czwartek, 12 grudnia 2019

Podsumowanie 2019 roku

Zbliża się koniec roku, zatem tradycyjnie warto podsumować aktywność na blogu. Niestety w tym roku była ona znacząco ograniczona. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze brak czasu, trzeba to przyznać, że niestety nie miałem go w tym roku tyle ile bym chciał. Drugi powód jest jednak równie istotny, brak ciekawych dla mnie tematów do omówienia. Trochę jest tak, że jak się prowadzi bloga wiele lat to pewne tematy już zostały dawno poruszone. Nie nalezę do osób, które lubią powtarzać wiele razy to samo, stąd moja niechęć do "odświeżania" starych wpisów. Trzecia rzecz jest taka, że mam wrażenie, że jakby tematów finansowo ekonomicznych w przestrzeni wokół nas jest trochę mniej. Trudno pisać o ciekawych lokatach bo takich po prostu nie ma. Trudno pisać o ciekawych sytuacjach na giełdzie, bo bije od niej marazm. Trudno pisać o interesujących inwestycjach skoro większość to potem niewypały w stylu obligacji korporacyjnych czy piramid finansowych. Tu raca temat potarzania się.

Niemniej jednak trochę wpisów na tym blogu powstało.

Cały czas przykładowo pozostaje otwarte pytanie, które postawiłem w styczniu - mianowicie w czyim interesie działa urząd Komisji Nadzoru Finansowego. Moje obserwacje wskazują, że chyba interes inwestorów ma dalszy priorytet.

Jeden z tematów który przewijał się na blogu dotyczył "druku" pieniędzy. Zastanawiałem się nad tym w marcu kiedy przeczytałem artykuł pewnego bankiera z Zurychu. Poruszyłem go też w ostatnim wpisie o luzowaniu ilościowym.

Zasygnalizowałem też w pewien sposób mój punkt widzenia na temat nieruchomości na wynajem, o których teraz coraz częściej mowa w kontekście inwestycyjnym. Analizowałem też temat pod kątem tzw. inwestycji grupowych. Poruszyłem też temat inwestycji w ziemię.

Zastanawiałem się nad planowanym przez rząd demontażem Otwartych Funduszy Emerytalnych i jaki wariant wybrać.


Napisałem też kilka recenzji:



poniedziałek, 9 grudnia 2019

Luzowanie ilościowe - drukarki pracują pełną parą


Ostatnio przeczytałem w jakimś artykule, że znany ekspert ekonomiczny stwierdził, ze kryzysu na pewno nie będzie bo banki centralne wzięły się za kolejna rundę dodruku pieniądza i będzie dobrze (czyli wzrost). Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że termin "luzowanie ilościowe", którym jeszcze do niedawna kamuflowano zwiększanie ilości pieniądza przez banki centralne, to w istocie po prostu dodruk (wirtualny) i skup aktywów za takie wykreowane pieniądze. 

Kiedyś żeby drukować pieniądze trzeba było je drukować fizycznie. ograniczeniem była wydajność produkcji papieru, drukarek i system transportu tych wydrukowanych pieniędzy do banków. Z takimi właśnie problemami zmierzyć się musiał bank centralny w Republice Weimarskiej. Dziś żaden z tych problemów nie istnieje. Żadne ograniczenia nie krępują już banków centralnych przed stwarzaniem nieograniczonych ilości pieniądza.

Problem w tym, że mało kto zdaje sobie sprawę do czego prowadzi taka sytuacja. Po pierwsze stopy procentowe są niskie/zerowe/ujemne - to prowadzi do destrukcji systemów oszczędzania na emeryturę i de facto okradania tych, którzy jakieś oszczędności mają. Oni realnie tracą.

Po drugie to prowadzi do uzależnienia gospodarki od podaży taniego pieniądza. Każde spowolnienie dodruku powoduje kryzys. Mamy pacjenta uzależnionego od lekarstwa, które nie usuwa przyczyny, ale łagodzi objawy. Dawkę leku trzeba wciąż zwiększać bo uodparnia się on na kolejne stymulacje i po pewnym czasie zapada w stan permanentnego uzależnienia.

Po trzecie pompowana jest w ten sposób cena wszystkich materialnych aktywów jakie mogą wpaść w ręce inwestorom. Cześć pieniędzy sztucznie pompuje też rynki akcji. Wszyscy wiedzą, że to kiedyś się skończy. Wszyscy są zadowoleni jak na razie.
Jak długo będzie jeszcze trwała taka patologiczna abrerracja? Trudno przewidzieć bo problem występuje na skalę światową. Drukują banki w USA, Europie i Japonii. Dzieje się tak od wielu lat i jak na razie jedynym lekiem jest decyzja aby drukować więcej.



Jak o tym piszę wraca do mnie obraz przeczytanych na kartach książki "Kiedy pieniądz umiera" wydarzeń Republiki Weimarskiej. Tyle tylko, że teraz będziemy mieli do czynienia z zamieszaniem na zupełnie inną skalę bo nie ograniczonym już niczym i na skalę globalną.
-->