niedziela, 6 września 2015

Wzruszyła mnie ta historia...

Pewnego dnia rano w radiu usłyszałem historyjkę jakich wiele. Oto jakiś rolnik, nie ważne skąd, wziął pożyczkę u lichwiarza na kilkadziesiąt tysięcy, a na zabezpieczenie przewłaszczył na niego gospodarstwo warte pięćset tysięcy. Teraz biedny płacze bo nie spłacił pożyczki i gospodarstwo stracił, a usłużni socjaliści biegną go ratować bo rolnik nie rozumiał co podpisuje u notariusza...

Albo taka historia. Włożył jeden taki do SKOKU Wołomin milion złotych na lokaty, a jak SKOK padł to płacze, że mu BFG nie oddaje części bo limit przekroczył.

BŁAGAM!!! LITOŚCI!!!

Ustalmy fakty bo mnie ponosi.

Po pierwsze - rolnik co to nie rozumiał co podpisuje, jak poszedł do notariusza oddać w zastaw gospodarstwo za pożyczkę wartą jedną dziesiątą wartości, powinien raczej poprosić aby go ubezwłasnowolniono skoro nie potrafi czytać i rozumieć co robi. Umówmy się, jak nie rozumiem czegoś to nie podpisuję. Umowa czy akt notarialny, jeden pies - nie rozumiem to nie podpisuję. Albo najmuję prawnika za stówkę, który mi umowę przeanalizuje (wtedy jak wtopię to mogę prawnika pozwać). 

Po drugie - ustalmy raz na zawsze - notariusz to rejent - on nie pilnuje interesu stron tylko zgodności z prawem. Skoro umowa nie narusza prawa, a jedna strona jest głupia i niekumata to sorry... Pokładanie zaufania w tym, że u notariusza się nam krzywda nie stanie już nie jednego zgubiło. W kancelarii notarialnej można popełnić każde formalnoprawne harakiri byle zgodnie z prawem.

Po trzecie - jak chłop pożyczkę wziął, to trzeba było oddać. Najwidoczniej nie oddał, skoro gospodarstwo (będące zabezpieczeniem) stracił. Długi trzeba oddawać, umówmy się.

Po czwarte - w przypadku klientów takiego SKOK Wołomin - aplikujemy punkt pierwszy - przecież wiadomo ile wynosi limit gwarancji BFG to po co pchać na lokatę więcej do jednej instytucji? No chyba, że nie wiedzieli co podpisują, ale to się kwalifikuje na ubezwłasnowolnienie.

No i umówmy się, jeżeli ktoś przy takich kwotach jak bańka czy pół bańki nie czyta dokładnie umowy albo nie radzi się prawnika za stówę to błagam, niech nie lata potem jak mleko się rozleje po mediach i nie wypłakuje się na kolanach jakiś stowarzyszeń, które żyją z tego, że robią medialną wrzawę wokół takich osób.

2 komentarze :

Anonimowy  pisze...

Pewnie słuchaliśmy tego samego radia. Sprawa rolnika zapadła a tu jakiś aktor-oszołom organizuje akcję, żeby go bronić.

Jak bardzo medialne jest pokazanie biednego rolnika, biednego człowieka ograbionego przez SKOKi? Można w nieskończoność rozczulać się nad ich losem.

Jak ktoś wjedzie autem w drzewo przy drodze - winne są drzewa. Jak ktoś weźmie kredyt i rata wzrośnie - winne banki. Jak ktoś się poparzy kawą - winny producent że nie napisał że kawa jest gorąca.

Ciężko to skomentować. Można pomyśleć tylko - jak dzieci, myślą, że jak coś złego się stanie przyjdzie mama, pogłaszcze po główce i zrobi, że będzie dobrze.

Krystian Kowalczyk pisze...

Totalnie zgadzam się z wpisem, czasami bezmyślność ludzi nie zna granic. W prawdzie zawsze szkoda mi ludzi, którym życie wymyka się spod kontroli i sufit wali się na głowę, ale najczęściej sami się do tego przyczyniają. Umowy mają to do siebie, że zazwyczaj są niezrozumiałe, dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby taką umowę zrozumieć od początku do końca. A przede wszystkim w ogóle ją przeczytać.

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->