodziewać, że w tym przypadku ma to sens bo redukcja byłaby tak duża, że dla pojedynczych inwestorów koszty związane z zapisem przekreślałyby sensowność inwestycji. 

W każdym razie jeżeli chodzi o bieżącą serię to jest koniec emisji, pozostaje czekać na kolejne - niewątpliwie gorzej oprocentowane.

-->