czwartek, 29 września 2016

George Freiedman "Punkty zapalne: kryzys wyłaniający się w Europie" ("Flashpoints: The Emerging Crisis in Europe") - recenzja książki

Miałem przyjemność już raz recenzować książkę Georga Friedmana (założyciela Stratfor i obecnie tworzącego GeopoliticalFutures) na łamach tego bloga. Jego publikacje są wartościowe bo wyzbyte niepotrzebnych emocji i ideologii, w chłodny i racjonalny sposób opisują i analizują otaczająca nas rzeczywistość. A aby lepiej być w stanie przygotować się na nadchodzącą przyszłość (zarówno pod względem finansowym jak i życiowym) warto zrozumieć przeszłość i teraźniejszość.

Z pomocą przychodzi tutaj jedna z najnowszych książek Friedmana "Punkty zapalne: kryzys wyłaniający się w Europie". Niestety nie ma jej polskiego wydania, więc chętni muszą z konieczności raczyć się wersją angielską pod tytułem "Flashpoints: The Emerging Crisis in Europe" (dostępna na Amazonie). Friedman zabiera nas w niej w podroż po miejscach których historia kształtowała obraz współczesnej europy i wpływają na przyszłość naszego świata.

Geografia ukształtowała nasz świat w ten sposób, że niektóre miejsca kumulują w sobie więcej ważnych historycznie wydarzeń niż inne i w tych miejscach dochodzi do starcia interesów światowych i regionalnych mocarstw. To te miejsca właśnie są punktami zapalnymi, w nich przez ostatnie stulecia dochodziło do starć interesów i wybuchów wojen. O tych właśnie miejscach pisze Friedman. Żyjemy w jednym z takich punktów zapalnych - dlatego też warto tę książkę przeczytać aby zrozumieć otaczający nas świat i chaos w którym się pogrąża.

To że otaczający nas świat pogrąża się w kryzysie widzimy coraz wyraźniej. Po lekturze książki Friedmana będzie nam jednak łatwiej zrozumieć dlaczego tak się dzieje i jakie mogą być konsekwencje.Nie chcę się rozpisywać zanadto, bo książka jest wg. mnie warta przeczytania i czyta się ją szybko. Przytoczę tutaj jedynie cytat z recenzji, którą dla Biura Bezpieczeństwa Narodowego napisał dr. Adam Brzozowski
"Friedman efektownie połączył analizę i prognozę w kompleksowe studium strategiczne niemal 600 lat europejskiej historii oraz przyszłych problemów bezpieczeństwa tego kontynentu. (...) W swojej geopolitycznej analizie autor jest realistą. Argumenty uzasadniające jego tezy w większości bazują na szeroko rozumianej geostrategii, narodowych interesach oraz handlu międzynarodowym. (...) Podsumowując, nowa książka założyciela i czołowego eksperta agencji Stratfor to ważna pozycja w bibliotece każdego stratega. Do jej przeczytania zachęca nie tylko merytoryczna strona publikacji, ale i jej wartość metodologiczna."

Ja się z tą recenzją zgadzam w całej rozciągłości i gorąco polecam tę książkę każdemu kto chce zrozumieć to, co dzieje się w geopolityce wokół nas.

Jeśli miałbym wymienić wady, które dostrzegłem to zabrakło mi trochę głębszego odniesienia do wojny na Ukrainie, aczkolwiek omówione w książce podłoże tego kryzysu naświetla jego przyczyny i złożoność. Zabrakło mi także zupełnie odniesienia do wojny w Syrii i problemu ISIS. Te dwa braki najbardziej mnie zawiodły bo liczyłem na choćby wzmiankę na temat ISIS w rozdziale dotyczącym Turcji. Rozdział dotyczący Ukrainy został, jak mi się wydaje napisany przed 2014 rokiem bo także brakuje w nim wzmianki o aneksji Krymu. Jak na książkę wydaną w roku 2015 są to wg. mnie poważne braki.

Trochę tytułem uzupełnienia tej lektury chciałbym także polecić obejrzenie półgodzinnego wywiadu z Friedmanem, który ukazał się w poniedziałek 26 września 2016 roku. W pewien sposób uzupełnia on treść książki (choć do niej bezpośrednio się nie odwołuje) o bieżący komentarz na temat układu sił w Eurazji.

poniedziałek, 26 września 2016

Obligacje 500+

Ministerstwo Finansów przedstawiło szczegóły emisji obligacji skarbowych dla beneficjentów programu Rodzina 500 plus. Wydaje mi się pewnym absurdem działanie polegające na rozdawaniu publicznych pieniędzy, a następnie emisji obligacji aby te pieniądze ściągnąć z rynku. Ma to pewne znamiona kreatywnej księgowości, szaleństwa i populizmu. Rozbierzmy jednak koncepcję na czynniki pierwsze.

Otóż już w październiku ma ruszyć emisja obligacji (Rodzinne Obligacje Skarbowe) przeznaczonych specjalnie dla beneficjentów programu 500+. Mają one być oprocentowane atrakcyjniej niż standardowe obligacje skarbowe. 

Będą one emitowane na okres 6 i 12 lat. Oprocentowanie 6-latek będzie wynosiło 2,60% w pierwszym roku i 1,75% ponad inflację w kolejnych (w przypadku deflacji będzie to tylko 1,75%). Z kolei 12-latki przez pierwszy rok będą oprocentowane 3%, a potem 2% plus wskaźnik inflacji. Odsetki będą kapitalizowane i wypłacane na końcu.

Jest to więc ewidentnie próba przerzucenia w czasie przynajmniej części kosztów programu 500+. Tym bardziej, że za przedterminowy wykup miałaby być pobierana opłata w wysokości 0,70 zł za każdą obligację 6-letnią i 2 zł za obligację 12-letnią czyli odpowiednio 0,7% i 2% nominału (100zł).

Te specjalnie emitowane obligacje będzie można jednak zakupić za kwotę nie większą niż ta otrzymana na dzieci. Oznacza to, że de facto to nie specjalnie zachęci to do budowania większych oszczędności. 

Faktycznie może to być np. jakaś forma oszczędzania na studia dla dziecka. Kupowane w ten sposób co miesiąc obligacje stanowiłyby np. po 12 latach takie comiesięczne stypendium. Moim zdaniem rzecz jasna zdecydowanie roztropniej jest jakiekolwiek otrzymane od państwa pieniądze odłożyć niż roztrwonić. Trwonieniem zajmują się politycy na potęgę, lepiej zatem aby obywatele oszczędzali w ten czy w inny sposób.

Pytanie czy pomysł chwyci. Zapewne wielu bardziej świadomych beneficjentów programu 500 plus ma już jakieś pomysły na zagospodarowanie na przyszłość dodatkowego strumienia dochodów. Tylko czy będą to akurat obligacje? Czy oprocentowanie będzie wystarczająco atrakcyjne aby pokonać konkurencję w postaci lokat bankowych?

Więcej informacji na stronie MF.

sobota, 24 września 2016

Niezdolny do pracy rencista – życie pod kreską? - artykuł sponsorowany

Niezdolność do pracy orzeka się wówczas, gdy dana osoba nie jest w stanie wykonywać całkowicie lub częściowo określonych obowiązków, a jej stan zdrowia nie wskazuje na to, by uległ znacznej poprawie i nie rokuje powrotu do życia zawodowego w żadnej dziedzinie. W takich sytuacjach można wystąpić o rentę z tytułu niezdolności do pracy.


Obecnie wysokość najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy to lekko ponad 882 złote, natomiast świadczenie z tytułu częściowej niezdolności do pracy ponad 675 złotych. Pomimo że kwoty te nie są ściśle stałe i wszystko zależy od konkretnego przypadku, sumy te nie są na tyle wysokie, by zapewnić samotnemu renciście minimum finansowe do zapewnienia sobie wystarczających warunków bytowych. Co więc mają zrobić ci, których nie stać na opłacenie mieszkania, rachunków, leków i wyżywienia?

Renciści, choć niezdolni do pracy, mogą dorobić
Polskie prawo dopuszcza możliwość tak zwanego dorobienia do renty. Jako świadczeniobiorca, nawet niezdolny do pracy, może on uzyskiwać miesięczny dochód w maksymalnej wysokości niecałych 3 tysięcy złotych. Jest to górna granica, którą wyznacza 70% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. W przypadku przekroczenia tego limitu, ale jednocześnie nieprzekraczającego 130% statystycznej miesięcznej pensji, wysokość renty zostanie pomniejszona. Natomiast sytuacji, gdy dorobek jest wyższy niż 130%, co przeważnie wynosi około 5500 złotych, świadczenie zostaje zawieszone. Wysokość tych limitów nie jest stała – zmienia się bowiem co 3 miesiące.

Rencistom bez pracy na pomoc instytucje społeczne i banki
W przypadku niewystarczającej ilości pieniędzy do zapewnienia sobie minimum bytowego, rencistom bez zatrudnienia i bez możliwości dorobienia do świadczenia, ze specjalnymi ofertami wychodzą banki i instytucje pozabankowe, proponując liczne konta, kredyty i pożyczki – http://www.kredyty-gotowkowe.com/kredyty-dla-rencistow.html. Są to z reguły oferty przygotowywane pod kątem zapotrzebowania i możliwości finansowych świadczeniobiorców. Jeśli jednak rencista, nie chce skorzystać z oferty banku w postaci kredytu, może szukać ratunku w instytucjach społecznych, które mogą przyznać różnego rodzaju dodatki, między innymi pielęgnacyjne, kombatanckie czy kompensacyjne. Możliwości zdobycia dodatkowych pieniędzy będąc na rencie jest wiele. Warto rozważyć różne opcje, by życie rencisty stało się łatwiejsze i możliwie na jak najlepszym poziomie.

Disclosure:  Powyższy tekst stanowi artykuł sponsorowany i nie jest tekstem mojego autorstwa. Za opublikowanie na blogu powyższego tekstu otrzymam wynagrodzenie.

czwartek, 22 września 2016

Przeregulowanie

Trafiłem ostatnio na zmienioną ustawę o funduszach inwestycyjnych i naszła mnie pewna refleksja. Otóż "nasz kochany ustawodawca" (jak to zwykli określać znajomi prawnicy) stworzył coś takiego jak konieczność rejestracji i regulacji działania tak zwanych Alternatywnych Spółek Inwestycyjnych. Nie wnikając w szczegóły po lekturze tej ustawy doszedłem do wniosku, że jej zapisy są na tyle mętne, że przy odrobinie chęci można byłoby uznać każdą spółkę prawa handlowego za podlegającą konieczności regulacji przez KNF. Wszak każda spółka spełnia takie kryterium: "3. Wyłącznym przedmiotem działalności alternatywnej spółki inwestycyjnej, z zastrzeżeniem wyjątków określonych w ustawie, jest zbieranie aktywów od wielu inwestorów w celu ich lokowania w interesie tych inwestorów zgodnie z określoną polityką inwestycyjną." Przecież każdą spółkę zakłada się po to aby zebrać aktywa i je zainwestować. Widać, że ktoś kto pisał te przepisy nigdy chyba biznesu nie prowadził. Może przesadzam, ale tak nieoczywiście napisanych przepisów w naszym kraju jest wiele.

Teraz przedsiębiorcy siedzą i głowią się czy aby to oni podpadają pod te czy inne nowe regulacje i czy chcąc "tylko robić biznes" to łamią prawo czy nie. Rocznie w naszym kraju powstaje kilkadziesiąt tysięcy stron przepisów. Nie jest możliwe zapoznanie się z nimi wszystkimi koniec końców większość przedsiębiorców działa "na czuja" licząc, że może się urząd nie doczepi.
Źródło: Kukiz15

Z resztą okazuje się, że działanie półlegalne jest skuteczniejsze i łatwiejsze niż próby spełnienia tych wszystkich bolszewickich regulacji. Czego urząd nie wie to za to nie ukarze. Więc opłaca się przedsiębiorcom nie rejestrować pewnych rodzajów działalności, bo choćby nie podlegają wtedy kontroli (np.czy oddają karty odpadów czy jakoś tak), nawet ci którzy w ogóle nie mają zarejestrowanej działalności i nie płacą żadnych podatków mają lepiej bo urząd ich nie skontroluje bo o nich nie wie. 

Przeregulowanie gospodarki zawsze prowadzi co paraliżu i do tego, że wcale nie działa ona lepiej. Nadmierne obciążenia prawne powodują tylko preferowanie dużych przedsiębiorców, których stać na obsługę kancelarii prawnych, optymalizację podatkową i doradców. tysiące małych biznesów woli się zamknąć niż użerać z systemem. Niektórzy zwiewają za granicę.

Tymczasem inflacja przepisów to jest raj dla urzędników, którzy w mętnych wodach polskiej legislacji mogą znaleźć dowolną wymówkę do absurdalnych decyzji czy też nicnierobienia. Czy te wszystkie regulacje są potrzebne? No przecież miały chronić inwestorów czy klientów, powie KNF. Miały i nie uchroniły przed takim np. Amber Goldem, choć przepisów w naszym kraju, które zostały przy okazji tej afery złamane było co niemiara.

Wygląda więc na to, że inflacja prawa "ku ochronie interesów konsumentów" jest pretekstem do urzędniczej wszechwładzy. Wszyscy w jednym szeregu - politycy i urzędnicy traktują ludzi jak bezmózgich idiotów nie będących w stanie zadbać sami o swój własny interes. To postkomunistyczne myślenie, każde traktować jednostkę jak debila, którym musi się opiekować państwo. Problem w tym, że wielu ludzi samemu w to wierzy. Utrwalają się więc takie postawy jak wyciąganie ręki po 500+ czy marsze protestacyjne frankowiczów. Państwo powinno dać i państwo powinno bronić.

A czyż jednostka wolna nie ma mózgu, który by nią kierował? Czy wolność jednostki nie oznacza prawa do popełniania błędów i obowiązku ponoszenia konsekwencji? Czy odpowiedzialny człowiek (przedsiębiorca, czy inwestor), ponosząc ryzyko nie powinien ponosić go z pełnymi konsekwencjami? Tworząc regulacje chroniące jednych, siłą rzeczy dyskryminujemy drugich, którzy takiego parasola ochronnego nie mają. Mamy więc przeregulowaną gospodarkę z rosnącymi nierównościami. Lepiej mają złodzieje i oszuści i cwaniacy wyciągający rękę po to państwo rozdaje. Doskonałe pole do popisu dla possocjalistycznych populistów. Tymczasem ktoś chcący żyć uczciwie i "tylko robić biznes" ma co wieczór ochotę pierdolnąć wszystkim i zwiewać gdzie pieprz rośnie.

wtorek, 13 września 2016

Różne odcienie inwestowania w nieruchomości

Ostatnio zrobiło się głośno wśród inwestorów na temat firmy, która zaoferowała w swojej ofercie publicznej akcje. Rzecz w tym, że firma zajmuje się inwestycjami w nieruchomości. temat wylansował trochę sam premier Morawiecki sugerując, że państwo będzie promowało inwestowanie fundusze nieruchomości i spółki celowe w tym celu powołane (tzw. REITy). 

No i naszła mnie przy okazji taka refleksja, że przecież rynek nieruchomości sam w sobie jest bardzo zróżnicowany i nie inwestowanie w nieruchomości komercyjne a nieruchomości mieszkaniowe, to są dwa zupełnie inne światy. Dosyć powiedzieć, że każdy z tych rodzajów nieruchomości wynajmuje inny rodzaj klienta, ale i nakłady inwestycyjne są inne i specyfika. Inne jest też ryzyko bo przecież nieruchomości komercyjne są znacznie bardziej podane na wahania koniunktury niż mieszkania. Sam segment nieruchomości mieszkaniowych z resztą to też szerokie wody. Przecież między apartamentem premium a tanią czynszówką jest przepastna różnica. Wrzucanie wszystkich nieruchomości do jednego wora (a odnoszę wrażenie że wielu dziennikarzy się na to łapie) to nieporozumienie i uproszczenie, nie dajcie się na to złapać.



poniedziałek, 12 września 2016

Recenzja zakupu sztabki w Goldsaver.pl

Na blogu mojaforsa.pl umieściłem właśnie artykuł będący recenzją zakupu sztabki w portalu goldsaver.pl
Zapraszam do lektury.

piątek, 9 września 2016

Recenzja Rkantor.com - artykuł sponsorowany

Z kantorami internetowymi mam do czynienia praktycznie od samego początku ich funkcjonowania na naszym rynku. Z ich usług korzystam zarówno prywatnie jak i służbowo. Na blogu podlinkowana jest także lista wszystkich kantorów, które udało mi się wyszukać w sieci. 

Ostatnio zostałem poproszony o napisanie recenzji kantoru internetowego Rkantor.com - jest to podmiot, który na rynku usług wymiany walut w internecie funkcjonuje od mniej więcej roku, utworzony został przez firmę Raiffeisen Solutions będącą spółką córką Raiffeisen Banku sprawującego nad przedsięwzięciem nadzór i patronat strategiczny. To podejście polegające na uruchomieniu przez bank kantoru internetowego wpisuje się w pewien trend obowiązujący na rynku. Dla klientów ma to tę zaletę, że tego rodzaju podmiot bez wątpienia zyskuje na wiarygodności. Rkantor.com jest ponadto jednym z pierwszych na rynku kantorów online posiadających status Krajowej Instytucji Płatniczej wydawany przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Nie ukrywam, że jestem użytkownikiem produktu konkurencyjnego banku i z tym większą ciekawością postanowiłem zbadać ofertę Rkantor.com. Jak to w przypadku kantorów internetowych bywa, aby skorzystać z jego usług konieczne jest założenie Portfela Walutowego, którego aktywacja odbywa się za pomocą przelewu kwoty min. 1 grosz z innego banku (celem potwierdzenia naszych danych). Nasz portfel możemy zasilić za pomocą przelewu złotówkowego lub walutowego Rkantor.com ma rachunki w 14 bankach w Polsce: mBank, Alior Bank, BGŻ BNP Paribas, Bank Zachodni WBK, ING Bank Śląski, Bank Pekao, Bank Millenium, PKO Bank Polski, Raiffeisen Polbank, Idea Bank, Lion's Bank, Bank BPH, T-Mobile Usługi Bankowe, Credit Agricole i przelewy w obrębie tych banków są księgowane w ciągu maksymalnie godziny (do tych banków możemy też zlecić bezpłatny przelew). Dzięki temu, że Rkantor.com współpracuje z bankiem Raiffeisen jest także możliwość wpłaty gotówki w oddziale za darmo (należy wcześniej w systemie wypełnić zlecenie wypłaty, co zajmuje kilka sekund, przy czym trzeba pamiętać, że istnieją limity maksymalnych wypłat dla każdej z walut).

Wypłatę z naszego Portfela także można zrealizować na różne sposoby. Można zlecić przelew, można za darmo wypłacić gotówkę w oddziale Raiffeisen Polbanku, jest także możliwość wypłaty walut PLN i EUR w bankomatach Euronetu. Jest jeszcze funkcjonalność "przelew na e-mail" która umożliwia wysłanie środków komuś innemu na jego adres e-mail (oczywiście otrzyma on instrukcję jak odebrać pieniądze).

Kantor wymiany walut umożliwia wymianę: EUR, USD, GBP, CHF i PLN. Co warte zauważenia kantor umożliwia dokonywanie wymiany krzyżowej pomiędzy poszczególnymi walutami po kursach bezpośrednich, czyli bez przeliczania na złotówki (tzw. crossy walutowe). Transakcje zabezpieczane są hasłami wysyłanymi przez SMS. Dodatkowo można ustawić zlecenia zabezpieczające nas przed zmianami kursu lub ustalić po jakim kursie chcemy kupić walutę. Istnieje także możliwość składania zleceń z odroczoną wpłatą, przy czym dla większych kwot (powyżej 100 tyś. zł) wymaga to kaucji zabezpieczającej.

Rkantor.com udostępnia też funkcjonalność giełdy walutowej czyli możliwość wymiany walut pomiędzy uczestnikami serwisy po określonej przez nich cenie.

Na stronie w łatwy sposób możemy sprawdzić kurs euro, dolara, franka czy funta. Jest też możliwość skorzystania z wersji demo w celu zapoznania się z funkcjonalnościami serwisu. Po przeklinaniu się przez wersję demonstracyjną panelu użytkownika, stwierdzam, że jest ona przejrzysta i w sumie nie sprawia problemów przy poruszaniu się i składaniu zleceń.



Na koniec promocje. Kantor oferuje możliwość wymiany walut po kursie średnim, bez spreadu. Zaraz po rejestracji mamy 1000 punktów promocyjnych - każdy pozwala na wymianę bez spreadu jednej jednostki waluty. Punkty otrzymujemy też za samo korzystanie z kantoru, za wymianę 10 jednostek waluty otrzymamy 1 punkt. Punkty można otrzymać także za polecenie usług kantoru znajomemu (500 pkt). Punkty promocyjne są ważne 6 miesięcy.


Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego  publikację.

czwartek, 8 września 2016

Równość jest niesprawiedliwa

Warto czasem pofilozofować w dobrym tego słowa znaczeniu i zastanowić się nad pryncypiami i zasadami moralnymi, które leżą u podstaw społeczeństwa i ekonomii. Są pewne wartości, które uznajemy za dobre i złe. Z naszej teologii wywodzimy pewne cnoty i pewne grzechy... warto się na chwilę zatrzymać nad koncepcją równości, która w ekonomii ostatnio wypłynęła na wierzch trochę za sprawą książki Thomasa Pickety "Capital in the Twenty-First Century" (z którą się nie zgadzam). Nie o tej książce jednak chciałem, ale o wykładzie dr. Yarona Brooka  - warto jest czasem posłuchać sensownie mówiących ludzi aby potem dostrzec, że inni bełkocą bez sensu.

Polecam zatem obejrzenie na Youtube - trochę ponad godzina po angielsku:

Generalnie teza wykładu jest taka, że RÓWNOŚĆ nie równa się ani SPRAWIEDLIWOŚCI ani UCZCIWOŚCI. Równość nie jest sprawiedliwa w sensie moralnym. Nierówność jest naturalna, każdy człowiek jako istota ludzka jest inny. Pojęcie równości jest utopią. Dążenie ro równości może być z konieczności zatem realizowane wyłącznie siłą (czy to fizyczną, czy prawną), co z założenia jest niesprawiedliwe i niemoralne. 

To bredzenie o redystrybucji dóbr jest w głębi swojej istoty niemoralne i niesprawiedliwe. Komuna to przećwiczyła. 

Taka refleksja mnie naszła, że dążenie do równości jest w pewnym sensie pochodną grzechu zawiści, bo wynika z przekonania, że jedni "zasługują" na więcej a inni "nie zasługują" na to co mają. Uzurpowanie sobie prawa do oceny czy i kto "zasługuje" na cokolwiek jest zaś pochodną grzechu pychy - uważania siebie za lepszych od innych aby ich oceniać. W ogóle idea, "że ja zasługuję na więcej" ma w sobie coś z pychy, bo zawiera w sobie ukryte przekonanie, że jestem lepszy niż inni i mam prawo ich oceniać.

Idea równości, zakłada dokonywanie oceny innych i "odstrzeliwanie" tych, którzy odstają. Czy może zatem być dobra?

środa, 7 września 2016

Lokaty wrzesień 2016


Od jakiegoś czasu takie cykliczne zestawienie ukazuje się właśnie tam, podczas gdy na łamach tego bloga będzie więcej recenzji i filozofowania ;)


-->