Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 września 2024

Niall Ferguson "Potęga pieniądza. Finansowa historia świata"

 Przeczytałem kolejną niezwykle intersującą lekturę o tematyce historycznej. jest to już druga książka autorstwa Nialla Fergusona, którą niedawno przeczytałem. Poprzedniej chyba nie recenzowałem na blogu, bo tematyka była wybitnie historyczna (historia imperium brytyjskiego), ale ta pasuje wybitnie do tematyki tego bloga więc chciałbym poświęcić na nią chwilę.

Ferguson zabiera nas w tej książce w arcyciekawą podróż przez wieki i przez meandry systemu finansowego. Dowiadujemy się z tej podróży jak ewoluowały różne jego mechanizmy i jak wpływały one na rozwój wydarzeń historii świata.

Wydaje mi się, że perspektywa historyczna jest niezwykle interesująca i ważna dla każdego kto zajmuje się finansami. Wiele problemów, które doświadczamy i których będziemy doświadczać po prostu już było. Gdyby ekonomiści i menedżerowie wielkich funduszy i banków znali te historie to niejednokrotnie unikaliby katastrof.

Warto zatem studiować finansową historię świata, w której jak w zwierciadle odbija się charakter ludzkich poczynań. Tak, właśnie, pieniądze nie są same w sobie ani dobre ani złe, historia ludzkości i pieniędzy dowodzi, że to my, którzy obracamy z nimi zrobimy z nich taki użytek, że w tym zwierciadle dostrzeżemy... no właśnie? Kogo?

Każdy kto przeczyta tę książkę Fergusona będzie miał okazję poznać historie wielu graczy, którzy zmienili nasz świat tworząc różnego rodzaju instytucje i mechanizmy finansowe. Bez nich, historia ludzkości toczyłaby się inaczej.

Polecam lekturę.



piątek, 16 sierpnia 2024

"Odważ się robić wielkie rzeczy" - jedna z najbardziej inspirujących książek jakie czytałem

 Chciałbym wam polecić książkę, którą można przełknąć w jeden plażowy dzień. Jest to może nie w temacie finansów, ale ogólnie życia, ale na pewno jedna z najbardziej inspirujących książek jakie czytałem w ostatnich latach.

W tej uszytej z anegdot opowieści, Artur Chmielewski prostym i lekkim językiem, porywa nas w podróż po projektach sięgających gwiazd. 

Polecam lekturę wszystkim. Na prawdę wszystkim. Bo warto, dlatego żeby uwierzyć, że na prawdę da się robić rzeczy niezwykłe i wcale nie trzeba do tego wiele. Trzeba tylko odważyć się robić rzeczy niezwykłe i wielkie i nie bać się tego, że mogą na prawdę się wydarzyć.

Polecam.



sobota, 3 sierpnia 2024

Billa Gatesa "Droga ku przyszłości" trzydzieści lat później

 Postanowiłem z ciekawości sięgnąć po pozycję, którą przeczytałem jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Chodzi o książkę "Droga ku przyszłości" Billa Gatesa. Chciałem sprawdzić jak jego przewidywania co do rozwoju technologii cyfrowej sprawdziły się po tych trzech dekadach. Zobaczcie sami i oceńcie.

"Nawet po tym jak sieć szerokopasmowa stanie się powszechna w naszych domach, programy telewizyjne nadal będą nadawane tak jak dotychczas, do synchronicznego odbioru. Jednak po emisji wszystkie one, podobnie jak tysiące filmów i dosłownie wszystkie inne formy graficzne, będą dostępne dokładnie wtedy kiedy zechcemy je obejrzeć.(...) Zdecydujemy tylko, co chcemy obejrzeć - i już. Wybrany program znajdzie się na ekranie. (...) Dane w postaci cyfrowej będą odczytywane z serwera i przekazywane do naszych telewizorów, komputerów osobistych albo telefonów (...)"

Chyba każdy przyzna, że prognoza trafiła w punkt (w dobie platform VOD dostępnych na dowolnym smartfonie i smart tv). Warto jednak zdać sobie sprawę z kontekstu kiedy ona powstała. Był to bowiem rok 1994 lub 1995. W naszych domach funkcjonowały kineskopowe telewizory i magnetowidy VHS. Muzyki słuchaliśmy z kaset magnetofonowych i dopiero od niedawna rozpowszechniały się płyty CD. Na biurku mieliśmy PC z procesorem 486 i kineskopowym monitorem, który zajmował pół biurka Łączność ze światem zapewniał naszemu komputerowi modem o prędkości 33,6kbps wdzwaniany zo Internetu a ciężkie pieniądze na numer dostępowy od Telekomunikacji Polskiej. Neostrada nie istniała jeszcze nawet w marzeniach. Programy wgrywało się z dyskietek albo płyt CD-ROM. Telefony komórkowe były drogie, były szczytem marzeń i wyglądały tak.

Nokia 2110i NHE-4NX

Mustaraamattu, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons


Teraz spójrzcie na ten aparat telefoniczny z 1994 roku i przeczytajcie poniższe zdanie:

"Telefony połączą się z tą samą siecią, w której pracować będą komputery osobiste i telewizory. Wiele aparatów telefonicznych wyposażonych będzie w małe płaskie ekrany oraz kamery." 

Był 1994 rok, IBM rok wcześnie zaprezentował już prototyp pierwszego smartfona z płaskim ekranem jednak dopiero lata dwutysięczne, powstanie interfejsów dotykowych i wejście na rynek iPhone w 2007 roku zapoczątkowało lawinę. 

No to lecimy dalej.

"Będziemy korzystać z nowych wersji znanych nam już urządzeń - telefonów, telewizorów, komputerów osobistych, notesów i portfeli - aby otrzymywać informację i korzystać z mediów, które pojawiają się w naszym życiu niemal na co dzień: książek, czasopism, gazet, filmów wideo, muzyki, telefonów, gier, a nawet napisów na murach. Nie potrafimy w tej chwili powiedzieć jak będzie wyglądała większość z tych nowych urządzeń, jednak wiemy, że wraz z rozwojem technologii większość z nich stanowić będą możliwe do zaprogramowania komputery osobiste ogólnego użytku, połączone z siecią w sposób widoczny lub niewidoczny." 

To niech każdy spojrzy teraz na swojego smartfona, smartwatcha, czytnika e-booków, smart tv, tableta czy inteligentną lodówkę i powie na głos "komputer" ;) 

Czy ktoś z was wie, że popularny tzw. "Lidlomix" ma w sobie w środku nawet nie jeden a dwa komputery z systemem Linux? 

Bill Gates nie przewidział jednak, że rozpowszechnienie bezprzewodowego Internetu i smartfonów sprawi, że tradycyjny telefon po prostu zniknie tak jak kiedyś zniknęły maszyny do pisania i liczydła, zastąpione aplikacjami w bardziej uniwersalnych urządzeniach. O takich na przykład:

"(...) niedługo przyjdzie nam czekać na komputery kieszonkowe z małymi kolorowymi ekranami"

Trafnie jednak przewidział, że w pewnym momencie na rynku pojawią się czytniki e-booków:

"Kiedyś znaczne postępy w technice komputerowej pozwolą na stworzenie przenośnego, uniwersalnego, elektronicznego czytnika książek, który rozmiarami zbliży się do dzisiejszych książek z papieru.(...) Urządzenie to pozwoli odczytać każdy dokument zawarty w sieci."

Były to czasy - pamiętajmy, dużych kineskopowych monitorów, które zajmowały pół biurka. 

Jednak tendencje były już wyraźne. Rozwój sieci komputerowych postępował i można było przewidzieć, że kiedyś nadejdą czasy pracy zdalnej. "W przyszłości, dzięki Internetowi miliony ludzi będą pracowały na odległość przez co najmniej część czasu pracy."

Przechodząc do tematu tego bloga, okazuje się, że przewidywania Billa Gatesa w dziedzinie finansów i rozwoju bankowości również były wyjątkowo trafne. Przewidział pojawienie się bankowości elektronicznej, bezpośrednich usług bankowych czy bezpośredniego dostępu do rynków finansowych z osobistego komputera. Dziś nie wyobrażamy sobie bez tego normalnego funkcjonowania. Naturalnym jest dla nas, że mamy dostęp do naszych pieniędzy czy inwestycji ze smartfona czy laptopa, ale pamiętajmy, że pierwszy całkowicie elektroniczny bank wystartował w Polsce w roku 2000, sześć lat po wydaniu książki Billa Gatesa.


Przyszłość tamtych czasów nadeszła...

A teraz, pora na refleksję. Powyższe predykcje się sprawdziły. Rozwój technologiczny poszedł nawet jeszcze dalej. Jesteśmy w przededniu rewolucji aplikacji opartych o szeroko rozumiane AI. Dokąd zaprowadzi nas ta ścieżka? 

czwartek, 22 października 2020

Edwin Bendyk - "W Polsce czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata" - recenzja

Otoczenie i kierunek, w którym zmierzamy jako kraj, społeczeństwo i świat nie napawają mnie optymizmem. Wręcz otaczają ponurym nastrojem. Wpisała się w to książka Edwina Bendyka. Jeśli ktoś czytał „Świat na rozdrożu” Marcina Popkiewicza, to nie będzie zaskoczony. „W Polsce czyli wszędzie” będzie uzupełnieniem. 

To opowieść o tym jak cywilizacyjnie zaczynamy się już zsuwać w przepaść. Edwin Bendyk pisze, że do klifu się zbliżamy, ale ja mam poczucie, że już osuwamy się w czeluść. Cywilizacja się rozpada, a pandemia to przyspiesza.





Książka napisana tuż przed pandemią Covid, nieco uzupełniona już po jej wybuchu jest bardzo aktualna. Traktuje o tym, jak jako cywilizacja zachodnia, społeczeństwo, a w szczególności Polska jesteśmy w kryzysie. Kryzysie wywołanym krótkowzrocznością, która od wielu dekad pcha nas w kierunku przepaści.

Autor pisze w prologu: „Opisuję w niej świat zbliżający się do klifu Seneki , czyli momentu, w którym siły entropii społecznej i fizycznej zaczną przeważać nad ludzką zdolnością do materialnego i kulturowego odtwarzania podstaw cywilizacji”. Pojęcia „klif Seneki” użył Ugo Bardi w książce Before the Collapse analizując upadek tak złożonych systemów jak cywilizacje. Chodzi o to, że idąc za słowami rzymskiego stoika budowa jakiejkolwiek struktury (społecznej czy fizycznej) wymaga dostarczenia energii i trwa „zysk wzrasta powoli”, a cały system w pewnym momencie może kolapsować gwałtownie, rozpadać się pod własnym ciężarem.

Zbudowaliśmy społeczeństwa i cywilizację tak złożoną, że dusi się pod własnym ciężarem. Kryzys migracyjny, rozpad społeczeństw zachodu i powolny upadek technologiczny (kto mi udowodni, że Facebook, czy Instagram są równie rewolucyjne i niezbędne do życia jak elektryczność czy silnik spalinowy?) są już widoczne. Dochodzimy do termodynamicznej granicy złożoności… Imperatyw wzrostu dla samego wzrostu się wyczerpał.

Przed nami potężne wyzwanie wynikające z konieczności przekształcenia całego systemu energetycznego, utrudnione tym bardziej, że nowa energia wytwarzana w nowych źródłach jest coraz bardziej… energochłonna. Polska gospodarka jest obciążona tym problemem znacznie bardziej niż w innych krajach i tym bardziej zasadne jest pytanie autora, czy przetrwamy jeszcze poza najbliższą dekadę?

Patrząc na to jak nieudolnie, pompatycznie i debilnie zarządzane jest nasze państwo teraz to mam wątpliwości.

Zmierzamy w kierunku faszyzmu. Nie tylko w Polsce, ale generalnie, jako że wyczerpał się liberalizm jako uzasadnienie dla funkcjonowania systemu społeczno-polityczno-gospodarczego. Ale parafaszyzm, z jego oskarżaniem innych i próbą zakrzyczenia rzeczywistości nie jest odpowiedzią na realne problemy. Jest tylko iluzją, ale w imię tej iluzji będziemy zniewalani.

Książka ta rozświetla wiele myśli, które krążyły po mojej głowie od czasu lektury Popkiewicza. Dlaczego jesteśmy w tym miejscu? Rozdział „Jeźdźcy entropii” wiele wyjaśnia. Wiele wyjaśnia też diagnoza końca społeczeństwa i naszego miejsca na półperyferiach cywilizowanego świata, w którym to miejscu nieodmiennie tkwimy (gospodarczo i mentalnie) od SZESNASTEGO WIEKU! Tak, jesteśmy w tym samym miejscu co przed rozbiorami. Zmarnowaliśmy swoje miejsce w historii i świecie. Te książkę trzeba przeczytać żeby zrozumieć i odrzeć się z iluzji o „Polakach”, „Polskości” i „Polsce”. Te książkę trzeba przeczytać także po to aby uświadomić sobie w jak skomplikowanej czarnej dziurze znaleźliśmy się jako naród, ludzkość i cywilizacja zachodu. 

Ponure wnioski nasuwają mi się po lekturze tej książki. Oświecające, ale ponure. Mimo tego, że autor na sam koniec próbuje nas przekonać, że jednak mamy szansę i coś z nas będzie, bo kryzys rodzi nowe. Zbyt wiele jednak wiele zależy od tego czy wybieramy profesjonalistów, czy nierealistycznych marzycieli (a wybraliśmy niekompetentnych marzycieli), czy damy się zwieść populizmowi i propagandzie czy przyjmiemy fakty (dajemy się zwodzić). „Tragedia państwa PiS polega na tym, że w odpowiedzi na rosnącą złożoność podejmuje ono działania, które prowadzą do radykalnej redukcji owej złożoności – alienacji państwa i jego ucieczki z rzeczywistości w sferę mitów i fantazji rządzoną przez prawa patafizyki, która – przypomnijmy definicję Alfreda Jarry’ego: »stanowi teorię urojonych rozwiązań przypisujących symbolicznie zarysom rzeczy, za sprawą tychże, własności potencjalne«. Zgodnie z tymi prawami stępka w szczecińskiej stoczni jest promem ze względu na samą jej potencjalność, podobnie jak Wojska Obrony Terytorialnej gwarantem niepodległości”.

Obawiam się, że za dekadę nie wyjdziemy z naszego grajdołu, ale dalej będziemy się nawzajem obrzucać w nim błotem.

Jeżeli chcecie zrozumieć dlaczego wszystko wokół rozpada się i dokąd zmierzamy przeczytajcie te książkę. Serdecznie polecam.

Edwin Bendyk - "W Polsce czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata"
Diagnoza społeczno polityczna naszego świata i cywilizacji.
Wydawca: Polityka
Data wydania: 2020
ISBN: 9788365676955
Edwin Bendyk - "W Polsce czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata"
Diagnoza społeczno polityczna naszego świata i cywilizacji.
Date published: 22/10/2020
5

piątek, 21 sierpnia 2020

Ayn Rand - "Atlas zbuntowany" recenzja

Uff, przebrnąłem... Już wcześniej pisałem, że czytam "Atlas zbuntowany", choć wspominałem o tym nie wprost. Słuchałem audiobooka, to mogło wpłynąć na odbiór.Jakie są moje wrażenia po "lekturze" tej książki? 

Przyznam się, że pierwsze dwie części części były dla mnie znacznie bardziej wciągające niż trzecia. Znacznie bardziej intelektualnie interesujące były rysy postaci, które w trzeciej części były już zupełnie czarno-białe. 

Nie będę referował treści książki czy fabuły. Napiszę w dwóch zdaniach. rys akcji osadzony jest w alternatywnej rzeczywistości co z każdym rozdziałem dociera do czytelnika coraz bardziej aż na koniec ociera się o science fiction. Nie taki jednak jest zamysł. Zamysł to mobilizacja intelektualna do rozważań na temat roli przedsiębiorcy w społeczeństwie i tego czym jest "myślenie komunistyczne" jakbym to ja nazwał.

Generalnie cała książka to jest obnażenie braku logiki takiego myślenia komunistycznego i przyznam się, że Ayn Rand się to udało. Tzn im głębiej byłem w "lekturze" tym więcej zacząłem dostrzegać wokół sprzeczności nielogiki i polityki. Otwarcie oczu na rzeczywistość jest doświadczeniem przerażającym.

Jest to zdecydowanie książka dla ludzi myślących i warto aby przedsiębiorcy przeczytali ją bo dostrzegą potem wokół siebie wiele zachowań, które zostały zilustrowane w tej powieści. Skłania do refleksji nad rolą przedsiębiorcy w społeczeństwie.

Przyznam się, że zmęczyła mnie jednak trzecia część kiedy wszystkie wątki zmierzają już do końca, była trochę zbyt prosta, a zakończenie przykro mi to powiedzieć - naiwne. niestety, chyba gdybym ja był autorem tej powieści to zakończenie byłoby znacznie mniej optymistyczne. 

W każdym razie jest to moim zdaniem lektura obowiązkowa dla każdego kto chciałby otworzyć oczy na to co się robi przedsiębiorcom i ludziom pod hasłami "dobra społecznego".


"Atlas zbuntowany" Ayn Rand
Powieść o roli przedsiębiorców w społeczeństwie
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017
ISBN: 9788365676955
"Atlas zbuntowany" Ayn Rand
Powieść o roli przedsiębiorców w społeczeństwie
Date published: 21/08/2020
5

piątek, 7 lutego 2020

Recenzja książki "Clash of Empires: Currencies and Power in a Multipolar World" Charles Gave i Luis-Vincent Gave

Jestem właśnie po lekturze interesującej książki autorstwa Charlesa Gave i Luisa-Vincetna Gave pod tytułem "Clash of Empires: Currencies and Power in a Multipolar World" co można tłumaczyć jako "Zderzenie imperiów: Waluty i władza w wielobiegunowym świecie". Książka nie posiada polskiego wydania (niestety), a wydana została jedynie po angielsku i dostępna jest na Amazonie.


Jest to niezwykle interesująca pozycja poddająca analizie pozycję największych graczy ekonomicznych na świecie: USA, Unii Europejskiej i Chin. W analizie pojawia się także Rosja ale raczej jako języczek u wagi gry między Niemcami, USA a Chinami.

Generalnie to co autorzy starają się rozpoznać i opisać to proces przemian który odbywa się na świecie jeżeli chodzi o to, która waluta jest, a która będzie globalną walutą rezerwową. Z analizy tej wyłania się obraz świata, w którym dtychczasowy hegemon nie ma już takiej potęgi jak kiedyś i powoli zaczyna tracić wpływ na to, że jego waluta (dolar) jest globalną walutą rezerwową. Aspirujące mocarstwo (Chiny) nie zbudowało zaś jeszcze ekosystemu wymiany papierów wartościowych i towarów w powiązanych ze swoją gospodarkach aby móc już zdetronizować dolara. Budowane są inicjatywy (Nowy jedwabny szlak, jeden pas jedna droga, Azjatycki bank Inwestycyjny, etc) mające na celu stworzenie podstaw do utylizacji dolarowych rezerw chińskich i stworzenia systemu obiegu juanów w światowej gospodarce, ten system się tworzy i nabiera sił, nie jest jeszcze jednak tak rozwinięty jak światowy rynek dolarowy.

Wyłania się obraz w którym proces tranzycji będzie jeszcze trwał, a w międzyczasie będziemy świadkami rosnącej roli juana i z wolna malejącej roli dolara, przy pewnej wręcz bierności Stanów Zjednoczonych.

Książkę tę czytało mi się bardzo przystępnie, język angielsku użyty w publikacji był bardzo klarowny ni nie nastręczał problemów. Znajdziemy też w książce sporo danych i wykresów, które ilustrują tok wywodu autorów. Statystyki jednak nie przytłaczają klarownej narracji.

Polecam lekturę wszystkim, którzy pragną zrozumieć przemiany, które dokonują się na świecie od już niemal dekady.

"Clash of Empires: Currencies and Power in a Multipolar World" Charles Gave i Luis-Vincent Gave
Analiza zmian w systemie walutowym w kierunku wielobiegunowego
Wydawca: Gavekal Books
Data wydania: 2019
ISBN: 9889975297
"Clash of Empires: Currencies and Power in a Multipolar World" Charles Gave i Luis-Vincent Gave
Analiza zmian w systemie walutowym w kierunku wielobiegunowego
Date published: 07/02/2020
5

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

"Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju" - Jacek Bartosiak

Przeczytałem kolejną książkę autorstwa dr. jacka Bartosiaka, a mianowicie "Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju".


Książka niekoniecznie w temacie czysto ekonomicznym, aczkolwiek... piszę o niej dlatego, że aby mieć wzgląd na swoje finanse trzeba budować pewną "świadomość sytuacyjną" także w wymiarze scenariuszy wojennych. Książka traktuje o geopolitycznych uwarunkowaniach, którym podlega Polska i o tym jak może działać w ramach tych uwarunkowań. Opisuje tez pewne scenariusze potencjalnej konfrontacji. Dlatego też uważam, że lektura tej książki jest wartościowa także dla tych, którzy na co dzień zajmują się biznesem i ekonomią. Dlaczego? Dlatego że po pierwsze uzyskają zrozumienie gdzie i kiedy jesteśmy, a po drugie odmitologizują pewne aksjomaty (o niezwyciężonej Rosji, czy dobrym Wuju Samie, albo NATO co to nas obroni). 

Być może niektórzy po lekturze tej książki zaczną opracowywać indywidualne scenariusze ewakuacji swojego kapitału na wypadek wojny? W każdym razie aby nie być zaskoczonym różnymi scenariuszami rozwoju warto przeczytać tę książkę i zrozumieć miejsce geopolityczne, w którym znajduje się nasz kraj i uwarunkowania, którym podlega.

Uzupełnieniem tej książki niech będzie wykład:


"Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju" Jacek Bartosiak
Analiza geopolityczna położenia i scenariuszy dla Polski
Wydawca: Zona Zero
Data wydania: 2018
ISBN: 9788395019364
"Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju" Jacek Bartosiak
Analiza geopolityczna położenia i scenariuszy dla Polski
Date published: 05/08/2019
5

niedziela, 9 czerwca 2019

"Pułapka. Dlaczego ekonomiczne myślenie blokuje innowacje i postęp?" Jacek Giedrojć - recenzja

Wiele razy sam poruszałem temat tego że współczesne działania firm są ukierunkowane na krótkoterminowe korzyści zamiast na długofalowy rozwój. Co leży u podstaw tego zjawiska?  Do czego prowadzi takie ekonomiczne myślenie? Oto jakiś czas temu dostałem do zrecenzowania książkę Jacka Giedrojcia pt. “Pułapka. Dlaczego ekonomiczne myślenie blokuje innowacje i postęp?” Sądzę że powszechnie zarządzanie firmami przez finansistów i dostęp do taniego pieniądza wpływają negatywnie na gospodarkę, innowacje i życie społeczne - ciekaw byłem jakie są poglądy autora książki w tej kwestii?

Książka jest próbą wyjaśnienia jaki wpływ na otaczająca nas rzeczywistość gospodarczą i społeczną ma sposób myślenia, który autor nazywa “ekonomicznym” czyli takim, dla którego funkcja rezultatu jest definiowana wyłącznie w kategoriach ekonomicznych - efektywności, właściwej alokacji zasobów, czy zysku.

Autor stawia tezę, że efektywność rozumiana jako maksymalizacja bieżących korzyści kosztem inwestycji i budowania wartości jest czymś co hamuje innowacje: “o ile ekonomiczne myślenie jest dobrym doradcą w racjonalizacji, o tyle przy podejmowaniu nowych wyzwań już nie.

Neoklasyczna ekonomia traktuje przedsiębiorczość jak wymianę, a nie jak działalność twórczą. Neoklasyczna ekonomia ma też problem z wartościami, które nie są materialne. Autor stawia tezę, że do wzrostu populizmu i nierówności przyczyniła się ideologia ekonomicznego myślenia stawiająca na pierwszym miejscu maksymalizację korzyści i użyteczności bieżącej. Co więcej jest to ideologia oderwana od rzeczywistości, udająca jakoby człowiek był istotą idealnie racjonalną i idealnie ekonomiczną, maksymalizującą efektywność i posiadającą dostęp do pełnej informacji, a jednocześnie egoistyczną i materialistyczną - są to założenia błędne.

Mało kiedy w pracach ekonomicznych spotyka się tak czytelnie zarysowaną absurdalność założenia o racjonalności jednostki. Autor w kilku akapitach pierwszego rozdziału rozprawia się z nim całkowicie bo po pierwsze ani wybory jednostek nie są racjonalne, ani świadome, ani wiedza o konsekwencjach pełna. Autor zwraca też uwagę na absurdalne i szokujące konsekwencje do których może prowadzić rozpatrywanie wszystkiego wyłącznie w kategoriach zysków i kosztów ekonomicznych. Ekonomia neoklasyczna oparta jest na założeniach które prowadzą do sprzeczności. 

Autor w pierwszym rozdziale przystępnie wykłada te błędne założenie teorii ekonomii, wskazuje na błędne założenia jej filozoficznych korzeni. Chodzi o to że ekonomia ignoruje preferencje wyborów nie przekładane na pieniądze, a mające grunt psychologii i socjologii potrzeb ludzkich. Okazuje się że ekonomia nie wystarcza i trzeba odwoływać się jednak do kryteriów nie ekonomicznych. Kolejny błąd ekonomii to założenie o naturalnym stanie równowagi - ma to jednak wątpliwe podstawy empiryczne naturalnym stanem jest tymczasem stan nierównowagi. Świat istnieje pomimo tego że jest w stanie permanentnej nierównowagi. “Skoro porządek społeczny się nie zawalił, mimo że materialne bodźce nie wystarczają, aby go podtrzymać, to znaczy że jakieś inne czynniki przyczyniły się do jego podtrzymania naturalnie chodzi o normy społeczne zwyczaje kulturę.” Problemem jest także zdefiniowanie roli i natury rynku.

Jednostki z natury psychologii nie są świadome rzeczywistych przesłanek etycznych, hedonistycznych czy kulturowych które nimi kierują. Jak więc można ekonomię opierać na aksjomacie o racjonalności wyboru jednostki? Ekonomiści analizują gospodarkę opierając się na tym fałszywym założeniu i nie widzą sprzeczności w tym że sama gospodarka używa powszechnie takich narzędzi jak marketing do kreowania potrzeb. Próba zaś oderwania ekonomii od wartości prowadzi na manowce. Maksymalizacja dochodu może zminimalizować ludzką godność. Ludzie to nie maszyny. Ekonomia która ignoruje wartości - dehumanizuje człowieka i sprowadza do roli automatu. Neoklasyczna definicja dobra jednostkowego zaniedbuje cenione aspekty życia.

Autor czytelnie obnaża absurdy kryteriów ekonomicznych wyborów takie jak analiza kosztów i korzyści agregujących pewne sumy, a nie konkretnych uczestników. Okazuje się że gdy rolę mają przejąć wyłącznie bodźce materialne nad moralnymi, to sytuacja staje się katastrofalna - bodźce materialne definiują świat wyłącznie jako transakcyjny. Skrajny ekonomizm sankcjonuje chciwość i staje się wytłumaczeniem - jak w przemowie Gordona Gekko “greed is good”. Wzrost gospodarczy staje się w nowym bożkiem, a ekonomia jego religią, która zastępuje moralność. Ekonomia nie przypisuje żadnej wartości dla norm moralnych, altruizmu czy choćby zwykłej przyzwoitości - one są dla ekonomii zupełnie nieistniejące, a tymczasem one przecież kształtują nasze wybory życiowe.

Autor formułuje postulat ekonomii humanistycznej, która z innymi naukami ekonomicznymi winna być w ściślejszym związku. Nawet przecież ekonomistom, którzy starają się jedynie opisywać rzeczywistość, trudno jest zgodzić się, co do podstawowych związków przyczynowo-skutkowych. Tymczasem schematy i założenia teorii determinują nasze myślenie.

Autor zwraca też uwagę na to, że matematyczne modele służące ekonomistom są z natury rzeczy upraszczające i niewiele mają wspólnego z realnym światem. Matematyka stosowana w modelach wymusza założenia nie zawsze spójne z rzeczywistością. Autor wylicza szereg przykładów na to, że argumentacje które używane są czasem na poparcie neoklasycznych teorii ekonomicznych, są niespójne wewnętrznie lub odnoszą się do przykładów świadomie dobranych w sposób wybiórczy czy też nawet zupełnie nieadekwatnych (pomijając niuanse i uwarunkowania szczególne). Ekonomiści nadmiernie przypisują sukces gospodarek zachodnich eliminacji nieefektywności a nie innowacjom i kreatywności.

Książka zwraca uwagę na zjawisko finansjalizacji. Branża finansowa rozrosła się ponad miarę i potrzebę, zajmując centralne miejsce w gospodarce. Branży finansowej udało się też przekonać otoczenie do sposobu myślenia, że to rynki finansowe są najważniejsze, a nie dobre produkty i ludzie którzy je kupują. Autor wskazuje, że generuje to krótkoterminową mentalność tak dewastującą w sferze gospodarczej społecznej i politycznej. “Wspólnym mianownikiem tych różnych zjawisk jest przekonanie, że generowanie zysku dla inwestorów to najważniejszy cel przedsięwzięć gospodarczych”.

Autor wskazuje na początek zjawiska finansjalizacji związany z podażą petrodolarów w latach 70, pokazuje też jak bankierzy skorzystali na kryzysie zadłużenia lat 80, czy kryzysie w Grecji. “Koszty kryzysu zadłużenia lat 80 ponieśli akcjonariusze banków oraz społeczeństwa. Insiderzy systemu finansowego nie tylko wyszli bez szwanku, ale wręcz skorzystali. Rozwiązanie kryzysu zadłużenia wymagało dekady ciężkiej i znakomicie wynagradzanej pracy bankierów i prawników

Tymczasem finansjalizacja powoduje degradację relacji etycznych i społecznych “W procesie finansjalizacji relacje ulegają zmianie na produkty i transakcje”. Banki odeszły od zarabiania na udzielaniu kredytów na rzecz prowizji od transakcji finansowych (na przykład emisji obligacji). Prowadziło to do zmiany roli banków i instytucji kredytowych z ponoszących ryzyko, do roli pośredników finansowych którzy żadnego ryzyka nie ponoszą. Autor pisze  “(...) o obecnej skali finansjalizacji przesądza fakt, że jest ona samonapędzającym się mechanizmem. (...) pośredniczenie przy emitowanie papierów wartościowych jest dla banków samo w sobie lukratywne i z czasem stało się samoistną działalnością, która zastąpiła tradycyjną bankowość. Później to szukanie przez banki zysku z prowizji stało się motorem generowania instrumentów finansowych.

Zabrakło mi jednak odpowiedzi na pytanie, dlaczego zatem od lat ‘80 powstała jednak cała masa innowacyjnych przedsiębiorstw w branżach technologii informatycznych, telekomunikacji czy biotechnologii. 

Autor rozprawia się też z mitem że rozrost sektora finansowego przyczynia się do wzrostu PKB. Wcale tak nie jest, a  może wręcz prowadzić do sekularnej stagnacji. Współcześnie problemem staje się nadmiar środków inwestycyjnych względem możliwości inwestowania.

Autor wskazuje że teoretycznie idealna alokacja kapitału do ryzyka na rozbudowanych rynkach finansowych jest tylko iluzją. Co gorsza Iluzją która wymyka się spod kontroli bo nikt do końca nie wie, w bilansie jakiej instytucji są na przykład, niosące niebezpieczne ryzyko derywaty. Okazuje się że lepsza alokacja ryzyka przez rynki to złudzenie.

Dzisiejsza branża finansowa wydaje się być rentierem żyjącym na koszt gospodarki, transferując do swojej kieszeni zasoby finansowe, które mogłyby być przeznaczone na inwestycje w sferę realną. W zamian daje złudzenie, że płynność rynków zapewnia lepszą alokację ryzyka czy lepsze finansowanie, co nie zawsze jest prawdą.

Autor wskazuje jeszcze na jeden aspekt finansjalizacji - to jest wpływ branży finansowej na stanowienie i egzekucję prawa oraz na prace naukowe. To powoduje zamknięte koło zwiększającego się wpływu instytucji finansowych drenujących realną gospodarkę. Znowu wracamy do dewastującego wpływu ekonomizacji myślenia na postrzeganie ról społecznych, moralności, etyki, demokracji, etc...

W ostatnim rozdziale autor wskazuje do jakich dochodzimy konsekwencji. Stawia tezę że akceptacja efektywności jako nadrzędnego celu psuje spoistość społeczną i prowadzi do zubożenia tkanki instytucjonalnej, prowadzi też do wzrostu nierówności. “Liberalna wyrozumiałość dla nierówności materialnych opiera się na przekonaniu, że jest to tylko jedna ze sfer wartości”. Samowykluczenie elit (traktujących świat wyłącznie w ujęciu transakcyjnym) źle wpływa na innowacje i tkankę społeczną oraz polityczną. Teoria neoklasyczna psuje państwo i prawo, tworzy system egoizmu i interesowności i buduje podwaliny populizmu i materializmu. 

Tymczasem decyzje ekonomiczne są i muszą być z natury rzeczy rozpatrywane także na płaszczyźnie etycznej. Jest to logiczna konsekwencja. Nie zawsze działanie motywowane czysto ekonomicznie okazują się obiektywnie dobre dla społeczeństwa (tak jak chcieliby to malować liberalni ekonomiści).

Ekonomiczne myślenie wypaczyło jednak ideę misji firmy. Wypacza także rozumienie tego co powinno być dobrem wspólnym tak jak zdrowie ludzi czy środowisko. Biznes ma być bardziej efektywny za wszelką cenę. Do czego to doprowadza? Czasem wystarczy się rozejrzeć aby dostrzec skutki. Autor podaje jeszcze bardziej ekstremalny przykład ekonomizacji demokracji w USA - gdzie pieniądze decydują o poparciu polityków dla przedstawicieli biznesu. Korporacje w efekcie płacą politykom a ci uchwalają prawo które na to zezwala.

To wpływa też dewastująco  na poczucie wyborców co do tego czy uczestnictwo w procesie demokratycznym “się opłaca”. Skoro mój głos ma nikłe szanse przeważyć szalę, a korzyści żadnej z tego nie ma, zaś oddanie głosu to wysiłek - to nie idę głosować oddaję tym samym pole populistom i lobbystom. Prowadzi to też do ekonomizacji przestrzegania prawa - korporacjom czasem opłaca się płacić kary za jego nieprzestrzeganie.

Autor Podaje przykłady jak pod wpływem liberalnej teorii ekonomicznej prawo antymonopolowe zostało zmodyfikowane w USA tak, że de facto dopuszcza powstawanie monopoli. Podobnie dzieje się w odniesieniu do prawa własności intelektualnej oderwanie systemu sądów patentowych od ogólnego sądownictwa utrudnia sędziom oceny wpływu ich orzeczeń na społeczeństwo.

Znajdziemy też w książce istotny rozdział o tym jak finansjalizacja i ekonomizacja zarządzania zniszczyła idee spółki publicznej. Dążenie do maksymalizacji zysku i ceny akcji sprawiło że korporacje są mniej chętne do inwestowania w przyszłość. Autor wskazuje na drastyczny wzrost udziału wynagrodzeń opcyjnych od 1970 do 2000 roku. Prowadzi to do manipulowania przez zarządy informacjami a przez to kreowania ceny akcji. ”Orientacja na maksymalizowanie korzyści dla akcjonariuszy rozumiane jako cena akcji przynosi szkody pozostałym interesariuszom społeczeństwu i ostatecznie również samym akcjonariuszom.” Taka sytuacja prowadzi też do skłonności zarządów do poświęcenia potencjalnych biznesów jeśli tylko mogłyby obniżyć one ceny akcji. 

Neoklasyczne podejście powoduje w ramach korporacji “dyktat liczb” skutkujący na przykład przenoszeniem produkcji czy procesów do innych krajów, z całkowitym ignorowaniem skutków mniej mierzalnych dla organizacji takich jak na przykład innowacje. Autor zwraca uwagę jak “zarządzanie przez arkusz kalkulacyjny” powoduje oderwanie zarządzających od realiów firmy, a przez to zatracenie innowacyjności wynikającej ze znajomości procesów czy relacji z klientem.

Kolejny przykład wypaczeń to mechanizm polegający na tym że IPO są organizowane przez firmy nie po to aby pozyskać gotówkę na rozwój, ale aby pozwolić założycielom realizować zyski. Cały model rynku finansowego i rozwoju korporacji staje na głowie, a na to nakłada się dyktat funduszy oczekujących krótkoterminowych szybkich zysków z posiadanych pakietów akcji.


Zabrakło mi jednak odniesienia to tego, że od lat 70 nastąpiły zasadnicze zmiany w systemie monetarnym świata. Dowolność kreacji pieniądza bez jego wymienialności na złoto mogła być tym czynnikiem, który z jednej strony przyczynił się do ekspansji ekonomicznego myślenia, a z drugiej przerwał cykl innowacji poprawy warunków pracy w którym pisze autor. Czy zatem tylko ekonomiczne myślenie? Tani kapitał i bezkosztowa kreacja pieniądza sprzyja zastępowaniu pracy ludzkiej maszynami, a co za tym idzie bogaceniu się posiadaczy z pominięciem robotników. Sprzyja temu też migracja kapitału w zglobalizowanej gospodarce. To z kolei moim zdaniem było jednym z powodów, dla których ekonomiczne myślenie się tak rozpowszechniło.

Autor nie stawiał sobie za cel odpowiedzi na pytanie co dalej robić. Ograniczył się do zasygnalizowania problemu i prowokowania przemyśleń. Postawił mimo to szereg postulatów takich jak uzdrowienie systemu finansowego przez ograniczenie możliwości spekulacji i finansjalizacji, postuluje powrót do korzeni w sprawach ładu korporacyjnego, czy  ograniczenie wyceny poprzez rynek  (mark to market). Mimo to na koniec zostają nieco zawieszone w powietrzu niewesołe prognozy mające sprowokować do przemyśleń. 


Książkę tę czytałem z zainteresowaniem. W wielu aspektach zgadzam się z poglądami autora i było to dla mnie znajdowanie potwierdzenia swoich własnych spostrzeżeń. Jest to kolejna z cyklu lektur, które demaskują ortodoksyjną neoklasyczną myśl ekonomiczną jako ślepą uliczkę. Przy czym broń Boże nie jest to Picketyzm czy neosocjalizm. Raczej próba wyjaśnienia zainteresowanym dlaczego jest tak jak jest. Książka jest głosem w sporze pomiędzy wyznawcami torii liberlnych czy wręcz libertariańskich, a socjalistycznych czy socjaldemokratycznych. Przy czym autor nie uzurpuje sobie prawa definiowania programów naprawczych. Wyciąga tylko wnioski i wskazuje na sprzeczności teorii ekonomicznych i myślenia ekonomicznego i rezultaty do których one prowadzą. Wnioski co o recept na rozwiązanie obiektywnie istniejących problemów trzeba formułować samodzielnie. Dla niektórych to, że nie mamy na końcu jasno sformułowanej recepty może być postrzegane jako wada tej książki. Rzecz jednak w tym, że przecież ekonomia neoklasyczna dawać miała właśnie jasno sformułowaną receptę, która nie działa. Tak łatwo recept formułować się nie da.

Polecam książkę jako interesującą lekturę. Szczególnie warto aby przeczytali ją studenci ekonomii, aby zrównoważyć trochę wyobrażenia o skuteczności wykładanych w podręcznikach modeli.


środa, 5 czerwca 2019

"Pacyfik i Eurazja. O wojnie" Jacek Bartosiak - recenzja książki

Zwykle czytam i recenzuję tutaj książki o tematyce ekonomicznej. jednak nie zawsze, czego przykładem były książki Georga Friedmana o geopolityce i Europie. Książka Jacka Bartosiaka jest kolejną lekturą, która traktuje o  nadchodzącym nieubłaganie nowym geopolitycznym rozdaniu. Jest to wnikliwa refleksja o geopolityce i geostrategii,o globalnej zmianie układu sił, Pacyfiku, Nowym Jedwabnym Szlaku, Rosji, nowoczesnej sztuce wojennej. Wszystkie te rzeczy wpływają na nasz świat otoczenie ekonomiczno polityczne. Aby zrozumieć świat trzeba spojrzeć na mapy. Jacek Bartosiak bardzo precyzyjnie wykłada, dlaczego jest to takie ważne i w jaki sposób otaczający nas świat determinuje procesy, które zachodzą w różnych jego obszarach.


Autor sucho i bezlitośnie pokazuje, jak ważne jest położenie geograficzne położenie danego państwa, jak determinuje historię i dyplomację i jak bardzo wpływa na pozycję na świecie. Zapomnijmy o marzycielstwie, romantyzmie czy naiwności politycznej. Strategia każdego państwa powinna być oparta na pragmatyzmie i realistycznej ocenie sytuacji w kontekście własnego położenia geopolitycznego. Jacek Bartosiak w swojej książce poddaje takiej metodycznej analizie narastający na linii USA-Chiny konflikt o dominację na Pacyfiku, oceanie Indyjskim, wodach przybrzeżnych Azji czy w globalnej ekonomii.

Jest to wieloaspektowa analiza koncentrująca się wprawdzie na aspekcie wojskowym, ale bez pominięcia wątku ekonomicznego. Autor wgłębia się w determinanty geostrategiczne Chin i USA, analizuje możliwe scenariusze, które (dwa lata po napisaniu tej książki) realizują się na naszych oczach. Dla mnie lektura była ucztą intelektualną. tego typu opracowania otwierają oczy i pozwalają poskładać w jedną całość puzzle rozsypane z całej geopolitycznej układanki. Wg. mnie jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich polityków, którym wydaje się, że idealizm coś w geostrategicznej układance coś znaczy. Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą wyobrazić sobie jakie są interesy wielkich mocarstw.

Ogromną zaletą tej książki jest bibliografia. Jedyna uwaga jaką bym miał to może w innej kolejności ułożyłbym rozdziały i rozdział pt. 'Przebudzenie smoka" dał wcześniej, ale to drobiazgi.


"Pacyfik i Eurazja. O wojnie" Jacek Bartosiak - recenzja książki
Niezwykle ciekawa intelektualnie lektura o narastającym na naszych oczach konflikcie USA-Chiny
Wydawca: Wydawnictwo Asian Century
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-945749-0-1
"Pacyfik i Eurazja. O wojnie" Jacek Bartosiak - recenzja książki
Niezwykle ciekawa lektura o geopolitycznych uwarunkowaniach narastającego konfliktu na linii USA-Chiny
Date published: 05/06/2019
5

wtorek, 18 grudnia 2018

Podsumowanie 2018 roku na blogu

Idą Święta, a za nimi nadchodzi kolejny roku. tradycyjnie mamy zatem okazję do zrobienia retrospekcji i podsumowania tego co się na blogu pojawiło.


Przede wszystkim przeczytałem i zrecenzowałem na blogu niemało książek:
    Jak łatwo zauważyć  dotykały one tematyki w dwóch obszarach. Inwestycji w nieruchomości (rzadko obecnej na blogu) i filozoficzno-ekonomicznej. Gdybym miał wybierać najlepsze miałbym problem. Zdecydowanie lektury Sowela, Gwiazdowskiego i Sanandaji otwierają oczy. To są książki, które rozbijają pewne mity i populistyczne uproszczenia. Rothbarda też dobrze się czytało, ale już wiele nowego dla mnie w sumie nie wnosił. Z części nieruchomościowej na pewno "Kompendium"Damiana Kleczewskiego jest warte polecenia.

    Kolejny temat, który pojawiał się na blogu to kryptowaluty. Jako, że nie byłem już bezpośrednio zaiwestowany w bitcoina to śledziłem temat trochę z boku. Bitcoin sobie tracił na wartości a w międzyczasie pojawiały się analizy, czy kryptowaluty będą w stanie zastąpić złoto jako walutę rezerwową, czy też w jaki sposób technologia łańcucha bloków wpłynie na naszą gospodarkę. Takie mam wrażenie, że kryptowalutywy hype na chwilę minął.

    Po drodze mieliśmy trochę afer wokół rynku finansowego i instytucji nadzoru. Przykłady kuriozów tego typu działania KNF mamy co krok, na  blogu pisałem o tym kilkukrotnie - jak KNF nadzorował BitBay, czy jak nadzorował Getin Bank.

    Pojawił się też temat bankowości za granicą (otwarcie konta w banku w Wielkiej Brytanii i korzystanie z tamtejszych usług bankowych). Tak na marginesie podobno N26 pozwala otwierać konta w Niemczech przez komórkę, muszę to sprawdzić.

    Było też odświeżenie tematu złota, a to przy okazji odnowienia wpisu zawierającego kompendium o złocie inwestycyjnym, a to przy okazji newsa, że NBP zaczął dokładać do rezerw kolejne uncje.

    Na koniec rozliczenie z przepowiedni.

    Pisałem, że Chiny będą inwestować swoje pieniądze i wysiłki dyplomatyczne w budowę przyczółków i wpływów gospodarczo politycznych w różnych częściach świata. Tak też było. Chiny inwestują w różnych częściach świata. Ostatnio w port w AbuDabi 300 mln dolarów, projekty za 60 miliardów w Indonezji, pomoc dla Pakistanu czy Wybrzeża Kości Słoniowej

    Napisałem też, że USA będą lekko alergicznie reagować na Chiny. Okazało się, że alergia jest znacznie silniejsza i przerodziła się w podjazdową wojnę handlową (cła) z flankowymi atakami wzajemnymi na swoje narodowe korporacje (bronią są oskarżenia o fraud, patenty, prawa intelektualne, bezpieczeństwo teleinformatyczne i dostęp do zamówień publicznych).

    Pisałem też, że wobec zbliżającej się daty Brexitu nic nie będzie pewne ani oczywiste, a coraz więcej nierozwiązanych problemów będzie wychodziło na jaw. Miałem rację. 

    Miałem także rację, że wzrośnie zmienność na rynkach. Amerykańska giełda kończy rok kilka procent niżej niż zaczynała, ale rozpiętość notowań sięgała kilkunastu procent. 

    A prognoza na przyszły rok? Niech będzie nią cytat z tekstu Georga Friedmana o którym pisałem w lutym tego roku:

    "Mamy obecnie to czas dysfunkcji ekonomicznych, określony przez powolny wzrost i nierówny podział bogactwa, prowadzący do wewnętrznego napięcia politycznego i głębokich tarć międzynarodowych. Kraje będą się koncentrować na własnych problemach, a te problemy będą stwarzać problemy za granicą"


      poniedziałek, 9 lipca 2018

      "Jak inwestować w nieruchomości. Kompendium inwestora." Damian Kleczewski - recenzja książki

      Za mną kolejna książka o inwestowaniu w nieruchomości. tym razem jest to "kompendium" pod redakcją Damiana Kleczewskiego. Musze przyznać, że nazwa "kompendium" jest tu jak najbardziej trafiona bo znajdziemy w tej książce, na ponad czterystu stronach, mnóstwo ciekawych i przydatnych informacji i odpowiedzi na szereg pytań związanych z inwestowaniem w nieruchomości.

      Książka jest nowa - wydana końcem 2017 roku, co ma tę niebagatelną zaletę, że traktuje o temacie w sposób aktualny. Szczególnie w kwestii np. ostatnich zmian w opodatkowaniu najmu. 

      Część materiału jest autorstwa Damiana Kleczewskiego, niektóre rozdziały zostały opracowane przez innych równie doświadczonych w kwestii nieruchomości. Znajdziemy w tej książce omówienie zagadnień począwszy od wyszukiwania właściwych nieruchomości do zakupu, przez proces sprawdzania, kupowania, remontu, porównanie mieszkań w kamienicach i wielkiej płycie, omówienie sposobu zarabiania na flipach, najmie i podnajmie, zagadnienia związane z kredytowaniem nieruchomości, czy nawet rozdział o tym jak można inwestować w blaszane garaże.

      Muszę powiedzieć cze czytało mi się tę książkę bardzo dobrze. Były takie rozdziały, które przekartkowałem ale tylko dlatego, że albo wiedziałem już co w nich jest albo nie interesowały mnie z punktu widzenia tego co bym chciał się dowiedzieć. Dla innych byłyby one pewnie interesujące.Taki jest z resztą charakter kompendium, czy podręcznika - czytamy go jak chcemy, w przód, w spak lub na wyrywki. Chodzi o zawartą w nim wiedzę, a tej jest sporo.

      Nie ma w tej książce zbędnego lania wody czy motywacyjnych tyrad. jest konkret i to jest fajne, bo jeśli ktoś motywację już ma tylko poszukuje wiedzy, to ta książka mu się przyda.

      Niewątpliwie poleciłbym tę książkę wszystkim, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z nieruchomościami. Jest to pozycja do której zapewne będą wracać.
      "Jak inwestować w nieruchomości. Kompendium inwestora." Damian Kleczewski - recenzja książki
      Książka o tym jak inwestować w nieruchomości.
      Wydawca: Imprint Media
      Data wydania: 2017
      ISBN: 9788364299681
      Jak inwestować w nieruchomości. Kompendium inwestora.
      "Jak inwestować w nieruchomości. Kompendium inwestora." Damian Kleczewski - recenzja książki
      Koompendium zawierające szereg bardzo przydatnych i praktycznych informacji o inwestowaniu w nieruchomości
      Date published: 15/07/2018
      5

      sobota, 16 czerwca 2018

      "Pomysł do wynajęcia" - praca zbiorowa mieszkaniczników pod redakcją Sławka Muturi - recenzja

      Skończyłem właśnie czytać kolejną książkę związaną z nieruchomościami na wynajem - tym razem nie jest to historia jednego człowieka, jak w poprzednim przypadku, ale zbiór relacji wielu osób, które zostały zebrane w jedną książkę.

      Z samego charakteru tego, że nie jest to jedna ciągła opowieść, ale zbiór wypowiedzi wielu różnych ludzi wynika, że książkę tę czyta się inaczej niż zwykłe. To, że zebrano w jednym miejscu wypowiedzi różnych ludzi, opisujących swoje przygody, sukcesy i niepowodzenia związane z wynajmem nieruchomości, jest bardzo fajne. Lektura tych krótkich, kilku kartkowych historii jest inspirująca bo pokazuje jak w zasadzie każdy, na różne sposoby może zajmować się nieruchomościami na wynajem.

      Przykłady są "z życia" bo historie są prawdziwe. Można się wiele nauczyć analizując decyzje podejmowane przez innych i można wiele wniosków wyciągnąć zarówno temat sposobu działania "w nieruchomościach". Osoby, które opisały swoje historie na potrzeby tej książki to przeróżni ludzie i wydaje mi się, że chyba każdy w jakimś stopniu odnajdzie na jej łamach kogoś podobnego do siebie. poczytanie o przykładach tego jak inni robią to o czym my na razie tylko myślimy pozwala przełamać trochę opór i lęk przed podjęciem działania. Wielu z nich przyznaje, że w ich przypadku to strach przed wykonaniem tego pierwszego kroku był największym problemem i później już (nawet wobec trudności) nie było tak strasznie.

      Polecam lekturę tej książki wszystkim, którzy zastanawiają się czy nie zainwestować w mieszkanie na wynajem, ale boją się i szukają informacji, inspiracji czy przykładów tego jak robią to inni. Sądze, że warto ją przeczytać

      "Pomysł do wynajęcia" - praca zbiorowa mieszkaniczników pod redakcją Sławka Muturi - recenzja
      Zbiór relacji osób zajmujących się wynajmowaniem nieruchomości.
      Wydawca: Mzuri
      Data wydania: 2012
      ISBN: 9788393516605
      "Pomysł do wynajęcia" - praca zbiorowa mieszkaniczników pod redakcją Sławka Muturi
      "Pomysł do wynajęcia" - praca zbiorowa mieszkaniczników pod redakcją Sławka Muturi - recenzja
      Polecam lekturę tej książki wszystkim, którzy zastanawiają się czy nie zainwestować w mieszkanie na wynajem, ale boją się i szukają informacji, inspiracji czy przykładów tego jak robią to inni. Sądzę, że warto ją przeczytać
      Date published: 16/06/2018
      5

      poniedziałek, 16 kwietnia 2018

      "Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości" - Sławek Muturi, Robert Zduńczyk - recenzja książki

      Kolejna książka po którą sięgnąłem w dziedzinie inwestowania nieruchomości to "Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości". Podobnie jak ostatnio recenzowana jej autorem jest Sławek Muturi wspólnie z Robertem Zduńczykiem. O ile poprzednia pozycja, miała zasadniczo autobiograficzno/filozoficzny charakter ta jest przede wszystkim poradnikiem.

      Jest to książka dla wszystkich tych, którzy zastanawiają się czy nie zacząć inwestować w nieruchomości. Opisana prostym i przystępnym językiem, czyta się szybko, ale nie znaczy to, że nie jest pełna praktycznych wskazówek. Jest ona naszpikowana praktycznymi poradami. 

      Na początku autorzy wykładają koncepcję wolności finansowej. Dla kogoś kto czytał już blog fridomia.pl czy jakąś książkę Sławka Muturi, nie będzie to nic nowego. Ważne jest to, że przypominają różnicę między wolnością finansową i bogactwem, wskazując rolę pasywnych przypływów gotówki. 

      Dalej zaczyna się "mięsko". Po pierwsze mamy wyjaśnienie pewnych mitów związanych z inwestowaniem w nieruchomości. Mamy pewne praktyczne wskazówki od czego zacząć, jak finansować i kupować a potem utrzymywać i zarządzać swoim mieszkaniem/portfelem mieszkań. Jest to pewien podstawowy zasobnik wiedzy pozwalający z rozmysłem wejść w temat. Nie wiem czy jest wystarczający - sądząc po tym, że mam na półce do przeczytania jeszcze dwie książki z praktycznymi wskazówkami na ten temat, to pewnie ta nie wyczerpuje tematu. Ale nie o to chodzi chyba w tej pozycji. Ona ma na celu uświadomić że inwestowanie w nieruchomości jest w zasięgu ręki i jest praktycznie wykonalne. Ma ona na celu dostarczyć podstawowy zasób wiedzy, który każdy będzie mógł rozbudować.

      Ważne są praktyczne wskazówki w rozdziale o tym jak dobrze kupować mieszkania. Są to kwestie, o których ktoś kto nie kupował na cele inwestycyjne dowiaduje się pewnie pierwszy raz. Podobnie jak informacje zawarte w rozdziale o finansowaniu. Autorzy wskazują na zalety i wady każdego sposobu finansowania, włącznie z zakupem za gotówkę czy posiłkowaniem się kredytem. Pozwala to na spokojnie zastanowić się nad swoją strategia przed podjęciem dalszych kroków. Jest także trochę praktycznych porad dotyczących tego co zrobić aby mieszkanie wynajmowało się w miarę bezproblemowo i bez przerw.

      Jest to przy tym pozycja, która traktuje o inwestowaniu w nieruchomości w sposób wyważony i racjonalny. Autorzy tłumaczą jak liczyć czy inwestycja się opłaci. Opisują czy i w jaki sposób rozważać wsparcie się kredytem, ale nie namawiają i wskazują też ryzyka. Jasno piszą, że każdy może znaleźć swój własny sposób, który będzie mu pasował do niego samego, jego możliwości czasowych i finansowych i do lokalnego rynku, na którym będzie operował.

      Książkę czyta się szybko - 240 stron wchłonąłem w dwa popołudnia. Sądzę, że pewnie będę do niej wracał.

      "Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości" - Sławek Muturi, Robert Zduńczyk - recenzja książki
      Książka o tym jak zacząc iwestowac w nieruchomości.
      Wydawca: Studio Emka
      Data wydania: 2009
      ISBN: 9878388607936
      Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości
      "Wolność finansowa dzięki inwestowaniu w nieruchomości" - Sławek Muturi, Robert Zduńczyk - recenzja książki
      Lektura tej książki to dawka wiedzy i inspiracji dla każdego kto zastanawia się nad tym aby zacząć inwestować w nieruchomości na wynajem.
      Date published: 15/04/2018
      5

      sobota, 31 marca 2018

      Sławek Muturi - "Życie postkorporacyjne" - recenzja

      Jako, że dzielę się z Wami moimi lekturami, mam dla Was kolejną. Chodzi o książkę Sławka Muturi pt. "Życie postkorporacyjne - czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury?". Sławek jest postacią znaną w pewnych kręgach jako osoba, która po zbudowaniu portfela mieszkań na wynajem porzuciła doskonale płatną pracę w firmie konsultingowej aby udać się na wcześniejszą emeryturę i jeździć po świecie. Jest też twórcą firmy Mzuri, która zajmuje się zarządzaniem najmem i autorem bloga fridomia.pl

      Po książkę Sławka Muturi sięgnąłem z ciekawości. Od dłuższego czasu jestem regularnym czytelnikiem jego bloga fridomia.pl i uważam, że strategia inwestowania w nieruchomości na wynajem jest bardzo sensowna dla uzyskania wolności finansowej. Chciałem poznać jak to było w przypadku Sławka. Sięgnąłem więc za te mocno autobiograficzną lekturę, w której opisuje on na swoim własnym przykładzie w jaki sposób od pracy w konsultingu doszedł do tego co nazywa wcześniejsza emeryturą. Wskazuje on na jedną bardzo ważną rzecz, która jest kluczowa dla osiągnięcia wolności finansowej – chodzi o umiejętność życia poniżej swoich możliwości finansowych. Jest to rzecz niezwykle trudna. 

      Ta książka to w istocie autobiografia, z mnóstwem opowiastek, refleksji i dygresji pozornie nie związanych z tematem, ale czy na pewno? W końcu mowa w książce o tym jak się przygotować na przejście na inny sposób funkcjonowania jako człowiek niepracujący a utrzymujący się wyłącznie z pasywnych dochodów. Sławek pisze o tym, że trzeba sobie zmienić system operacyjny – przygotować się mentalnie na zupełnie inny sposób myślenia o świecie i innej kategorii problemy do rozwiązania niż te, z którymi mamy do czynienia w korporacjach. 

      Pisze dużo o tym, że do osiągnięcia stanu postkorporacyjnego trzeba się mentalnie, finansowo i życiowo przygotować. Bo wbrew pozorom trzeba mieć plan na zagospodarowywanie swojego czasu.

      Dużą część książki poświęca swoim rozważaniom o tym, jak to w naszym społeczeństwie jesteśmy zaprogramowani do tego aby żyć powyżej swoich możliwości finansowych. Tłumaczy dlaczego tak się dzieje i w jaki sposób jesteśmy manipulowani przez korporacje. Tłumaczy dlaczego jest to dla nas rujnujące i czemu tak ważne jest aby trzymać się poniżej swoich możliwości finansowych. Chodzi o uświadomienie sobie swoich potrzeb i możliwości finansowych i mentalne dostrojenie się do tego aby zmieścić się w tych możliwościach. 

      Sławek opowiadając o sobie promuje minimalistyczny styl życia, w którym kupowanie produktów tylko dlatego, że nas na nie stać jest nie do zaakceptowania. Dla niektórych to może być trudne. Trudne może też być zderzenie się z opiniami innych co to takiego sposobu życia. 

      Niektórych zapewne ta książka zainspiruje. Innym da do myślenia. Pewnie będą tacy, których znuży bo zainspirowani już będą, albo i tak nic im nie jest w stanie takiej inspiracji dostarczyć. Jeżeli o mnie chodzi to przyznam się, że książkę tę czytało mi się ciekawie. Rzekłbym nawet egzotycznie. Może dlatego, że jeszcze daleko mi do tego momentu, w którym jest już Sławek? Opisuje on swoje pomysły na dalszą część życia, jak je realizuje po rezygnacji z pracy w korporacji. Dla mnie tydzień, w którym nie rozróżnia się weekendów jest jeszcze egzotyką. 

      Przeczytałem tę książkę szybko. Nie była to lektura, która wymaga jakiegoś wielkiego intelektualnego wysiłku. Te parę godzin spokoju w zupełności wystarcza. Mam jednak wrażenie, że książka ta na pewno bardziej trafi do tych, którzy są znacznie bliżej osiągnięcia stanu wolności finansowej i którzy mogę wkrótce zdecydować się na to aby przestać pracować. Dla wielu, którzy są na początku drogi, może ona być tyleż inspirująca, co odległa i trochę frustrująca poprzez to, że do celu jeszcze daleko. Oczywiście trzeba zrobić ten pierwszy krok i mieć wizję swojej drogi, jednak dla kogoś kto jest na jej samym początku wiele spraw związanych z przejściem na wcześniejszą emeryturę jest bardzo, ale to bardzo odległych. 

      Sławek Muturi Życie postkorporacyjne - czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury? – recenzja
      Książka o drodze do osiągnięcia wolności finansowej.
      Wydawca: Mzuri
      Data wydania: 2014
      ISBN: 9788393516629
      Życie postkorporacyjne - czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury?
      Sławek Muturi Życie postkorporacyjne - czy jesteś gotowa do wcześniejszej emerytury? – recenzja
      Książka ta na pewno bardziej trafi do tych, którzy są znacznie bliżej osiągnięcia stanu wolności finansowej i którzy mogę wkrótce zdecydować się na to aby przestać pracować.
      Date published: 31/03/2018
      3

      piątek, 9 marca 2018

      Thomas Sowell „Bieda bogactwo i polityka w ujęciu globalnym” – recenzja

      Opisywałem już kiedyś na blogu książki Thomasa Sowella. Jestem pełen podziwu dla jego bezkompromisowej dążności do nazywania rzeczy po imieniu i obalania mitów, szczególnie jeżeli chodzi o idee „równości rasowej”. Ma on przy tym pewien szczególny walor – jako przedstawiciel jednej z grup, która uważana jest za dyskryminowaną, może on szczerze mówić o tym co sądzi o wszelkich politykach „antydyskryminacyjnych” – nie będąc przy tym posądzonym o rasizm. Tego rodzaju opinie są szczególnie warte wysłuchania.



      W książce, którą chcę opisać Sowell odnosi się globalnie do problematyki nierówności. Częściowo tematyka pokrywa się z poprzednio recenzowaną przeze mnie książką Roberta Gwiazdowskiego. Sowell rozprawia się z „Pikettyzmem” pałując go twardymi faktami w sposób jeszcze bardziej dosadny. Dowodem na to niech będzie fakt, że bibliografia w przypisach liczy sobie sześćdziesiąt stron.

      Pomimo naszpikowania przykładami i faktami książkę tę czyta się dobrze. Nie jest to ciężkostrawna lektura, wchodzi łatwo i przemawia do rozsądku oraz wyobraźni. Otwiera oczy na przekłamania, które ostatnimi czasy dominują w debacie publicznej na temat biedy, nierówności, ich przyczyn oraz moralnej oceny tychże.

      W pierwszych rozdziałach swojego wywodu Sowell wskazuje, że geografia nie zważa na egalitaryzm. Podając przykłady wywodzi, że położenie geograficzne ma niebagatelny wpływ na rozwój społeczeństw, bo o ile „nie może stworzyć geniuszu, może jednak zapewnić warunki sprzyjające wykorzystywaniu przez ludzi ich potencjału umysłowego”. Zróżnicowanie geograficzne różnych rejonów świata jest ogromne. Z samego tylko tego powodu nie da się traktować wszystkich jednakowo. Jednak warunki geograficzne determinują procesy ekonomiczne na różne nieoczywiste sposoby. Sowell wskazuje na uwarunkowania kulturowe jako kluczowe dla tego czy dane społeczeństwo w określonych warunkach geograficznych poradzi sobie, pod względem ekonomicznym, lepiej od innych.

      Autor wskazuje jednak, że kultura to także nie wszystko. „Żadna kultura nie jest nieustannie najlepsza we wszystkim”, brak otwartości na innowacje pochodzące od innych kultur może przesądzić o upadku cywilizacji, na co w historii były przykłady.

      O roli kultury Sowell wypowiada się także w odniesieniu do czarnej mniejszości. Wskazuje na regres kulturowy społeczności czarnego getta, która jak pisze „ jak potwierdza wiele dowodów jest odnogą dysfunkcjonalnej kultury południa Stanów”. Zdecydowanie krytykuje przy tym jej wartości, postawy i zachowania skutkujące roszczeniową postawą, brakiem szacunku do pracy, rozpadem więzi rodzinnych i społecznych oraz „równaniem w dół” pod względem edukacyjnym. Wskazuje przy tym na zwodnicze błądzenie filozofii multikulturalizmu, która odrzuca tezę jakoby jedne grupy etniczne, czy społeczne mogły być lepsze lub gorsze od innych. Chodzi o to, że są obiektywne fakty, które mówią, że tak jest, a „przesadzone reakcje wobec determinizmu genetycznego mogą być szczególnie szkodliwe dla grup pozostających w tyle, odwracają bowiem ich uwagę i wysiłki od wielu ścieżek życiowych oferujących szanse poprawy standardu życia (…) i zamiast tego kierują je w ślepą uliczkę zawiści i uprzedzeń wobec innych”. Te słowa w ustach Afroamerykanina wybrzmiewają tym mocniej i tym bardziej zasługują na rozważenie.

      Autor zwraca uwagę że politycy i liderzy mniejszości mają tendencję do wykorzystywania gorszego położenia przewodzonej przez siebie grupy nie w celu walki o poprawę jej „dobrostanu” ale w celu ugruntowania własnej pozycji politycznej. Ochrona ego obywateli staje się przy tym ważniejsza od korzyści ekonomicznych pochodzących z wykorzystania silnych stron i talentów społeczności. Łatwiej zrzucić winę za niepowodzenia na „innych” niż wymagać od własnych współziomków poświęcenia, ciężkiej pracy i szacunku do prawa. Pisze on „jeszcze niebezpieczniejszy jest wymysł, że niewątpliwie niesprawiedliwy rozkład szans życiowych uzasadnia przyznanie politykom jeszcze większej kontroli nad zasobami narodowymi i władzy nad życiem jednostek”. Niestety pisze dalej „ludzie zawodowo zajmujący się wzniecaniem zawiści i oburzenia w społeczeństwie nie zaprzestaną swoich destruktywnych działań tylko dlatego, że osiągnięta została równość w pewnym sensie, skoro wyklucza ona równość rozumianą inaczej.

      Poza krytyką polityków Sowell wskazuje jeszcze na prawo, jako kolejny element decydujący o ekonomicznym zróżnicowaniu społeczeństw. Chodzi o korupcję, która powoduje, że wiele przedsięwzięć gospodarczych nie jest podejmowanych. Ten element jakim jest stosunek społeczeństwa do przestrzegania prawa, jest kolejnym elementem układanki, który decyduje, że jedne kraje stają się bogatsze a inne tkwią w biedzie. „Wiele metodycznych badań międzynarodowych nad korupcją wykazało, że większość krajów najbardziej skorumpowanych to jednocześnie jedne z najbiedniejszych krajów świata – nawet jeśli dysponują obfitością surowców naturalnych”.

      Jeżeli zaś weźmiemy na tapetę zróżnicowanie wewnątrzspołeczne, to Sowell zwraca uwagę na fakt, o którym wielu badaczy zapomina.

      Sowell wskazuje, że „istnieją dwa zasadniczo różne rodzaje statystyk wykorzystywanych do ilustrowania rozkładu oraz zmian dochodów w czasie – a ich stosowanie prowadzi do dwóch diametralnie różnych wniosków”. Pierwszy rodzaj statystyk uwzględnia zmiany tych samych osób w czasie. Otóż naturalnym procesem jest, że z wiekiem ludzie się bogacą. Jednocześnie „rozbieżności między kohortami wiekowymi rosną, gdyż wartość siły fizycznej i młodzieńczego wigoru spada, w miarę jak mechaniczne źródła energii czynią ludzką siłę mniej istotną, a coraz bardziej skomplikowane technologię sprawiają, że wiedza i zdolności analityczne stają się coraz cenniejsze”. Drugi rodzaj statystyk, którym chętnie posługują się lewicujący badacze powstają przez zestawienie dochodów zbioru najbogatszych i najbiedniejszych 20%. Korzystanie z takich porównań pomija fakt, że pojedynczy ludzie w ciągu swojego życia migrują pomiędzy przedziałami dochodowymi. Mylnie jednak promuje się je jakby dotyczyły konkretnych grup ludzi, a nie tylko wyodrębnionych statystycznie zbiorów abstrakcyjnych. Okazuje się bowiem (biorąc dane z USA), że dochody osób, które początkowo należały do dolnych 20% z biegiem lat rosły w coraz szybszym tempie niż dochody osób zaliczających się początkowo do najbogatszych 20%. 95% ludzi należących w 1975 roku do dolnego kwintyla w 1991 należało do kwintyli wyższych, 29% spośród nich awansowało do górnych 20%. W tym samym czasie „ludzie zaliczający się początkowo do 20 procent najlepiej zarabiających odnotowali najmniejszy wzrost realnych dochodów – zarówno w ujęciu procentowym jak i kwotowym”.

      Autor punktuje tu Thomasa Piketty, wskazując, że autor „Kapitału w XXI wieku” ignoruje fakt, że większość amerykańskich gospodarstw domowych (56%) w jakimś momencie istnienia zalicza się do najlepiej zarabiających 10%. „Kluczowym błędem w rozumowaniu Piketty’ego jest słowne przekształcenie, rozłożonego w czasie procesu w sztywną strukturę, a szczycie której znajduje się mniej lub bardziej stały 1 procent najbogatszych, żyjących w izolacji od reszty społeczeństwa pozostającego rzekomo pod ich kontrolą”. Wskazuje przy tym na kolejny błąd metodologiczny polegający na operowaniu jako równoważnymi pojęciami „dochód” i „bogactwo” podczas gdy są to zasadniczo różne rzeczy. „W praktyce podnoszenie stopy podatku dochodowego aby zmusić ‘bogatych’ do płacenia niesprecyzowanej ‘uczciwej doli’ to kompletny nonsens, ponieważ podatku dochodowego nie płaci się od posiadanego bogactwa. Podatek ten nakładany jest na osoby, które starają się bogactwo zgromadzić, natomiast tych, którzy posiadają już duże majątki (czy to zgromadzone osobiście, czy odziedziczone) nie dotyczy”.

      Polityczne dyskusje o ubóstwie Sowell celnie punktuje, zauważając, że najpierw trzeba byłoby zdefiniować to pojęcie obiektywnie. W różnych krajach to pojęcie definiowane jest różnie, przez co dyskusje na temat biedy stają się całkowicie nieporównywalne. Skoro bowiem urząd statystyczny jednego kraju klasyfikuje jako ubogie gospodarstwa domowe posiadające kablówkę i mikrofalę, a na przestrzeni lat ta definicja wciąż się zmienia, to jak można mówić o rzetelnej analizie tego problemu, na potrzeby rozwiązań politycznych.

      Serwowanie rozwiązań dla grup społecznych, które mają problemy ekonomiczne musi być oparte na dogłębnej analizie ich faktycznej sytuacji. Niestety, na co wskazuje autor, „żarliwej walce w interesie pozostających w tyle mniejszości rzadko towarzyszy równie żarliwa analiza danych empirycznych”.

      Sowell rozważa też istotę pojęcia sprawiedliwości. Fakt, że życie nie jest sprawiedliwe, nie oznacza, że społeczeństwo nie jest sprawiedliwe. Należy jednak wystrzegać się iluzji, że stwarzając równe szanse rozwiążemy wszystkie problemy. O ile można i powinno się stwarzać równe szanse (rozumiane jako równość bycia osądzanym i nagradzanym wedle tych samych kryteriów), to nie należy się łudzić, że sprawi to, iż automatycznie wszelkie nierówności znikną. Ludzie wychowani w skrajnie różnych warunkach nie będą mieli równych szans, nie można mieć co do tego złudzeń. Czy jednak należy przez to zrezygnować ze sprawiedliwego oceniania wszystkich wedle tych samych kryteriów merytorycznych?

      Jako przykład podaje nieskuteczność akcji antydyskryminacyjnych na uczelniach w USA. „Wywodzący się z mniejszości etnicznych studenci z potencjałem kończyli jako nieudacznicy, gdyż w ramach polityki antydyskryminacyjnej niepotrzebnie przyznawano im miejsca na uczelniach, na których nie poradziłaby sobie znakomita większość populacji. Tym sposobem czarnych studentów, których wyniki testów matematycznych należały do najlepszych 10 procent w kraju, przyjmowano na MIT, gdzie automatycznie stawali się najgorszymi uczniami, ponieważ aby dostać się do tej elitarnej politechniki w normalnym trybie, trzeba było należeć do najlepszego 1 procenta. Ponad jedna piata spośród tych czarnych studentów nie kończyła studiów, a ci którzy zdołali się utrzymać, osiągali wyniki niższe niż ich biali koledzy. Inaczej mówiąc, czarnych studentów mających wystarczające kwalifikacje, by otrzymywać wyróżnienia na większości uniwersytetów, na siłę wysyłano na MIT, gdzie poziom nauki w większości przypadków przerastał ich możliwości.

      Autor zdecydowanie krytykuje też ideologię państwa opiekuńczego, jako promującą poczucie iż niektórym należy się coś więcej niż innym. Zdaniem Sowella promuje się w ten sposób szkodliwe i roszczeniowe postawy życiowe, poczucie krzywdy i zawiści, nieprzyzwoitość w korzystaniu z polityki socjalnej oraz pobłażliwość względem nadużyć tej polityki. „W społeczeństwie bezkrytycznym powszechna przyzwoitość staje się opcjonalna i w konsekwencji przestaje być powszechna”. Powoduje to, na co wskazują fakty, wzrost przestępczości, który znowu zrzucany jest na karb nierównego traktowania, zamiast (jak jest w rzeczywistości) na karb dysfunkcjonalnych postaw kulturowych.

      Podkreśla on, że to kapitał ludzki przede wszystkim determinuje zróżnicowane rezultaty ekonomiczne narodów, krajów czy społeczności. „Zależność między kapitałem ludzkim a dobrobytem daje się zauważyć zarówno w skali krajów, jak i grup w ich obrębie”. Przestrzega też przed nadmiernymi uproszczeniami. Wskazuje na mnogość czynników, które warunkują ekonomiczny poziom dobrobytu. Dla zaistnienia danego rezultatu niezbędna jest interakcja wielu czynników, obecność części z nich niekoniecznie skutkuje proporcjonalnie mniejszym rezultatem – często skutkiem braku jednego z tych czynników jest całkowity brak rezultatu i skrajnie nierówny ich rozkład względem innych miejscy czy grup. „Jednostka, grupa czy kraj mogą spełniać kilka, wiele a nawet większość warunków wstępnych danego osiągnięcia, a mimo to nie zbliżać się do jego dokonania – a gdy zaczną dysponować brakującymi czynnikami mogą wystrzelić naprzód”.

      Rozważania Sowella to (generalizując) krytyka lewicowego spojrzenia na rzeczywistość, oderwanego od empirycznych faktów, a opartego na swoistej filozofii społecznej wartościowania grup ludzkich wedle subiektywnych kryteriów i dokonywanych pod hasłami sprawiedliwości społecznej i humanizmu działań, które obiektywnie krzywdzą ludzi faworyzując jednych kosztem innych.

      Lektura tej książki to paliwo do rozmyślań i solidna dawka przykładów pozwalających krytycznie spojrzeć na politykę ekonomiczno społeczną. Polecam ją wszystkim, którzy pragną aby rozsądek wziął górę nad emocjami i oderwanymi od rzeczywistości teoriami.



      Thomas Sowell „Bieda bogactwo i polityka w ujęciu globalnym” – recenzja
      Książka o przyczynach różnic ekonomicznych na świecie i rozważania o prowadzonej względem nich polityce.
      Wydawca: Fijorr publishing
      Data wydania: 2016
      ISBN: 9788364599422
      Bieda bogactwo i polityka w ujęciu globalnym
      Thomas Sowell „Bieda bogactwo i polityka w ujęciu globalnym” – recenzja
      Lektura tej książki to paliwo do rozmyślań i solidna dawka przykładów pozwalających krytycznie spojrzeć na politykę ekonomiczno społeczną. Polecam ją wszystkim, którzy pragną aby rozsądek wziął górę nad emocjami i oderwanymi od rzeczywistości teoriami.
      Date published: 09/03/2018
      5
      -->