Pokazywanie postów oznaczonych etykietą waluty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą waluty. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 stycznia 2025

Nowe regulacje rynku kantorów internetowych, cinkcicarz i KNF

Rynek kantorów internetowych w Polsce kiedyś cieszył się dynamicznym rozwojem, jednak obecnie przechodzi przez poważne zmiany i wyzwania, które rzucają cień na przyszłość tej branży. Ostatnie wydarzenia, takie jak cofnięcie licencji Conotoxii, spółki powiązanej z Cinkciarz.pl, oraz plany tego samego podmiotu dotyczące przekształcenia się w bank, wywołują liczne pytania i budzą wątpliwości.

Decyzja Komisji Nadzoru Finansowego o cofnięciu licencji dla Conotoxii ukazała głębokie problemy regulacyjne, z jakimi zmaga się branża kantorów internetowych. W wyniku tej decyzji klienci doświadczyli poważnych opóźnień w realizacji przelewów, co podkopało zaufanie do sektora. Choć działania KNF mogą być postrzegane jako próba wprowadzenia ładu w tej części rynku finansowego, ich spóźniony charakter pozostawia wiele do życzenia. Wcześniej brak wyraźnych regulacji pozwalał na funkcjonowanie kantorów w szarej strefie prawnej, gdzie ochrona klientów była marginalna, a transparentność działań niewystarczająca. Działania KNF po raz kolejny ujawniają ich reaktywny i spóźniony charakter. Już wcześniejsze problemy na rynku były przez KNF obsługiwane w sposób opieszały, a regulator wielokrotnie przeoczał poważne kłopoty systemowe. Jednocześnie KNF ma tendencję do nagłego i niespodziewanego skupiania się na podmiotach, które od dłuższego czasu działają na rynku, zamiast odpowiednio wcześnie reagować na potencjalne zagrożenia. Wiele razy na łamach bloga krytykowałem bezsensowność niektórych działań KNF, na przykład w kontekście listy ostrzeżeń publicznych.

W odpowiedzi na te trudności Cinkciarz.pl ogłosił plany ubiegania się o licencję bankową w jednym z krajów Unii Europejskiej. Ma to być sposobem na obejście ograniczeń narzuconych przez polskiego regulatora oraz otwarcie drogi do dalszego świadczenia usług na międzynarodową skalę. Niemniej jednak uzyskanie takiej licencji wiąże się z rygorystycznymi wymogami kapitałowymi i regulacyjnymi. W mojej opinii, plany te są nierealne – trudno wyobrazić sobie, że jakikolwiek europejski regulator zgodzi się na udzielenie licencji bankowej podmiotowi, który znajduje się w centrum kontrowersji prawnych. Istnieje podejrzenie, że ten ruch może być jedynie próbą zyskania czasu na rozwiązanie konfliktów z klientami. Prawdziwy stan rzeczy w spółce pozostaje niejasny, co dodatkowo utrudnia ocenę jej wiarygodności.

Branża kantorów internetowych w Polsce zdaje się osiągnęła już szczyt swojego rozwoju kilka lat temu, a obecnie przechodzi przez proces stopniowej kontrakcji. W ostatnich latach niektóre kantory zakończyły działalność lub ogłosiły upadłość, co świadczy o malejącej rentowności tego rynku. Operowanie na bardzo niskich marżach czyni konkurowanie z fintechami, takimi jak Revolut, czy z kantorami oferowanymi przez banki niezwykle trudnym zadaniem. Dodatkowo, malejące zapotrzebowanie na waluty obce – spowodowane między innymi przewalutowaniem wielu kredytów hipotecznych w wyniku ugód – również negatywnie wpływa na kondycję branży.

Nowe regulacje, wprowadzone przez Ministerstwo Finansów, wymagające od kantorów internetowych posiadania statusu dostawcy usług płatniczych, mają poprawić ochronę klientów, ale jednocześnie zwiększają koszty działalności. Może to doprowadzić do dalszej konsolidacji rynku, na którym dominować będą najwięksi gracze, podczas gdy mniejsze podmioty zostaną zmuszone do zamknięcia działalności.

Podsumowując, rynek kantorów internetowych stoi w obliczu kolejnych istotnych przemian. Zarówno decyzje regulatorów, jak i zmiany w preferencjach klientów, mogą na trwałe zmienić jego kształt, ciekaw jestem jak to się dalej potoczy.



Zobacz też:


czwartek, 3 października 2024

Kłopoty Cinkciarz.pl

Cinkciarz.pl, jeden z największych polskich kantorów internetowych i  fintechów, stanął w obliczu poważnych problemów. Od kilku tygodni klienci skarżą się na opóźnienia w wymianie walut w kantorze internetowym firmy, co wzbudziło niepokój, ponieważ te operacje zwykle są realizowane w ciągu kilkunastu minut. Sprawa zyskała na powadze, gdy Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) podjęła decyzję o odebraniu licencji krajowej instytucji płatniczej spółce Conotoxia, która jest częścią grupy Cinkciarz.pl. KNF uznała, że firma niewłaściwie chroni środki klientów, co doprowadziło do natychmiastowego wycofania zezwolenia.

Choć decyzja KNF nie oznacza całkowitego zakazu prowadzenia działalności kantorowej (ta nie jest bezpośrednio regulowana przez KNF, a jedynie przez NBP w przypadku kantorów stacjonarnych), to uniemożliwia Cinkciarzowi prowadzenie rachunków płatniczych. Oznacza to, że firma nie będzie mogła realizować usług związanych z kartami wielowalutowymi ani przekazami pieniężnymi, które polegały na przesuwaniu środków na zlecenie klientów.

KNF stwierdziła, że Conotoxia nie zapewnia odpowiedniego zarządzania środkami klientów, co było kluczowym argumentem w decyzji. Firma nie może teraz przyjmować żadnych nowych wpłat, co wzbudza pytania o los środków, które już zostały wpłacone przez klientów. Wydaje się jednak, że sam proces wymiany walut nadal będzie możliwy, pod warunkiem, że środki będą przekazywane bezpośrednio na konta walutowe klientów w innych bankach.

Klienci posiadający rachunki płatnicze związane z kartami wielowalutowymi muszą zadbać o wycofanie środków, zanim firma zakończy działalność w tym zakresie. KNF wyznaczyła termin do 31 grudnia 2024 roku na rozwiązanie wszystkich umów dotyczących tych rachunków, co oznacza, że Cinkciarz.pl ma czas na uregulowanie zobowiązań wobec klientów. Zgodnie z zaleceniami KNF, firma musi umożliwić wypłatę lub transfer środków na konta prowadzone przez inne instytucje finansowe do czasu całkowitego rozliczenia.

Przyszłość Cinkciarz.pl pozostaje niepewna. Choć nie wiadomo jeszcze, jakie będą dalsze losy firmy i czy klienci nie napotkają trudności z odzyskaniem swoich pieniędzy, KNF narzuciła wyraźne terminy i warunki, które spółka musi spełnić. Najważniejsze pytanie dotyczy przyczyn obecnych problemów – zarówno finansowych, jak i organizacyjnych – które dotknęły jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek na rynku fintech w Polsce.

wtorek, 24 października 2023

Aktualizacja listy kantorów internetowych

 Właśnie się zorientowałem, że lista kantorów internetowych, która jest zawieszona na blogu, nie była aktualizowana już prawie trzy lata. Postanowiłem ją zatem uaktualnić i tak jak przewidywałem wyleciało z niej około jednej trzeciej wpisów. Był taki okres kiedy spłata kredytów walutowych stała się dostępna, ale nie było gdzie na rynku kupić waluty z niskim spreadem. Szybko tę lukę zaczęły wypełniać kantory online, które mnożyły się jak grzyby po deszczu. W pewnym momencie było ich tak dużo, że zacząłem przewidywać iż ten segment rynku jest już nasycony i nie ma miejsca dla kolejnych, a nawet te, które są będzie ciężko utrzymać. Tak też się stało. 

Po pierwszym wysypie tego typu podmiotów, ich liczba zaczęła sukcesywnie spadać. Dodatkowo ten segment dostrzegły banki, które w ramach swoich serwisów transakcyjnych, lub troszkę obok, ale na własnej marce i infrastrukturze, zaczęły oferować podobne usługi. Teraz już korzystanie z kantoru online ma w porównaniu z kantorem bankowym niewiele korzyści w stosunku do ryzyka. Bo trzeba uczciwie zaznaczyć, że na rynku było też parę upadłości, które jeszcze ciągną się w prokuraturze. 

Tak więc lista kantorów została zaktualizowana i mocno przerzedzona. Zapraszam.




wtorek, 12 września 2023

Złotówka się osłabia

Rada Polityki Pieniężnej obniżając w zeszłym tygodniu stopy procentowe popchnęła złotówkę u osłabieniu się. Widać to wyraźnie jak spojrzy się na wykres z ostatnich kilku dni. Od zeszłej środy złotówka straciła 4,5%, przy czym tylko dziś osłabiła się o 1%.


Mam takie przeczucie, że ten trend będzie kontynuowany. Czas pokaże, ale wydaje mi się, że skoro do wyborów miesiąc z okładem, niestabilność co do ich wyniku wcale nie maleje, a festiwal wyborczej kiełbasy się rozkręca, to dla naszej waluty dobre nie będzie.

Ciekawe jak to się przełoży na inflację i czy po wyborach złotówka się ponownie umocni? Na inflację na pewno wpłynie jeśli osłabienie będzie trwałe. Na razie szok może być niwelowany przez manipulację ceną paliwa przez Orlen przed wyborami. Czy okaże się, że inflacja rzędu 6-8 procent zostanie z nami na lata?



piątek, 18 listopada 2022

Jak otworzyć konto w Niemczech zdalnie online z Polski?

 Kilka lat temu opisałem jak zdalnie z Polski można było (jeszcze przed brexitem) założyć rachunek bankowy w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu rozpoznawałem różne opcje założenia konta w Niemczech lub Austrii, jednak w zasadzie wszystkie one były względnie drogie albo niewygodne przy zakładaniu (trzeba było się fatygować osobiście, albo mieć tam adres zameldowania). Z niecierpliwością czekałem aż bank N26 udostępni możliwość zakładania bezpłatnych kont online także dla obywateli Polski, no i nareszcie się doczekałem.

N26 jest niemieckim bankiem, który prowadzi bankowość online. Nie jest to żaden finech, ale "normalny bank", w którym środki gwarantowane są przez niemiecki system gwarancji depozytów. Prowadzi on kilka rodzajów rachunków, ale najbardziej interesował mnie ten, który jest za darmo. 



Konto nazywa się N26 Standard. W pakiecie dostajemy rachunek w EUR z niemieckim IBAN, oraz wirtualną kartę Mastercard. Jeśli chcemy kartę fizyczną, to jest możliwość zamówienia takiej, zostanie ona wysłana na adres w Polsce, za cenę 10EUR jednorazowej opłaty.

W pakiecie Standard mamy 3 darmowe wypłaty w bankomatach w strefie euro. Wypłaty poza tym limitem, kosztują 2EUR za każdą wypłatę. Wypłaty w bankomatach poza strefą euro obciążone są opłatą 1,7%. Nie testowałem jak działa wypłata EUR w bankomatach Euronet w Polsce.

Na konto można przelać pieniądze normalnym przelewem SEPA. Jest też parę innych metod wpłat i wypłat, ale one dotyczą Niemiec, więc je pominę.

Jak wygląda proces zakładania konta z Polski?

Jest to banalnie proste. W zasadzie prostsze niż wiele innych przypadków zakładania konta, które ćwiczyłam na własnej skórze. 

Konieczna jest znajomość języka angielskiego.

W pierwszym kroku na stronie banku (https://n26.com/en-eu/plans) wybieramy jakie konto chcemy otworzyć i wypełniamy nasze dane osobowe i adres. Zostaniemy też poproszeni o potwierdzenie adresu mailowego. 

Następnie ściągamy aplikację N26 na swój telefon i w aplikacji potwierdzamy tożsamość. Zostaniemy poproszeni o uprawnienia do geolokalizacji i zdjęć.

W kolejnym kroku aplikacja poprosi nas o weryfikację tożsamości. Odbywa się to w ten sposób, że najpierw poprosi nas o zrobienie zdjęć dowodu osobistego (kilka ujęć, pod różnymi kątami tak aby było widać zabezpieczenia, hologramy, etc).

Następnie zostaniemy poproszeni o zrobienie selfie. Trzeba będzie wykonać kilka zdjęć z profilu i en face.

Później chwilę będziemy musieli poczekać, aż ktoś lub coś po drugiej stronie zweryfikuje czy wszystko się zgadza.

Jeśli tak to dostaniemy dostęp do konta, ustawimy hasło i możemy korzystać. Tu należy zdementować niektóre medialne doniesienia. To nie jest bank, którego konto obsłużymy WYŁĄCZNIE za pomocą aplikacji w telefonie. Na rachunek oprócz aplikacji można zalogować się też przez stronę internetową. Natomiast faktycznie bank ten nie ma placówek (jak niegdyś mBank).

Kartę zamówimy dopiero gdy na rachunku będzie jakaś kwota ponad 10 EUR na pokrycie prowizji.

No i to w zasadzie tyle, cały proces jest dziecinnie prosty. Zajął mi w sumie może 15 minut. 

Przelew z Polski (z Alior) do N26 doszedł w 2 dni robocze. Karta przyszła pocztą około 10 dni roboczych od zamówienia.  No i jeszcze fajnie wygląda - tak przezroczyście



Kartę też aktywuje się w banalny sposób, trzeba w aplikacji podać wytłoczony na niej kod i ustawić PIN.

Życzę wszystkim udanego bankowania .



piątek, 25 marca 2022

Wojna w Ukrainie - wnioski finansowe po miesiącu

Mija miesiąc od niesprowokowanej rosyjskiej agresji zbrojnej na Ukrainę. Mam kilka wniosków na szybko, które chciałbym podsumować.

1. System bankowy zadziałał

Wydawało się, że atak rosyjski zostanie poprzedzony cyberatakiem i nastąpi paraliż m.in systemu bankowego. Na szczęście nic takiego nie wystąpiło. Co więcej, ukraiński system bankowy doskonale sobie poradził. Bankomaty i placówki działały i działają, a hrywna wprawdzie osłabiła się, ale nie znacząco. Po początkowym runie na wypłaty gotówki sytuacja się uspokoiła. Uchodźcy przyjeżdżający do Polski mogą płacić kartami i robić przelewy.

2. Hrywny trudno wymienić

Ci którzy przywieźli gotówką mają jednak problem z jej wymianą. Sprawdza się opinia, że jednak lepiej mieć na okoliczność wyjazdu za granicę walutę bardziej wymienialną jak dolary czy euro. Dopiero teraz NBP z PKO BP uruchamiają skup gotówki w hrywnach, ale z pewnymi limitami. Wniosek z tego taki, że lepiej mieć rezerwy w gotówce w dolarach lub euro przynajmniej  minimalnej ilości potrzebnej na niezbędne wydatki.

3. Osłabienie walut

Osłabły waluty generalnie całego regionu postrzeganego jako niebezpieczny. Znalazło to swoje odbicie też w kursie złotówki, który na samym początku wojny był mocno poturbowany, ale z czasem zaczął odrabiać straty (po interwencjach NBP, podwyżce stóp i militarnych względnych sukcesach w wojnie obronnej w Ukrainie). Wniosek z tego taki, że pewna ilość aktywów w zagranicznych walutach pozwala spokojniej spać w niepewnych czasach.

4. Wzrosła i jeszcze wzrośnie inflacja

Osłabienie złotówki znalazło odzwierciedlenie w cenach paliwa. Wpłynie to na inflację. Inflacja wzrośnie też bo zapowiadają się problemy z produkcją nawozów i żywności co wpłynie na ceny na całym świecie. Niestety trzeba się mentalnie przyzwyczaić, że ceny będą wyższe.



Przypominam, że na stronie https://pomagamukrainie.gov.pl/ znajduje się lista zweryfikowanych zbiórek pieniężnych, na które można wpłacić środki z różnym przeznaczeniem. Cały czas działają też konta Narodowego banku ukrainy, na które można wpłacać, o których pisałem tutaj

poniedziałek, 7 marca 2022

Czarne łabędzie wojny

 Mija już kilkanaście dni od rosyjskiej agresji na Ukrainę i chyba można już troszkę mniej emocjonalnie przejrzeć się sytuacji od strony jej wpływu na nasze finanse.

Czy ta wojna była/jest czarnym łabędziem, którego nikt się nie spodziewał? Cóż dla niektórych być może, ale dla niektórych, co bardziej zainteresowanych tematem geopolityki zapewne nie aż tak bardzo. Wprawdzie do ostatniej chwili wszyscy łudzili się, że nie wybuchnie, ale ciemne chmury zbierały się już od miesięcy. Czy można się było przygotować?

Co rozważniejsi już dano temu wiedzieli, że na sytuacje ekstremalne przygotowywać się trzeba. Na pewno posiadając poduszkę finansową można czuć się bezpieczniej. Jak widzimy konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą wpływa bardzo silnie na gospodarkę na wielu polach. 

Najbardziej widoczne i odczuwalne w bezpośredni sposób są skokowe zmiany cen paliw. Objęcie sankcjami rosji z jej dostawami ropy ma wpływ na wzrost jej cen na rynkach światowych. Generalnie każdy konflikt zbrojny generuje wzrost cen ropy, a ten w w szczególności. Odczuwamy to tankując na stacjach. Ten wpływ przełoży się zapewne na dalszy wzrost inflacji. Niestety trzeba się przygotować, że ten rok będzie trudny pod tym względem.

Domyślam się, że jutro RPP podniesie stopy procentowe. Na pewno odczują to posiadacze kredytów w złotówkach, ich raty znowu wzrosną. Oszczędzający na lokatach pewnie nie odczują wzrostu oprocentowania w jakiś zauważalny sposób.

Prawdopodobnie czekają nas dalsze zwyżki cen energii. Ropa to jedno, ale mamy jeszcze gaz, który zapewne też będzie drożał. Trudno przewidzieć jak się rozwinie sytuacja, ale przyszła zima można być pod tym względem nerwowa, chyba, że USA i sojusznicy podejmą jakieś działania związane z importem LNG aby zniwelować szok w Europie.

Szokiem dla niektórych na teraz na pewno są wzrosty cen walut. Ktoś, kto nie miał żadnej poduszki finansowej w walucie, a nie daj Boże ma jeszcze kredyt walutowy może mieć wiele nieprzespanych nocy. Frank jest najdroższy w historii, Euro również bije rekordy. Jaki z tego wniosek? Spokojniej śpią ci, którzy zabezpieczyli się posiadając w walucie część swoich oszczędności.

W związku z kryzysem uchodźczym trzeba przygotować się na duże koszty gospodarcze. Na pewno w krótkim i średnim terminie dla naszej gospodarki będzie to obciążenie. Z drugiej strony napływ uchodźców z Ukrainy to też napływ rąk do pracy. Jak najszybsze zalegalizowanie ich pobytu i prawa do legalnej pracy może sprawić, że w gospodarce ten szok zostanie trochę zrekompensowany uzupełnieniem braków pracowników, które odczuwały niektóre branże. Niestety będzie to sektorowe, ze względu na demografię ruchu uchodźczego (kobiety z dziećmi przyjeżdżają, mężczyźni jadą na front). Dla branż takich jak budownictwo czy transport pozyskanie rąk do pracy może okazać się jeszcze trudniejsze niż w poprzednich latach.

Być może szok gospodarczy i walutowy zostanie w średnim terminie trochę złagodzony kiedy zaczną do Polski napływać fundusze na pomoc humanitarną i gospodarczą z zachodu. Być może UE odblokuje też fundusze strukturalne co pozwoliłby wreszcie na większy napływ euro do polski i skompensowało osłabienie złotego.

Złoto pokazuje, że jest polisą ubezpieczeniową na trudne czasy. Cena złota bije rekordy zarówno w dolarach jak i w złotówkach. Ktoś, kto mając na uwadze bezpieczeństwo swojego portfela ulokował część oszczędności w złocie może teraz obserwować jak ich wartość rośnie. Inna sprawa, że złoto jest zawsze wygodną lokatą na okoliczności wojny. Patrząc na sytuację uchodźców, którzy przyjeżdżają do Polski z jedną walizką widać w jak trudnej są sytuacji. Mając ze sobą hrywny nie są w stanie sprzedać ich po dobrym kursie.

Wniosek z tego jest taki. Mając dolary, euro i złoto można wyjechać i przynajmniej uratować ze sobą część majątku. ktoś kto uciekał z Ukrainy z jedną monetą złotą w portfelu ważącą 31 gramów jest w stanie dziś przeżyć za nią przez miesiąc na dobrym poziomie. Ktoś kto uciekał z portfelem papierowych pieniędzy już ma gorzej, a jeżeli te pieniądze to hrywny to niestety ale jest w jeszcze trudniejszej sytuacji. 

czwartek, 10 lutego 2022

NBP dokupi złota, podniesie stopy i chce umocnić złotego

NBP posiada już 230 ton złota, z czego 130 ton dokupione zostało w ostatnich latach za prezesury Adama Glapińskiego. Okazuje się, że to nie koniec. We środę na konferencji prasowej prezes NBP zapowiedział, że zamierza dokupić kolejne 100 ton. 

Nie mam nic przeciwko trzymaniu rezerw w złocie. Każdy powinien je mieć. Szkoda tylko, że NBP nie kupował złota dziesięć lat temu kiedy było znacznie tańsze. Wygląda jednak na to, że analitycy banku przewidują, iż długoterminowo złoto się jeszcze umocni.

Czytałem ostatnio artykuł, według którego na podstawie analizy technicznej autor wnioskował, że przed nami wybicie cen złota w górę. Ma się to wiązać z rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp procentowych w USA.

No i na koniec jeszcze jedna informacja z NBP. Otóż nie zanosi się na bliski koniec podwyżek stóp. "Nie wyrządzimy jej szkody, gdyby stopy doszły do poziomu 4 proc., tak sądzę dzisiaj. Nie przy tych danych o PKB i inflacji" – mówił o gospodarce szef banku centralnego na konferencji prasowej. Szef NBP dodał także, że bank będzie dążył do umocnienia się złotego.




środa, 24 listopada 2021

Werbalne interwencje NBP

 Narodowy Bank Polski ewidentnie przespał rozkręcającą się spiralę inflacji. Na to nakłada się jednak jeszcze jeden problem. Otóż w sytuacji kiedy mamy rosnącą inflację i stopy procentowe, które pomimo ich podnoszenia nie nadążają za wzrostem cen, dochodzi do sytuacji kiedy realne stopy są coraz bardziej ujemne. Zagraniczny kapitał reaguje na tę sytuację wychodząc ze złotówki, a ta się osłabia co nakręca inflację. Tej spirali jest coraz trudniej przeciwdziałać. 

Prezes NBP zaczął w wypowiedziach medialnych przypominać o tym, że NBP może interweniować na rynku walutowym. Pytanie tylko, na ile rynek przejmie się tymi zapewnieniami. W wypowiedzi Gapińskiego pojawia się przekonanie, że perspektywa dalszego wzrostu stóp powstrzyma osłanianie się naszej waluty. Zobaczymy, czy tak będzie w istocie. Na razie jednak chyba żadnych konkretów poza samymi zapewnieniami nie było.

poniedziałek, 30 listopada 2020

Koniec rkantor.com

Spólka zależna od BNP Paribas rezygnuje z prowadzenia kantoru internetowego rkantor.com

Pamiętam jak w 2016 roku przygotowywałem recenzję tego (jednego z pierwszych bankowych) kantoru internetowego. Dziś zakończyła się jego przygoda, od jutra aby odzyskać środki użytkownicy będa musieli pofatygować się do oddziału BNP Paribas. To się trochę wpisuje w trend. Z każdym kwartałem ubywa kantorów online na mojej liście. BNP generalnie nie wiedział do końca co zrobić z rkantor, który nabył razem z Raiffeisen. Rynek się wysycił, ustabilizował, niskie marże sprawiają, ze sens mają tylko witryny z dużym obrotem. Bankom zaś przygoda z kantorami online chyba nie do końca leży. 

Mam rażenie, że banki generalnie co nie stworzą to zepsują, a jedyne co im wychodzi to ordynarne dojenie klientów na prowizjach. Fintechy i międzynarodowe instytucje płatnicze wyprzedzają je za każdym razem.



środa, 30 września 2020

Kantory

Czytałem ostatnio, że kantorom w czasie pandemii ciężko się wiedzie. Ludzie mniej wyjeżdżają za granicę, to i mniej kupują bądź sprzedają waluty. Z resztą, w dobie płatności bezgotówkowych taki tradycyjny kantor pewnie ma coraz mniejsze obroty. Sam nie pamiętam kiedy korzystałem z usług wymiany waluty w gotówce. 

No ale są jeszcze kantory internetowe. Cała lista takowych wisi na blogu. Jak okazuje się z roku na rok coraz krótsza. tak jak przewidywałem parę lat temu następuje konsolidacja. Coraz mniej opłaca się utrzymywać kantor online w sytuacji kiedy generuje on małe obroty. Dziś przejrzałem te listę ponownie i znów po roku skreśliłem z niej kilka podmiotów, które w międzyczasie zaprzestały działalności. Kilka innych w teorii istnieje w internecie, ale ich strony wyglądają tak, jakby już stracono do nich serce. 

Z kolei mamy przecież Revoluta, banki z kartami multiwalutowymi i cały segment rozwiązań, które tradycyjnej wymianie walut zostawiają coraz mniej rynku. Myślę, że liczba kantorów internetowych będzie się nadal kurczyć bo zapotrzebowanie na ich usługi maleje.



czwartek, 9 stycznia 2020

Czym jest spread walutowy na forex?

Inwestowanie pieniędzy na forex już na samym początku wymaga zrozumienia kilku podstawowych pojęć. Jednym z nich jest z pewnością spread walutowy. Czym jest, jak działa i jakie ma znaczenie w tradingu? Odpowiedzi na te pytania przygotowaliśmy wspólnie ze specjalistami z domu maklerskiego TMS Brokers.

Spread walutowy



Z tekstu dowiesz się:
  • czym jest spread walutowy z punktu widzenia tradera,
  • jaką rolę pełni spread z perspektywy brokera,
  • jakie rodzaje spreadów wyróżnia się na rynku forex.
Aby zrozumieć, czym jest spread walutowy na forex, warto najpierw poznać dwa pojęcia. Pierwsze z nich to Bid, czyli cena, po której są otwierane zlecenia sprzedaży i zamykane zlecenia kupna. Ask natomiast oznacza cenę, po której są otwierane transakcje kupna i zamykane transakcje sprzedaży. Różnica pomiędzy tymi cenami to właśnie spread.

Co to jest spread? – punkt widzenia inwestora


Dla klienta biura maklerskiego spready to po prostu koszty transakcji. Ich wartość jest zależna od:
  • konkretnego instrumentu, w który inwestujesz (na forex waluty, towary, surowce) – im bardziej płynny rynek i częściej handlowany instrument, tym mniejsza opłata,
  • czasu, w jakim dana transakcja jest zawierana – istotne jest dokonanie zlecenia w dobrym momencie, dlatego warto na bieżąco sprawdzać kursy walut na forex czy notowania giełdowe online i podejmować najkorzystniejsze w danym momencie decyzje.

Co ważne, wysokość spreadów warto brać pod uwagę już podczas konstruowania własnej strategii inwestycyjnej – o czym często zapominają początkujący traderzy, którzy nie wiedzą jeszcze, jak grać na forex, i skupiają się głównie na perspektywie zysków.

Spready z perspektywy brokera


Dla domu maklerskiego spread jest po prostu zyskiem, który czerpie z pośrednictwa pomiędzy inwestorem a rynkiem. Broker zarabia na każdej Twojej zrealizowanej transakcji, ale to od niego zależy, czy jest to jedyny zysk, jaki czerpie od swoich klientów. Niektóre domy maklerskie pobierają opłatę za samo prowadzenie Twojego konta inwestycyjnego – dlatego przed wyborem brokera warto zwrócić szczególną uwagę na jego ofertę i wybrać tego, który deklaruje niskie spready i brak opłat dodatkowych. Taką ofertę posiada na przykład TMS Brokers.

TMS Brokers jako pierwszy i jedyny polski broker pokazuje tzw. spread historyczny. Nie ma w tym temacie nic do ukrycia – daje klientom możliwość sprawdzenia historii spreadów na każdym instrumencie na swojej stronie internetowej. Dzięki tej transparentności klienci mogą lepiej kontrolować swoje koszty i zyski. Rozwiązanie doceniła branża – broker otrzymał nagrodę specjalną FxCuffs 2018 oraz statuetkę za „Wprowadzenie przejrzystości rynkowej  w ofercie i dostępu do historycznego spreadu na rachunkach”.

Rodzaje spreadów i ich znaczenie


Na rynku forex istnieją dwa rodzaje wartości spreadów – stałe lub zmienne. Jak zacząć inwestować, wykorzystując ich znajomość w praktyce?

Stałe spready są korzystne dla inwestorów, którzy dysponują niewielkim kapitałem, także dla tych początkujących. W tym przypadku traderzy mają szansę lepiej zaplanować i wprowadzić w życie swoją strategię. Nagła zmiana mogłaby łatwo pokrzyżować te plany, szczególnie w przypadku osób, które dopiero się uczą inwestowania i nie potrafią jeszcze szybko zareagować na zmiany na rynku. Przy spreadach stałych nie występują dodatkowe prowizje dla brokera.

Zmienne spready są natomiast bardziej korzystne dla doświadczonych graczy, którzy szybko i trafnie reagują na aktualną sytuację rynkową. Ich wartości zmieniają się w zależności od wahań kursów walut – niekiedy bardzo gwałtownych. W takim przypadku trader ma szansę skorzystać z niższego spreadu, ale przy szacowaniu zysku powinien wziąć pod uwagę także wartość ewentualnej prowizji brokera, jeśli takową pobiera.

Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z inwestowaniem na forex i chcesz zobaczyć w praktyce, czym są spready walutowe, skorzystaj z narzędzia forex demo, oferowanego na przykład przez TMS Brokers. To wersja testowa konta inwestycyjnego, dzięki której na wirtualnych pieniądzach nauczysz się, jak grać na forex. Pamiętaj też, by postawić na zaufanego i kontrolowanego przez Komisję Nadzoru Finansowego brokera, który dostosowuje ofertę do warunków rynkowych i stale poprawia jakość obsługi klientów.



Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego  publikację

czwartek, 19 września 2019

Szwajcarski Bank Narodowy na razie nie obniży bardziej stóp procentowych

Niektórzy czekali na dzisiejszy dzień z napięciem. Po tym jak amerykańska rezerwa Federalna obniżyła stopy o 0,25pb spodziewano się, że dziś SNB także obniży (już ujemne) stopy procentowe. Dałoby to trochę ulgi kredytobiorcom frankowym, którzy przynajmniej od strony odsetek mieliby lżej pomimo drogiego franka.

Niestety dziś SNB nie obniżył bardziej stóp. Pozostaną one na tym samym poziomie co dotychczas, tj. minus 0,75%. W oświadczeniu bank podkreślił jednak, że pozostaje w gotowości do interwencji na rynku walutowym w razie gdyby była taka potrzeba. Jak czytamy dale, zdaniem SNB sytuacja na rynku walutowym (w związku z napięciami politycznymi i "wojną handlową") jest nadal "delikatna" i frank szwajcarski jest przewartościowany. Ciąży to nieco gospodarce szwajcarskiej, która rozwija się powoli.

Jednocześnie na uwagę zasługuje zdanie mówiące o tym, że środowisko niskich stóp procentowych stało się (jak to ujęli w komunikacie) "bardziej okopane" - czyli niskie/ujemne stopy zostaną z nami (zdaniem bankowców z SNB) na dłużej. SNB zrewidował także w dół swoje prognozy wzrostu gospodarczego w związku z napięciami światowymi.


środa, 28 sierpnia 2019

Moje (negatywne) doświadczenia z przelewami walutowymi

Od ładnych paru lat użytkuję różne konta walutowe. Ich posiadanie wynikało z różnych potrzeb, korzystałem też z usług kantorów walutowych, w tym tych prowadzonych przez banki. Właśnie na ich temat będzie ten wpis. 



Otóż odniosłem ostatnio wrażenie, że banki znacząco pogorszyły standard realizacji usługi jaką jest przelew walutowy. o ile jeszcze np. w zeszłym roku, standardowo wysłany przelew w Euro trafiał do innego banku w Polsce praktycznie w tym samym dniu, a przelew w funtach do banku w UK praktycznie natychmiast, to w ciągu ostatnich miesięcy obserwuję degenerację tej usługi.

Zdarzyło mi się, że przelew zagraniczny zlecony w danym dniu wyszedł z banku dopiero po mojej telefonicznej interwencji w dniu następnym. Później zaobserwowałem, że zmieniono schematy przelewów i teraz domyślnie wszystkie wysyłane są jako Pilny (co oznacza wysłanie pieniędzy w dniu następnym) a nie Expres (za co sobie każą dodatkowo płacić). Wcześniej tego nie było.

Podobnie z księgowanie przelewów przychodzących. Te kiedyś były (w innym banku o którym myślę), księgowane znacznie szybciej, w trakcie dnia, a teraz z niewytłumaczalnych względów są księgowane dopiero wieczorem.

Czyżby trzeba było znaleźć nowe źródło przychodu i wydoić klientów na prowizji. Mam jednak wrażenie, że jest to cokolwiek nieeleganckie. 

Zastanawiam się czemu nie można zrobić czegoś takiego jak monitoring przelewu na wzór śledzenia przesyłki kurierskiej, którą możemy sprawdzić co do minuty, w którym momencie i miejscu się aktualnie znajduje? Technicznie to by było wykonalne, ale nie wykluczam, że bankom byłoby to mocno nie na rękę. Wyszłoby bowiem, że technicznie nie ma żadnych przeszkód aby pieniądze przesyłać szybciej, a wydłużone czasy księgowania mają na celu jedynie zmuszenie klientów do płacenia za droższe opcje przelewów.

Co wy o tym sądzicie?

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Wojna handlowa USA-Chiny buja rynkiem walutowym

Frank szwajcarski umocnił się w ciągu ostatnich miesięcy o ponad 5%. Chodzą słuchy, że Szwajcarski bank Narodowy próbował nieskutecznie w ubiegłym tygodniu osłabiać franka. Złoto zanotowało niedawno nowe rekordy cenowe. Na rynku walutowym mamy dużą zmienność i niepewność.  Jest to pokłosie niepewnej sytuacji w odniesieniu do tego jak potoczy się handlowe starcie USA-Chiny. Prezydent Trump straszy i chyba osiąga pewien cel, mianowicie zasiewa niepewność co do tego na ile opłacać się będzie działać na chińskim rynku, przez co coraz więcej koncernów zaczyna rozważać przeniesienie swojej produkcji z Chin do Wietnamu, czy wręcz z powrotem do państw "zachodnich". Nie bez znaczenia jest też wzrost płac w Chinach, który pewnie będą próbowali kompensować osłabieniem juana. 

Bez wątpienia mamy do czynienia ze starciem, które będzie się rozwijać i eskalować raczej niż wygaszać. mamy po jednej stronie podupadające mocarstwo a po drugiej aspirujące do globalnej gry jak równy z równym. Dość powiedzieć, że już dziś PKB Chin w relacji do USA jest większe niż przed wybuchem II wojny światowej było PKB w sumie Niemiec i Japonii.


poniedziałek, 18 marca 2019

Drukowanie pieniędzy jest dobre?

Z zainteresowaniem, ale i ze zdziwieniem oraz lekkim lękiem, przeczytałem na portalu obserwatorfinansowy.pl artykuł Stefana Gerlacha z banku EFG w Zurychu pt. "Wnioski z ilościowego łagodzenia w Europie". 

Główna teza tego artykułu jest taka, że dodruk pieniądza prowadzony przez EBC przysłużył się gospodarce, a nawet był za mały bo inflacja nie wzrosła tak jak chcieliby bankierzy centralni.

Warto przeczytać i zastanowić się nad pewnymi aspektami tego artykułu, które mnie osobiście nie dają spokoju. 

Po pierwsze, mamy zawarte w nim pewne porównanie do Wielkiego Kryzysu. Chodzi o postulat, że banki centralne powinny zapewniać gospodarce odpowiednią ilość pieniądza bo jego brak może doprowadzić do recesji. Mam z tym argumentem ten problem, że w czasach kiedy doszło do Wielkiego Kryzysu mieliśmy na świecie zupełnie inny system monetarny, w obiegu monetarnym funkcjonowało złoto, a kreacja pieniądza poprzez kredyt w systemie bankowym miała zupełnie inne znaczenie niż dziś. Odwoływanie się w dzisiejszym systemie do doświadczań tamtego czasu jest moim zdaniem nadużyciem.

Po drugie autor zupełnie nie wspomina o tym w jaki sposób mechanizm skupu aktywów prowadzonego przez EBC wpłynął na dostępność kredytów w gospodarce. W pierwszej kolejności bowiem spowodował on, że system bankowy mógł osiągać zyski nie ponosząc w ogóle ryzyka, tylko i wyłącznie poprzez mechanizm przeprowadzania na obligacjach transakcji z EBC. To generalnie zastrzyk gotówki do kieszeni bankierów.

Trzecia rzecz, która nie godzi się z moim sposobem patrzenia na świat, jest teza, że inflacja jest czymś pożądanym i dobrym i należy ją sztucznie wywoływać. Po pierwsze, funkcjonujemy w świecie gdzie cena przestała być kotwicą i punktem odniesienia na rynku dlatego, że cena pieniądza nie jest kształtowana przez rynek a przez manipulacje banków centralnych. Skutkuje to tym, ze siedzimy wszyscy w rozbujanej łodzi, nad którą łatwo stracić kontrolę. Po drugie, dlaczegóż to rosnąca cena miałaby być czymś pożądanym i dobrym, no i dla kogo dobrym? Dla jednych uczestników rynku będzie może ona i dobra, ale dla innych nie specjalnie.

Myślenie w kategoriach postrzegania inflacji jako czegoś dobrego jest korzystne dla bankierów, dlatego za nim lobbują. Ale to nie jest korzystne dla posiadaczy oszczędności, którzy na inflacji tracą. Inflacja daje więc sektorowi bankowemu coraz większą władzę.

Mechanizmy QE dają wielką władzę bankierom, którzy czerpią z tego tytułu znacznie więcej korzyści i władzy niż to do czego się przyznają. Będa oczywiście twierdzić, że taki mechanizm jest dobry, że to nowa ekonomia itd, ale fundamentalnie to kłóci się zarówno ze zdrowym rozsądkiem, jak i poczuciem przyzwoitości.

RIAN archive 159553 Moscow's Goznak Printing Factory

piątek, 31 sierpnia 2018

Rynki wschodzące czy rynki tonące?

Czytam sobie dzisiejszy wpis na Zerohedge i na załączonym tam wykresie rzuca mi się w oczy fakt, że Polska pod względem uzależnienia się od zagranicznego finansowania (czytaj długu) wcale nie ma daleko do Argentyny czy Turcji. Przypomnijmy, że te dwa kraje są ostatnio tonące i niestety tak jest, że inwestorzy do tego samego worka mentalnie wrzucają Polskę, niezależnie od tego jak nasz wzrost gospodarczy i siła gospodarki by wyglądały.



Po prostu zadłużamy się nadal, ciągniemy na deficycie (niezależnie od papki propagandowej produkowanej przez obecną władzę, rok do roku mamy deficyt budżetowy) pożyczając pieniądze za granicą. Jak wszystko dupnie to pociągnie w dół i złotówkę - tak mówiąc po chłopsku.

Patrząc na to, że nasze rezerwy nie pokrywają w całości rocznych potrzeb pożyczkowych należy być ostrożnym jeśli chodzi o przewidywania co może się wydarzyć gdyby na świecie się finansowo posypało.


poniedziałek, 11 czerwca 2018

Pieniądz suwerenny padł...

Początkiem kwietnia pisałem o inicjatywie Volllgeld w Szwajcarii i planowanym referendum w sprawie zniesienia modelu bankowości opartego o kreację pieniądza w systemie rezerwy cząstkowej. Jakkolwiek mądrze to brzmi to fakty są takie, że pod wpływem opinii ekonomistów tzw. "głównego nurtu", popieranych przez sam Szajcarski Bank Narodowy (a być może też z powodu niskiej generalnie na świecie świadomości ekonomicznej skąd się bierze pieniądz) inicjatywa ta we wczorajszym referendum padła

Oznacza to, że nic się nie zmieni. Końca świata nie będzie. Początku nowej ery również. Będzie tak jak jest ze wszystkimi dobrodziejstwami i przekleństwami obecnej rzeczywistości, w której system bankowy może bez absolutnie żadnej siły hamującej generować pieniądz kredytowy na niespotykaną skalę.



Można doszukiwać się pozytywnej informacji w tym, że inicjatywę Vollgeld poparło jednak aż 25% głosujących a debata na jej temat skłoniła niektórych do myślenia, a oponentów do rewizji swojej argumentacji.


czwartek, 5 kwietnia 2018

Szwajcarzy zagłosują za zniesieniem bankowości opartej na rezerwie cząstkowej

Zaglądając na stronę SNB znalazłem interesującą informację. Otóż 10 czerwca odbędzie się w Szwajcarii referendum nad - uwaga; zniesieniem bankowości opartej na rezerwie cząstkowej. nie będę się tu wgłębiał na czym polega "fractional reserve bankig" - zainteresowani wiedza o co chodzi, ci co nie wiedzą łatwo znajdą wyjaśnienie w internecie. rzecz w tym, że samo takie referendum jest ewenementem na skalę światową i gdyby (co mało prawdopodobne) odniosło sukces - wywróciłoby (również jako precedens) bankowość całkiem sporego kraju.

Interesujące jest także, że SNB prezentując swoje argumenty (a jakże) przeciw tej inicjatywie nie wgłębia się zbytnio w merytoryczną dyskusję. Wygląda to tak, że bankierzy centralni nie chcąc zmieniać status quo nie są także zbyt chętni do odkrywania swojej "kuchni" w publicznej dyskusji. Padają zatem argumenty w stylu:
  • "tak jak jest to jest dobrze więc po co to zmieniać"
  • "nie mamy problemów, które wymagałyby naprawy"
  • "mamy wystarczające instrumenty aby realizować swoją politykę"
  • "wszystkie banki centralne tak działają"
  • "boimy się upolitycznienia banku centralnego"
i w końcu uwaga (to mnie rozbawiło): "nie oparty na długu pieniądz osłabiłby zaufanie do franka"!

Hah, spodziewałem się nieco bardziej wnikających w meteorytykę argumentów, a ostatni mnie rozwalił. Rzecz w tym, że SNB chce chyba po prostu zdyskredytować inicjatywę zamiast z nią dyskutować na odpowiednim merytorycznie poziomie.

Nie spodziewam się jednak sukcesu autorów inicjatywy. Podobnie było z pomysłem powrotu do franka opartego o złoto, jakiś czas temu. Jest mniejszość bardziej świadomych procesów ekonomicznych obywateli i większość raczej podążająca za kursem wyznaczanym przez finansowo polityczny establishment.

Z ciekawości jednak sprawdzę w czerwcu jak to się skończy.

Źródła:

środa, 28 marca 2018

Chiny uruchomiły kontrakty na ropę denominowane w juanach

W poniedziałek na giełdzie w Szanghaju ruszył handel kontraktami na ropę denominowanymi w juanach. Wydaje mi się, że pisałem już o tych przymiarkach kiedyś na blogu. Rzecz w tym, że jako wielki importer ropy Chiny chcą uniezależnić się od ropy wycenianej w dolarze, chcą też poczynić tez pewien krok do umiędzynarodowienia juana jako waluty światowej.

Jest to zdecydowanie krok uderzający w system petrodolara. System, który przez wiele lat zapewniał USA przewagę w światowej gospodarce.

Wygląda na to, że trading się rozpoczął z całkiem niezłymi obrotami. W ciągu pierwszej godziny notowań zawarto 23tyś kontraktów. 
 
 
 
Sądzę, że w związku z tym, że Chiny są coraz większym importerem ropy, wolumen ten będzie rosnąć. Rosnąć będzie też skala międzynarodowych transakcji z wykorzystaniem chińskiej waluty. Chiny "atakują" międzynarodowy system gospodarczy na wielu frontach i z długofalowym celem.

Warto też wspomnieć, że te kontrakty mają być wymienne na złoto. Tworzy się więc narzędzie w którym eksporterzy ropy będą mogli z całkowitym pominięciem dolarów wymieniać ropę na złoto albo juany. Czy wpłynie to na wzrost popytu na złoto? Zobaczymy.

Warto będzie obserwować jak to się będzie rozwijać.

-->