wtorek, 16 września 2025

Sankcja kredytu darmowego (SKD) od lat budzi emocje zarówno wśród kredytobiorców, jak i instytucji finansowych. Choć jej mechanizm został szczegółowo uregulowany w ustawie o kredycie konsumenckim, wokół tej instytucji urosło wiele mitów, które skutecznie zniechęcają część konsumentów do dochodzenia swoich praw. Często są one rozpowszechniane przez banki i firmy pożyczkowe, nierzadko w celu zminimalizowania ryzyka roszczeń. Poniżej przedstawiamy pięć najczęściej powielanych nieprawdziwych przekonań na temat SKD – wraz z ich rzetelnym sprostowaniem.


Mit 1: Sankcja działa tylko przy dużych błędach w umowie

Jednym z powszechniejszych nieporozumień jest przekonanie, że sankcję kredytu darmowego można zastosować wyłącznie wtedy, gdy umowa kredytowa zawiera rażące naruszenia, np. nie zawiera wysokości raty lub okresu spłaty. Tymczasem ustawa o kredycie konsumenckim nie różnicuje wagi błędów – wystarczy, że kredytodawca naruszy jeden z ustawowych obowiązków informacyjnych, niezależnie od tego, czy skutkuje to poważnymi konsekwencjami dla konsumenta.

Zastosowanie sankcji możliwe jest m.in. w przypadku:

  • braku wskazania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO),
  • niewłaściwego formularza informacyjnego,
  • braku informacji o prawie do wcześniejszej spłaty,
  • nieprawidłowego określenia całkowitego kosztu kredytu.

Orzecznictwo sądowe potwierdza, że nawet drobne uchybienia formalne – jeżeli mieszczą się w katalogu z art. 45 ustawy – mogą stanowić podstawę do uznania umowy za naruszającą przepisy.

Mit 2: Tylko kredyty hipoteczne można „unieważniać”

To błędne przekonanie często wynika z medialnego szumu wokół tzw. kredytów frankowych, gdzie rzeczywiście dochodzi do „unieważniania” całych umów. W przypadku SKD mówimy o innej formie sankcji – nie polega ona na stwierdzeniu nieważności umowy, lecz na przekształceniu jej w kredyt nieodpłatny. Konsument zobowiązany jest wówczas do zwrotu wyłącznie kapitału – bez żadnych odsetek, prowizji ani kosztów dodatkowych.

Sankcja ta nie dotyczy kredytów hipotecznych, lecz wyłącznie kredytów konsumenckich – to znaczy takich, które:

  • zostały udzielone osobie fizycznej,
  • nie przekraczają kwoty 255 550 zł,
  • są odpłatne,
  • zawarte zostały po 18 grudnia 2011 r.

Mitem jest więc twierdzenie, że sankcja działa „tak jak we frankach” – ale równie nieprawdziwe jest przekonanie, że nie daje żadnych realnych korzyści.

Mit 3: Po spłacie kredytu nic już nie można zrobić

To jeden z mitów, który prowadzi do zaniechania działań przez tysiące konsumentów. W rzeczywistości ustawa jasno stanowi, że na złożenie oświadczenia o sankcji konsument ma 1 rok od dnia spłaty kredytu. Nie ma więc znaczenia, czy kredyt w całości został już uregulowany – dopóki nie minął wspomniany termin, można dochodzić zwrotu kosztów.

Co więcej, zgodnie z aktualną linią orzeczniczą, w sytuacji gdy sankcja została skutecznie uruchomiona, konsumentowi przysługuje roszczenie o zwrot nienależnie pobranych opłat – niezależnie od tego, czy kredyt był spłacany terminowo, czy przed czasem.

Dla osób, które nie wiedzą, jak zweryfikować swoją sytuację, pomocna może być analiza dokumentów przez kancelarię specjalizującą się w sprawach SKD. Przykładowo, na stronie Sankcja kredytu darmowego  można zasięgnąć informacji o bezpłatnej analizie umowy i uzyskać wskazówki dotyczące dalszych kroków.

Mit 4: Sankcja nie działa, jeśli kredyt był ratalny lub odnawialny

Niektórzy kredytobiorcy są błędnie przekonani, że SKD przysługuje tylko w przypadku kredytów gotówkowych, a nie obejmuje np. kredytów ratalnych, limitów na karcie kredytowej czy zakupów na raty w sklepach.

Tymczasem ustawa o kredycie konsumenckim nie różnicuje między rodzajami kredytów – istotne są jedynie kryteria ustawowe (osoba fizyczna, limit kwotowy, odpłatność, termin zawarcia). W praktyce oznacza to, że zakup telewizora na raty lub korzystanie z kredytu odnawialnego również mogą być objęte sankcją – o ile dokumenty zawierają wymagane uchybienia.

To istotna wiadomość zwłaszcza dla konsumentów korzystających z tzw. sprzedaży ratalnej w punktach handlowych – wiele umów zawieranych w takich okolicznościach nie spełnia ustawowych wymogów, zwłaszcza jeśli przygotowywane są przez pośredników lub przedstawicieli handlowych.

Mit 5: TSUE nic nie zmienił – to tylko krajowy problem

Ostatni z często powielanych mitów odnosi się do wpływu prawa unijnego. Wbrew tej narracji, Trybunał Sprawiedliwości UE jednoznacznie wypowiedział się na korzyść konsumentów. W wyroku C-127/22 z grudnia 2023 r. TSUE wskazał, że:

  • obowiązki informacyjne są fundamentalne z punktu widzenia unijnego prawa konsumenckiego,
  • uchybienia w tej sferze nie mogą być trywializowane przez sądy krajowe,
  • konsument nie musi wykazywać, że brak informacji wpłynął na jego decyzję – samo naruszenie wystarczy.

To orzeczenie podważyło dotychczasowe strategie obrony stosowane przez kredytodawców, którzy często twierdzili, że błąd nie był „istotny” lub „szkodliwy”. W praktyce wyrok TSUE oznacza, że sądy krajowe muszą stosować prawo konsumenckie w sposób realnie skuteczny – a nie tylko formalny.

Rzetelna wiedza to realna ochrona interesów

Prawa konsumenta w relacjach z instytucjami finansowymi są coraz lepiej chronione – zarówno przez ustawodawcę krajowego, jak i przez prawo unijne. Jednak dopóki utrzymują się mity na temat sankcji kredytu darmowego, wielu kredytobiorców nie sięga po przysługujące im uprawnienia.

Rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji – celowo lub wskutek nieporozumień – działa na korzyść podmiotów finansowych. Dlatego kluczowe znaczenie ma edukacja, dostęp do rzetelnych źródeł oraz profesjonalna pomoc prawna.

środa, 10 września 2025

Co dalej ze stopami procentowymi po wrześniowej obniżce?

Na początku września Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny obniżyła stopy procentowe – tym razem o 0,25 pkt proc. Stopa referencyjna wynosi obecnie 4,75 proc., a decyzja była zgodna z przewidywaniami rynku. To już trzecia redukcja w tym roku, co świadczy o kontynuacji cyklu luzowania polityki pieniężnej rozpoczętego w maju, po wcześniejszym długim okresie stabilizacji.

Nie ma jednak zgody co do tego, jak będzie wyglądał dalszy przebieg tego cyklu. Wypowiedzi członków RPP ujawniają duże rozbieżności: od głosów o możliwości jeszcze jednej lub dwóch obniżek do końca roku, po opinie wskazujące na konieczność zatrzymania procesu. Profesor Przemysław Litwiniuk sugeruje, że listopad – wraz z nową projekcją inflacyjną – będzie dobrym momentem na rozważenie kolejnego ruchu w dół. Z kolei Wiesław Janczyk i Henryk Wnorowski wskazują, że w grę wchodzi co najwyżej jedno cięcie, a równie prawdopodobna jest dłuższa pauza.

Czynnikiem kluczowym pozostaje inflacja. Rząd podjął decyzję o przedłużeniu zamrożenia cen energii, co istotnie ogranicza presję inflacyjną, ale jednocześnie maskuje jej fundamentalne źródła. Jednocześnie obserwowany wzrost wynagrodzeń – choć ostatnio nieco słabszy – wciąż budzi wątpliwości co do trwałości procesu dezinflacyjnego. Litwiniuk ostrzega także przed „rozrzutnym” budżetem, który w jego ocenie ogranicza przestrzeń RPP do cięć.

Na drugim biegunie debaty znajduje się Joanna Tyrowicz, która wprost twierdzi, że stopy procentowe są dziś zbyt niskie. Jej zdaniem właściwy poziom wynosiłby 5,75 proc., a kolejne obniżki grożą podważeniem wiarygodności polityki pieniężnej. Podkreśla też, że bez trwałego spadku inflacji bazowej poniżej 2 proc. nie ma podstaw do luzowania. To stanowisko odosobnione, ale istotne – pokazuje skalę napięć wewnątrz Rady.

Patrząc w przyszłość, scenariusze są bardzo różne. Część członków RPP widzi miejsce na stopniowe zejście stóp w okolice 3,5–4 proc., ale dopiero w perspektywie 2026 r. i tylko przy utrzymaniu inflacji w pobliżu celu NBP (2,5 proc.). Inni wskazują, że przy obecnym otoczeniu – wysokiej niepewności geopolitycznej, ryzykach fiskalnych i nadal wysokiej dynamice płac – dalsze cięcia mogą być ryzykowne.

Ostatecznie polityka pieniężna w Polsce wchodzi w fazę dużej ostrożności. Choć rynek wciąż liczy na dalsze obniżki, coraz wyraźniej widać, że RPP będzie reagować elastycznie na dane i ryzyka, a nie na wcześniejsze zapowiedzi. Listopad, wraz z nową projekcją inflacji, może przynieść kolejne cięcie, ale równie dobrze może okazać się początkiem dłuższej pauzy.

piątek, 29 sierpnia 2025

Jeszcze reminiscencje afery Amber Gold

Pamiętacie jak kilkanaście lat temu wybuchła afera Amber Gold? 

Pisałem o tym nawet na łamach tego bloga. Sprawa ta była symbolem piramidy finansowej w biały dzień – firma obiecywała złote góry, kusząc klientów oprocentowaniem lokat sięgającym nawet 16% rocznie, rzekomo zabezpieczonych inwestycjami w kruszce. Tysiące osób uwierzyło w ten scenariusz, a gdy w sierpniu 2012 roku Amber Gold ogłosiła likwidację, okazało się, że w kasie brakuje setek milionów złotych. Ponad 18 tysięcy osób straciło oszczędności życia, a łączna skala strat sięgnęła blisko 851 mln zł. 

Od tamtej pory sprawa ciągnęła się w sądach latami. Twórcy Amber Gold – Marcin i Katarzyna P. – zostali skazani na wieloletnie kary więzienia. Ale osobnym wątkiem pozostawała odpowiedzialność państwa. Bo czy gdyby instytucje nadzoru i prokuratura zareagowały szybciej na pierwsze sygnały o nieprawidłowościach, można było ograniczyć skalę tragedii? Sąd I instancji uznał, że tak – i częściowo przyznał rację poszkodowanym, wskazując, że organy ścigania działały ze znaczną zwłoką. 

Teraz jednak Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił ten wyrok i oddalił powództwo wobec Skarbu Państwa w całości. W ocenie sądu, państwo nie może ponosić odpowiedzialności za ryzykowne decyzje inwestorów, którzy świadomie powierzali swoje pieniądze prywatnej firmie, kuszącej ponadprzeciętnymi zyskami. Innymi słowy – opieszałość urzędów i prokuratury to jedno, ale inwestorzy muszą wziąć na siebie ciężar własnych wyborów. 

Ta decyzja jest kolejnym rozdziałem afery, która odcisnęła piętno nie tylko na tysiącach ludzi, ale i na całym systemie finansowym w Polsce. Pokazała, jak łatwo można zbudować iluzję bezpieczeństwa i jak wielu klientów gotowych jest zaryzykować, gdy obietnica zysków brzmi zbyt dobrze, by była prawdziwa. Amber Gold stało się lekcją, za którą społeczeństwo zapłaciło bardzo wysoką cenę – a konsekwencje tej lekcji odczuwamy do dziś.



wtorek, 26 sierpnia 2025

Skup platyny – gdzie sprzedać i ile jest warta?

 Choć platyna to jeden z cenionych metali szlachetnych, nie jest tak często oddawana do skupu jak srebro czy złoto. Jednak dziś to nie tylko szansa na zysk, ale również sposób na odzyskanie wartości z materiałów, które wydają się niepotrzebne.




Gdzie sprzedać platynę?

Punkty jubilerskie i lombardy to miejsca, które wiele osób kojarzy jako opcje do sprzedaży platyny. Warto jednak podkreślić, że platynę można także sprzedać w specjalistycznych skupach metali szlachetnych. Powodów, dla których czasem lepszym wyborem jest sprzedaż platyny w skupie, jest wiele. Nie chodzi już wyłącznie o korzystne warunki współpracy, ale także o możliwość sprzedaży nietypowych form surowca. Skup metali szlachetnych przyjmuje nie tylko platynę w postaci biżuterii, lecz również elementy techniczne, złom platyny, części przemysłowe, odpady laboratoryjne czy fragmenty urządzeń zawierających platynę. To sprawia, że tego typu punkty są bardziej elastyczne i otwarte na różnorodne źródła pochodzenia metalu – co bywa kluczowe dla klientów indywidualnych i firm technicznych.

Na co zwrócić uwagę, sprzedając platynę w skupie?

Wybierając miejsce sprzedaży platyny, warto postawić na sprawdzony skup metali szlachetnych. Co oznacza to w praktyce? Dobrym wyborem będzie taki skup, który oferuje przejrzystą wycenę i szybki proces transakcji. Ważne aby punkt skupu posiadał również certyfikaty i korzystał z nowoczesnych metod analizy, np. spektrometrii. Wtedy też możemy mieć pewność że oddawany przez nas surowiec jest rzetelnie wyceniony i perfekcyjnie oceniony co do zawartości metalu szlachetnego.

W jakiej formie platyna trafia najczęściej do skupu?

Platyna trafiająca do skupu występuje w różnych postaciach – od biżuterii po odpady przemysłowe czy techniczne. Złom techniczny z platyny często potrzebuje fachowej analizy, by dokładnie określić jego wartość. Dlatego renomowane skupy dysponują specjalistycznym sprzętem i wiedzą, które gwarantują precyzyjną wycenę.

Ile warta jest platyna w skupie?

Cena platyny jest uzależniona od jej czystości, formy oraz bieżącej sytuacji na rynku metali szlachetnych. Warto regularnie śledzić notowania platyny na giełdach surowcowych, analizować trendy wzrostowe oraz obserwować zmienność cen. Dzięki temu można lepiej wyczuć sezonowość i wybrać korzystny moment na sprzedaż. Jednak nie zawsze opłaca się czekać wyłącznie na wzrost cen – zbyt długie odkładanie transakcji może wiązać się z ryzykiem spadku wartości lub utraty okazji. Aktualne ceny skupu platyny można sprawdzać w najnowszych notowaniach giełdowych, rzadziej pojawiają się one na stronach skupu metali. Powodem jest dynamiczny charakter rynku – ceny platyny potrafią się zmieniać nawet kilka razy dziennie w zależności od globalnych trendów, kursów walut czy sytuacji gospodarczej. Dlatego wiele firm skupujących metale szlachetne podaje ceny indywidualnie, po dokonaniu analizy jakości i formy surowca.

Dlaczego warto korzystać z usług skupu metali szlachetnych?

Decydując się na profesjonalny skup metali szlachetnych, zyskujesz pewność uczciwej wyceny oraz odpowiedzialnego recyklingu odpadów. Specjalistyczne punkty oferują dokładną analizę składu metali, często przeprowadzaną za pomocą nowoczesnych metod spektrometrycznych, co pozwala na maksymalizację wartości sprzedawanych surowców. Szczególnie ważne jest to przy platynie, która nie zawsze występuje w postaci biżuterii — często są to materiały techniczne wymagające precyzyjnej wyceny.

Wśród firm zajmujących się skupem metali szlachetnych w Polsce Stellmet wyróżnia się doświadczeniem i zaufaniem klientów – prowadzi nie tylko skup platyny ale innych metali szlachetnych i surowców strategicznych. Szczegóły oferty skupu platyny: https://www.stellmet.pl/surowce/skup-metali-szlachetnych/platyna/




Disclosure: Artykuł sponsorowany partnera serwisu. Otrzymałem wynagrodzenie za jego publikację

niedziela, 17 sierpnia 2025

Strategia ochronna z wykorzystaniem opcji put – zabezpieczenie przed bessą

 Rynek finansowy podlega nieustannym wahaniom, a inwestorzy muszą liczyć się z ryzykiem zarówno wzrostów, jak i spadków cen aktywów. Kiedy na horyzoncie pojawiają się oznaki bessy, jednym z najskuteczniejszych narzędzi ochronnych jest zastosowanie opcji put. Tego typu strategia pozwala ograniczyć potencjalne straty, zachowując jednocześnie możliwość uczestniczenia w przyszłych wzrostach. W rękach świadomego inwestora opcje put mogą stać się swego rodzaju polisą ubezpieczeniową dla portfela.




Czym jest opcja put

Opcja put to kontrakt, który daje nabywcy prawo, ale nie obowiązek, sprzedaży określonego aktywa bazowego po ustalonej cenie wykonania w określonym czasie. W praktyce oznacza to, że jeśli cena rynkowa aktywa spadnie poniżej ceny wykonania, posiadacz opcji może sprzedać je po wyższej cenie ustalonej w kontrakcie. Dzięki temu spadki wartości portfela mogą być w dużej mierze zneutralizowane.

Dlaczego opcje put są skuteczne w ochronie portfela

Inwestorzy stosujący opcje put w strategiach ochronnych dążą do:

  • Ograniczenia maksymalnych strat w przypadku silnej przeceny na rynku

  • Zachowania ekspozycji na potencjalne wzrosty po okresie spadków

  • Uspokojenia emocji i podejmowania racjonalnych decyzji w czasie paniki

W odróżnieniu od prostego zamknięcia pozycji czy sprzedaży aktywów, opcje put pozwalają utrzymać inwestycje, jednocześnie minimalizując ryzyko głębokich strat.

Jak działa strategia protective put

Strategia protective put polega na jednoczesnym posiadaniu aktywa bazowego, np. akcji spółki lub ETF-u oraz zakupie opcji put na to samo aktywo. Jeśli cena rynkowa zaczyna spadać, zysk z opcji put równoważy stratę na akcjach. W sytuacji, gdy rynek odwraca trend i notowania rosną, inwestor korzysta z aprecjacji aktywa, a opcja put wygasa bez wartości, stanowiąc jedynie koszt ubezpieczenia.

Wybór parametrów opcji put

Podstawowe elementy, na które trzeba zwrócić uwagę, to:

  • Cena wykonania (strike price) – powinna być dobrana tak, aby zabezpieczać przed znaczącym spadkiem, ale nie była zbyt oddalona od bieżącej ceny rynkowej

  • Data wygaśnięcia – dopasowana do przewidywanego okresu ryzyka spadków

  • Premia opcyjna – koszt nabycia opcji, który stanowi cenę ochrony portfela

Dopasowanie tych parametrów wymaga znajomości rynku, analizy technicznej i fundamentalnej oraz oceny aktualnej zmienności.

Zalety i ograniczenia strategii

Zalety:

  • Ograniczenie strat do akceptowalnego poziomu

  • Możliwość uczestniczenia w potencjalnych wzrostach

  • Elastyczność w dostosowywaniu parametrów ochrony

Ograniczenia:

  • Koszt zakupu opcji, który obniża ostateczną stopę zwrotu

  • Ryzyko złego dobrania parametrów, co może skutkować niewystarczającą ochroną lub nadmiernymi kosztami

Integracja opcji put w portfelu inwestora

Zaawansowani inwestorzy często łączą opcje put z innymi strategiami, takimi jak covered call czy collar, aby zoptymalizować koszty ochrony. W praktyce można również używać opcji put sektorowych lub indeksowych, aby zabezpieczyć większą część portfela jednym instrumentem, zamiast kupować ochronę na pojedyncze spółki.

Znaczenie analizy zmienności

Ceny opcji put w dużej mierze zależą od poziomu zmienności implikowanej. Gdy rynek spodziewa się dużych wahań, premie opcyjne rosną, co zwiększa koszt strategii. Dlatego doświadczeni gracze często kupują opcje w okresach relatywnie niskiej zmienności, aby płacić mniej za ochronę. Wiedza o tym, kiedy nabyć opcję, jest równie istotna jak wybór odpowiedniego aktywa bazowego. Jeśli chcesz poznać szczegóły strategii ochronnej opcji put, kliknij tutaj i zapoznaj się z opracowaniami przygotowanymi przez analityków rynkowych.

Praktyczne zastosowanie i symulacje

Warto przeprowadzać symulacje scenariuszy rynkowych, aby ocenić, jak strategia protective put zachowa się w różnych warunkach. Można w tym celu wykorzystać kalkulatory opcyjne, dane historyczne czy oprogramowanie do backtestingu. Tego typu analiza pozwala nie tylko przewidzieć potencjalny zysk lub stratę, ale też określić optymalny moment wejścia w transakcję.

Strategia ochronna z wykorzystaniem opcji put to jedno z najbardziej efektywnych narzędzi zabezpieczania portfela przed bessą. Jej prawidłowe wdrożenie pozwala inwestorowi zachować spokój w czasach rynkowych turbulencji i utrzymać długoterminowy plan inwestycyjny bez paniki. Choć koszt opcji może wydawać się wysoki, w obliczu gwałtownych spadków stanowi on niewielką cenę za bezpieczeństwo i stabilność portfela.



Disclosure: Artykuł sponsorowany partnera serwisu. Otrzymałem wynagrodzenie za jego publikację

-->