Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inwestycje alternatywne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inwestycje alternatywne. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 31 stycznia 2023

Skrytki depozytowe do wynajęcia poza bankami

Parę lat temu opisałem moje perypetie z poszukiwaniem skrytki bankowej do wynajęcia. Zrobiłem też zestawienie ile w 2018 roku kosztował wynajem skrytki. Nie było ówcześnie zbyt wielkiej oferty prywatnych podmiotów oferujących skrytki depozytowe. Od tego czasu trochę się zmieniło. Banki chyba przestały się wycofywać z oferowania skrytek. te, które miały to zrobić już dawno zrezygnowały. te, które nadal oferują skrytki bankowe w swojej ofercie pozostawiły ten produkt, ale podniosły ceny mniej więcej czterokrotnie. Okazało się, że popyt na skrytki jest coraz większy. Dlaczego? Polacy zauważyli, ze warto część swoich oszczędności ulokować np. w złoto, a jak już się kupi trochę monet, to trzeba je gdzieś przechować. 

Rozwiązaniem w niektórych sytuacjach byłoby znalezienie skrytki bankowej/depozytowej za granicą, ale nie zawsze ma to uzasadnienie praktyczne czy ekonomiczne.

Od jakiegoś czasu zauważyłem, że zaczęły się pojawiać prywatne podmioty oferujące usługę najmu skrytek depozytowych. Trend idzie chyba w kierunku takim, jak to ma miejsce za granicą gdzie takie podmioty funkcjonują od lat. 

Pomyślałem sobie, że zrobię tu na blogu zestawienie bo w sumie nigdzie na Internecie takiego katalogu nie znalazłem. Oto zatem lista podmiotów oferujących skrytki do wynajęcia w podziale na miasta

Dodam, że oczywiście w bankach skrytki są, może nie wszystkie banki z tej listy oferują jeszcze skrytki depozytowe, ale problem polega na czym innym. te banki, które mają jeszcze w ofercie skrytki bankowe,  niejednokrotnie oferują je wyłącznie dla klientów premium ze względu na ograniczoną ich liczbę. Tę lukę zaczynają wypełniać prywatne podmioty oferujące tzw. "safe deposit boxy". Jeśli toś oferuje taką usługę albo wie o innych firmach zachęcam do dopisywania w komentarzach albo przez Formularz Kontaktowy.



wtorek, 22 stycznia 2019

Inwestycje alternatywne - podstawy

Na początek należałoby zapewne wyjaśnić samo pojęcie Inwestycji alternatywnych.

Czym są inwestycje alternatywne?

Uznaje się za nie wszystkie rodzaje inwestycji poza tymi tradycyjnymi opartymi o rynek finansowy, czyli akcje, obligacje bądź gotówkę. Grupa ta jest bardzo szeroka i zawierają się w niej zarówno inwestycje w kryptowaluty, metale szlachetne, obrazy, samochody kolekcjonerskie jak i nieruchomości czy venture capital.

Inwestycje alternatywne nie zaliczają się do tak zwanych tradycyjnych form inwestowania. Są one specyficzne poprzez charakter samej inwestycji, aktywa będące jej przedmiotem, specyfikę, itd. Obejmują one zakup dzieł sztuki, przedmiotów kolekcjonerskich, znaczków, monet, inwestycje w sport, etc.

Główna korzyść związana takimi inwestycjami, to przede wszystkim zmniejszenie korelacji wartości z ruchami na rynkach finansowych, zmniejszenie zmienności wahań portfela, skuteczniejsza dywersyfikacja oraz wykorzystanie niskiej korelacji z innymi, tradycyjnymi klasami aktywów. Na przykład inwestycje w dzieła sztuki są w mniejszym stopniu skorelowane z rynkami finansowymi niż różne rodzaje aktywów na tych właśnie rynkach. Takie inwestycje charakteryzują się zazwyczaj wyższa barierą wejścia i niższą płynnością (choć nie zawsze).

Niektórzy do inwestycji alternatywnych zaliczają także fundusze hedgingowe, fundusze private equity i fundusze funduszy. Ja wolałbym inna definicję. Za inwestycje alternatywne proponowałbym uznać zatem inwestycje w inne klasy aktywów nisko skorelowane z rynkami finansowymi. Pod tym względem inwestycje w ziemię i nieruchomości można byłoby zaliczyć właśnie do inwestycji alternatywnych. Złoto zaś stałoby gdzieś na granicy.


Ale czy wszystkie inwestycje alternatywne są dostępne jedynie dla wielkich inwestorów? Otóż nie. Wprawdzie dzieła sztuki mogą kosztować i miliony dolarów, ale czasem da się kupić dzieło jakiegoś perspektywicznego artysty w przystępnej cenie.

Innym przykładem mogą być monety kolekcjonerskie na których w roku 2007 można było sporo zarobić, a rozważnie lokując w nie oszczędności myślę, że będzie to możliwe także w przyszłości. Podobnie walory filatelistyczne. Także tutaj uważnie dobierając przedmiot inwestycji można nieźle zarobić. Przykładem są znaczki wycofane z obiegu, posiadające błędy czy rzadkie okazy wydane w niewielkim nakładzie. Inne przykłady to antyki, sztuka, stare rękopisy, mapy, wina (tak, tak niektórzy inwestują w wina)...

Generalną zasada która wyłania się z powyższego jest fakt, że to nie ilość pieniędzy przeznaczona do zainwestowania jest najważniejsza w tego typu inwestycjach. Tutaj (z racji niewielkiej liczby analiz dostępnych publicznie i specyfiki danego rynku) najistotniejsza jest dogłębna wiedza o przedmiocie inwestycji. Nie znając się na filatelistyce czy numizmatyce, albo obrazach trudno będzie o korzystne lokowanie w tych dziedzinach swojego kapitału.

 

Inwestycje w metale szlachetne

Tak jak już wspomniałem inwestowanie w metale ma pewne cechy inwestycji alternatywnych w tym sensie, że są one w mniejszym stopniu skorelowane z sytuacją na rynkach finansowych. Złoto jest wręcz znanym od wielu lat hedge antyinflaycjnym. W związku z tym, że wiele pisze się o złocie jako tym metalu szlachetnym, w którym warto lokować swoje inwestycje nie będę tutaj skupiał się na tym zagadnieniu. Odsyłam do innych opracowań, natomiast chciałbym poniżej przedstawić krótką charakterystykę takich metali jak srebro, platyna, pallad w kontekście inwestycyjnym.

 

SREBRO

Srebro od zarania dziejów było wykorzystywane na cele monetarne. Po odejściu od jego wykorzystania do celów bicia monety podstawowym zastosowaniem pozostało zastosowanie go w jubilerstwie i przemyśle. Wykorzystywane jest także do celów inwestycyjnych, jednak z naszej polskiej perspektywy jest znacznie mniej atrakcyjne niż złoto, ze względu na obłożenie go podatkiem VAT w całej Unii Europejskiej. Ponadto marże nakładane na inwestycyjne sztabki czy monety srebrne potrafią sięgnąć 100% ceny spot, co czyni taką inwestycję mało opłacalną. W końcu srebro jest dwa do trzech razy bardziej niestabilne od złota. Oznacza to na ogół znacznie bardziej dynamiczne wzrosty, ale i znaczne spadki, nie rzadko rzędu 30%. Wynika to z płytkości rynku i faktu, że większość wydobycia srebra pozyskuje się przy okazji wydobycia rudy innych metali (miedź, cynk).
Inwestorzy zainteresowani zakupem srebra do celów inwestycyjnych mogą nabyć (podobnie jak w przypadku złota) sztabki i monety. Jeżeli zakładamy inwestycję w wartość kruszcu a nie wartość numizmatyczną to odradzam na cele inwestycyjne wszelkie wynalazki typu monety kolekcjonerskie (chyba że kupowane poniżej ceny spot srebra). Podobnie rzecz ma się ze srebrnym złomem (sztućce służą raczej do spożywania posiłków a nie do inwestycji). Generalnie jeżeli inwestować w cokolwiek to tak, aby można było to potem zbyć po godziwej cenie.
Podobnie jak w przypadku złota istnieją także specjalistyczne fundusze inwestujące w ten metal i powiązane z nim aktywa, ale niestety nie znam żadnych dostępnych w Polsce.

 

PLATYNA

Innym metalem szlachetnym, który cieszy się zainteresowaniem inwestorów jest platyna. Jest to jeden z najrzadziej występujących na ziemi metali, którego producentami jest zaledwie klika krajów (78% produkcji platyny pochodzi z RPA, 13% z Rosji, a 5% z USA i Kanady), a który wraz z wynalezieniem katalizatorów samochodowych zyskał spore zapotrzebowanie przemysłowe. Platyna ma pewną cechę, która czyni ja interesującą dla inwestora - jest trudno dostępna. Jest niestety przez to droga, co z kolei stawia ją poza zasięgiem przeciętnych małych inwestorów. Ta trudna dostępność platyny sprawiły, że nigdy w historii nie był wykorzystywany na cele monetarne.
Z najbardziej znanych platynowych monet lokacyjnych wymienić można amerykańskiego Platinum Eagle, kanadyjskiego platynowego Maple Leaf oraz platynową australijską Koalę. Dostępne są także platynowe sztabki.

 

PALLAD

Na końcu dochodzimy do palladu, najmniej chyba znanego z metali szlachetnych, który może być przedmiotem zainteresowania inwestorów. W zasadzie jest to metal przemysłowy, a nie szlachetny. ze względu na swą rzadkość występowania jest jednak przedmiotem zainteresowania inwestorów. Pallad stosuje się w dentystyce, przemyśle chemicznym i elektronicznym. Coraz większym polem zastosowań palladu jest produkcja katalizatorów do silników diesla. Największym producentem jest rosyjski Norilsk Nickel Group (surowiec ten otrzymuje jako efekt uboczny swej podstawowej działalności jaką jest produkcja niklu.). Znaczna produkcja palladu pochodzi także z RPA. Inwestycja w pallad może przybrać formę zakupu monet lub sztabek. Są one równie trudno dostępne jak platynowe i ze względu na nietypowość, trochę cierpią z powodu niskiej płynności.

 

Numizmatyka

Numizmatyka to alternatywny sposób inwestowania i dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Monety kolekcjonerskie są ciekawym sposobem lokowania pieniędzy. Należy pamiętać jednak, że taka inwestycja powinna być sposobem na dywersyfikację naszych oszczędności, a raczej nie powinna być główna inwestycją. Poza tym inwestycje w monety wymagają pewnej dawki wiedzy na temat przedmiotu inwestycji.

Przede wszystkim numizmaty stanowią przedmiot inwestycji ze względu na rzadkość swojego występowania. Monety z przeszłych lat, które są w dobrym stanie zachowania i zachowały się w niewielkiej liczbie egzemplarzy mogą osiągać na aukcjach bardzo wysokie ceny.

Sztandarowym przykładem inwestowania w polskie monety kolekcjonerskie jest złota moneta o nominale 200 zł XIII konkurs pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Moneta ta została wybita w nakładzie 500 sztuk w roku 1995. W tamtym okresie można ją było kupić w cenie emisyjnej 780 zł. Dzisiaj ta moneta kosztuje około 40000 złotych. Często wymieniana jest także moneta o nominale 20 zł Szlak Bursztynowy, która w dniu emisji kosztowała 57 zł a po spadku cen z poziomu 3000 zł kosztowała potem 1800 zł.

Te dwa powyższe przykłady to najlepsze rodzynki inwestycyjne z tego rynku i trzeba się liczyć z faktem, że takich monet już pewnie nie będzie. Jednak okazje się zdarzają cały czas. Niemniej jednak lata 2008-2010 były bardzo trudne dla osób inwestujących w monety. Ze względu na wysokie nakłady większość wyemitowanych w tym okresie monet osiągnęła ceny poniżej emisyjnych. Załamanie pociągnęło za sobą także inne walory (wielu inwestorów zmuszonych było wyprzedać się ze zgromadzonych monet). Na tę sytuację nałożyło się ogólne załamanie na rynkach finansowych (chociaż generalnie twierdzi się, że rynek numizmatyczny jest odwrotnie skorelowany z giełdą to rok 2008 pokazał, że rządzi się on swoimi prawami i cyklami). Także sposób sprzedaży monet kolekcjonerskich zmieniony przez NBP w latach 2009-2010 sprawił, że znaczna część marży z potencjalnego wzrostu cen nowoemitowanych monet przepłynęła do NBP. Te zawirowania dotknęły w różnym stopniu segmenty monet starych, złotych czy srebrnych.

I w 2008 roku zdarzały się przecież okazje. W listopadzie 2008, z okazji 90 rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę został wydany między innymi banknot kolekcjonerski i złota moneta o nominale 50 zł. Moneta kosztowała w dniu emisji 370 zł i ze względu na mały nakład nie każdemu udało się ją kupić. Wkrótce potem jej cena skoczyła do poziomu 900 zł za sztukę. Banknot kolekcjonerski o nominale 10 zł był jeszcze lepszą inwestycją. W dniu emisji kosztował 15 zł za sztukę a po miesiącu 50-55 zł. Jest to kolejne uzasadnienie dla tezy, że aby odnieść w inwestycjach alternatywnych sukces trzeba dobrze orientować się w rynku.

W przypadku wszystkich monet najważniejszy jest nakład. Im niższy nakład tym wyższy potencjał wzrostu. W przypadku monet złotych, na cenę wpływa tez wartość zawartego w monecie kruszcu. Dodatkowo istotne są także walory estetyczne czy przynależność do serii.
Tak więc monety kolekcjonerskie mogą być inwestycją, nawet całkiem niezłą, pod warunkiem, że są odpowiednio dobrane o odpowiednich nakładach, w dobrych stanach zachowania i przechowywane w odpowiednich warunkach.

Warto mieć jednak na uwadze, że na numizmatyce trzeba się znać. Aby ocenić potencjał inwestorski danej monety trzeba wiele wiedzieć o tym kiedy była wyprodukowana, w jakim nakładzie i ile egzemplarzy się zachowało. Trzeba mieć też duża wiedzę aby być w stanie odróżnić od siebie warianty tej samej monety.

Na temat inwestycji w złoto przeczytasz we wpisie "Inwestowanie w złoto fizyczne".

Złote monety kolekcjonerskie - wartość kolekcjonerska i wartość kruszcu

Szczególny przypadek inwestycji w monety kolekcjonerskie to zakup monet złotych. Złote monety kolekcjonerskie są droższe niż cena samego metalu. Otóż wartość tych monet powiększa wartość numizmatyczna czy też kolekcjonerska stanowiąca niejako marżę za rzadkość i stan zachowania monety.

Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wartość numizmatyczna tych monet podlega wahaniom nie do końca zależnym od cen złota. Bo kiedy temat monety staje się popularny, a sama moneta rzadka to jej wartość numizmatyczna rośnie szybciej. Szybciej może także spadać kiedy moda na daną monetę przeminie. Przykładem może być moneta złota "90 rocznica odzyskania niepodległości" o nominale 50zł. jej cena emisyjna wynosiła 370zł ale ze względu na niski nakład (8800szt) prawie natychmiast stała się niedostępna. Jej cena szybko skoczyła do 1000zł aby po kilku miesiącach spaść do około 700zł.

Jak pokazują analizy jeżeli chodzi o korelację ceny kruszcu i ceny monety kolekcjonerskiej to - bywa różnie. Bardzo różnie i czasem nawet bez jakiejkolwiek korelacji. Oczywiście cena takiej monety nie spadnie raczej poniżej ceny kruszcu bo szybko zostałaby wykupiona i przetopiona, ale wartość numizmatyczna waha się czasem dramatycznie.

Jaki z tego wniosek dla inwestora? Uważnie dobierać monety. Bo ryzyko związane ze zmiennością ich wartości jest zdecydowanie większe niż w przypadku sztabek. W zasadzie kupując złote monety kolekcjonerskie kupuje się strukturę złożoną z ceny złota i wartości numizmatycznej. Pierwsza stanowi dolne zabezpieczenie inwestycji, a druga podlega zmianom i może generować większy zysk.

 

Srebrne monety kolekcjonerskie jako inwestycja?

Rozważając możliwość dokonania inwestycji w srebro można także uwzględnić możliwość zakupu kolekcjonerskich monet srebrnych jako sposobu na inwestycję w ten metal. Pisałem już o tym w kontekście numizmatyki ogólnie. Niestety nie jest tak różowo. Otóż ceny srebrnych monet kolekcjonerskich są absolutnie oderwane od ceny zawartego w nich kruszcu. Kształtowane są przez wielkość nakładu, walory estetyczne, etc. ale nie przez zawartość metalu. Owszem zdarza się, że cena takiej monety spadnie na tyle, że zrówna się z wartością zawartego w niej srebra, wtedy rzeczywiście dla inwestora szukającego okazji może to być atrakcyjny zakup, ale też niekoniecznie. Rynek numizmatyczny rządzi się bowiem swoimi prawami. Rynek numizmatyczny przeżywał swój rozkwit w latach 2006-2007. Później w związku z rosnącymi nakładami monet emitowanych przez NBP i ze zmianami w sposobie ich dystrybucji, szanse na zarobienie na nowo emitowanych monetach stały się znikome. Zdarzało się, że ceny nowo wypuszczonych numizmatów spadały na rynku wtórnym poniżej ceny emisyjnej. Dlatego też lokowanie funduszy w numizmaty należy rozpatrywać w zupełnie osobnej kategorii od lokowania w metale szlachetne.

 

Lokata w monety Nordic Gold

Innym ciekawym pomysłem był zakup monet 2zł Nordic Gold emitowanych przez NBP do 2014 roku. Istota pomysłu sprowadzała się do zakupu woreczków menniczych (ze względu na to, że w woreczku znajduje się 50 szt. monet) monet Nordic Gold. NBP tował 2zł monety Nordic Gold jako monety okolicznościowe. W kasie NBP można je było wymienić po cenie nominalnej. Oznacza to, że przychodząc ze 100zł banknotem otrzymaliśmy worek 50 monet wart równo 100zł. Zasadnicza sprawa polegała bowiem na tym, że monety te są (nadal) prawnym środkiem płatniczym więc możemy iść do warzywniaka i kupić za nie cokolwiek (problem jednak, że sklepikarze nie znają tych monet, ale każdy bank ma już obowiązek je przyjąć).

Istota lokaty polega na tym, że wartość kolekcjonerska tych monet z roku na rok rośnie. Może nie rośnie w jakimś zastraszającym tempie, ale rośnie. A sama lokata jest bezpieczna o tyle, że w każdej chwili możemy odzyskać kwotę nominalną wsadzoną w te monety. Proste.
Oczywiście trudno jest oszacować w tym momencie jaki zysk nam przyniosą te monety. I w tym tkwi sęk. Pozytywem jest zaś dostępność i możliwość ich szybkiego upłynnienia, choćby po wartości nominalnej. W każdej chwili możemy iść do sklepu i je wydać.

Aktualnie NBP emituje nowe momenty okolicznościowe o nominale 5zł, które mogą pełnić tę samą funkcję inwestycyjno-płatniczą.

 

Znaczki

Przykładem inwestycji alternatywnej może być kupowanie selektywnie dobranych walorów filatelistycznych.

Przykładem jest seria znaczków "Ocaleli z zagłady" - z powodu błędu w jednym ze znaczków wszystkie arkusze tej emisji były na przełomie lutego i marca 2009 roku wycofywane z obiegu. Kto zdążył kupić, lub ma znajomości na poczcie mógł zaopatrzyć się w blok w cenie 35zł. Tymczasem na aukcjach internetowych cena bloku sięgała potem 130-150zł. Ponieważ większość znaczków tej emisji została jednak zniszczona i w jej miejsce wypuszczone zostały poprawione, to znaczki z błędem, które się ostały, stopniowo zyskują na wartości.

Selektywnie dobierane walory filatelistyczne mogą przynieść zysk z zainwestowanych w nie pieniędzy. Jednak aby dobrze wybrać należy kierować się znajomością dziedziny, orientacją na rynku i wyczuciem.

 

Pożyczki społecznościowe - warto się w to bawić?

Jakiś czas temu pojawił się pomysł "inwestowania" poprzez udzielanie pożyczek społecznościowych. Od samego początku byłem ostrożny względem takich wynalazków. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda interesująco. Organizatorzy serwisów służących udzielaniu takich pożyczek zapewniają o wsparciu przy windykacji należności, o ubezpieczeniu pożyczek, etc.

Mnie zniechęciła na początku jedna kwestia - rozliczanie podatków. Generalnie dla mnie nieoczywiste jak miałbym się rozliczyć jako inwestor i jaka kwotę mógłbym w ten sposób pożyczyć innym, żeby nie zostało to potraktowane jako działalność gospodarcza.

Druga rzecz to wiarygodność pożyczkobiorców, praktycznie nieweryfikowalna. Domyślam się, że średnio rzecz biorąc niska. Jest to dosyć ryzykowna zabawa, przy niewielkim marży zysku. Jak można się po pewnym czasie funkcjonowania takich serwisów zorientować - generalnie we wszystkich tego typu przedsięwzięciach dużo jest opóźnień spłaty i pożyczek windykowanych. Sama windykacja zaś też jest problemem i niejednokrotnie jest nieopłacalna przy małej skali zaangażowanych środków. Mieliśmy po drodze także przygody z likwidacją serwisów, przez które udzielano takich pożyczek, gdzie udzielający ich zostawali porzuceni sami sobie.

Jednym słowem uważam tę dziedzinę za raczej zabawę i nie traktowałbym tego na poważnie jako sposobu inwestowania.

 

Fundusze inwestycji alternatywnych

Inwestujący na rynkach finansowych poszukują często możliwości selektywnego doboru rodzaju aktywów, w które lokują swoje pieniądze. Inwestycje alternatywne pozwalają na ulokowanie pieniędzy na rynkach, które przynajmniej zazwyczaj nie są skorelowane z "mainstreamowym" rynkiem finansowym. Problem polega na tym, że chcąc inwestować w rynek sztuki, filatelistyczny czy numizmatyczny trzeba mieć pokaźny zasób wiedzy o przedmiocie swojej inwestycji.
Cóż w takim przypadku może zrobić inwestor, który takiej wiedzy nie ma, a mimo to chciałby w pewien sposób zdywersyfikować ryzyko lokując pieniądze w nieco inny sposób? Szukając odpowiedzi na to pytanie zacząłem się zastanawiać czy na rynku polskim dostępne są fundusze inwestycyjne, które pozwoliłyby na zrealizowanie takiego założenia. Mówiąc krótko, zacząłem szukać funduszy inwestycyjnych, które inwestowałyby w aktywa na rynkach alternatywnych.
Przy funduszach inwestycyjnych, niezależnie od tego w jaki rodzaj aktywów inwestują należy pamiętać, że są one jedynie wehikułem służącym do dokonywania takich operacji finansowych. Są tak sprawne jak ich zarządzający i także są podatne na różnorakie ryzyka.

Po pewnym czasie poszukiwań okazało się, że na naszym rynku nie ma zbyt wielu funduszy spełniających założone kryteria, jeżeli już są to często adresowane są do osób dysponujących znacznie grubszym portfelem. Mam przy tym dużą nieufność do tego typu wehikułów. Nierzadko kreowane nie przez rzeczywistych znawców tematu, a przez bankowych marketingowców chcących zarobić na nieznajomości rzeczy u klientów. 

Płynność inwestycji w wino

Był tez okres kiedy pojawiało się sporo publikacji naganiających do zakupu "wina inwestycyjnego", można się więc zastanowić czy to ma jakikolwiek sens.

Po pierwsze czy wino byłoby inwestycją bezpieczną na czas kryzysu (mam na myśli taki prawdziwy kryzys)? Raczej nadawałoby się wyłącznie na napój niezależnie od rocznika, ale pieniędzy byśmy nie odzyskali.

Poza tym, jeśli ktoś kupuje, dajmy na to, skrzynkę licząc na wzrost ceny, to powinien się zastanowić co z nią później zrobić. Można wypić, ale do tego służą raczej "tańsze roczniki". Sprzedać? Tu się pojawia problem, bo trzeba mieć komu sprzedać... A jaki mamy rynek na wino inwestycyjne? Chyba mniej płynny niż zawartość butelek w naszej inwestycji...  Nie jest to więc segment, w który możne lokować dużą część portfela.

Inwestycje w brylanty?

Od jakiegoś czasu Internetowi dealerzy proponują jako jeden ze sposobów inwestowania zakup brylantów. O ile sam zakup kamieni szlachetnych może rzeczywiście być interesującym sposobem dokonania inwestycji alternatywnej, to po głębszym zastanowieniu widzę jeden podstawowy problem. W mojej opinii niestety rynek kamieni szlachetnych w Polsce jest stosunkowo płytki i trudno dostępny dla przeciętnych inwestorów.

O ile ze sprzedażą złota, srebra, monet czy znaczków większych problemów nie ma - można to zrobić nawet na allegro to w przypadku brylantów (podobnie jak z resztą innych inwestycji alternatywnych jak na przykład wina) możliwość sprzedania zakupionego kamienia jest mniejsza. Bo gdzie mielibyśmy się z takim kamieniem udać? Allego? Niewykluczone, ale wiedza niezbędna do oceny kamienia jest na tyle duża, że ten kanał jest wysoce ryzykowny dla kupujących i wątpię aby się rozwinął. Zostają jubilerzy, ale oni zaproponują nam ceny z dużym dyskontem. Zostaje ewentualna możliwość odsprzedaży dealerowi, ale dyskonto także będzie spore.
Jaki z tego wniosek? Jeżeli ktoś nie ma zapewnionego kanału zbytu i nie zna rynku brylantów, niech uważa.
Jest to z resztą powszechny problem wszystkich inwestycji alternatywnych. Ich płynność jest tym niższa im bardziej niszowy jest to rynek i im większa wiedza jest niezbędna do tego aby dokonywać takich inwestycji.

Ponadto warto wiedzieć, że rynek kamieni szlachetnych jest dosyć mocno zmanipulowany przez dużych graczy.

"Brylant pozostanie brylantem tylko wtedy, gdy jego wartość nie będzie podlegać wahaniom nawet w warunkach kryzysu. Obraz brylantu jako „wiecznej wartości” tworzony przez wiele dziesięcioleci, nie może się zdewaluować. Dlatego nie możemy dopuścić do spadku cen" te słowa wypowiedziane w 2008 roku Antwerpii przez ówczesnego prezesa koncernu Alrosa (35% światowego rynku) Siergieja Wybornowa doskonale oddaje stopień zmanipulowania rynku brylantów i diamentów.

W stosunku do brylantów jestem zdecydowanie sceptyczny. O ile złoto czy srebro miało w swojej historii epizody monetarne i są powszechnie uznawane za nośnik wartości, o ile srebro i platyna mają swoje zastosowania przemysłowe, to brylanty są tylko piękne. Nie zaprzeczam, piękno tych kamieni jest urzekające, ale to wszystko. Są i owszem jakimś nośnikiem wartości, ale ich cena jest pochodną manipulacji, tylko i wyłącznie.

Wspomniałem, że inwestując w kamienie szlachetne trzeba mieć zapewniony rynek zbytu. Doskonale rozumieją to zarówno De Beers jak i Alrosa, bo w obliczu kryzysowego spadku popytu po prostu zamknęły kopalnie. W 2008 r zakupy na rynku amerykańskim spadły o ponad połowę, wydobycie zmniejszono, ale nie ograniczyło to strat koncernów wydobywczych. jak widać na Brylantach nie zawsze i nie każdemu uda się zarobić. Skoro popyt w ciągu roku może spaść o połowę i jedynym ratunkiem dla cen jest wstrzymanie wydobycia to jaki jest potencjał tego rynku?

 

Inwestycje w whisky

Niedawno pojawiła się kolejna możliwość alternatywnego inwestowania. Tym razem chodzi o inwestycje w whisky.
Usługa oferowana przez jedną z firm private investment jest oparta na współpracy z World Whisky Index i polega na fizycznym zakupie butelek lub beczek tego trunku. Zakupiona przez inwestora whisky jest ubezpieczona do poziomu jej wartości rynkowej i przechowywana w profesjonalnym magazynie w Amsterdamie. Minimalna kwota inwestycji w whisky wynosi 25 tysięcy złotych. Rekomendowany czas inwestycji to 3-5 lat. Dzięki dostępowi do platformy World Whisky Index, inwestorzy mają możliwość zbycia części lub całości portfela w dowolnym momencie.
Kwestia ma się podobnie jak z winem. Whisky jest towarem luksusowym i służy raczej do celów konsumpcyjnych.

 

Inwestowanie w sztukę czy kolekcjonowanie sztuki?

Ciekawą dziedziną inwestycji alternatywnych, szczególnie dla tych posiadających spore zasoby wolnej gotówki jest inwestowanie w dzieła sztuki. Podstawowym zagadnieniem w tym wypadku wydaje się być odpowiedź na pytanie, czy inwestowanie w sztukę może i powinno być jednocześnie kolekcjonowaniem dzieł sztuki z pobudek estetycznych. Inaczej - czy możemy być inwestorem jeżeli posiadamy emocjonalny i estetyczny stosunek do dzieła?

Moim zdaniem emocje są złym doradcą. Owszem dzieła sztuki, także te inwestycyjne, powinny zaspokajać nasze poczucie estetyki, ale kupowanie i sprzedawanie ich pod wpływem emocji (a o te przy estetycznym kontakcie z dziełem nietrudno) jest złym pomysłem.

Cytując wypowiedź z wywiadu z Andrzejem Koźmińskim, który ukazał się kiedyś w prasie:
"Istnieje, moim zdaniem mylne, przekonanie, że dzieła sztuki są dobrą lokatą pieniędzy. (...) Jeśli ktoś kupuje dzieła sztuki jako kolekcjoner - to znaczy kupuje to, co mu serce dyktuje, przeciętny przyrost cen w dłuższym czasie nie jest wyższy od przychodów pochodzących z lokat bankowych. (...) Owszem, na tym można zarobić pieniądze, jeśli ktoś zawodowo się tym zajmuje, kupuje i sprzedaje w odpowiednich momentach albo bez reszty poświęci się temu jako prywatny inwestor."
Ja się z tą opinią bez reszty zgadzam. Zatem dla przyjemności kupujmy sobie dzieła sztuki aby zaspokoić uczucia estetyczne. A inwestycyjnie tylko wtedy jeżeli zajmujemy się tym, lub chcemy się tym zająć profesjonalnie.

Inwestycje w udziały 

Ostatnio pojawiła się kolejna możliwość inwestycji typu venture capital w formie crowdfundingu udziałowego. Kolejny rodzaj inwestycji, którego specyfiki trzeba się nauczyć.

Produkty strukturyzowane

Niektórzy uznają także, że różne rodzaje produktów strukturyzowanych - typu certyfikaty na jakieś egzotyczne towary to też rodzaj inwestycji alternatywnej. jestem ostrożny co do tego, aczkolwiek dla porządku wspominam.

Bitcoin

Czy bitcoin jest inwestycją alternatywną? Chyba tak. Potrzeba wiedzy aby go zrozumieć i nie do końca jest skorelowany z rynkami finansowymi. Więcej o Bitcoinie poczytacie tu.

Płynność inwestycji alternatywnych

Gwoli podsumowania należy na koniec zaznaczyć, że jednym z istotnych aspektów każdej inwestycji jest możliwość odzyskania zainwestowanego w nią kapitału. Należy zatem pamiętać, że inwestycje alternatywne cechują się zwykle niższym poziomem płynności niż tradycyjne. Ten niższy poziom płynności wynika z faktu, że albo rynki dla danych aktywów są płytkie, albo ograniczona jest liczba kupujących, albo rządzą się one specyficznymi prawami.

W przypadku dzieł sztuki można powiedzieć, że szybka sprzedaż po atrakcyjnej cenie jest raczej wykluczona. Można nasze dzieło wystawić na aukcję, ale te są organizowane w określonych terminach i im więcej jest ono warte tym mniejsza liczba potencjalnych nabywców. Ewentualna sprzedaż przez galerię, czy antykwariat także wiąże się z oczekiwaniem na nabywcę i z zapłaceniem prowizji.

Znacznie bardziej płynny jest rynek nieruchomości, ale także tu (szczególnie w czasie kryzysu) sprzedaż może trwać nawet kilka miesięcy i nie zawsze będzie możliwość uzyskania satysfakcjonującej nas ceny.

Jeżeli chodzi o walory numizmatyczne czy filatelistyczne to istnieje dosyć szeroki rynek tego typu przedmiotów. Można je sprzedawać na aukcjach internetowych lub w sklepach specjalistycznych. Aukcje są szybkie i zwykle ilość transakcji tam zawieranych gwarantuje sprzedanie naszego przedmiotu. niemniej jednak, im droższy przedmiot będziemy sprzedawać tym dłużej będzie trzeba czekać na nabywcę. Z kolei sklepy mogą nasze przedmioty brać w komis lub odkupić, jednak często ceny przez nie proponowane są mniej atrakcyjne niż na aukcjach.

Dlatego też planując dokonania inwestycji w alternatywne aktywa lub rynki należy mieć na uwadze możliwość szybkiego wycofania się z niego i upłynnienia naszych aktywów.

Ten artykuł rzecz jasna nie wyczerpuje tematu. W zakres inwestycji alternatywnych można zaliczyć także dzieła sztuki, pamiątki, pocztówki, fotografie, autografy - o tych i innych typach inwestycji pisze wiele portali, polecam z tego wszystkiego lekturę pracy magisterskiej Zbigniewa Ostrowskiego "Inwestycje alternatywne jako forma dywersyfikacji portfela inwestycyjnego w dobie światowego kryzysu finansowego" tekst dostępny poniżej:



Tekst stanowi przeredagowaną kompilację artykułów ukazujących się na blogu w latach 2009-2011
Tekst przeredagowany i zaktualizowany w roku 2019

wtorek, 30 października 2018

Ceny diamentów inwestycyjnych - artykuł sponsorowany

Zakup kamieni szlachetnych może stanowić alternatywę dla inwestycji giełdowych czy walutowych, które zawsze obarczone są pewnym ryzykiem. Na co warto zwrócić uwagę, nabywając diamenty inwestycyjne? Od czego uzależniona jest ich cena?


Inwestowanie w diamenty
Tak samo jak złoto czy srebro, mogą być wykorzystywane w celu zabezpieczenia wartość majątku w czasie. Kamienie szlachetne wykazują odporność na inflację i to właśnie z tego powodu często wybierane są przez inwestorów. Inwestowanie w diamenty wiąże się z względnie niewielkim ryzykiem – do taki wniosków można dojść po przeanalizowaniu zmian cen diamentów na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat. Kupując diamenty, warto skorzystać z usług pewnego i sprawdzonego sprzedawcy, który potwierdza autentyczność kamieni odpowiednim certyfikatem.

Od czego zależy cena diamentów?
Cena diamentu uzależniona jest od jego indywidualnych właściwości i cech fizycznych. Podczas dokonywania wyceny uwzględnianie są parametry, znane jako „cztery C”: carat (jednostka masy), colour (barwa), clarity (czystość) oraz cut (szlif). To właśnie od konfiguracji tych parametrów zależy ostateczna cena kamienia.
  • Masa diamentów wyrażana jest w karatach (ct). Jeden karat to 0,2 grama. Cięższe kamienie występują w naturze rzadziej i mają większą wartość. Przykładowo, jeden diament, którego masa wynosi 0,50 ct, jest droższy niż dwa kamienie o masie 0,25 ct każdy (zakładając, że ich pozostałe właściwości są takie same).
  • Barwa to drugi czynniki, który wpływa na wartość diamentu. Barwę diamentów opisuje się za pomocą skali, która zawiera litery od D do Z. Najrzadziej spotykane, a jednocześnie najcenniejsze, są diamenty bezbarwne, które opisuje się literą D. Im większy stopień nasycenia barwą żółtą barwą, tym cena diamentu jest niższa. Dużym zainteresowaniem cieszą się również kamienie o barwach fantazyjnych – niebieskiej, różowej czy pomarańczowej
  • Czystość to kolejne kryterium, które brane jest pod uwagę podczas wyceniania diamentu. Występowanie znamion wewnętrznych (inkluzji) oraz zewnętrzny (skaz) wpływa niekorzystanie na wartość diamentu. Kamieniom przyznaje się oceny z następującej skali:
    • o FL (Flawless) – diament pobawiony jest znamion wewnętrznych i zewnętrznych.
    • o IF (Internally Flawless) – diament pozbawiony jest znamion wewnętrznych, a dokładne badania ujawniają jedynie znamiona zewnętrzne.
    • o VVS (Very, Very Small Inclusions) – diament posiada znamiona wewnętrzne, które widoczne są tylko pod mikroskopem.
    • o VS (Very Small Inclusions), SI (Small Inclusions) – diament posiada znamiona wewnętrzne widoczne przy dziesięciokrotnym powiększeniu.
    • o I1, I2, I3 (Included) lub P1, P2, P3 - diament z zanieczyszczeniami, które widoczne są gołym okiem.
  • Szlif – ten parametr nie dotyczy fizycznych cech samego kamienia, ale sposobu, w jaki został obrobiony przez szlifierza. Podczas wyceny diamentu pod uwagę brane są proporcje i symetryczności szlifu oraz jego wykończenie. Za najcenniejszy szlif uważany jest szlif okrągły (brylantowy), który stanowi szczytowe osiągniecie jubilerstwa.



Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego publikację

piątek, 7 kwietnia 2017

Crowdfunding udziałowy - ale o co chodzi?

Od jakiegoś czasu obserwuję wysyp na różnych serwisach artykułów na temat takiego pomysłu jak "crowdfunding udziałowy". Odnoszę wrażenie, że jest to temat dosyć intensywnie promowany, fakt - dosyć nowy, jako koncepcja, no i w związku z tym intensywnie promowany. 

W tej promocji jednak widzę wiele niedopowiedzeń i obawiam się, czy za chwilę nie wyniknie z tego jakaś kolejna afera.


W czym rzecz. Koncepcja polega na tym, że firma, która ma pomysł na biznes poszukuje kapitału, dostarczyć go mogą zainteresowani wejściem w inwestycję drobni inwestorzy. So far so good. Pośredniczy w tym procesie ten czy inny serwis, który organizuje proces pozyskiwania wspólników do spółki. Rzecz opiera się o udziały w spółce z o.o. aby nie podpadać pod regulacje KNFu o ofercie publicznej (akcji). Taki serwis bierze na siebie pełnomocnictwo objęcia udziałów w imieniu inwestora, a ten może za niewielką sumę te udziały nabyć. Ponoć można nawet płacić kartą.

Gdzie ja widzę problem i dlaczego znowu marudzę? (Tak - marudziłem też o Amber Goldzie a potem widzieli wszyscy co z tego wyszło).

Otóż mam wrażenie, że w całym tym procesie promowania tego typu inwestowania, (zainteresowane wypromowaniem tematu) firmy pośredniczące przedstawiają same superlatywy, nie mówiąc nic o ryzykach. A przecież inwestycja w spółkę wiąże się też z ryzykiem. Ryzyk jest mnóstwo, a w materiałach informacyjnych jest o tym niewiele.

Jakie ryzyka? A no proszę, biznes nie wyjdzie, spółka upadnie, inwestorzy się nie dogadają, albo do spółki zostanie wprowadzony większościowy udziałowiec, który spółkę przejmie, pośrednik zachachmęci forsę, zarząd spółki ukradnie pieniądze, etc etc. Z wszystkim się trzeba i należy liczyć, dokumenty trzeba czytać ze zrozumieniem i analizować, przystąpienie do spółki w roli udziałowca to zawarcie pewnej umowy a nie kupno batonika w sklepie.

Jak sobie przeczytałem taki regulamin jednego pośrednika (organizującego taki crowdfunding), to on generalnie jest zwolniony z wszelkiej odpowiedzialności za cokolwiek. W szczególności kiedy do inwestycji nie dojdzie, z tych czy innych względów. Tymczasem w niektórych przypadkach to pośrednik jest faktycznym udziałowcem w spółce, a ostatecznemu inwestorowi sprzedaje tylko rodzaj "usługi finansowej", co mi osobiście zapala bardzo czerwoną lampkę.

Tymczasem promotorzy tego procesu milczą i uważam, że to bardzo źle. Bo za chwilę jedna czy druga spółka upadnie (bo biznes jest np. ryzykowny i nie wyjdzie), a rozczarowani inwestorzy będą chodzić do telewizji się wypłakać. A to wszystko dlatego, że nie zrozumieli (a nikt im nie przypomniał o tym), że inwestowanie wiąże się z ryzykiem. Na koniec przyjdzie ten czy inny organ państwowy i całego procederu zakaże, wylewając dziecko z kąpielą. 

Bo ja nie twierdze, że crowdfunding udziałowy jest zły, absolutnie. Twierdzę tylko, że powinien być przekazywany potencjalnym inwestorom kompletny i rzetelny zestaw informacji, a nie tylko słodkie reklamowe kity jak to łatwo, pięknie, szybko i zyskownie.

Dlaczego się tak wywnętrzam? Bo widzę te artykuły promocyjne i krew mnie zalewa. Zgłosiła się do mnie swego czasu taka osoba, z propozycją artykułu promocyjnego. Odpisałem, że chętnie zamieszczę na blogu, pod warunkiem wszakże, że będzie to temat rzetelnie opisany. Zadałem parę trudnych zagadnień do wyjaśnienia. 

Przykładowo poprosiłem aby  opisać dla jakiego rodzaju inwestorów jest przeznaczone uczestnictwo w tego rodzaju przedsięwzięciach - moim zdaniem stawia ono pewne wymagania inwestorowi, tzn. musi on mieć pewne doświadczenie biznesowe, aby być w stanie we właściwy sposób ocenić ryzyka i stronę formalną uczestnictwa w jakimś przedsięwzięciu/inwestycji. Według mnie nie każdy się do tego nadaje i nie każdy ma wiedzę i umiejętność oceny, na ile inwestycja w danej formie jest płynna, na ile niesie ze sobą ryzyka i na ile obietnica zysku jest realna do spełnienia. Nie umniejszam przy tym roli doradców, ale wg. mnie nie można się zdawać całkowicie i wyłącznie na nich.

Żaden artykuł promujący temat crowdfundingu jaki czytałem, o tym wyczerpująco nie wspomina. Uważam, że to źle.

Kolejne pytanie jakie zadałem dotyczyło roli pośrednika w relacji między inwestorem a spółką zarówno na etapie pozyskiwania środków, jak i później. Bardzo wiele od tego zależy jaka jest rola pośrednika i czy on uczestniczy w tej inwestycji jako "zbieracz środków" czy jako "pełnomicnik udziałowców". W każdym wypadku jest inny zestaw potencjalnych ryzyk i inny zestaw klauzul w umowie, które trzeba przeczytać ze zrozumieniem. Ale także o tym żaden promocyjny artykuł nie wspomina. A potem się ten czy inny inwestor zawiedzie i będzie płakał.

Kolejna rzecz to ryzyko takich inwestycji. Jest ono podwyższone, inwestycje dotyczą startupów czyli projektów o potencjale, które jednak mogą nie wypalić. Na naszym polskim rynku nie ma jeszcze takich statystyk i doświadczenia jeżeli chodzi o przeżywalność startupów, w takim materiale informacyjnym należy o tym wspomnieć. Moim zdaniem to nie są inwestycje dla osób, które zakładają że na pewno wyjdą z inwestycji po 3-5 latach  zyskiem! Mogą nie wyjść bo spółka będzie wymagała dokapitalizowania, może się okazać, że nie uda się zrealizować założeń rynkowych albo że plan się przedłuży i taka inwestycja to nie lokata. NIKT O TYM NIE WSPOMINA! Pisze się tylko ile miliardów zebrała jakaś tam spółka w procesie crowdfundingu za granicą - gdzie Rzym a gdzie Krym!

Nie odpowiedziano mi nawet na pytania o formalną stronę przedsięwzięcia. Pomija się to trochę milczeniem,a to jest ważne jaka jest strona formalna takiej inwestycji, tzn. czy inwestor obejmuje udziały w spółce, obligacje czy w jakiejś innej formie uczestniczy w przedsięwzięciu a co za tym idzie jakie są jego prawa w związku z wyłożonym kapitałem. Co się dzieje z kasą przekazaną pośrednikowi, etc.

Tak więc po zadaniu tych kilku kwestii do opisania w artykule (który wtedy rzetelnie wykładałby temat) nigdy już więcej odpowiedzi i zainteresowania nie otrzymałem.

Mniemam zatem, że trzeba być bardzo, ale to bardzo ostrożnym wchodząc w takie przedsięwzięcia. należy czytać uważnie umowy i regulaminy i krytycznie je analizować, bo one są pisane na złe czasy jak coś nie wyjdzie. nie dajcie się omamić wizją złotych gór bo wielu inwestorów w tej czy innej inwestycji już popłynęło na swojej chciwości.


czwartek, 12 stycznia 2017

Skrytki depozytowe za granicą - skrytka bankowa w innym kraju?

Mój wpis na blogu poświęcony skrytkom bankowym w naszym kraju cieszy się nie słabnącą popularnością podobnie jak druga jego część poświęcona kosztowi wynajęcia skrytki bankowej. Temat przechowywania kosztowności w bezpiecznym miejscu nie ogranicza się jednakże tylko i wyłącznie do terenu naszego kraju. Kraje ościenne oferują podobne a nawet szersze możliwości. Bywa tak, że oferta przechowywania kosztowności jest tam znacznie bardziej rozbudowana i ma znacznie dłuższą tradycję niż u nas. Co więcej często jest to oferta korzystniejsza np. ze względu na możliwość wynajęcia skrytki całkowicie anonimowo lub też ubezpieczenia.

Sądzę, że wśród czytelników może istnieć także zainteresowanie tematem wynajęcia skrytki bankowej poza granicami naszego kraju. Zastanawiałem się przez chwilę jak podejść do tego tematu. Nie jestem w stanie przedstawić wyczerpującej listy wszystkich podmiotów oferujących skrytki w całej Europie. Postanowiłem zatem, że w ogóle nie będę pisał o skrytkach w bankach, a skupię się na wybranych podmiotach prywatnych w krajach ościennych. Wynika to z tego, że po prostu banków, które za granicą oferują taką usługę jest zbyt wiele. Jednocześnie oferta podmiotów prywatnych, oferujących wynajem skrytki depozytowej, wydała mi się interesująca i warta opisania.

Zapraszam zatem do lektury tego wysoce selektywnego i subiektywnego zestawienia ofert najmu skrytek sejfowych, które wydały mi się potencjalnie interesujące. Wybrałem dla dokładniejszego przejrzenia trzy kraje, które wydają mi się najbliższe w sensie geograficznym (Niemcy, Austria i Czechy) dla których opis znajdziecie w tabelce, dodatkowo wrzuciłem jeszcze listę firm oferujących skrytki w Wielkiej Brytanii i Irlandii (już bez szczegółowych opisów) bo wielu naszych rodaków tam przebywa i może to być dla nich interesujące. Oczywiście nie gwarantuję dostępności skrytek w tych miejscach, to jest tak zmienna rzecz, że każdy zainteresowany powinien sam się zorientować.


KrajNazwa i adresUwagi
Czechy24SAFE
Na Poříčí 1071/17
110 00 Praha 1
 http://www.24safe.cz
  • Różne wymiary.
  • Koszty od 390CZK miesięcznie do 1200CZK miesięcznie.
  • Konieczne posiadanie numeru telefonu komórkowego, adresu e-mail i dokumentów identyfikujących (ID/paszport).
  • Otwarte całą dobę 7 dni w tygodniu.
  • Zawartość ubezpieczona do 50000CZK, możliwość dodatkowego ubezpieczenia.
  • Możliwość udzielenia upoważnienia.
CzechyPrague Safe Deposit s.r.o.
Kolowratsky Palac Na Prikope 1047 / 17
Prague 1 - Stare Mesto 110 00
Czech Republic
https://www.praguesafedeposit.com
  • Różne wymiary.
  • Cena od 12099CZK rocznie.
  • Niezbędne ID/paszport.
  • Otwarte całą dobę 7 dni w tygodniu.
  • Ubezpieczenie negocjowalne indywidualnie.
  • Możliwość przechowania w skarbcu dzieł sztuki nie mieszczących się w skrytkach.
  • Możliwość upoważnienia dodatkowej osoby.
  • Możliwy najem  krótkoterminowy.
AustriaSAFE Wertfachvermietungs Ges.m.b.H.
Auerspergstrasse 1, A-1080 Wien, Austria
http://www.dassafe.com
  • Różne wymiary.
  • Ceny od  410 do 4760 EUR rocznie (cena netto).
  • Możliwość wynajęcia skrytki anonimowo.
  • Wymagany depozyt 390-490 EUR.
  • Ubezpieczenie w cenie do 36336 EUR.
  • Otwarte od poniedziałku do piątku od 8.00 do 20.00 (z wyjątkiem dni świątecznych).
  • Możliwy najem krótkoterminowy.
AustriaSparta Global Intelligence GmbH
Löwengasse 39, 1030 Vienna
http://www.spartasafe.com
  • Różne wymiary.
  • Ceny od  340 do 6100 EUR rocznie (cena netto).
  • Możliwość wynajęcia skrytki anonimowo.
  • Ubezpieczenie w cenie do 40000 EUR.
  • Otwarte od poniedziałku do piątku od 10.00 do 20.00 (z wyjątkiem dni świątecznych), za opłatą możliwe ustalenie indywidualnej godziny i dnia.
  • Możliwy najem krótkoterminowy.
NiemcyDegussa Sonne/Mond Goldhandel GmbH
oddziały:
München, Stuttgart, Köln, Hamburg, Hannover, Berlin, Nürnberg
http://www.degussa-goldhandel.de/services/einlagerung/schliessfaecher/
  • Różne wymiary w zależności od oddziału.
  • Ceny różnią się w zależności od oddziału.
  • Godziny otwarcia podane na stronach oddziałów.
AustriaPalais Coburg,
Seilerstätte 3 E, A-1010 Vienna
http://palais-coburg.com/en/palais/vault-room/
  • Różne wymiary.
  • Ceny od  300 do 600 EUR rocznie (cena netto).
  • Wymagany depozyt 250 EUR.
  • Możliwość wynajęcia skrytki anonimowo.
  • Zawartość ubezpieczona do 35000EUR, możliwość dodatkowego ubezpieczenia.
  • Otwarte całą dobę 7 dni w tygodniu.
NiemcyPro Aurum
München, Berlin, Düsseldorf, Stuttgart, Bad Homburg
http://www.proaurum.ch/home/serviceprodukte/sicher-verwahren/schliessfach.html

  • Ubezpieczenie w cenie do 40000 EUR.
  • Godziny otwarcia podane na stronach oddziałów.
  • Różne wymiary w zależności od oddziału.
  • Ceny różnią się w zależności od oddziału.
NiemcyGoldkontor Hamburg GmbH
Kontorhaus Bergstraße
Bergstraße 16
20095 Hamburg
https://feingoldhandel.de/schliessfach
  • Różne wymiary.
  • Ceny od  285 do 389 EUR rocznie (cena netto).
NiemcyEmporium Hamburg Münzhandelsgesellschaft mbH
Hanseatisches Münz- und Edelmetallkontor (HAMEKO) Störtebeker Haus
Süderstraße 288
20537 Hamburg
http://hameko.de/schliessfaecher/
  • Różne wymiary.
  • Ceny od  265 do 630 EUR rocznie.
  • Ubezpieczenie w cenie do 30000 EUR.
NiemcySMS Betriebs GmbH
Am Ladenzentrum 6b
21465 Reinbek
http://www.sms-hh.de/english-site/
  • Różne wymiary.

Wielka Brytania 


Irlandia 

Mam nadzieję, że ten wpis pomoże wszystkim szukającym informacji na takie tematy jak wynajęcie skrytki sejfowej w innym kraju za granicą, albo odpowiedź na pytanie gdzie przechowywać złoto lub kosztowności w jakimś sejfie lub banku poza naszym krajem.

W innym miejscu na blogu jest dostępna lista prywatnych podmiotów oferujących skrytki depozytowe

środa, 12 października 2016

Produkty strukturyzowane - refleksja

Naszła mnie niedawno pewna refleksja na temat tego jak bywają konstruowane różne produkty strukturyzowane. Znacie je na pewno z ofert proponowanych od czasu do czasu w bankach. jest dajmy na to jakaś strukturyzowana lokata, która ma pozwolić zarobić na wzroście kursu jakiegoś towaru i jednocześnie zapewnia 100% ochrony kapitału. Wydawałoby się super propozycja, a jak jest na prawdę?

Wpadła mi ostatnio w ręce karta informacyjna takiego produktu. Z pozoru wyglądało to ciekawie: "partycypacja we wzroście kursu 80%-100%", "ochrona kapitału 100%" itd. Z pozoru ciekawie i sensownie do momentu kiedy nie odszedłem do czytania wzorów i okazało się, że taka lokata to czysta ruletka. 

Analizując głębiej wyszło mi na to, że przez "wzrost kursu" w okresie 36 miesięcy twórcy lokaty rozumieją sumę zmian kursu w 36 "dniach obserwacji". Toż to zasadnicza różnica. Okazuje się bowiem, że nie partycypujemy w ewentualnym trendzie wzrostowym, ale w loterii. Może przecież być tak,że przez 36 miesięcy kurs wzrośnie o 100%, ale w każdym z "dni obserwacji" będzie spadał po 0,5% albo po prostu stał w miejscu. Suma tych pojedynczych, dziennych zmian kursu (które można z powodzeniem uznać za losowe) nijak nie ma się do tego czy suma summarum w ciągu trzech lat kurs wzrósł czy spadł.

Taki produkt ro zakładanie się o losowy szum (bo tym są dzienne zmiany kursu np. jakiegoś towaru) a nie o trend, na co można by mieć nadzieje.

Załóżmy teraz, że przeciętny klient banku nie analizuje tak wnikliwie treści karty informacyjnej. przyjmijmy więc, że da się namówić "doradcy" na taki produkt. Czym to się skończy? Po trzech latach poczuje się oszukany bo z lokaty dostanie z powrotem tyle ile włożył podczas gdy walor bazowy będzie 100% wyżej.

Niestety odnoszę wrażenie, że pod względem zagmatwania konstrukcji produktów strukturyzowanych niewiele się zmieniło w ciągu ostatnich lat. Rzecz w tym, że bank zwykle tak konstruuje ten produkt aby DLA BANKU był on najbardziej dochodowy i najmniej ryzykowny. Korzyści dla potencjalnego klienta są trzeciorzędne. Dodatkowo są one często mocno przekombinowane i trudne do zrozumienia. Dołóżmy do tego agresywny marketing i nawijkę doradcy i mamy komplet potrzebny aby na końcu tego procesu mieć klienta, który co najmniej poczuje się niezadowolony.

A wy macie jakieś doświadczenia z takimi produktami, którymi moglibyście się podzielić? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

sobota, 1 sierpnia 2015

Wpisy sprzed lat - sierpień: inwestycje alternatywne, brylanty, wino, SDR, weksle

Jak co miesiąc tradycyjnie porcja odgrzewanych kotletów ;) a na poważnie - chciałbym polecić Wam kilka wpisów, które nie straciły na aktualności przez lata, a dla niejednego nowego czytelnika mogą być interesujące:

środa, 24 września 2014

Wrześniowe wpisy sprzed lat - o złocie, kredytach studenckich, wymianie zagranicznych banknotów, obligacjach...

Postanowiłem podobnie jak miesiąc temu przypomnieć czytelnikom o starcy wpisach, które wiszą na blogu od paru lat. Spróbuje raz w miesiącu w ramach tego cyklu przypominać wartościowe wpisy powstałe w danym miesiącu od 2009 roku. Zaczynamy:
Uff... nazbierało się tego.  Mam nadzieję, że czytelników, którzy nie znają starszych wpisów, zainteresują te wspomniane wyżej.

piątek, 23 maja 2014

Amber Gold - pozew przeciw Skarbowi Państwa - i zagotowałem się...

Grupa byłych klientów Amber Gold, która straciła w tej piramidzie pieniądze postanowiła pozwać Skarb Państwa i parę innych instytucji "za bezczynność". Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego - niech sobie pozywają, maja prawo niech próbują. Ale zagotowałem się na takie zdanie:

>>Klienci w pozwie piszą, że sądzili, iż "spółka jest po prostu nowym bankiem działającym na rynku albo nową firmą maklerską. Nie pojawiały się w prasie informacje mogące choćby sygnalizować, że Amber Gold nie jest wiarygodnym podmiotem, działa nielegalnie. Że działalność spółki jest firmowana przez osobę z wyrokami skazującymi za oszustwa finansowe".<< (źródło)

A to (kwiecień 2010)? Co to było jak nie sygnały, że coś jest nie tak (wpis z maja 2012)? Na moim blogu, na innych blogach w internecie, przez kilka miesięcy trąbione było, że Amber Gold cuchnie wałkiem, żeby uważać bo to może być przekręt, że Plichta miał wyroki. WSZYSTKO BYŁO W INTERNECIE - wystarczyło przeczytać, trochę się zainteresować...
Proszę:
Było pisane?

Ręce opadają.

środa, 7 maja 2014

Lista ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego

Mało kto wie, że od lat funkcjonuje publikowana przez Komisję Nadzoru Finansowego tzw. LISTA OSTRZEŻEŃ PUBLICZNYCH. Znajdują się tam wpisy na temat firm działających w branży finansowej, które z tych czy innych względów są wątpliwe pod względem reputacji i lepiej na nie uważać. Pomimo tego, że często pomstuję na KNF to w tym wypadku stwierdzam,że jest to element istotny z punktu widzenia bezpieczeństwa lokowanych na rynku pieniędzy. Niestety niewiele osób o nim wie i niewiele osób sprawdza, czy firma, w której chcemy ulokować pieniądze, nie znajduje się przypadkiem tan tej "czarnej liście".

Tymczasem tak się składa, że na tej liście znajdowały się i Amber Gold, i Finroyal, w których ludzie potracili pieniądze.

Może gdyby sprawdzali oni tę listę i przejmowali się jej zawartością to udałoby się uniknąć takich historii jak w przypadku prof. Pileckiego, który stracił całe oszczędności.

Tak się składa, że do listy została właśnie dopisana nowa firma: Zakra Corp z Poznania - która sprzedaje "pakiety inwestycyjne" na 12% rocznie. Z daleka pachnie ryzykiem, taki procent jest niemożliwy do uzyskania w obecnej sytuacji rynkowej bez ponoszenia bardzo wysokiego ryzyka.

czwartek, 27 lutego 2014

Mtgox upadł?

Jedna z większych (nie największa jak niektórzy błędnie podają) giełd Bitcoina - wyparowała. Strona nie działa i nie wiadomo gdzie podziały się zdeponowane tam Bitcoiny. Na stronie Mtgox pojawiło się enigmatyczne oświadczenie, które niczego nie wyjaśnia.

Czy jest to efekt działań samych twórców Mtgox czy też spisku rządów pozostaje bez znaczenia - utrata zaufania do pieniądza, wynikająca ze zniszczenia lub upadku jego instytucji jest bezsprzeczna. Cóż, wiadomo oczywiście, że rządom i kręgom finansowym zależy na zdyskredytowaniu wszelkiej konkurencji dla pieniądza, który drukują sami i nad, którym mają pełną władzę. Nie należy przy tym jednak zapominać, że w sferze tradycyjnych pieniędzy także mamy fraudy, oszustwa, kradzieże i wyłudzenia.

Problem Bitcoina polegał i polega na tym, że jest on wyjątkowo podatny na wszelkie zachwiania na wyniku i wśród jego instytucji. Niezwykle łatwo zatem poderwać zaufanie i wywrócić całą "bitcoinową gospodarkę". Niektórym zapewne na tym zależy, ale jest to problem, związany z kazdą nowo powstającą walutą.

wtorek, 28 stycznia 2014

Rządy vs. Bitcoin


"Siłą rzeczy będziemy za niedługo świadkami wprowadzenia odpowiednich "uregulowań" mających na celu zapobieżenie praniu brudnych pieniędzy i regulację obrotu, co sprawi, że ci, którzy weszli w interes później stracą. Inaczej być nie może."
 Jak bardzo prorocze były to słowa można się przekonać teraz czytając takie oto nagłówki:

Bank Rosji ostrzega przed bitcoinem - "na swojej stronie internetowej Bank Rosji ostrzega, że osoba prawna która chce korzystać z walut wirtualnych do zakupu towarów, usług lub prawdziwego FX , będzie uznana za potencjalnego zaangażowanego w wątpliwe operacje, co według rosyjskich przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu ma charakter kryminalny."

Bundesbank ostrzega przed bitcoinami - "Bundesbank - niemiecki bank centralny ostrzegł o zagrożeniu płynącym z handlu bitcoinami (...) o ryzyku związanym z wirtualną walutą informował również w ostatnich dniach m.in. centralny bank Malezji, podczas gdy francuski bank centralny ostrzegał w grudniu, że nie ma żadnych gwarancji, iż bitcoiny zostaną wymienione na prawdziwą walutę."

Załamanie notowań bitcoina. Przez Chiny - Ponad 20-procentowy spadek notowań zaliczył bitcoin, gdy bank centralny Chin wyraził swoje wątpliwości dotyczące tej wirtualnej waluty.

Chiny zakazują finansowym instytucjom handlowania wirtualną walutą Bitcoin - "waluta ta nie powinna i nie może funkcjonować oficjalnie na naszym rynku - można przeczytać w komunikacie zamieszczonym na rządowej witrynie www.pbc.goc.ch"

Myślę, że  jakakolwiek idea, że pieniądz może być w jakikolwiek sposób oderwany od instytucjonalnie usankcjonowanego przywileju emisji i przymusu akceptacji, które charakteryzują obecny system "legal tender money", każda taka idea będzie przez banki centralne i rządy bezwzględnie zwalczana jako godząca w ich żywotne interesy płynące z przywileju emisji pieniądza. 
Niezależnie od tego, czy tą nową walutą ludową będzie złoto, bitcoin czy muszelki, wszelkimi sposobami prawnymi, podatkowymi i ekonomicznymi instytucje te (banki centralne i rządy) będą dążyły do jej zdyskredytowania i wyeliminowania jej nie tylko z obiegu, ale nawet ze świadomości. 
Bo myśl o tym, że pieniądzem może być coś innego niż kolorowe papierki emitowane przez bank centralny, jest niebezpieczna jak wirus. 
Zaraża ona bowiem umysły ludzi, implantując w nich myśl, ze może jednak te papierki nie są nic warte. 
Skoro każdy fiducjarny pieniąc opiera się przede wszystkim na zaufaniu, taka myśl jest śmiertelnie niebezpieczna dla kontrolowanej przez rząd waluty...

czwartek, 31 października 2013

NBP zmienia politykę sprzedaży walorów kolekcjonerskich

Jak podaje NBP na swojej stronie internetowej, od przyszłego roku ulegnie zmianie obecny system sprzedaży monet i banknotów kolekcjonerskich. System Kolekcjoner zostanie zaorany i powrócimy do starych dobrych czasów z kolejkami do okienek. Z jednej strony może to i dobrze bo sprzedaż przez Kolekcjonera z biegiem czasu stała się bez sensu (wysokie ceny, wysokie nakłady). Z drugiej strony wrócimy do patologii kolejkowej, co mnie nie zachęca do uczestnictwa w tej zabawie. Chociaż można liczyć na to, że sprawę kolejek załatwi dostępność w sklepie internetowym i wysokie nakłady, ale to z kolei nie wróży wzrostowi wartości monet kolekcjonerskich nawet przy założeniu przetapiania nie sprzedanego nakładu po dwóch latach. Dla kolekcjonerów będzie zatem może i lepiej. Inwestycyjnie zaś ten temat się skończył.

wtorek, 17 września 2013

Inwestycje alternatywne

Jakieś cztery lata temu popełniłem dwa (1,2) wpisy na temat inwestycji alternatywnych. Czas ucieka, czasy się zmieniają, i postanowiłem do tych wpisów wrócić i trochę je odświeżyć. Zatem powróćmy do tematu.

Inwestycje alternatywne nie zaliczają się do tak zwanych tradycyjnych form inwestowania. Są one specyficzne poprzez charakter samej inwestycji, aktywa będące jej przedmiotem, specyfikę, itd. Obejmują one zakup dzieł sztuki, przedmiotów kolekcjonerskich, znaczków, monet, inwestycje w sport, etc. Idea polega na znalezieniu takiej dziedziny, która jest realnie "alternatywą" dla klasycznych rynków dajmy na to nieruchomości, czy obligacji.

Główna korzyść związana takimi inwestycjami, to przede wszystkim zmniejszenie zmienności wahań portfela, skuteczniejsza dywersyfikacja oraz wykorzystanie niskiej korelacji z innymi, tradycyjnymi klasami aktywów. Na przykład inwestycje w dzieła sztuki są w mniejszym stopniu skorelowane z rynkami finansowymi niż różne rodzaje aktywów na tych właśnie rynkach. Takie inwestycje charakteryzują się zazwyczaj wyższa barierą wejścia i niższą płynnością (choć nie zawsze). Charakteryzują się także często niszowością, a sama bariera wejścia polega na zasobie wiedzy potrzebnej aby zrozumieć i dobrze ocenić oraz wycenić przedmiot inwestycji.

Niektórzy do inwestycji alternatywnych zaliczają także fundusze hedgingowe, fundusze private equity i fundusze funduszy. Ja wolałbym inna definicję. Za inwestycje alternatywne proponowałbym uznać zatem inwestycje w inne klasy aktywów nisko skorelowane z klasycznymi rynkami.O ile cztery lata temu uważałem, że inwestycje w ziemię i nieruchomości można byłoby zaliczyć właśnie do inwestycji alternatywnych zaś złoto zaś stawiałem gdzieś na granicy, to teraz uważam, że inwestycje alternatywne to faktycznie oderwane od tradycyjnego nurtu inwestowania np. monety, sztuka, alkohole, etc.

Mamy zatem dzieła sztuki, monety o wartości numizmatycznej, walory filatelistyczne, , stare rękopisy, mapy, wina, whisky, kamienie szlachetne, etc. Generalny wspólny mianownik tych wszystkich inwestycji to duża wiedza niezbędna aby poruszać się po tych rynkach, a także bardzo (a czasem skrajnie) niska płynność.

Ten niższy poziom płynności wynika z faktu, że albo rynki dla danych aktywów są płytkie, albo ograniczona jest liczba kupujących, albo rządzą się one specyficznymi prawami.

W przypadku dzieł sztuki można powiedzieć, że szybka sprzedaż po atrakcyjnej cenie jest raczej wykluczona. Można nasze dzieło wystawić na aukcję, ale te są organizowane w określonych terminach i im więcej jest ono warte tym mniejsza liczba potencjalnych nabywców. Ewentualna sprzedaż przez galerię, czy antykwariat także wiąże się z oczekiwaniem na nabywcę i z zapłaceniem prowizji.

Jeżeli chodzi o walory numizmatyczne czy filatelistyczne to istnieje dosyć szeroki rynek tego typu przedmiotów. Można je sprzedawać na aukcjach internetowych lub w sklepach specjalistycznych. Aukcje są szybkie i zwykle ilość transakcji tam zawieranych gwarantuje sprzedanie naszego przedmiotu. niemniej jednak, im droższy przedmiot będziemy sprzedawać tym dłużej będzie trzeba czekać na nabywcę. Z kolei sklepy mogą nasze przedmioty brać w komis lub odkupić, jednak często ceny przez nie proponowane mniej atrakcyjne niż na aukcjach.

Także kamienie szlachetne czy alkohole posiadają rynki rządzące się swoimi specyficznymi prawami. Nie znając realiów takiego rynku łatwo sprzedać przedmiot naszej inwestycji znacznie poniżej realnej wartości.

Dlatego też planując dokonania inwestycji w alternatywne aktywa lub rynki należy mieć na uwadze możliwość szybkiego wycofania się z niego i upłynnienia naszych aktywów.

Płytkość niektórych rynków może sprzyjać także manipulacji cenami przez dużych graczy. Tak jest np. w przypadku kamieni szlachetnych. Stąd też przestrzegam przed pochopnym podejmowaniem decyzji o lokowaniu pieniędzy w coś czego nie do końca rozumiemy.

czwartek, 6 czerwca 2013

Nowa moneta 5zł z NBP

Do wczoraj można było licytować w serwisie Kolekcjoner nową srebrną 5 złotową monetę wypuszczoną przez NBP. Moneta „Denar Bolesława Chrobrego” rozpoczyna nową serię monet okolicznościowych „Historia monety polskiej”. W ramach serii ukaże się 20 srebrnych monet z wizerunkami historycznych monet: denarów, brakteatów, groszy, szelągów, talarów, dukatów.

Moneta przyznam się, podoba mi się wizualnie i chciałem ją mieć. Cena wywoławcza licytacji była ustalona na jakieś 63zł, ale jak się potem okazało cena ostateczna ustaliła się na 95zł. To dla mnie zdecydowanie za drogo. Kiedyś takie ceny były za 20złotowe, znacznie cięższe monety. Może to moje zboczenie, że porównuję cenę do wartości kruszcu, ale ta moneta to tylko 7 gram srebra! Owszem nie odmawiam jej wartości artystycznej, jak już mówiłem mi się podoba, ale nie wiem tylko czy cena nie jest zbyt wygórowana. 

Swoją drogą fajnie byłoby mieć kolekcję takich monetek...

piątek, 17 maja 2013

Sprawdzają się proroctwa o Bitcoin

Czasem trzeba się pochwalić. Szczególnie wtedy kiedy można przypomnieć czytelnikom o czymś co się napisało. Tak tez jest w przypadku Bitcoina.
"Bitcoin wydaje mi się w pewnym sensie skazany na bańki spekulacyjne".
Potwierdziło się to ostatnio co do joty.

Inna rzecz, o której wtedy napisałem:
"(...)'waluta' ta staje się polem do popisu dla nielegalnych interesów, co siłą rzeczy przyciągnie do niej instytucje regulacyjne, które wolą utrzymać monopole państwa na emisje fiducjarnych pieniędzy. Siłą rzeczy będziemy za niedługo świadkami wprowadzenia odpowiednich "uregulowań" mających na celu zapobieżenie praniu brudnych pieniędzy i regulację obrotu, co sprawi, że ci, którzy weszli w interes później stracą."
Otóż mamy teraz przykład, że tak się dzieje. Amerykański rząd  zajął ostatnio konta bankowe należące do największej giełdy Bitcoin - MT.gox w związku z oskarżeniami o naruszenie przepisów dotyczących prania brudnych pieniędzy.  Trudno tego newsa potwierdzić i trudno znaleźć jakiś komentarz oficjalny do tej sprawy. Pojawiają się głosy, że to nic groźnego. Nawet jeśli to jest to pewien znak ostrzegawczy, że ręce rządu wyciągają się w kierunku Bitcoina.

wtorek, 27 listopada 2012

Piramidy(?) finansowe mają problem

Afera Amber Gold uczuliła chyba społeczeństwo na ryzykowne inwestycje. Wcześniejszy upadek Finroyal a potem Amber Gold spowodował, że klienci nabrali nieufności w stosunku do tego typu przedsięwzięć. Teraz, po tym wszystkim, a także po serii artykułów prasowych i wpisów na blogach (m.in. goldblog.pl) kłopoty ma firma Prefect Trade. Przypominam, że firma oferowała inwestycje w "kopalnie złota" co demaskował na swoim blogu goldblog.pl. Strona firmy już nie działa, pojawiły się informacje o problemach z wypłata pieniędzy i szykuje się powtórka dwóch poprzednich przypadków.

Problemy ma też firma Opulentia, co do której pojawiły się wątpliwości, czy działa zgodnie z prawem. Nie jestem w stanie ocenić jaka jest prawda. Firma na swojej stronie publikuje opinię prawną, według której nie naruszała ona prawa. Fakt faktem wygląda na to, że klimat dla takich przedsięwziąć wyraźnie się pogorszył i zarówno instytucje (KNF), jak i ludzie ludzie już nie ufają tak bardzo w zapewnienie o inwestycjach "bez ryzyka". Nie wiem tylko czy czasem nie jest to znowu ostrożność zbyt daleko posunięta...

piątek, 21 września 2012

Dlaczego nie warto "inwestować" w diamenty

Od dawna pisałem, że rynek diamentów jest skrajnie zmanipulowany. Poza tym jest płytki i trudno na nim sprzedać posiadaną "inwestycję". Teraz dostajemy informację, że Rosjanie zamierzają rozpocząć eksploatację olbrzymiego złoża, którego wydobycie bez wątpienia zasypie rynek dużą ilością kamieni. Ja bym się w związku z tym spodziewał tylko i wyłącznie spadku cen w długim terminie.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Czy rozumiemy w co inwestujemy?

Obserwując sytuację Amber Golda i innych firm, które miały lub mają problemy finansowe zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest tak, że wielu ludzi nie zastanawia się nawet czy rozumiem to w co inwestują swoje pieniądze. Przykładowo takie lokaty strukturyzowane są tak skomplikowanehttp://przeglad-finansowy.blogspot.com/2009/05/moja-opinia-o-produktach.html, że zrozumienie tego o jak działa taki instrument może zająć wiele godzin. Myślę, że wiele osób gdyby zrozumiała istotę takich produktów nie zainwestowałoby w nie pieniędzy.

Podobnie rzecz ma się z firmami oferującymi złoto w korzystnej cenowo dostawie terminowej. Pewnie wielu klientów gdyby wiedziało jak ryzykowny jest model biznesowy takiej transakcji nie zdecydowałoby się na nią.

Warren Buffet podobno powiedział, że nie inwestuje w przedsięwzięcia, których modelu biznesowego nie rozumie. Tak więc uzupełniając to co pisałem o zdrowym rozsądku w ostatnim wpisie - zastanówmy się czy to w co chcemy zainwestować jest dla nas zrozumiałe. czy wiem jak dana firma zamierza osiągnąć obiecywany zysk/rabat? jeżeli to jest zbyt skomplikowane aby to zrozumieć to coś tu śmierdzi.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Chcesz zarabiać ok. 35% rocznie?

Pytanie jak w tytule - chcesz? To przyłącz się do systemu partnerskiego firmy udzielającej pożyczki "chwilówki". Zastanawia mnie jak bardzo lichwiarski procent muszą mieć te pożyczki, skoro firma jest w stanie płacić tak wiele osobom, które powierzą jej kapitał na tego typu działalność.

Zaintrygowany wysokim procentem z reklamy zapragnąłem coś więcej dowiedzieć się na temat tego sposobu inwestowania. Niestety z informacji dostępnej na stronie niewiele można się dowiedzieć. jest numer telefonu pod który można dzwonić i pewnie tam się można zapisać. Brak natomiast jakiegoś regulaminu czy wzoru umowy. W sekcji FAQ można natomiast wyczytać, że wpłacić można od 1000 zł do 20 000zł, z którego to kapitału będą udzielane pożyczki. Minimalny okres lokowania w ten sposób kapitału to około trzy miesiące. Umowa podpisywana jest na czas nieokreślony, zysk to 5% od każdej udzielonej chwilówki, niezależnie od okresu na jaki została udzielona.Od otrzymanego zysku firma rozlicza podatek. Nie ma co liczyć na jakieś zabezpieczenie wpłacanego kapitału. Firma w tym przypadku nie ściemnia, jest umowa. Wygląda więc na to, że cześć ryzyka biorą na siebie, ale jak firma padnie to nie ma zabezpieczenia. Pod tym względem przynajmniej nie naginają rzeczywistości.

Przy okazji znalazłem dziwny/śmieszny/kuriozalny zapis  "Limit na koncie można zwiększyć poprzez wpłatę darowizny na rzecz klubu sportowego „SOŁA” Oświęcim. Zwiększony limit pozwala na reinwestycję wypracowanego zysku." Szczerze mówiąc nie wiem co mam o tym myśleć, ale wygląda to na jakąś formę ukrytego finansowania - czegoś...

Spróbuję wyniuchać coś więcej szczegółów. W tym momencie moja opinia jest raczej ambiwalentna. Generalnie kuszą wysokim zyskiem, owszem, ale przynajmniej nie ściemniają co do bezpieczeństwa i nie naganiają na nieistniejące inwestycje. Wiadomo czym się zajmują i skąd te wysokie procenty. Czy to co robią jest zgodne z prawem? Domniemuję, że stać ich na prawników...

-->