wtorek, 28 lipca 2015

Indie inwestują w złoto (artykuł gościnny)

Dla dziennikarza New York Timesa najlepszym przykładem marnotrawstwa zasobów w Indiach jest sytuacja ze świątyni bogini Mahalakshmi. Każdego dnia ludzie przynoszą jej podarunki – złoto, klejnoty. Masa kruszcu, która leży potem zamknięta w sejfie i nie przynosi pożytku nikomu, poza ofiarodawcami. O ile rzeczywiście w nią wierzą.
Indie to kraj, w którym złota jest pod dostatkiem. A premier Narendra Modi ma zamiar wykorzystać je dla rozwoju gospodarczego.

 


Złoto bezużyteczne?

Indie posiadają jedne z największych  zasobów złota na świecie. Każdego roku Hindusi sprowadzają z zagranicy kolejne tony kruszcu. Niemniej większość z przeznaczeniem na ozdoby, biżuterię i cele religijne. Indyjski premier, Narendra Modi, ma dość tej sytuacji.
A przecież złoto to konkretne pieniądze, które mogłyby zostać wykorzystane na poprawę sytuacji gospodarczej tej największej na świecie demokracji. Modi stawia więc sprawę jasno: zamiast marnować złoto na ozdoby, zaprzęgnijmy je do pracy. W ten sposób szybciej dościgniemy Chiny i podniesiemy poziom życia ludzi – zdaje się przekonywać premier.
Modi ma na myśli około 20 tysięcy ton złota, z których aż 2,5 tys. znajduje się w rękach zarządzających świątyniami. Kruszec, o którym mowa, wart jest ponad 700 mld dolarów. Tyle, ile połowa rocznego produktu krajowego brutto Indii. Łatwo sobie wyobrazić, jaki skok rozwojowy czeka kraj, jeśli uda się wykorzystać choćby część z tego majątku.

Uwaga: deficyt handlowy

Jednak sama wartość złota to nie wszystko. Indie borykają się od lat z ogromnym deficytem handlowym. Jego roczna wartość to nawet 5 proc. PKB. Aż jedna trzecia z tego przypada na złoto, które mieszkańcy Indii importują z zagranicy. Co w praktyce oznacza, że ciężko wypracowane na miejscu pieniądze odpływają z kraju zasilając kieszenie przedsiębiorstw działających gdzie indziej.
Sytuacja, w której kraj więcej importuje niż eksportuje na dłuższą metę jest trudna do utrzymania. Zwłaszcza w przypadku gospodarki ledwie rozwijającej się, której główną przewagą jest tania siła robocza.

Zachęty i głosy sprzeciwu

Plan premiera Modiego zakłada wdrożenie zachęt, które skłonią Hindusów do umieszczania złota w bankach, zamiast domowych sejfach czy świątyniach. Instytucje finansowe mają oferować specjalne, stałe stopy dla „kont kruszcowych”. W planie są także obligacje oparte na złocie oraz wypuszczenie na rynek złotej monety.
Czy się uda? Nie wiadomo. Chodzi bowiem nie tylko o procesy gospodarcze, ale także zwyczaje zakorzenione w indyjskim społeczeństwie od pokoleń. Wierzenia religijne, kultura ale także przekonanie, że na wszelki wypadek dobrze mieć w domu złoto, mogą być trudne do przezwyciężenia.
Już teraz odzywają się głosy sprzeciwu. Niektórzy z liderów religijnych argumentują, że chęć wykorzystania złota przez rząd to zamach na bogactwo obywateli. I bogów.
Czy premierowi z partii odwołującej się do tradycji religijnej uda się osiągnąć sukces na tak ryzykownym polu?
Ilustracja: Arian Zwegers / Foter.com / CC BY



Współpraca:
Materiał zrealizowano we współpracy z Mennicą Staropolską zajmującą się sprzedażą złota i innych metali szlachetnych.

1 komentarz :

fk pisze...

Wykorzenianie takich naleciałości kulturowych, jakie są w Indiach na pewno nie będzie proste. A tym bardziej nie będzie szybkie. premier z pewnością zdaje sobie sprawę, że zajmie to co najmniej okres jednego pokolenia, a kto wie, czy nie więcej.
Ale cóż można zrobić? Możemy jedynie zgrzytać zębami i złorzeczyć na zacofanie obywateli. Obecnie mamy okazję doświadczać tego, jak ciężko wygrać z religijnymi nakazami i tradycjami. Nie wiem, jak to wygląda w Indiach w religii hinduskiej, ale wątpię, żeby się szybciej adaptowała do zmian niż chrześcijaństwo.

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->