środa, 30 kwietnia 2014

Kolejne wstrząsy na rynku Catalyst - do czego to prowadzi?

Od dawna nie ukrywam swojego negatywnego sentymentu do rynku obligacji korporacyjnych Catalyst i notowanych na nim papierów. Wczoraj podałem informację o śledztwie wszczętym w sprawie Rodan Systems. Jednocześnie na rynek trafił szereg kolejnych negatywnych informacji dotyczących notowanych na Catalyst papierów.

Bank Polskiej Spółdzielczości zaraportował straty, utworzenie rezerw na złe kredyty i spadek współczynnika wypłacalności. W banku wdrażany jest program naprawczy, ale trudno oszacować ryzyko dla posiadaczy obligacji. Moim zdaniem trudna sytuacja finansowa banku może doprowadzić do skorzystania z klauzul zapisanych dla podporządkowanych obligacji, które zostały wyemitowane - jedną z możliwości, które ma bank w sytuacjach kryzysowych jest np. wstrzymanie wypłaty odsetek zupełnie zgodnie z prospektem. Ryzyko to zostało dostrzeżone przez rynek bo wycena obligacji spadła. Niestety dramatycznie niska płynność powoduje, że praktyczna możliwość sprzedania takiego papieru zmierza do zera.

Kolejne złe informacje to brak wykupu obligacji przez Cash Flow. KDPW nie otrzymał środków na spłatę obligacji o wartości nominalnej 515 tys. zł. Cash Flow nie tylko nie spłaciło obligacji, ale nie opublikowało także żadnego komunikatu bieżącego na ten temat.

Obligacji nie wykupiło też GC Investment. Spółka nie przekazała środków na spłatę papierów o wartości nominalnej 17,5 mln zł – wynika z informacji podanych przez KDPW.

Co na to wszystko władze giełdy? Pewnie, że nic...

Martwi mnie jeszcze jeden aspekt sprawy. Problemy BPS są pochodną po części problemów na Catalyst bo kłopoty banku wynikają częściowo z tego, że zzęść portfela obligacyjnego banku przypadała na obligacje spółek, które popadły w tarapaty np. Organiki i prawdopodobnie deweloperów jak Gant czy Trust. Podobnie OFE i TFI mają w portfelach problematyczne papiery. Mieliśmy już przykłady problemów funduszy inwestycyjnych wynikających ze strat na obligacjach korporacyjnych. Obawiam się efektu domina w przypadku tych instytucji, które posiadają w portfelach problematyczne papiery.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Rodan Systems


Ostatnio jaja robi sobie spółka Minox, która nie wykupiła obligacji i twierdzi, że chce wykupić je z pominięciem KDPW (co jest oczywiście niezgodne z regulaminem KDPW, ale pewnie i tak nic im za to nie zrobią).

Wracając jednak do rzeczy - chciałem napisać o spółce Rodan Systems S.A. która w sierpniu ubiegłego roku także nie wykupiła swoich obligacji. Otóż, po bezskutecznym oczekiwaniu, kiedy okazało się, że firma nie ma nawet kasy na przeprowadzenie postępowania upadłościowego obligatariusze złożyli zawiadomienie do prokuratury. 

Otóż postanowieniem Prokuratora Rejonowego Warszawa Mokotów z dnia 04.04.2014 wszczęte zostało śledztwo w sprawie dot. popełnienia przestępstwa przez (jak się domyślam) członków zarządu spółki Rodan Systems tj o czyn z art 296 § 1 kk i art 300 § 1kk. W informacji, którą dysponuję jest mowa o śledztwie przeciw spółce, ale ale jak przeczytamy przytoczone paragrafy kodeksu:

"Art. 296.
§ 1. Kto, będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.


Art. 300.
§ 1. Kto, w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
"
to wyjdzie, że przy takich przestępstwach ewentualne zarzuty mogą zostać postawione w zasadzie wyłącznie członkom (w przypadku Rodan Systems prezesowi) zarządu. Pewnie nie zostały postawione jeszcze nikomu żadne zarzuty,  śledztwo toczy się jak sądzę "w sprawie" a nie "przeciwko". 

Ciekawe czy prokuratura będzie chciała stawiać też zarzuty z Art. 586 kodeksu spółek handlowych: "Kto, będąc członkiem zarządu spółki albo likwidatorem, nie zgłasza wniosku o upadłość spółki handlowej pomimo powstania warunków uzasadniających według przepisów upadłość spółki – podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku."...

Wyjdzie w praniu - w każdym razie historia sprawy wygląda następująco.

27.05.2013r. BRE Bank wypowiedział Rodanowi umowy kredytowe z powodu nieregulowania zobowiązań, ze skutkiem na 04 czerwca 2013 roku, wzywając do spłaty kredytów.

11 lipca 2013r. okazało się, że Rodan był pozwany przez Biuro Trybunału Konstytucyjnego i przegrał sprawę sądową. Zgodnie z wyrokiem miał zapłacić blisko 470 tyś zł.

26 lipca 2013 r. po badaniu sprawozdania za 2012r. biegły rewident stwierdził brak podstaw do kontynuowania działalności, a ponadto stwierdził, że nastąpiło zawyżenie aktywów poprzez zaniżenie odpisu aktualizującego wartość posiadanych udziałów w spółce zależnej „Office Objects” Sp. z o.o. na kwotę 11,7mln zł oraz niedoszacowanie odpisów aktualizujących wartość zapasów na ponad 2 mln zł.

Pomimo tego firma kontynuowała działalność.

5 sierpnia 2013 r. powinny zostać wykupione obligacje - Rodan ich nie wykupił.

16 września 2013 r. została zawarta przez spółkę umowa sprzedaży działki, którą nabyła Fundacja Obserwatorium Zarządzania jednak transakcja została przeprowadzona w taki sposób, że żadne pieniądze z tytułu tej sprzedaży nie trafiły do obligatariuszy.

Jednym z istotnych składników majątku spółki Rodan Systems były także udziały w spółce Office Objects Sp. z o.o., jak okazało się w toku rozpatrywania przez sąd wniosku o upadłość, spółka nie posiada majątku, a zatem udziały te musiały zostać wcześniej sprzedane. Nie wiadomo co stało się z tymi pieniędzmi.

Wniosek o ogłoszenie upadłości złożono dopiero 17 grudnia 2013 roku, o ogłoszenie upadłości wnioskował najpierw posiadacz obligacji, a dopiero później sama spółka. Sąd oddalił wniosek ze względu na brak środków na przeprowadzenie postępowania. Tymczasem na koniec 2012 roku firma wykazywała w bilansie 26 mln zł aktywów (co wynika ze sprawozdań finansowych). Musiało więc dojść do działania, które doprowadziło do tego, że spółka nie miała na wykup obligacji a potem została bez jakiegokolwiek majątku. Pieniądze wyparowały...

Co teraz? Jak sądzę od spółki obligatariusze i wierzyciele już nic nie wytargają. Zobaczymy co dalej ze śledztwem prokuratorskim i czy zostaną postawione zarzuty prezesowi zarządu.




piątek, 25 kwietnia 2014

Sprzedaż złota po Amber Gold

Pamiętacie jeszcze Amber Gold, który kusił "lokatami w złoto" a potem upadł z hukiem? Tak się składa, że właśnie syndyk masy upadłości spółki Amber Gold ogłosił sprzedaż sztabek złota o wartości 307 467,82 zł oraz sztabek srebra o wartości 9 950,00. Nie jest o całość złota, którą udało się zabezpieczyć - w sumie było tego aż (lub zaledwie, zależy jak na to patrzeć) 57 kilogramów (warte dziś trochę ponad 7,2 mln zł), ale nie jest to też ilość, która wobec ponad 668mln zł roszczeń pozwoliłaby zaspokoić choćby ułamek roszczeń wierzycieli. 

To tyle tytułem ciekawostek.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Co to znaczy podżyrować kredyt?

Jednym z największych błędów jaki można popełnić to podżyrować komuś kredyt. Takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Już nawet lepiej komuś te pieniądze (o ile je mamy) pożyczyć niż poręczyć za niego. A kim jest żyrant? To poręczyciel! Dlaczego zatem lepiej nie dawać poręczenia - czyli nie żyrować kredytu? Otóż jeśli pożyczymy komuś pieniądze to wiemy ile możemy maksymalnie stracić. Jeśli nam nie odda naszych pieniędzy to więcej nie stracimy. Zostanie żyrantem oznacza coś znacznie bardziej niebezpiecznego.

Żyrując komuś pożyczkę poręczamy, że w przypadku kiedy nie będzie jej spłacał, zrobimy to za niego. Żyrant odpowiada tak jak dłużnik! Może zatem (i bardzo często tak bywa) dojść do sytuacji, w której dowiemy się o tym, że kredyt jest nie spłacany już w momencie kiedy jest za późno na jakąkolwiek reakcję, rosną karne odsetki, a dłużnik nie ma żadnego majątku.

Bank może wtedy (ponieważ poręczyliśmy) zwrócić się do nas o zapłatę sumy kredytu wraz z odsetkami. Chcąc nie chcąc będziemy musieli ten kredyt spłacać, bo będąc żyrantem poręczamy całym swoim majątkiem (tak mogą nas zlicytować!) i odpowiadamy solidarnie z kredytobiorcą. 

Tak więc pamiętajcie, podżyrować kredyt to brać na siebie szalone ryzyko. Lepiej tego nie robić.

środa, 23 kwietnia 2014

Obligacje Orlenu jeszcze nie sprzedane?

Ciekawostka na rynku obligacji korporacyjnych - aktualna emisja 6 letnich obligacji PKN Orlen ze stałym kuponem 5% jeszcze się nie sprzedała. Pierwotnie zapisy miały zakończyć się 22 kwietnia, ale zostały przedłużone do 9 maja. Jest to o tyle nietypowe, że poprzednio emisje rozchodziły się błyskawicznie. Może powodem jest stały procent, który dziś może wyglądać atrakcyjnie, ale w przypadku wzrostu stóp procentowych będzie zbyt niski? Poprzednie emisje były wszak oparte o stopę zmienną.

PS. Update z 24.04.2014 - okazuje się, że jednak pula się wyczerpała i to krótko po przedłużeniu terminu. Orlen skrócił zapisy bo wpłynęło więcej ofert niż było w puli. Ciekawe te gwałtowne zmiany, może po prostu niefortunne było takie uplasowanie dat emisji, że zahaczały o święta?

wtorek, 22 kwietnia 2014

Oil Peak - czy umiesz sobie wyobrazić świat bez ropy?

Po przeczytaniu "Świata na rozdrożu" zacząłem bardziej rozważać w codziennym życiu i przy okazji codziennych aktywności kwestie efektywności energetycznej. W tym kontekście warto poczytać co nas może czekać i dlaczego temat Peak Oil czyli wyczerpywania się zasobów paliw kopalnych jest tematem aktualnym i nie należy go odsuwać na tak zwaną przyszłość. Tę przyszłość kształtujemy już teraz. Polecam link.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wojny ekonomiczne na naszych oczach

Obecny konflikt na Ukrainie, w który zaangażowana jest Rosja przywrócił mi na myśl wpis, który popełniłem w listopadzie 2009 roku. Stwierdziłem wtedy, że wkraczamy w okres kiedy będziemy świadkami wykorzystywania w działaniach wojennych metod nacisku ekonomicznego. Teraz, w kontekście sytuacji na Ukrainie, ta teza wydaje się spełniać. Wydaje się spełniać także w kontekście motywacji ekonomicznych co do aneksji Krymu i szantażu gazowego do którego posuwa się Rosja, także groźby (choćby były wątłe) sankcji ekonomicznych które mogłyby nałożyć USA i UE mają charakter walki ekonomicznej. Generalnie rozgrywka wokół surowców energetycznych jest wojną ekonomiczną, niewypowiedzianą, ale toczoną w interesie określonych grup.

Zauważmy, że konflikt na Ukrainie odbywa się według innego scenariusza niż klasyczne konflikty zbrojne. Wykorzystywane są grupy dywersyjne, siły specjalne, nacisk ekonomiczno polityczny, nieoznakowani żołnierze, dezinformacja. Gdzieś w płaszczyźnie globalnej rozgrywa się inny wymiar tego konfliktu, walka o dominację geopolityczną i geo-ekonomiczną pomiędzy mocarstwami, byłymi mocarstwami i krajami aspirującymi do roli mocarstw. Myślę, że jednym ze źródeł tego konfliktu jest potrzeba kontroli nad rynkiem surowców energetycznych, bo takie mamy czasy, o czym nie raz ostatnio pisałem, że konflikty o surowce (o kontrolę nad nimi) będą się intensyfikowały na różnych płaszczyznach.

Jednym z elementów odniesienia sukcesu i uzyskania przewagi w świecie jest uzyskanie pozycji gospodarczej i ekonomicznej, która zapewnia utrzymanie potencjału kontrolującego określone zasoby i odstraszającego od ich przejęcia przez konkurencję (przeciwników). Warunkiem uzyskania takiej przewagi jest albo budowa silnej gospodarki zdolnej utrzymać ten potencjał militarny (utrzymać armię), polityczny (kupić zaplecze) i ekonomiczny (przejąć zasoby w innych krajach kupując je lub kupując podmioty mogące je kontrolować). Przewagę można też osiągnąć doprowadzając do ruiny gospodarkę przeciwnika stosując sankcje gospodarcze, cła, blokady oficjalne i nieoficjalne, etc. Użycie siły militarnej jest ostatecznością, a spektrum środków pozamilitarnych dostępnych do wykorzystania rośnie z dnia na dzień. Można manipulować cenami, drukować walutę, fałszować walutę, atakować system bankowy, wspierać podziemie zbrojne lub przestępcze, stosować propagandę, ataki cybernetyczne, etc...

Wracam do tego tematu bo przeglądając internet natrafiłem na pracę A. Bomby i P.A. Kubisiaka pt. "WOJNA EKONOMICZNA I JEJ SKUTKI SPOŁECZNE" opublikowaną w Zeszytach naukowych Wyższej Szkoły oficerskiej Wojsk Lądowych, a która traktuje właśnie o tematyce wojen ekonomicznych. W pracy tej (co nieskromnie zauważę -połechtało moją próżność) zacytowano w ramach bibliografii poprzedni mój wpis na blogu dotyczący wojen ekonomicznych, który przywołałem na początku. Temat wydaje mi się mimo wszystko niestety, jednak zbyt mało doceniany w mediach i środowiskach naukowo politycznych.

sobota, 19 kwietnia 2014

Jak subkonta waloryzował ZUS i kto na tym lepiej wyszedł

Przeczytałem interesujący artykuł na temat tego kto lepiej wyszedł na tym że jego składki od 1998 roku trafiały do ZUS lub OFE. Polecam lekturę, kilka cytatów na zachętę:
"Rząd - chcąc wykazać, że może zaoferować przyszłym emerytom więcej niż OFE - waloryzuje nasze oszczędności na wirtualnym subkoncie wskaźnikiem niemającym pokrycia w przyszłych dochodach ZUS."
"W 1998 r. twórcy reformy emerytalnej powiedzieli społeczeństwu: z różnych powodów, głównie demograficznych, musimy zmienić system emerytalny. Osoby w średnim wieku (wówczas miały od 30 do 50 lat) mogą wybierać: ZUS czy OFE. Wydawało się to logiczne. Filar kapitałowy był eksperymentem. Osoby nieco starsze, którym do emerytury pozostało kilkanaście lat, na ogół wolały pozostać w ZUS, bojąc się eksperymentów.

Ale po kilku nowelizacjach ustaw emerytalnych osoby te wyszły na frajerów. Nie dość, że będą miały niższą waloryzację, a co za tym idzie - emeryturę, to jeszcze nie będą miały prawa pozostawić spadkobiercom uzbieranych składek, jeśli wcześniej umrą."
A ja bym dodał na końcu "O ile ZUS znowu nie zrobi ze wszystkich fajerów..."  O tym, dlaczego postanowiłem zostać w OFE i jak to zrobić, przeczytacie tutaj.

piątek, 18 kwietnia 2014

Wywiad z Robertem Kwiatkowskim na temat rynku Catalyst


No i niestety jestem zawiedziony, szczególnie tym, że pan Kwiatkowski niespecjalnie odniósł się do tego z czym,moim zdaniem rynek ma problem, czyli narastającą liczbą podmiotów które wyemitowały już obligacje, a teraz nie wykupują ich lub nie płacą. Niespecjalnie przejął się też pytaniem o rolę i pozycję inwestorów indywidualnych. Niestety sytuacja nie jest tak jednoznaczna jak to w swojej odpowiedzi rysuje przedstawiciel giełdy. Owszem, w świetle prawa wszyscy obligatariusze mają równe prawa względem emitenta, ale w świetle praktyki prawnej i tego np. że wpis sądowy od wniosku o upadłość kosztuje 1000zł to już widzimy dysproporcję pomiędzy możliwościami inwestora dużego i małego inwestora indywidualnego.

Odnoszę wrażenie, że giełda jest zainteresowana rozwojem tego rynku w sensie liczby i wartości emisji, ale w szczególności z ukierunkowaniem na dużych inwestorów finansowych, a segment inwestorów indywidualnych jest zaniedbywany. Świadczy o tym fakt, że nawet nie prowadzi się statystyk w tym zakresie.

Ogólnie odnoszę wrażenie, że działanie giełdy sprowadza się do powtarzania jak mantrę, że jest świetnie bo liczba emitentów rośnie, ze skrzętnym zamiataniem pod dywan faktu, że rośnie także liczba problemów, upadłości, niewywiązywania się z obietnic czy nierzetelnego informowania. Mamy wykresy pokazujące, że rynek rośnie i dla GPW jest to wystarczający miernik sukcesu. O realnym ryzyku się nie wspomina. 

Zmroziło mnie to, że w swym optymistycznym przekazie pan Kwiatkowski nie zająknął się o tym, że w przypadku obligacji całkiem realne jest utracenie 100% zainwestowanych środków! Szkoda, bo liczyłem na coś więcej i na poważne podejście do tematu...

czwartek, 17 kwietnia 2014

Przejdź do Meritum

UPDATE czerwiec 2015 - promocja się skończyła, konto nie jest już darmowe. Zobacz tutaj.

W lutym napisałem artykuł na temat darmowego konta osobistego w Meritum Banku. Stało się tak dlatego, że postanowiłem się tm przenieść z mBanku i nie znalazłem jakoś specjalnie lepszej alternatywy. Zastanawiałem się jeszcze nad Alior Sync, ale do Meritum przekonała mnie możliwośc awaryjnego uderzania do placówki bankowej w razie gdyby była taka potrzeba. Ostatnie zmiany, planowane w przypadku Alior Synca na T-mobile Usługi Bankowe utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem. nie lubię zbyt częstych zmian.

Konta i karty w Meritum używam na co dzień i jestem z niego zadowolony. Z czystym sumieniem polecam go innym. 

A do głowy przyszła mi myśl, żeby o tym napisać dlatego, że w poprzednim wpisie podałem link, dzięki któremu jeśli ktoś zakładałby konto w Meritum to ja otrzymałbym nagrodę za polecenie. teraz zauważyłem, że z mojego polecenia skorzystaliście i mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. 

Jeżeli ktoś rozważa założenie konta osobistego i zastanawia się nad Meritum Bankiem to zapraszam do skorzystania z linka polecającego ode mnie.

UPDATE czerwiec 2015 - promocja się skończyła, konto nie jest już darmowe. Zobacz tutaj.

środa, 16 kwietnia 2014

Chiny a rynek złota - nowy raport WGC


Chiny są istotnym graczem ze względu na swoją populację, uwarunkowany historycznie sentyment do złota,  a także ze względu na duże oszczędności ludności i rezerwy walutowe państwa. Jeszcze do 2004 roku posiadanie złotego bulionu było w Chinach zakazane. W ciągu ostatnich dziesięciu lat prywatne inwestycje w złoto wzrosły z 12 ton w 2004 roku do 397ton w 2013. W 2013 roku chiny odpowiadały za 26% światowego popytu na złoto w sektorze prywatnym.

Opublikowany raport dotyczy właśnie roku 2013. Zauważalny jest wzrost popytu na złoto w momentach spadku jego cen, a także fakt, że wzrost zakupów złota w Chinach odbywa się przy zachęcie władz. Za 60% popytu w sektorze prywatnym odpowiada przemysł jubilerski, który ma solidne podstawy do wzrostu powiązane ze wzrostem gospodarczym i bogaceniem się społeczeństwa. 

Jeżeli chodzi o popyt inwestycyjny to zauważalne jest szczególne przedkładanie posiadania fizycznego bulionu ponad papierowe derywaty. Niemniej jednak zauważalny jest rozwój Shanghai Gold Exchange i rynku notowanych na niej kontraktów.

Zauważalny jest niewielki udział inwestycji w złoto w ogólnych oszczędnościach gospodarstw domowych, co daje potencjał do dalszego wzrostu.

Dodatkowo przypuszcza się, że także oficjalne rezerwy złota wzrosły ponad deklarowany poziom z 2009 roku.


wtorek, 15 kwietnia 2014

Złoto i Goldman Sachs - połącz fakty

Niedawno Goldman Sachs rozesłał swoim klientom notatkę w której podtrzymał swoją marcowa prognozę, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy cena złota spadnie do około 1050 USD/oz.
Dziś spojrzałem sobie na wykres:
Ciekawa koincydencja.

Szczególnie kiedy wspomni się się, że Goldman Sachs jest znany z manipulacji/podejrzeń o manipulację rynkami, a w ubiegłym roku w kwietniu Goldman rekomendował krótką sprzedaż złota, po czym (nomen omen rok temu 12 i 15 kwietnia) rzucono na rynek olbrzymie zlecenia zbijając jego cenę o ponad 200 dolarów. 

Odcisków palców Goldmana na "złotych sztabach" (a tak na prawdę na rozdętym rynku kontaktów na złoto) jest wszędzie pełno... połączcie fakty.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kantory online - refleksje

Jest na blogu zawieszona lista kantorów online, którą periodycznie aktualizuję. Nie wiem czy jest kompletna, ale chyba zawiera wg. mnie najważniejsze linki. Niedawno wywaliłem z niej kilka niedziałających i dodałem kilka nowych.

Naszła mnie przy tym refleksja - w ciągu ostatnich dwóch lat ten segment rynku kantorowego rozrósł się znacznie. Pojawiło się mnóstwo podmiotów, które są internetowymi nadbudówkami kantorów tradycyjnych. Jest tego bardzo dużo a rynek jest mocno rozdrobniony. Z drugiej strony, osoby kupujące regularnie walutę takie jak ja, zazwyczaj korzystają z jednego lub dwóch sprawdzonych kantorów internetowych i nie zawracają już sobie głowy szukaniem kolejnych. Różnice w kursach rzędu jednego czy dwóch groszy są na tyle znikome, że nie opłaca się rejestrować konta i przechodzi całej formalniej ścieżki tylko po to by dokonać jednej, dwóch czy nawet kilku transakcji. jeżeli z jakiegoś rozwiązania korzystam z powodzeniem od dwóch lat to raczej niechętnie będę zmieniał to co sprawdzone w działaniu. To trochę tak jak w przypadku kont bankowych. 

Swoją drogą zastanawia mnie dokąd taki rozdrobniony rynek zmierza i czy małym kantorom z niewielkim obrotem opłaca się utrzymywać serwis internetowy i wydawać na reklamę...

sobota, 12 kwietnia 2014

Moje przemyślenia inwestycyjne - surowce i metale szlachetne

Na kanwie przemyśleń inwestycyjnych na różne tematy, które naszły mnie przy okazji wywiadu, postanowiłem zebrać tutaj ten wątek, który dotyczy surowców i metali szlachetnych.

Temat ten pojawiał się na blogu wielokrotnie i na różne sposoby. Jedna rzecz nie była jednak wałkowana. Chodzi o pewne rozróżnienie rynków surowców i metali szlachetnych.

Rzecz ma się następująco. Moim zdaniem poprzez pojęcie surowce należy rozumieć te, które mają znaczenie przemysłowe i podlegają wahaniom koniunktury uzależnionym od sytuacji w przemyśle. Przykładowo mogą to być: miedź, kakao, ropa, etc. Każdy z nich ma swoją specyfikę.

W przypadku miedzi mamy silne uzależnienie od wykorzystania w gospodarce.

Surowce żywnościowe z kolei mają swoją specyfikę i podatność np. na pogodę. Dodatkowo, o czym mało kto zdaje sobie sprawę, ceny żywności są silnie zależne także od cen paliw. Gros kosztu wytworzenia i dostarczenia żywności do konsumenta pochłaniają koszty energii pozyskiwanej z paliw płynnych.

Surowce energetyczne z kolei t obecnie przede wszystkim paliwa kopalne, które fundamentalnie muszą drożeć w perspektywie trzydziestu lat, ale są podatne na tak dużą zmienność w zależności od sytuacji geopolitycznej, że inwestowanie w nie jest obarczone sporym ryzykiem.

Jak widać trudno mówić jednolitym segmencie pt. surowce.

Metale szlachetne z kolei stanowią specyfikę samą w sobie. Popyt na nie ma charakter dwojaki: inwestycyjny i przemysłowy. Dodatkowo w przypadku każdego metalu jest różna proporcja udziału popytu przemysłowego. W przypadku złota  popyt przemysłowy na złoto ma znikomy wpływ na ceny, w przypadku srebra ma znaczący bo ma ono zastosowania przemysłowe, ale podlega także koniunkturze inwestycyjnej. Pallad i platyna podobnie.

Z perspektywy indywidualnego inwestora, moim zdaniem, jedyne sensowne podejście to regularne zakupy złota bez oglądania się na ceny. jest to podejście najbardziej efektywne kosztowo.

Srebro jest obłożone VAT i marże na nim są wyższe, więc trudniej o zarobek – jakiś udział w portfelu może mieć, ale ze świadomością faktów: rynek srebra jest manipulowany, jest bardziej zmienne w cenie od złota, a utopią jest wiara w historyczne ratio do złota.

Pozostałe metale jak pallad i platyna, są moim zdaniem bezsensowne dla przeciętnego indywidualnego inwestora ze względu na marże (mówię o metalu fizycznym) i trudność nabycia i odsprzedania.


Złoto  moim zdaniem jest jednym z koniecznych elementów portfela bo przechowuje wartość w czasie. Można się zżymać nad jego ceną (która jest wyznaczana dla derywatów złota, a nie dla metalu fizycznego jako takiego), ale w przypadku jakichkolwiek zawirowań na rynku finansowym złoto utrzymuje wartość w czasie. Jest niejako polisą ubezpieczeniową od wariactwa polityków.

piątek, 11 kwietnia 2014

Lokaty strukturyzowane - hazard

Lokat strukturyzowanych nie lubię między innymi dlatego, że mają nierzadko na tyle skomplikowaną strukturę ;) że trudno jest przewidzieć i oszacować potencjalną szansę zysku. Często wzory opisujące oprocentowanie takich lokat są na tyle skomplikowane, że trzeba mocno się natrudzić, żeby zrozumieć jak to jest liczone. Koniec końców i tak, nawet jeżeli zrozumiemy wszystkie obliczenia, dochodzimy do punktu w którym przyszły zysk jest kwestią hazardowego zakładu dotyczącego niemożliwych do przewidzenia wydarzeń z przyszłości. 

Weźmy za przykład lokatę "Stabilny Funt" w banku bgzoptima.pl - reklamy mówią o oprocentowaniu 7,02%, ale... aby taie było, przez półtora roku kurs funta musi być stabilny w granicach +-15 groszy. Niech mi ktoś powie jakie jest prawdopodobieństwo, że 18 razy z rzędu co miesiąc w ciągu najbliższego półtora roku, kurs funta będzie w tych widełkach? Każde wyjście z tak wyznaczonego kanału obniża oprocentowanie... Dla mnie jest to zakład o coś, co jest niemożliwe do przewidzenia, chyba że zakładamy... osłabienie lub umocnienie się złotówki. Wtedy zasadne byłoby założenie się o to,że kurs będzie niestabilny i tak właśnie zakłada się z nami bank... 

Spodziewałbym się zatem zmienności funta do złotówki w najbliższych 18 miesiącach - zobaczymy za półtora roku co z tej prognozy wyszło.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Konkurs na ekonomiczny blog roku

Postanowiłem zgłosić bloga w konkursie na ekonomiczny blog roku organizowanym przez money.pl

Wszystkich, sympatyków bloga serdecznie zachęcam do głosowania poprzez kinięcie w powyższy banerek.

PS. W związku z tym, że od powstania bloga minęło już 5 lat i czasy trochę się zmieniły, to postanowiłem pod wpływem jednego z czytelników testowo udostępnić pod wybranymi wpisami komentarze. Niestety nie da się w Bloggerze zrobić tego wstecz dla wszystkich wpisów, więc komentarze będą udostępnione dla wybranych wpisów starcy i dla tych nowych. Oczywiście będą moderowane.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Moje przemyślenia inwestycyjne - obligacje korporacyjne

Czasem jak się z kimś pogada to w toku rozmowy pojawiają się przemyślenia, na które nie mielibyśmy za bardzo weny twórczej w innych okolicznościach. Tak było tez tym razem przy okazji wywiadu, którego udzieliłem na blogu "30 lat później".

Rzecz tyczy się obligacji korporacyjnych i segmentu "HighYeld' tj. wysoko oprocentowanych papierów komercyjnych emitowanych przez spółki o stosunkowo wysokim profilu ryzyka. Mam mocno krytyczne zdanie na temat rynku obligacji korporacyjnych, a tego segmentu w szczególności.

Problem wywodzi się z tego, że na rynku Catalyst, o czym wielokrotnie wspominałem, jest stosunkowo duży problem z emitentami, którzy nie wywiązują się ze swoich zobowiązań wobec obligatariuszy. Problem polega na tym, że inwestor detaliczny jest tutaj z założenia na przegranej pozycji.

W przypadku nie wykupienia obligacji (a takich przypadków jest na pęczki) ma bardzo ograniczone możliwości przy małym portfelu (ze względu na koszty). Tymczasem problematycznych emitentów jest coraz więcej. 

Zrobiłem sobie listę: w ubiegłym tygodniu obligacji nie wykupiła Organika, pojawiły się doniesienia o stracie banku PBS, Gant w upadłości, Różana (dawna Jedynka) w upadłości, Widok Energia w upadłości, Skystone Capital (BBI Zeneris) nie wypłacił odsetek, Cash Flow ma w sądzie wnioski o upadłość, Orzeł ma w sądzie wniosek o upadłość, GPF Causa nie wykupiła obligacji, East Pictures nie wykupił obligacji, Rodan Systems nie wykupił obligacji i nie ma majątku nawet na likwidację, Budostal 5 w upadłości, TimberOne w upadłości, Milmex nie wykupił w terminie obligacji, Vedia nie wykupiła w terminie obligacji, Digate zalegał z wypłatą odsetek, i tak dalej i tak dalej. nie ma tu wszystkich, bo wszystkie trudno nawet zliczyć.

Oczywiście są firmy poważne, które poważnie podchodzą do tematu (np. PKN Orlen, który jest OK, ale nie daje kokosów w postaci odsetek), są jeszcze banki spółdzielcze, które dają przeciętne odsetki, za przeciętne ryzyko. Za to w segmencie firm o wyższym ryzyku mamy problem z firmami które emitują obligacje i się nie wywiązują. Jest to problem wielowymiarowy, bo mamy:
  • firmy które dosyć mocno ryzykują i emitując obligacje próbują się ratować, jednym się to udaje innym nie, są obligacje komunalne (których nie sposób kupić bo są niepłynne), 
  • firmy, które poprzez emisję obligacji próbują pozyskać środki, których nie dają im banki,
  • firmy, które po popadnięciu w kłopoty rzetelnie o nich informują i próbują współpracować z inwestorami,
  • firmy, które są nierzetelne i po tym jak popadają w kłopoty zaprzestają wszelkich prób rozwiązania sytuacji.
Każdy przypadek jest trochę inny. Inna jest stytuacja Ganta, Anti czy Rodan Systems - polecam przeanalizować te przypadki bo są ciekawe i się od siebie różnią. Natomiast wszystkie mają wspólny mianownik taki, że inwestor, który ma niewielki pakiet obligacji jest zdany na siebie, a regulator mu sprawy nie ułatwia. Przykładowo w sytuacji np. złożenia wniosku o upadłość, albo niewypłacenia odsetek giełda zawiesza obrót obligacjami. Kiedy papiery nie zostaną wykupione to nawet znikają one z listingu i nic z tym papierem wtedy nie można zrobić. W takiej sytuacji problemowej inwestor nie może takich papierów nawet sprzedać z dyskontem (dla pozbycia się problemu z portfela i zaksięgowania strat) komuś, kto świadom ryzyka kupowania papierów "śmieciowych" chciałby na takim wysokim ryzyku zarobić.
Kolejna kwestia jest taka, że np. niewypłacenie odsetek albo brak wykupu nie powodują automatycznie wniosku o upadłość. To nie stanowi dyscypliny dla zarządów spółek, a powinno tak być. W aktualnym stanie prawnym wniosek może składać indywidualny inwestor, ale wiąże się to z tym, że musiałby:
  1. wezwać do zapłaty i czekać na odpowiedź lub jej brak - przez co traci czas, w którym można np. wyprowadzać ze spółki majątek
  2. złożyć po bezskutecznym wezwaniu do zapłaty pozew do sądu i czekać - patrz punkt wyżej
  3. złożyć samemu wniosek o upadłość - co kosztuje bodaj 1000zł więc jak się ma np. dwie obligacje za w sumie 2000zł to się kompletnie nie kalkuluje.
Tu potrzeba chyba jakiejś systemowej regulacji. Teraz przepisy są tak skonstruowane, że niestety faworyzują nieuczciwy zarząd spółki kosztem inwestorów. 
Uważam, na podstawie własnych doświadczeń, że obligacje korporacyjne są BARDZIEJ ryzykownym instrumentem niż akcje. Są bardziej zero-jedynkowe. Albo zostaną wykupione, albo nie. Strata 0% albo 100%. Tak jak pisałem wyżej, w przypadku nie wykupienia ich w terminie, inwestor zostaje z bezwartościowym papierem i niewiele może od strony prawnej zrobić. W przypadku akcji, ich cena co najwyżej znacznie spadnie co pozwoli przynajmniej w porę wyjść ze stratą mniejszą niż 100% i te stratę rozliczyć dla celów podatkowych.  W przypadku obligacji brak wykupu oznacza zamrożenie kapitału w nierealizowalnej stracie. W przypadku akcji jest inaczej, spadają o kilka, kilkanaście, albo kilkadziesiąt procent, ale rzadko jest tak, że bez sygnałów ostrzegawczych tracimy z dnia na dzień 100% zainwestowanego kapitału.

Można powiedzieć, że przecież jednak bywają obligacje zabezpieczone, ale... koszty dochodzenia praw z takiego zabezpieczenia na drodze sądownej często mogą przewyższyć wartość inwestycji, a zawsze są skomplikowane i czasochłonne. Według mnie fakt, że obligacje są zabezpieczone nie ma w związku z tym żadnego znaczenia, dla przeciętnego detalicznego inwestora. Z resztą sama jakość zabezpieczeń nierzadko jest wątpliwa i trudna do zweryfikowania. Dowodem na to,że rynek zaczyna z ostrożnością podchodzić także do obligacji zabezpieczonych jest ostatnie niepowodzenie emisji Organiki.
Niestety wyższe stopy zwrotu, moim zdaniem, w niewielkim stopniu rekompensują ryzyka, o których piszę powyżej.

piątek, 4 kwietnia 2014

Wywiad

Dziś na zaprzyjaźnionym blogu 30 lat później ukazał się wywiad ze mną. Polecam lekturę.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Od dziś wybór OFE czy ZUS

Od dziś do końca lipca wszyscy, którzy są obecnie członkami OFE mają możliwość złożenia deklaracji o tym czy chcą aby część (2,91% z 19,52% czyli mniej niż jedna piąta) naszej składki emerytalnej  trafiała do OFE, czy też chcą aby całość trafiła do ZUS.

UWAGA BRAK DEKLARACJI OZNACZA CHĘĆ POZOSTANIA W ZUS, tak więc jeśli chcesz podjąć jakąś decyzję musisz wysłać formularz z deklaracją

Trzeba pamiętać, że decyzja taka nie będzie ostateczna i będziemy mogli ją w przyszłości zmienić. Kolejną szansę na zmianę decyzji dostaniemy w 2016 r., a później co cztery lata w czasie tzw. okienek transferowych. 

Trzeba też pamiętać, że  na dziesięć lat przed przejściem na emeryturę nawet środki tych, którzy zdecydują się pozostać w OFE, będą przenoszone do ZUS .

Kolejna sprawa jest taka, że nawet ci, którzy teraz wybiorą ZUS, i tak będą mieli część swoich oszczędności w OFE. Decyzja dotyczy bowiem tylko przyszłych składek. To, co do tej pory zgromadziliśmy w OFE, pozostanie tam do naszej emerytury. Te pieniądze nie będą przenoszone do ZUS.

Jaką decyzję ja zamierzam podjąć? Z kilku względów zamierzam pozostać w OFE. 
  1. Po pierwsze - na złość rządowi. Zakładam, że rząd będzie miał z takimi jak ja pewien problem i może uda się na tym coś ugrać. Poza tym deklarując przejście do ZUS niejako uznawałbym reformę za zgodną z prawem i konstytucyjną z czym się fundamentalnie nie zgadzam. Nie chcę zatem uwiarygadniać swoją deklarację rabunku, który dokonano na moich składkach emerytalnych. Poza tym mogłoby to być okolicznością utrudniającą dochodzenie ewentualnych roszczeń np. w ramach pozwów zbiorowych.
  2. Po drugie - jestem zdania,że pozostanie w OFE to element dywersyfikacji portfela. Ktoś się może z tym nie do końca zgadzać, ale charakter ryzyk na które są narażone pieniądze w ZUS i w OFE jest nieco inny. Warto pamiętać, że rząd nakazał funduszom, aby aż 75 proc. aktywów trzymały w akcjach. Mogą więc zarobić więcej albo stracić- godzę się z tym ryzykiem.
Deklarację pozostania w OFE będzie można złożyć osobiście w dowolnym oddziale ZUS, wysłać pocztą (na adres dowolnej placówki ZUS) lub przez internet - przez platformę usług elektronicznych. Więcej informacji w ramach pseudo kampanii informacyjnej rządu można uzyskać pod adresem: http://emerytura.gov.pl/ Piszę "pseudokampania" bo na tej pożal się Boże stronie nie ma nawet dokładnej instrukcji gdzie wysłać nasze oświadczenie.

Tak więc cytując informacje ze strony ZUS:

Oświadczenie można złożyć:
  • bezpośrednio w każdej terenowej jednostce organizacyjnej ZUS (wykaz adresów na zus.pl),
  • pocztą (oświadczenie można przesłać do każdej jednostki terenowej ZUS),
  • w formie elektronicznej na Platformie Usług Elektronicznych (PUE) - pue.zus.pl
    • po zalogowaniu mogą Państwo wypełnić oświadczenie i wysłać je przez Internet,
    • bez zalogowania mogą Państwo je wypełnić i wydrukować,
  • w urzędomacie w wybranych placówkach ZUS (wykaz 157 placówek na zus.pl).



-->