Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oszczędzanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oszczędzanie. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 listopada 2024

Poduszka finansowa – temat, który powraca

Poduszka finansowa. Temat, który przez lata wydawał się odległy, dziś staje się nieodłącznym elementem codziennej rzeczywistości. W teorii powinna być zabezpieczeniem na trudne czasy. Jak to wygląda w praktyce? Nie najlepiej. Co trzeci Polak musiał w ostatnim półroczu sięgnąć po oszczędności, by pokryć podstawowe wydatki, takie jak rachunki, jedzenie czy opieka zdrowotna. To środki, które miały służyć jako finansowy bufor na trudniejsze momenty, a zamiast tego są wydawane na codzienne potrzeby. Cóż trudne czasy chyba nadeszły

Dlaczego oszczędności Polaków maleją?

Powód wydaje się oczywisty – rosnące koszty życia. Ceny żywności, energii i usług stale idą w górę, a wynagrodzenia często nie nadążają za tym tempem. Inflacja sprawia, że każda złotówka traci na wartości szybciej, niż jesteśmy w stanie ją oszczędzić. Pandemia dodatkowo obnażyła kruchość finansową wielu gospodarstw domowych. Oszczędności, które miały być zabezpieczeniem, kurczą się w zastraszającym tempie, a sytuacja zmusza Polaków do ich wykorzystywania, co rodzi pytania o ich przyszłość finansową.

Prezes BIG InfoMonitor, Sławomir Grzelczak, stwierdził ostatnio, że wiele polskich rodzin żyje z dnia na dzień, przeznaczając swoje rezerwy na pokrycie stałych kosztów. Wyczerpywanie oszczędności wpływa też na ograniczenie inwestycji w edukację, zdrowie i rozwój osobisty. W dłuższej perspektywie ma to negatywny wpływ nie tylko na jednostki, ale również na całą gospodarkę.

Trudna rzeczywistość finansowa

Statystyki są bezlitosne. Według badań, 19% Polaków nie ma żadnych oszczędności, a 11% ma mniej niż 1000 zł odłożonych na czarną godzinę. Niemal połowa społeczeństwa nie byłaby w stanie przetrwać miesiąca bez stałych dochodów. W dodatku liczba osób korzystających z kredytów czy pożyczek, by pokryć podstawowe potrzeby, stale rośnie – to aż 34% badanych. Z kolei zadłużenie Polaków osiągnęło rekordowe poziomy, przekraczając 86,5 mld zł na koniec sierpnia.

Czy obliczu tych wyzwań Polacy szukają sposobów na poprawę swojej sytuacji finansowej? Naturalnie coraz więcej osób zaczyna planować budżet domowy, analizować wydatki i ograniczać te zbędne. Popularnym rozwiązaniem jest automatyczne oszczędzanie – nawet drobne kwoty odkładane regularnie mogą z czasem stworzyć solidną poduszkę finansową. Jednak dla wielu takie działania to za mało. Badania ankietowe wskazują, że aż 35% badanych deklaruje gotowość do podjęcia dodatkowej pracy, aby sprostać rosnącym kosztom życia. Choć to rozwiązanie pozwala zyskać więcej środków, rodzi pytania o jego długoterminową wykonalność – ile można z siebie dać, zanim wyczerpiemy własne zasoby energii?

Można powiedzieć, mądry Polak po szkodzie... trzeba było wcześniej się za to zabrać.

Niby widać również wzrost zainteresowania odkładaniem na bardziej długoterminowe cele, takie jak podróże czy wypoczynek. W ciągu roku liczba Polaków, którzy oszczędzają na wakacje, wzrosła o 9 punktów procentowych. Myślę, że przede wszystkim kieruje nami lęk o przyszłość...  Polacy coraz częściej myślą również o oszczędzaniu na emeryturę i opiekę zdrowotną.

Co dalej?

Sytuacja pokazuje, jak wiele wyzwań stoi przed nami w zakresie budowania bezpieczeństwa finansowego. Kluczowe staje się edukowanie społeczeństwa o zarządzaniu finansami, aby lepiej radziło sobie w trudnych czasach. Nawet małe kroki, takie jak regularne oszczędzanie, mogą z czasem poprawić sytuację wielu rodzin. Jednak bez zmian systemowych i skutecznego wsparcia w postaci np. ulg podatkowych na oszczędzanie, wielu Polaków może nie być w stanie samodzielnie odbudować swoich rezerw finansowych. To temat, który wymaga nie tylko indywidualnego wysiłku, ale także zaangażowania na poziomie polityki społecznej i gospodarczej.

poniedziałek, 17 lipca 2017

Dlaczego nie warto trzymać pieniędzy na nieoprocentowanym koncie? - wpis gościnny

Finansiści wystawiają nam, Polakom, druzgocącą opinię. Większość z nas nie potrafi w sposób efektywny zarządzać swoimi finansami. Swoje nadwyżki finansowe, jeśli oczywiście takowe mamy, trzymamy najczęściej na nieoprocentowanych kontach osobistych. Jeśli już myślimy w jakikolwiek sposób o pomnożeniu kapitału, najczęściej wybieramy lokaty. Tylko garstka Polaków inwestuje oszczędności w inny sposób.
 

Konta osobiste, które posiadamy, bardzo rzadko są oprocentowane. Nawet jeśli są, to na bardzo niewielki, szczątkowy wręcz procent. Alternatywnie - są oprocentowane na akceptowalny procent, jednak tylko do określonej, zazwyczaj bardzo niskiej kwoty sięgającej jedynie kilku tysięcy złotych. Oczywiście lepiej jest posiadać rachunek oprocentowany w taki sposób niż taki, który oferuje zerowe lub niemalże zerowe oprocentowanie, jednak musimy pamiętać, że nie jest to optymalny sposób ochrony naszych oszczędności.

Trzymając bowiem pieniądze na nieoprocentowanym koncie po prostu tracimy. Po pierwsze nie otrzymujemy żadnych odsetek, co jest oczywiste. Co ważniejsze, lokaty bankowe stanowią barierę chroniącą nas przed inflacją. Inflacja, wiążąca się ze wzrostem cen towarów i usług, jest wrogiem naszych oszczędności. Powoduje, że za te same pieniądze po okresie np. roku możemy kupić mniej. I tak, lokata oprocentowana na 4% przy inflacji rzędu 3% daje nam realny zysk na poziomie 1%. W wypadku trzymania środków na koncie nieoprocentowanym – realnie stracilibyśmy 4% przez rok! To wbrew pozorom bardzo spora suma. Przy kwocie 100.000zł to aż 4.000zł straty tylko przez okres jednego roku! Należy pokreślić, że jeszcze kilka miesięcy temu w Polsce mieliśmy deflację, czyli zjawisko odwrotne do inflacji. Dzięki temu zyski z najkorzystniej oprocentowanych lokat na rynku przekraczały 4%.

Alternatywą dla trzymania pieniędzy na lokatach jest kupowanie jednostek funduszy inwestycyjnych, inwestowanie na rynku nieruchomości, kupowanie akcji i obligacji albo chociażby inwestowanie w wino czy whisky. Są to jednak zupełnie odrębne grupy inwestycji, będące z pewnością materiałem na oddzielny artykuł. Pamiętajmy, że większość z nich wiąże się ze sporym ryzykiem. Oczywiście wprawny inwestor jest w stanie zarobić na wiele sposobów, jednak w żaden sposób nie można tego z góry zagwarantować. Dla osób, które nie mają po prostu do tego głowy, lokaty bankowe wydają się bezpieczną przystanią. Pamiętajmy, że środki w polskich bankach są w pełni zabezpieczone przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny do 100.000 EUR, co stanowi równowartość ponad 400.000 PLN.

Wniosek jest prosty – kompletnie nie opłaca się trzymać naszych oszczędności na nieoprocentowanych kontach osobistych. Jeśli nie chcemy inwestować w bardziej ryzykowne instrumenty finansowe, to zamiast na rachunkach bankowych, trzymajmy nasze środki na oprocentowanych lokatach. To pozwoli nam zazwyczaj ochronić się przed inflacją, a często także trochę zarobić. Warto skorzystać z promocji dla nowych klientów, w których banki często oferują podwyższone oprocentowanie lub premię za samo założenie lokaty!

Łukasz Miśkiewicz
Zobacz więcej porad o finansach i oszczędzaniu: polakoszczedza.pl.

sobota, 21 stycznia 2017

Polak (nie)potrafi oszczędzać

Wśród analityków nieustannie toczą się spory na temat rzeczywistej sytuacji finansowej Polaków. Według nich coraz mniej oszczędzamy, a coraz więcej pożyczamy i kupujemy. Chciałoby się powiedzieć „ oszczędny jak Polak”, ale nie zawsze ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości.


Finansowa roztropność nie jest naszą mocną stroną, co w dużej mierze uwarunkowane jest ograniczonym lub całkowitym brakiem edukacji finansowej. W szkole ta sfera edukacji ogranicza się do stwierdzeń „ bez pracy nie ma kołaczy” i „aby mieć pieniądze należy pracować”. Dzieci wizualizują w głowach obraz przyszłości i z niecierpliwością oczekują dorosłości. Nie wiedzą jeszcze, że wkroczą w świat nie mając odpowiedniej wiedzy na temat pomnażania i inwestowania gotówki, a także, że kredyt kredytowi nierówny. Dowiedzą się tego w praktyce na własnej skórze, ucząc na własnych błędach i słono płacąc za te lekcje.
Historia kołem się toczy
Nasze pojęcie o finansach i planowaniu wydatków w dużej mierze zależy od tego, jak do tej kwestii podchodzili nasi rodzice. Wzorce mają ogromne znaczenie i są pewnego rodzaju drogowskazem. Zmysł obserwacji i umiejętność wyciągania wniosków są niezwykle przydatne w dorosłym życiu i niezbędne przy realizacji wszelkiego rodzaju przedsięwzięć finansowych.
Skala problemu
Chcąc w pełni zrozumieć skalę problemu należy przyjrzeć się faktom, które nie nastrajają optymistycznie. Jednym z nich jest bezwzględne zaufanie do produktów i usług oferowanych przez banki i inne instytucje finansowe. Lubimy pożyczać i robimy to na potęgę. Nie korzystamy z usług doradców kredytowych, co pozwoliłoby uniknąć wielu rozczarowań. Nie dajemy sobie chwili na zastanowienie, przeanalizowanie tylko działamy pod wpływem impulsu. A świadomość, że być może za chwilę będziemy mieć dodatkowe fundusze sprawia, że pojęcia typu – racjonalnie i bez pośpiechu stają się nam obce.
Ponad połowa Polaków nie ma żadnych oszczędności i żyje z dnia na dzień. Naszym problemem jest idealizowanie okoliczności w których przyszło nam żyć. Nie mamy pieniędzy, nie myślimy perspektywicznie i długofalowo. Zachowujemy się jakby nie miało być jutra i wydajemy więcej niż pozwala na to nasz domowy budżet. Nieprzemyślane wydatki są głównym problemem współczesnego Polaka. Posiłkowanie się chwilówkami stało się sposobem na załatanie dziury budżetowej. Jednak jest to rozwiązanie krótkotrwałe, często nakręcające spiralę długów. A te, spłacamy niechętnie. Gdy tylko opada euforia spowodowana „nagłym bogactwem ” zaczyna docierać do nas, że wpadliśmy w pułapkę, zastawioną często przez nas samych.
Dobre planowanie
Głównie dlatego, że pieniądze towarzyszą nam na każdym kroku, na co dzień, nie podejmujemy prób zastanowienia się jak i czy dobrze gospodarujemy dostępnym budżetem. Zbyt często nadużywając słów „ jakoś to będzie”. Chcąc nauczyć się panowania nad finansami należy zastosować metodę małych kroków. Najprostszym sposobem jest sporządzenie listy przychodów i wydatków. Żeby w coś uwierzyć trzeba to zobaczyć na własne oczy, a zapisując wydane sumy mamy pełny wgląd w nasze poczynania. Biorąc pod uwagę okoliczność, że często „zamiatamy fakty pod dywan”, w przypadku planowania budżetu nie warto tego robić i sumiennie zapisywać każdy, nawet najmniejszy wydatek. Oszukując samego siebie nigdy nie osiągnie się finansowej harmonii.
Oszczędzanie bez tajemnic
Szary koniec – to pozycja Polski w rankingu na najbardziej oszczędny naród. Biorąc pod uwagę informacje zawarte powyżej, obłudą byłoby oczekiwanie pozycji na podium. Mniej oszczędności od nas mają Łotysze i Litwini. Pocieszające? Nie sądzę. Przed nami są Czesi, Węgrzy, Niemcy i Szwedzi. Część osób zgodnie twierdzi, że na pewno zaczęli by oszczędzać, gdyby więcej zarabiali. Tymczasem oszczędności są wszędzie. A zaradność to nie skąpstwo. Dlatego warto stanąć z boku i przyjrzeć się swojemu stylowi życia. Wyłączanie ładowarek z kontaktów, robienie prania tylko gdy zapełnimy całą pralkę czy wyłączanie światła po wyjściu z pomieszczenia, to także formy oszczędzania. Zwłaszcza, że opłaty za media pochłaniają lwią część naszego domowego budżetu. Do wydatków stałych zaliczamy także wyżywienie. I tu należy zadać sobie pytanie, ile i jak często wrzucamy produktów spożywczych. Robiąc zakupy z głową możemy liczyć na spore oszczędności. Pieniądze nie leżą na ziemi, nie wyrzucajmy ich więc w błoto. Stołowanie się na mieście również nie poprawia kondycji naszego portfela. Jeśli będziemy stosować zasadę – najpierw obowiązki, potem przyjemności to z pewnością na tym zyskamy. Świadomość, że sprawujemy kontrolę nad własnym życiem wpływa pozytywnie na postrzeganie własnej osoby.
Człowiek uczy się całe życie i jest istotą omylną. Pół biedy jeśli wyciąga wnioski i uczy się na własnych błędach, nie powielając ich.
Jedno jest pewne, jeśli decydujemy się wsiąść na pożyczkową karuzelę to nie zapominajmy zapiąć pasów. Niejednokrotnie przyda się także poduszka powietrzna bo upadek może być bardzo dotkliwy. Oszczędzanie to trudna sztuka, ale warto podjąć trud i poznać wszystkie jej tajniki. Spokój i poczucie bezpieczeństwa to wartości bezcenne.
Więcej informacji
Publikację przygotował Niezależny Doradca Kredytowy Tomasz Wostal - kredyty to nasza specjalność.

Wpis jest wpisem gościnnym autorstwa redaktorów współpracującego serwisu

niedziela, 6 września 2015

Wzruszyła mnie ta historia...

Pewnego dnia rano w radiu usłyszałem historyjkę jakich wiele. Oto jakiś rolnik, nie ważne skąd, wziął pożyczkę u lichwiarza na kilkadziesiąt tysięcy, a na zabezpieczenie przewłaszczył na niego gospodarstwo warte pięćset tysięcy. Teraz biedny płacze bo nie spłacił pożyczki i gospodarstwo stracił, a usłużni socjaliści biegną go ratować bo rolnik nie rozumiał co podpisuje u notariusza...

Albo taka historia. Włożył jeden taki do SKOKU Wołomin milion złotych na lokaty, a jak SKOK padł to płacze, że mu BFG nie oddaje części bo limit przekroczył.

BŁAGAM!!! LITOŚCI!!!

Ustalmy fakty bo mnie ponosi.

Po pierwsze - rolnik co to nie rozumiał co podpisuje, jak poszedł do notariusza oddać w zastaw gospodarstwo za pożyczkę wartą jedną dziesiątą wartości, powinien raczej poprosić aby go ubezwłasnowolniono skoro nie potrafi czytać i rozumieć co robi. Umówmy się, jak nie rozumiem czegoś to nie podpisuję. Umowa czy akt notarialny, jeden pies - nie rozumiem to nie podpisuję. Albo najmuję prawnika za stówkę, który mi umowę przeanalizuje (wtedy jak wtopię to mogę prawnika pozwać). 

Po drugie - ustalmy raz na zawsze - notariusz to rejent - on nie pilnuje interesu stron tylko zgodności z prawem. Skoro umowa nie narusza prawa, a jedna strona jest głupia i niekumata to sorry... Pokładanie zaufania w tym, że u notariusza się nam krzywda nie stanie już nie jednego zgubiło. W kancelarii notarialnej można popełnić każde formalnoprawne harakiri byle zgodnie z prawem.

Po trzecie - jak chłop pożyczkę wziął, to trzeba było oddać. Najwidoczniej nie oddał, skoro gospodarstwo (będące zabezpieczeniem) stracił. Długi trzeba oddawać, umówmy się.

Po czwarte - w przypadku klientów takiego SKOK Wołomin - aplikujemy punkt pierwszy - przecież wiadomo ile wynosi limit gwarancji BFG to po co pchać na lokatę więcej do jednej instytucji? No chyba, że nie wiedzieli co podpisują, ale to się kwalifikuje na ubezwłasnowolnienie.

No i umówmy się, jeżeli ktoś przy takich kwotach jak bańka czy pół bańki nie czyta dokładnie umowy albo nie radzi się prawnika za stówę to błagam, niech nie lata potem jak mleko się rozleje po mediach i nie wypłakuje się na kolanach jakiś stowarzyszeń, które żyją z tego, że robią medialną wrzawę wokół takich osób.

środa, 22 lipca 2015

Jak poprawić swoją sytuację finansową?

Niejeden z nas zapewne zadaje sobie wielokrotnie to pytanie, które postawiłem w tytule. Niejeden z czytających ten artykuł zapewne ma problemy finansowe lub bagaż długów. Sprawa nie jest trywialna, spróbuję jednak poniżej zaprezentować kilka naprawdę podstawowych porad, które mam nadzieję, każdemu pomogą podjąć pewne – przynajmniej pierwsze i podstawowe działania. Rzecz dotyka praktycznie wszystkich, tzn. chodzi o to, że poniższe kwestie interesują zapewne nie tylko tych, którzy mają naprawdę bardzo kiepską sytuacją, ale także tych, którzy mają potencjalnie dobrą. Wszakże każdy chciałby, żeby było lepiej – czyż nie?

1.    Ustalmy fakty

Pierwsza i na prawdę najbardziej podstawowa kwestia to jest ustalenie jaka rzeczywiście jest nasza sytuacja. Niejednokrotnie spotykałem w swoim życiu osoby, które narzekały, że jest bardzo źle, a tak na prawdę nie miały pojęcia, ani ile mają przychodów, ani na co wydają pieniądze. Spotykałem także osoby, które nawet nie miały pojęcia ile wynosi ich aktualne zadłużenie. Taki stan rzeczy jest dla mnie nie do zaakceptowania. Jeżeli chcemy cokolwiek zmienić i poprawić naszą sytuację finansowa to musimy wiedzieć o niej wszystko.

Ustalmy zatem fakty – z zeszytem w ręku dokonajmy spisu inwentarza. Musimy wypisać z jednej strony nasze dochody, z drugiej nasze comiesięczne wydatki. Jeśli nie wiemy na co wydajemy pieniądze spisujmy przez miesiąc lub dwa wszystkie nasze wydatki w zeszycie. Uwierzcie mi, że można się z tego dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy. 

Druga ważna rzecz to spisać nasze aktywa i pasywa. Jednym słowem z jednej strony wypiszmy nasz majątek – ten który przedstawia jakąś wartość. Z drugiej wypiszmy wszystkie swoje długi. Jeżeli ich nie ogarniamy, to czas najwyższy odrobić zadanie domowe(!), weźmy w dłoń wszystkie papiery, umowy, idźmy do banków, sprawdźmy w Internecie. W efekcie powinniśmy otrzymać bilans, który pokaże czy unosimy się na powierzchni, czy już jesteśmy pod wodą.

2.    Przychody i koszty

Wypisanie przychodów i wydatków w ujęciu miesiąca ma bardzo ważny aspekt. Jeżeli nasze wydatki przewyższają przychody, to znaczy że schodzimy pod wodę z naszą sytuacją finansową. Taki przypadek oznacza, że albo przejadamy oszczędności, albo się zadłużamy. Żeby poprawić naszą sytuację musimy zrobić wszystko, aby nasze przychody przewyższały nasze koszty – jednym słowem musimy mieć w budżecie nadwyżkę.  Jasne, jest że zdarzają się incydentalne większe wydatki, ale ja mówię o ujęciu długoterminowym. Średnio w ciągu kilku miesięcy powinniśmy wychodzić na plus. Jeżeli tak się nie dzieje, to problem jest albo z przychodami, albo z kosztami życia.



3.    Spirala długów

Problem, który pojawia się kiedy przychody są niższe niż nasze wydatki - to niebezpieczeństwo popadnięcia w spiralę zadłużenia. W pewnym momencie zaczyna się pożyczanie „do pierwszego”. Wiadomo, że pożyczka kosztuje więc trzeba będzie oddać więcej niż się pożyczyło. Ale z czego oddać, skoro nasze przychody nie pokrywają wydatków? Pojawia się pokusa aby pożyczyć na zwrot poprzedniej pożyczki. W pewnym momencie, coraz większy udział w naszym budżecie zaczną zajmować odsetki od kredytów. Nie daj Boże jeszcze stopy procentowe skocza w górę i będziemy ugotowani. Nie róbcie takich rzeczy! 

Spirala długów to coś co należy jak najszybciej przeciąć i za wszelką cenę uniknąć zwiększania zadłużenia, nawet kosztem rezygnacji z pewnych wydatków.

4.    Przejęcie kontroli

Pamiętajcie, wasza sytuacja finansowa jest przede wszystkim w waszych rękach. Nikt za was jej nie zmieni i nikomu nie powinno bardziej zależeć na jej poprawie niż wam samym. To wy musicie przejąć kontrolę nad waszymi finansami i wy musicie podjąć odpowiedzialność za niektóre, czasem bardzo trudne decyzje. Niejednokrotnie droga do poprawy prowadzi przez pasmo wyrzeczeń, ale uwierzcie mi – czasem jeśli dziś zrezygnuje się z pewnych przyjemności (które wiążą się z wydatkami)to przyniesie to wielokrotny plon później. Jak uważacie, czy lepiej hodować długi czy oszczędności? Odpowiedzcie siebie sami.

Musicie zatem przejąć kontrolę nad tym co dzieje się z waszymi pieniędzmi. Ustalcie na początku każdego miesiąca plan wydatków. Kwoty przeznaczona na najbardziej niezbędne rzeczy włóżcie do osobnych kopert, albo przelejcie na osobne konta. Na tzw. życie przeznaczcie odpowiednia kwotę, ale pamiętajcie też żeby budżet przewidywał także odłożenie pewnej kwoty na tak zwaną „czarną godzinę”. Zacznijcie budować sobie poduszkę bezpieczeństwa, która w razie turbulencji zapewni wam amortyzację. Nie będę pisał ile powinna ona wynosić – dla kogoś kto buduje ją od zera sam fakt, że musi na nią odkładać może okazać się trudny. Zadajcie sobie jednak pytanie co by się stało w przypadku poważnej awarii w mieszkaniu, poważnej choroby czy też utraty pracy. Jakie oszczędności na czarną godzinę byłyby dla was wystarczające? Zacznijcie je budować.

5.    Konsolidacja zobowiązań?

Kolejna rzecz to długi. Jeżeli zrobiliście przegląd długów to zapewne wiecie już ile wynoszą wasze zobowiązania i ile was kosztują (w sensie odsetek).  

Zastanówcie się nad tym, czy nie da się drogich kredytów połączyć w jeden większy, ale oprocentowany niżej? Nazywa się to kredytem konsolidacyjnym. Zazwyczaj wiąże się to także z wydłużeniem okresu spłaty, co przekłada się na niższą ratę. W efekcie taki kredyt w ostatecznym rozrachunku może wyjść tak samo, albo trochę drożej, ale w bieżącym miesięcznym budżecie, niższa rata da wam trochę powietrza i ulgi. Uważajcie jednak, na kilka aspektów. 

Po pierwsze nie ulegajcie złudzeniu – długi się nie zmniejszyły, to reorganizacja ich spłaty sprawiła, ze mniej bolą. Jeśli dzięki niższej racie kredytu konsolidacyjnego udało się wam wypracować nadwyżkę w miesięcznym budżecie – pod żadnym pozorem nie rozluźniajcie dyscypliny finansowej. Nie przejedzcie tych pieniędzy, odłóżcie je. Najpierw przeznaczcie je na zbudowanie poduszki finansowej, a potem nadpłacajcie kredyt konsekwentnie zmniejszając zadłużenie. 

Po drugie, zanim podejmiecie decyzje o konsolidacji – policzcie koszty. Usiądźcie z kalkulatorem i sprawdźcie czy bank nie dolicza wam dodatkowych prowizji, które sprawią, że koszty urosną nadmiernie. Policzcie ile będzie wynosić rata miesięczna i ile ostatecznie spłacicie. To wam da obraz czy się taka operacja opłaci. No i oczywiście porównujcie oferty różnych banków.

6.    Jak spłacić dług?

Strategia likwidacji zadłużenia opiera się na podstawowym filarze, jakim jest nadwyżka przychodów nad kosztami. Jeżeli jej nie ma, to należy podjąć działania, aby przynajmniej w krótkim terminie ją wygenerować. 

Skoro zatem wiecie już jakie macie długi i ile was kosztują, spróbujcie najpierw spłacić te najbardziej uciążliwe i najdroższe. Praktyka pokazuje, że najczęściej są to długi na kartach kredytowych. Te trzeba spłacić w pierwszej kolejności. 

A co z kartami? Cóż, jeśli nadrobiliście na nich długów i nie byliście w stanie sobie z nimi poradzić, to oznacza, że chyba karta kredytowa nie jest narzędziem dla was. Do tego aby się nią posługiwać trzeba naprawdę dużej dyscypliny finansowej. Może zatem lepiej będzie kartę zlikwidować i nie ponosić także kosztów jej odnawiania?

W dalszej kolejności tak jak pisałem wcześniej za wygenerowane nadwyżki warto nadpłacać kolejne kredyty, których chcecie się pozbyć. Psychologicznie najlepiej atakować najpierw te najmniejsze. Od razu odczujecie satysfakcję kiedy pozbędziecie się pierwszego małego garba zadłużenia. 

Zanim jednak zaczniecie nadpłacać kredyt przeanalizujcie umowę. Sprawdźcie czy się to opłaca. Czasami w umowach pożyczkowych są zapisy o karnych opłatach za wcześniejszą spłatę. W takiej sytuacji może być lepiej odłożyć pieniądze na koncie oszczędnościowym.

7.    Jak zaoszczędzić?

A skąd te nadwyżki finansowe? Cóż, trzeba przyjrzeć się uważnie na co wydajecie pieniądze. Jeżeli będziecie spisywali swoje wydatki, a jeszcze lepiej jeśli podzielicie je na kategorie (np. dom, samochód, życie, rozrywka) to zobaczycie gdzie się one podziewają. Może się okazać, że zamiast jeść na mieście można samemu coś ugotować i zaoszczędzić w ten sposób dwieście złotych w miesiącu? 

Może warto rzucić palenie (paczka papierosów dziennie to ponad cztery tysiące złotych rocznie!), albo odpuścić sobie impulsywne kupowanie przekąsek? Warto rozważyć, czy koniecznie musicie korzystać z samochodu lub taksówki, czy też czasem nie warto iść piechotą inwestując trochę czasu, albo przesiąść się na autobus czy tramwaj. 



Warto także porównywać ceny produktów i analizować ich skład, czasem może okazać się, że rzeczy które kupujemy nie są warte ceny, którą za nie płacimy a w innym sklepie, są po prostu tańsze odpowiedniki. Dokonując każdego wydatku warto zawsze zadawać sobie jedno fundamentalne pytanie – „po co mi to jest potrzebne?”. 

Niejednokrotnie spotykałem się z sytuacjami, kiedy ludzie kupowali rzeczy „na zapas”, którego to „zapasu” nigdy nie wykorzystywali. Co gorsza, jeżeli chodzi o produkty żywnościowe, to one się potem psuły i lądowały w koszu. Może warto zrobić mniejsze zakupy, a potem wybrać się do sklepu znowu kiedy będzie rzeczywiście taka potrzeba? 

Czasami także warto zadać sobie pytanie, czy nie da się np. naprawić jakiejś rzeczy zamiast kupować nowej? Może się to wydać śmieszne, bo przecież skoro nas stać, to dlaczego nie kupić nowych butów, jeśli w starych jest w podeszwie dziura? Otóż dobry szewc podzeluje buty za 60 złotych – warto zainwestować w naprawę, jeśli takie buty np. skórzane, nowe kosztują 250zł.

8.    Jak uzyskać dodatkowe przychody?

A skąd wziąć dodatkowe pieniądze? Zastanówmy się. Jeśli spisaliście także składniki swojego majątku, to może widzicie tam rzeczy, których nie używacie, a które można sprzedać? Nawet kilkadziesiąt złotych to zawsze dodatkowy pieniądz (będzie na nowe zelówki), a też jest to jakaś realizacja idei życia w sposób minimalistyczny (która mi się całkiem podoba) i otaczania się tymi przedmiotami, które rzeczywiście są nam potrzebne albo nas w jakiś sposób ubogacają. 



Może warto także zastanowić się nad wykorzystaniem swojego wolnego czasu? Znam przykłady ludzi, którzy dorabiają w ten sposób ogłaszają się, że podejmą się pewnych dodatkowych prac np. w weekend, za drobną opłatą. Oczywiście, zawsze ktoś może powiedzieć, dlaczego mielibyście pracować za jakieś marne grosze, że to już lepiej siedzieć w domu. Cóż, to w końcu chcecie poprawić swoją sytuację materialną czy nie chcecie? Każdy nawet drobny grosz, jest jak kropelka, która napełnia kielich. W pewnym momencie dostrzeżecie, że z tych drobnych kropelek nakapało całkiem sporo.

Wiem, że to co napisałem powyżej jest mocno pobieżne. To są w zasadzie tylko główne tezy, które każdy może w jakimś tam stopniu zaaplikować do swojego życia. Nie twierdzę, że mam monopol na prawdę objawioną – na pewno warunki życiowe każdego z was są różne i nie wszystkie wskazówki z tego wpisu a się bezpośrednio zaimplementować. Wydaje mi się, jednak że może to być jakaś inspiracja do poszukiwania rozwiązań bo naprawdę da się jeśli tylko się chce.

wtorek, 6 stycznia 2015

Akt oskarżenia w sprawie Finroyal

Czy ktoś jeszcze pamięta sprawy Amber Gold i Finroyal? Obie firmy będące w istocie piramidami finansowymi zakończyły swoją działalność w oparach skandalu w 2012 roku.

Sprawa Finroyal nie zakończyła się jednak wtedy gdy firma upadła wchłaniając oszczędności klientów. Prokuratura prowadziła w tej sprawie śledztwo i właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi K., któremu zarzucono prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia oraz oszustwo na szkodę klientów na kwotę ponad 100 mln zł. Jak podała prokuratura: 
"Z materiału dowodowego wynika, że Finroyal była spółką działającą tylko na terenie Polski, prowadzącą wyłącznie wyżej opisaną działalność parabankową o charakterze 'piramidy finansowej'. Kapitał zakładowy spółki nigdy nie został opłacony, z opinii biegłego wynika natomiast, że przez cały okres funkcjonowania spółka była niewypłacalna, a prowadzona działalność - nierentowna"
Zastanawia mnie jak szybko, przy tym tempie prowadzenia spraw przez polski wymiar sprawiedliwości, sąd wyda jakikolwiek wyrok w tej sprawie.

Nieco więcej można przeczytać tutaj.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

SKOK Wołomin zawieszony, stracił płynność finansową - co z lokatami? (Aktualizacja 18.12.2014)

Uwaga - najnowsze informacje z 18.12.2014 są na końcu wpisu.

Klienci SKOK Wołomin nie mają lekkiego życia. Afera wokół SKOKu Wołomin narasta i napotykają ich coraz większe problemy. Dziś Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła działalność SKOKu Wołomin z powodu utraty płynności finansowej. 
"SKOK Wołomin według stanu na dzień 10 grudnia 2014 r. utracił płynność finansową, po uprzednim wykorzystaniu własnych środków płynnych, w tym wszystkich złożonych w Krajowej Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo – Kredytowej (dalej „Kasa Krajowa”) w wysokości 300,9 mln zł."
Jednym słowem w kasie SKOKu nie ma ani złotówki płynnych środków. 

Do jutra KNF czeka na informację z Kasy Krajowej SKOK czy udzieli ona wsparcia dla SKOKu Wołomin. Można mieć uzasadnione wątpliwości czy tak się stanie ponieważ (cytuję): "Do czasu zawieszenia działalności SKOK Wołomin, Kasa Krajowa odmawiała SKOK Wołomin, reprezentowanemu przez zarządcę komisarycznego, udzielenia jakiegokolwiek wsparcia finansowego, w tym kredytu płynnościowego."

Jeżeli do jutra Kasa Krajowa nie zdecyduje się na pomoc to KNF złoży wniosek o ogłoszenie upadłości. Do czasu rozstrzygnięcia tych procedur deponenci posiadający swoje środki w SKOKU Wołomin nie będą mieli dostępu do nich. Wniosek o upadłość został złożony w piątek -szczegóły na końcu wpisu.

Co dalej?

Cóż, jeżeli zostanie złożony wniosek o upadłość, to nawet byłoby pewnie dla klientów lepiej. Zgodnie z przepisami w ciągu 20 dni od złożenia wniosku o upadłość Bankowy Fundusz Gwarancyjny jest zobowiązany rozpocząć zwracanie środków do wysokości 100 tysięcy euro. Zazwyczaj odbywa się to tak, że jakiś duży bank (w poprzednich przypadkach były to PKO i Pekao) otrzymuje od BFG zlecenie obsłużenia takich klientów, którzy muszą udać się do placówki tego banku z dowodem osobistym i złożyć wniosek o wypłatę środków gwarantowanych. Szczegóły dotyczące wypłat na końcu wpisu.


Upadek SKOKU Wołomin będzie niewątpliwie mocnym szarpnięciem finansowym dla BFG bo SKOK ten zgromadził aż 2,7 mld depozytów. Ciekaw jestem jak będzie wyglądał raport BFG za 2014 rok po tych wszystkich wypłatach klientom SKOKów.

Więcej na temat systemu gwarantowania depozytów przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny przeczytasz tutaj.


AKTUALIZACJA 15.12.2014
W dniu 12 grudnia 2014 r. Komisja Nadzoru Finansowego wystąpiła z wnioskiem do Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ w Warszawie o ogłoszenie upadłości Kasy SKOK Wołomin.  Bankowy Fundusz Gwarancyjny rozpoczął działania związane z przygotowaniem i przeprowadzeniem wypłat środków gwarantowanych deponentom Kasy. Środki gwarantowane wypłacane będą w złotych, bez względu na walutę, w jakiej nominowane były depozyty, do równowartości w złotych 100.000 euro, tj. 418.050,00 zł. Informacje o podmiocie, za pośrednictwem którego będą realizowane wypłaty środków gwarantowanych, terminach i miejscach ich dokonywania, Zarząd Funduszu poda do publicznej wiadomości. 
  • W celu odebrania środków gwarantowanych deponenci nie muszą podejmować żadnych czynności oprócz stawienia się z dokumentem tożsamości w placówce wypłacającej (zostanie podane co to za bank).
  • Deponenci nie muszą zgłaszać swoich wierzytelności ani Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu, ani Zarządcy Komisarycznemu Kasy. Informacje o należnościach deponentów, wynikające z ksiąg rachunkowych Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie będą przekazane Funduszowi przez Zarządcę Komisarycznego Kasy.
  • Wierzytelności przekraczające wartość środków gwarantowanych mogą być dochodzone od Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie (w postępowaniu cywilnym). W przypadku ogłoszenia jej upadłości wierzytelności te powinny zostać zgłoszone sędziemu-komisarzowi w terminie wskazanym w postanowieniu sądu o ogłoszeniu upadłości.
 Źródło i dalsze szczegółowe informacje na stronie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego


AKTUALIZACJA 18.12.2014
Zgodnie z komunikatem  BFG wypłaty środków gwarantowanych deponentom Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie dokonywane będą za pośrednictwem Powszechnej Kasy Oszczędności Banku Polskiego S.A. (dalej: PKO Bank Polski) w okresie od 19 grudnia 2014 r. do 28 lutego 2015 r. na podstawie listy wypłat przekazanej przez Fundusz. Obsługa wypłat środków gwarantowanych odbywać się będzie we wskazanych na stronie www.pkobp.pl oddziałach Banku, z wyłączeniem agencji. Lista tych oddziałów stanowi załącznik do uchwały nr 105/DGD/2014. W przypadku zamiaru dokonania wypłaty kwoty przekraczającej 25 tys. zł w formie gotówki, konieczne jest poinformowanie o takim zamiarze wybranego oddziału Banku z wyprzedzeniem 2 dni roboczych (osobiście lub telefonicznie).
Po zakończeniu wypłat przez PKO Bank Polski środki gwarantowane będą wypłacane bezpośrednio przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny w okresie 5 lat od dnia spełnienia warunku gwarancji wobec Kasy, tj. do czasu przedawnienia roszczeń z tego tytułu.

piątek, 7 listopada 2014

Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego jako tarcza podatkowa

Kiedyś pisałem o tym, że konto IKZE można wykorzystać nie tylko jako formę oszczędzania na emeryturę, ale także jako tzw. "tarczę podatkową" i jako ubezpieczenie od utraty pracy. W dużym skrócie, osobom, które w podatku dochodowym wchodzą w próg 32% opłaca się wpłacać na konto IKZE i uzyskiwać odliczenie od podatku po to aby w okresie niskich dochodów móc odzyskać wpłacone pieniądze opodatkowane stawką 18%. IKZE jest także sposobem dla osób przed 60 rokiem życia aby przetransferować w czasie swoje oszczędności i opodatkować je stawką 10% zamiast 18% lub 32%. Ponieważ zbliżamy się do końca roku podatkowego toteż temat staje się znów aktualny. Michał Szafrański na blogu jakoszczedzacpieniadze.pl sporo się napracował aby przeanalizować to zagadnienie i przybliżyć materię  na ile się to opłaca. Nie będę więc powielał jego treści tylko oddam mu głos i zapraszam do lektury na jego blogu.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Dlaczego piramidy finansowe nadal cieszą się popularnością?

Wydawać by się mogło, że od afery Amber Gold i upadku Finroyal temat afer związanych z piramidami finansowymi już się skończy. Wydawać by się mogło, że ludzie po tym jak usłyszą w radiu i telewizji o innych, którzy stracili, sami nie będą ryzykować. Okazuje się jednak, że jest inaczej o czym możemy się przekonać powtórnie obserwując upadek kolejnej piramidy "Orcan Software Investment". Generalnie, jak przeczytałem przed chwilą w ubiegłym roku prokuratury rozpoczęły 92 nowe śledztwa w sprawie "parabanków". Piramidy finansowe mają się zatem całkiem dobrze.

Zastanawiam się, czy to wynik braku zdrowego rozsądku, chciwości czy też działa mechanizm, w którym z premedytacją klienci wpłacają pieniądze do tego typu przedsięwzięć, licząc się z ryzykiem. Mechanizm ten działa w ten sposób, że każdy wpłacający wie dobrze, że ma do czynienia z piramidą i  sądzi, że piramida jeszcze trochę potrwa, zanim się zawali. Gdyby wpłacający nie przyjmowali takiego założenia nikt nigdy by do piramidy nie przystąpił.

Czy więc jesteśmy tacy tępi czy tacy wyrachowani? Czy mamy naturę wykorzystywanego osła, czy lisa cwaniaka co liczy na to, że szybciej on oszuka innych niż inni jego?


czwartek, 12 grudnia 2013

IKZE jako ubezpieczenie od utraty pracy

Niektórzy zapewne wiedzą, a ci którzy nie wiedzą, to mają okazję się dowiedzieć, że istnieje coś takiego jak Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Jest to konstrukcja nieco zbliżona do IKE, ale nie do końca. Różni się od IKE przede wszystkim tym, że można uzyskać korzyść podatkową odpisując (do pewnego limity) wpłaty na IKZE od dochodu przed opodatkowaniem. Przesuwamy wtedy moment podatkowy na bliżej nieokreślony punkt w przyszłości kiedy to tenże podatek zostanie przy wypłacie z IKZE pobrany. Drugą istotną różnicą jest fakt, że nie można dokonać częściowego zwrotu. Można bowiem przed osiągnięciem wieku emerytalnego dokonać wyłącznie zwrotu całkowitego dopisując uzyskany w ten sposób dochód do dochodu za dany rok.

Dodajmy, że oferta IKZE nie jest zbyt szeroka, jeżeli chodzi o instytucje je oferujące, niemniej jest kilkanaście takich, które coś takiego mają w swojej ofercie. Jaki był mój wybór o tym dalej.

Taka konstrukcja sprawiła, że zacząłem analizować IKZE jako narzędzie do optymalizacji podatkowej i przy okazji  stworzenie pewnego rodzaju "ubezpieczenia" od utraty pracy. Pomyślałem bowiem, że osoba wpadająca przykładowo w stawkę 32% PIT, odniesie natychmiastową ulgę podatkową jeżeli swój nieopodatkowany dochód umieści na IKZE. Może w ten sposób przesunąć moment podatkowy na okres kiedy, dajmy na to, będzie miała niższe lub żadne dochody. Jeżeli na IKZE znajdzie się kwota mieszcząca się w pierwszej stawce podatkowej (poniżej 85 tyś zł) i nie będzie wtedy innych dochodów, to całkowity zwrot z IKZE w takim roku, będzie opodatkowany tyko stawką 18%. Uzyska się tym samym korzyść równą różnicy w stawkach opodatkowania.

Oczywiście ryzykujemy, że kiedyś w przyszłości stawki podatkowe będą wyższe, ale w takim przypadku zawsze można się z IKZE ewakuować wcześniej zanim wejdą one w życie. Nie ma też sensu trzymać tam więcej niż limit dla pierwszej stawki podatkowej. Z resztą uzbieranie owych 85 tysięcy przy obecnym limicie wpłat wynoszącym na dziś około 4200zł zajmie nam  ... 20 lat.

Sensowne zatem wydaje się by osoba wpadająca w drugą stawkę podatkową budowała sobie "ubezpieczenie od utraty pracy" właśnie na IKZE, z założeniem wycofania tych środków w okresie zmniejszonych lub żadnych dochodów.

Szczególnie interesujące może to być w przypadku małżonków rozliczających się łącznie  i planujących dziecko. Na IKZE żony można bowiem wpłacić przed zajściem w ciążę pewne kwoty pieniędzy odliczając je od wspólnego dochodu przed opodatkowaniem. W trakcie zaś urlopu wychowawczego, kiedy dochód kobiety  ciąży jest zerowy, można te pieniądze wycofać opodatkowując je po korzystniejszej stawce. Nie wiem czy równie skutecznie zadziała to w przypadku rozliczających się osobno - trzeba policzyć.

Zastrzegam przy tym, że wpierw trzeba sobie zrobić symulację w oparciu o swoje własne dochody i przewidywania aby móc określić czy taka operacja się nam opłaci.

Zająłem się zatem poszukiwaniem produktu, który pozwalałby na kontrolę posiadanych w takiej formie oszczędności a jednocześnie nie generował zbędnych kosztów. Jedyne sensowne IKZE jakie znalazłem prowadzone jest przez ING TFI. Mamy możliwość wyboru i późniejszego przesuwania środków pomiędzy funduszami inwestycyjnymi o zróżnicowanej strategii. Nie ma przy tym opłat dystrybucyjnych ani żadnych kosztów stałych jak w przypadku polis na życie, gdzie pobierane są stałe opłaty i prowizje za zarządzanie samą polisą i od każdej wpłaty.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Czy rekomendacja S odetnie Polaków od kredytów?

Moje pisanie w poprzednim w pisie na temat oszczędzania nie było zupełnie pozbawione kontekstu. W szczególny sposób kontekstu tego doświadczą już od stycznia przyszłego roku wszyscy planujący zakup mieszkania na kredyt. Od 1 stycznia 2014 roku zacznie bowiem działać nowa "rekomendacja S" wydana przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Od stycznia kredytobiorcy będą musieli posiadać 5% wkład własny, od 2015 r. 10%, od 2016 r. – 15%. Docelowo, od 2017 r. aby wziąć kredyt na zakup własnego mieszkania trzeba będzie dysponować 20% wkładem własnym. Jak przyrównam to do smutnych wniosków z opisywanego raportu na temat oszczędzania, to wydaje mi się, że nowa rekomendacja odetnie sporo ludzi od kredytu. Po prostu wielu ludzi nie będzie stać na wkład własny i z każdym kolejnym rokiem będzie to coraz większa grupa bo nawet jeżeli ktoś dziś zacząłby oszczędzać to szansa na to, że w ciągu roku zgromadzi 10% na wkład własny jest niewielka.

Na dokładkę nowa rekomendacja podnosi także rygory liczenia zdolności kredytowej.

Polacy a oszczędzanie

Wpadł mi w ręce ostatnio raport Fundacji Kronenberga  „Postawy Polaków wobec oszczędzania”. Przyznam, że niestety wnioski płynące z jego lektury są smutne. 34% polaków nie oszczędza bo im nie starcza, 23% nie oszczędza bo nie przykłada do tego wagi. Grupy oszczędzające i poważnie myślące o takich abstraktach jak przyszłość czy emerytura są w zdecydowanej mniejszości. 

Zupełnie bezrefleksyjnie korzystamy z pieniędzy, nawet gdy oszczędzamy to nie zastanawiamy się nad sposobami lokowania naszych oszczędności. Co więcej nawet często nie wiemy czy oszczędziliśmy w zeszłym miesiącu i ile, a jeżeli już oszczędzamy to najczęściej z myślą o skonsumowaniu tego w formie np. nowego aparatu fotograficznego. Znikomy odsetek odkłada cokolwiek na emeryturę.
Oczywiście jednocześnie większość z nas twierdzi, że warto i trzeba oszczędzać.

Obraz wyłania się zatrważający i szczególnie napawa niepokojem w kontekście tego, że jeśli nie oszczędzamy na emeryturę to przyszłe świadczenia będą dla nas niemiłą niespodzianką.

piątek, 25 października 2013

Piramidy piramidy



Szczerze mówiąc po wysypie afer i upadku Amber Golda przestałem zajmować się tematem piramidek bo nie specjalnie chciało mi się śledzić kolejne krachy. Tym bardziej artykuł jest interesujący.

piątek, 9 sierpnia 2013

Kryzys demograficzny

Mamy wakacje, więc panuje wakacyjne rozprężenie. Nie będę zatem się rozwodził. Dyskusję o OFE śledzimy wszyscy, tylko że na razie skupia się ona na tym co jest teraz (dziś jest deficyt, dziś trzeba się zadłużać, etc) Przerażeniem napawa mnie jednak fakt, że za zobowiązania emerytalne w ZUS przyjdzie nam kiedyś zapłacić wszystkim. Trzeba będzie zapłacić wyższe podatki  bo demografia jest nieubłagana - mniej dzieci, więcej osób starszych. Takie rozwiązanie w naszej zachodniej cywilizacji jest nie do utrzymania na dłuższą (rzędu kilkudziesięciu lat) metę. Więc może dojdziemy to takich pomysłów jak Rosja i Chiny?

poniedziałek, 22 lipca 2013

Co to jest realna stopa procentowa?

RPP obniżyła jakiś czas temu stopy procentowe do najniższego poziomu w historii, argumentując to niskim poziomem inflacji. Na lokatach odsetki spadły do poziomów, których rok temu nie wyobrażalibyśmy sobie. Tym jednak, co tak na prawdę wyznacza poziom zwrotu z kapitału jest nie nominalna, ale realna stopa procentowa.

Czym zatem jest realna stopa procentowa? Jest to stopa oprocentowania po odjęciu inflacji. Czyli jeżeli mamy inflację dajmy na to 3%, a odsetki na lokacie po opodatkowaniu dają nam 3,5% to realnie zarabiamy zaledwie 0,5% ponad utratę wartości pieniądza w skutek inflacji.

Zdarzają się przypadki kiedy jest ona ujemna. W takim przypadku z nasz kapitał jest szybciej zjadany przez inflację niż zasilają go odsetki z lokaty.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Panie Premierze - dlaczego chce Pan zajebać moje pieniądze?

Jak żyć Panie Premierze? Jak żyć? Mam konto w OFE a w nim jakieś pieniądze. Niemałe dodajmy. Przez lata wmawialiście mi, że to moje pieniądze na moją emeryturę i że OFE jest po to, żeby nie zajebali mi tych pieniędzy w ZUS. Teraz słyszę Wasze "propozycje", żeby część środków z OFE przekazać z powrotem do ZUS i krew mi się gotuje.

No bo jak to? Mam te (niby) moje pieniądze w OFE i teraz mam połowę z nich oddać do ZUS? To znaczy mam ich nie mieć? Mieć połowę mniej? Znaczy, że mi je ZUS zajebie? No bo jak inaczej po chłopsku nazwać jak mi ktoś każe oddać połowę tego co niby moje? No jak Panie Premierze? Zajebiecie?

czwartek, 27 czerwca 2013

ZUS czy OFE? Płać i płacz, czyli o zapobiegliwości...

Dyskusja na temat OFE dotarła do punktu, w którym padły jakieś "propozycje". Tak jak byśmy mieli jakiekolwiek alternatywy. Nie będę się nad nimi rozwodził i opisywał, wrzucę tylko swoją opinię. Każdy z tych "wariantów" przewiduje przeniesienie całości lub części pieniędzy z OFE do ZUS. Miałoby to być wybawieniem dla długu publicznego. Każdy, kto się nad tym choć przez chwilę zastanowi dojdzie do wniosku, że mamy do czynienia z kreatywną księgowością.

Powiedzmy sobie szczerze jedną rzecz, w każdym przypadku pieniądze w ZUS są tylko wirtualnym zapisem księgowym. Są niczym innym tylko zobowiązanie, że zostaną wypłacone w przyszłości. Takim samym jak obligacje tylko że w innej instytucji. Na czym polega kreatywna księgowość?

Otóż kiedy państwo emituje obligacje, obiecuje że za nie zapłaci za X lat. To się liczy jako dług.

Kiedy zaś państwo zapisuje na koncie w ZUS jakieś pieniądze także obiecuje że wypłaci je za X lat. Tylko wtedy nie nazywa się to długiem.

Czujecie iluzję? 

A oszustwo? Oszustwo polega na tym, że w przypadku obligacji to rynek wycenia wiarygodność/wiarołomstwo emitującego je państwa i każe sobie płacić wyższe lub niższe odsetki. W przypadku ZUS to państwo arbitralnie ustala "oprocentowanie" podnosząc, że jest przecież w 100% wiarygodne. Wierzycie w to?

Jakie mamy alternatywy? Płać i płacz - szczerze mówiąc żadnych. No oprócz oczywiście wyeksmitowania się z ZUS zupełnie nad czym doktoryzują się doradczy podatkowi. Jedyne co możemy zrobić tak czy siak to budować swoje oszczędności. W każdy możliwy sposób. Nie oglądając się i zbytni nie wierząc w to, że z tego podatku jaki płacimy do ZUS kiedykolwiek cokolwiek będzie.

To byłoby tyle o zapobiegliwości.

piątek, 7 czerwca 2013

W SKOKach nie jest różowo


SKOKi (lub jak ktoś nie wie Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe) mają zostać objęte ochroną wkładów Bankowego Funduszu Gwarancyjnego za około pół roku. Niedawno Prezydent podpisał w tym celu stosowną ustawę.

Tymczasem okazuje się, że wbrew marketingowi samych kas, wcale nie jest teraz tak różowo jeżeli chodzi o bezpieczeństwo i stabilność tego sektora. Złe kredyty stanowiły w końcu ubiegłego roku 30% portfela SKOK-ów, tymczasem średnia dla banków to 8%. Co ciekawe pod koniec ubiegłego roku, SKOKi wypchnęły do spółki zarejestrowanej za granicą sporo niewygodnych pożyczek.Jak podaje "Rzeczpospolita": "tylko w przypadku Stefczyka mowa o wierzytelnościach z tytułu 54 tys. spraw o wartości 720 mln zł". W sumie, utworzonej w tym celu spółce z Luxemburgu, sprzedały one zagrożone wierzytelności o wartości 1,2 mld zł. Tak więc pewnie ten udział realnie wynosi znacznie więcej. Problem jest także z kapitałami i realizacją współczynnika wypłacalności, który dla SKOKów jest i tak niższy niż dla banków.

Potwierdza to opublikowany przez KNF raport nadzoru nad SKOKami (na stronach KNFsię prezentacja oraz raport) .Aż 44 spośród 55 kas są w trakcie programu naprawczego! Na koniec 2012 roku 28 kas miało straty! Co trzeci kredyt jest zagrożony! 6 kas ma ujemne kapitały, co jest tragicznym wynikiem dla dla każdej instytucji, a dla instytucji finansowej szczególnie.

Pomijając spekulacje i przepychanki medialne na temat ewentualnego przejmowania kas przez banki, faktem jest, że wysokie odsetki oferowane przez kasy są uzasadnione. Tym uzasadnieniem jest właśnie głód kapitału i większe ryzyko, które ponoszą wkładający tam oszczędności.

Jednocześnie pragnąłbym przestrzec wszystkich, którzy kierują się w lokowaniu swoich oszczędności ideologią typu "wolę polski SKOK niż zagraniczny bank", albo "tylko polski kapitał gwarancją bezpieczeństwa". Prawda jest dokładnie taka, że także polski SKOK może upaść i także polski kapitał doi klientów i naraża ich na przekręty. Poza tym, Amber Gold to zdaje się też był polski kapitał...

Na koniec kilka cytatów i zrzutów ekranu z prezentacji podsumowującej raport:
"fundusze własne pomimo wykazywanego ponad 4-krotnego wzrostu w latach 2006 – 2012 należy uznać za nieadekwatne do prowadzonej działalności, ponieważ nie zabezpieczają ponoszonego przez kasy ryzyka."
"W kasach występuje podwyższone ryzyko płynności w wyniku niedopasowania terminów zapadalności pasywów i wymagalności aktywów."
 "Kasy wymagają wprowadzenia pilnych działań restrukturyzacyjnych, w tym również z wykorzystaniem funduszu stabilizacyjnego."

Na uwagę zwraca fakt że 6 kas ma współczynnik wypłacalności PONIŻEJ ZERA!
Kasy w większości finansują się krótkoterminowymi depozytami co oznacza dużą podatność na panikę bankową.



wtorek, 4 czerwca 2013

Zdecydowanie negatywny sentyment do obligacji

Może zbyt długo byłem niezdecydowany, ale mój sentyment do obligacji zmienił się zdecydowanie na negatywny. Pisałem niedawno o dużej ilości negatywnych informacji napływających z rynku. Wprawdzie ekstatyczne zainteresowanie nową emisja Orlenu także i mnie dopadło, ale to nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z ciekawą sytuacją. Otóż liczba komunikatów o problemach spółek z wykupem lub płatnością odsetek jest coraz większa, a jednocześnie nowe emisje rozchodzą się z dużymi redukcjami. O czym to świadczy? Że skłonność do podejmowania ryzyka bierze górę na rozsądkiem, a to niechybnie w pewnej perspektywie czasu może zwiastować kłopoty. Coś jak Hindenburg Omen?

Ja na razie wycofuję część swojego portfela z obligacji w ogóle.

PS. Przykłady, że dzieje się nieciekawie, z ostatnich dni:

środa, 15 maja 2013

Ubieranie w obligacje korporacyjne

Wczoraj byłem świadkiem jak sprzedawca w banku próbował "ubrać" klienta w jakiś produkt oparty na obligacjach korporacyjnych, sugerując mu jakie to bezpieczne rozwiązanie, etc. 

Wiadomo, niskie oprocentowanie lokat czyni z oszczędzających - spekulantów. Mój sentyment do obligacji jest neutralny, bo są na tym rynku rzeczywiście możliwości, ale też ryzyka. Pisałem niejednokrotnie o ryzykach inwestowania w takie papiery. Oczywiście inwestowanie w powiązane i oparte na tym produkty/struktury czy cokolwiek - jest analogiczne. Jeśli ktoś nie wie to przypomnijmy jaka fala problemów przewaliła się przez rynek ostatnio:
To są newsy zaledwie z ostatnich niecałych trzech miesięcy. Warto o tym pamiętać kiedy ktoś sugeruje nam takie inwestycje jako super bezpieczne.

-->