poniedziałek, 15 maja 2017

Mam złe przeczucia - rzecz o bankach centralnych

W raporcie Bank of America Merrill Lynch znalazłem sformułowanie "Liquidity Supernova" odnoszące się do ilości "drukowanego" pieniądza wprowadzanego przez banki centralne do światowej gospodarki. Nie wiem jak to przetłumaczyć, może "eksplozja płynności"? Nie do końca da się słowami oddać fakt, że zaledwie w pierwszych trzech miesiącach 2017 roku Europejski bank centralny i Bank of Japan kupiły na rynku aktywa warte 1 trylion (po naszemu chyba bilion) dolarów. 

Generalnie kupiono papiery wartościowe za świeżo wydrukowaną gotówkę. Przykładowo Szwajcarski bank Centralny zaczął kupować bezpośrednio akcje i ma je już w swoim bilansie warte 80 miliardów dolarów (ciekawe co zrobi kiedy zaczną tracić na wartości). W ciągu ostatnich lat po kryzysie 2008 roku bilanse największych (ECB, BOJ, FED, SNB i BoE) spuchły ekspotencjalnie. 

Tymczasem tempo światowego wzrostu, czy też pokryzysowego "recovery" jest... takie sobie. Na pewno nie jest takie, jakiego można by się spodziewać po zastrzykach gotówki tak regularnych i tak wielkich. Pamiętajcie, że przecież mamy praktycznie zerowe/ujemne stopy procentowe. Jeżeli teraz nastąpi tąpnięcie, to banki centralne literalnie zostaną już zupełnie bez jakiejkolwiek amunicji.

Trochę przypomina to bieg po ruchomych schodach, tyle że w przeciwnym kierunku. Biegniemy, coraz bardziej jesteśmy zmęczeni, a nie przemieszczamy się wcale. Banki centralne pompują w rynki około 200 miliardów dolarów miesięcznie. Co będzie się działo kiedy FED czy inne banki centralne postanowią wyjąć wtyczkę z gniazdka lub faktycznie zaczną podnosić stopy procentowe? Ja mam złe przeczucia...

Zobaczie także: https://snbchf.com/2017/05/durden-emerges-central-banks-trillion-2017/

2 komentarze :

Grzegorz pisze...

Ciekawe, jak byś skomentował film https://youtu.be/4Ee9PMiVwys. Wydaje mi się, że gość mówi o tym samym.

Zdaje mi się, że przeciętny człowiek nie ma wiele możliwości obrony przed konsekwencjami takich wydarzeń. Pozostaje tylko mieć wiarę i nadzieję, że jakoś to będzie. Niestety.

Przegląd Finansowy pisze...

No tak, to jest w dużej mierze mowa o tym samym, bo widzimy jakie zjawisko nabrzmiewa. Trump naobiecywał sporo, ale te jego obietnice prawdopodobnie niekoniecznie się zrealizują i USA wejdzie w scenariusz, który od 20 lat widzimy w Japonii. Moje przeczucie mówi, że przełom 2017/2018 będzie ryzykowny.

Co do przygotowania się i obrony przed konsekwencjami, to jestem zdecydowanie zdania, że podejście "mieć wiarę i nadzieję, że jakoś to będzie" jest co najmniej nieroztropne. Jest wiele sposobów zabezpieczenia się przed sztormem. Trzeba zredukować zadłużenie, zgromadzić oszczędności, skrócić ryzykowne pozycje inwestycyjne i gromadzić twarde aktywa.Takie jest moje zdanie.

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->