poniedziałek, 24 grudnia 2012

NBP ZAPRZESTAJE SKUPU ZŁOTA - oficjalne potwierdzenie

Otrzymałem oficjalne potwierdzenie tego o czym pisałem w poprzednim poście. W oficjalnej informacji otrzymanej z biura prasowego NBP czytamy:

"Uprzejmie informujemy, że ze względów ekonomicznych NBP zaprzestaje skupu złota we wszystkich swoich oddziałach od 1 stycznia 2013 roku."

Uważam, że to ważna informacja dla wszystkich inwestujących/lokujących w złoto. Niestety zamyka się jeden z pewniejszych kanałów odkupu.

PS. Ponieważ niektórzy cierpią na niedowiarstwo wrzucam skan maila, którego otrzymałem z Biura Prasowego NBP. Nie pytajcie mnie natomiast, dlaczego w związku z tym nie ma na stronie NBP żadnego oficjalnego komunikatu. Mail do NBP z tymi pytaniami każdy może wysłać. Chętnym mogę też przesłać forward na maila.
Jak ktoś dalej ma problem to niech sobie potwierdzi w NBP pisząc do Rzecznika Prasowego.

PS. Widocznie kilku niedowiarków napisało do NBPu z prośbą o wyjaśnienie i je dostało bo w końcu NBP opublikował równie lakoniczny komunikat na swoich stronach:
"Informujemy, że Oddziały Okręgowe NBP zaprzestają od dnia 1 stycznia 2013 r. prowadzenia działalności w zakresie skupu złotych monet i sztabek."
Przypominam,że po raz pierwszy ten news ukazał się na niniejszym blogu. 

czwartek, 20 grudnia 2012

NBP zaprzestaje skupu złota?

Byłem ostatnio w oddziale NBP w Krakowie i natknąłem się na interesującą informację. Na kartce na naklejonej w kilku miejscach w oddziale widniała informacja jakoby od 1 stycznia 2013 roku oddział NBP w Krakowie zaprzestawał skupu złota. 

Nie udało mi się potwierdzić tej informacji na stronach NBP, nie udało mi się także zweryfikować - czy w innych oddziałach takie informacje też zostały umieszczone. Nie wiem zatem czy sprawa dotyczy tylko oddziału krakowskiego, czy też w całym kraju NBP zamierza zaprzestać skupu złota.

Przyznam się, że trochę zaniepokoiło mnie to bo NBP zawsze rysował się jako punkt skupu "ostatniej szansy" i bardzo jestem ciekaw jakie przesłanki stały za taką decyzją.

Tymczasem pozostaje się orientować w jakich innych miejscach można sprzedać złoto - przykładowo podobno Mennica Wrocławska zamierza właśnie ruszyć ze skupem na większą skalę.

piątek, 14 grudnia 2012

W Szwajcarii mamy ujemne stopy procentowe.

Wyobrażacie sobie, że przychodzicie do banku z walizką, dajmy na to - miliona dolarów, spodziewacie się, że zostaniecie potraktowani jak VIP. No i owszem, sadzają was w fotelu, podają kawę i koniak, a następnie po przeliczeniu pieniążków, które wpłacacie na lokatę informują, że pobiorą od złożonego depozytu 0,25% odsetek. tak dobrze usłyszeliście POBIORĄ a nie WYPŁACĄ. Na tym polegają ujemne stopy procentowe.

Taką sytuację mamy obecnie w Szwajcarii. Nadmiar chętnych do złożenia swoich depozytów w szwajcarskim banku spowodował, że UBS, największy szwajcarski bank, od 21 grudnia będzie pobierał od klientów instytucjonalnych opłaty za depozyty składane we frankach. Inne banki też planują taki ruch.

O ile dotąd spotykaliśmy się z sytuacją, gdzie tu czy ówdzie mieliśmy ujemne stopy realne (czyli poniżej inflacji), to ujemne stopy nominalne są nowością. Chociaż niezupełnie bo już w latach 70 i 80 Szwajcaria zmagała się z podobnym problemem i też próbowała wprowadzić opłaty od depozytów.

Co to oznacza dla nas? Niewątpliwie generuje to pewną presję na osłabienie się franka do euro, a w konsekwencji do złotówki. Jak bardzo będzie to zauważalne? Trudno powiedzieć. Niewątpliwie jednak szwajcarska gospodarka trzymając się kurczowo parytetu 1,2 franka za euro nadal ma problem. Zdecydowanie lepiej gospodarka ta czułaby się przy parytecie 1,5. Jak czytamy tutaj, zapewne raczej SNB będzie do tego dążył.

wtorek, 11 grudnia 2012

Ile masz gotówki?


Czy zastanawialiście się kiedyś ile dni moglibyście funkcjonować, bazując tylko na tej gotówce, którą macie w portfelu i/lub przysłowiowej "skarpecie"? Albo patrząc na problem z nieco innej strony, co by było gdybyście mieli kupić np. mieszkanie albo samochód za gotówkę, albo gdybyście chcieli wypłacić w gotówce swoje oszczędności? Ile ważyłaby torba z tymi pieniędzmi? Jak wypłacilibyście ją z banku/bankomatu?

Banki i inne instytucje finansowe, urzędy skarbowe i inne instytucje państwowe, generalnie zniechęcają nas do używania gotówki, a zachęcają do korzystania z obrotu bezgotówkowego. Owszem jest to wygodniejsze, ale pozbawiające nas anonimowości. Nie o tym jednak chciałem.

Zmierzam do tego, że rzadko uświadamiamy sobie jakim problemem mogłoby być dla nas wypłacenie nagle większych kwot w gotówce. Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale banki generalnie mają zasadę, że aby wypłacić "w okienku" większą kwotę trzeba to wcześniej awizować. Czasem trzeba to zrobić nawet kilka dni wcześniej co już może być problemem (nie mówię nawet o sytuacji runu na banki, ale po prostu przechodzącej nam koło nosa okazji kupienia czegoś za gotówkę). 

Wypłacanie kasy z bankomatu także ma swoje ograniczenia. Pomyślmy - są limity kwot i liczby transakcji na naszych kartach, poza tym jednorazowo z bankomatu można wypłacić zwykle około 3000zł. Większa kwota po prostu nie zmieści się w szczelinie maszyny. Teraz załóżmy, że nawet zwiększymy limit na karcie do 30000zł. Wtedy i tak musimy dokonać 10(!) wypłat z bankomatu. Gdyby ktoś chciał zrobić to w miejscu publicznym to ostrzegam, że będzie wyglądał cokolwiek podejrzanie stojąc kilka (albo nawet kilkanaście) minut przy bankomacie i wyciągając z niego raz z a razem centymetrowej grubości plik banknotów.

Tak więc posiadanie pewnej kwoty gotówki jest przydatne, czasem nawet przydatne jest aby była to kwota większa. Wszystko zależy od naszych potrzeb, ale pomyślmy o tych sytuacjach, które opisałem. Czasem się w życiu zdarzają i dobrze jest być "jakoś" przygotowanym, albo przynajmniej mieć przygotowany scenariusz....

poniedziałek, 10 grudnia 2012

O dobrych i złych praktykach zmiany regulaminów w bankach

Naszła mnie pewna refleksja związana z praktyką zmiany regulaminów różnych usług świadczonych przez banki. Otóż prawda jest taka, że tych regulaminów mało kto czyta, ale jak już przez nie przebrnie to po jakimś czasie ulegają one zmianie. Zmiany są naturalne, wszystko wokół się zmienia i trudno mieć pretensje o to do banku. Pretensje mozna jednak mieć za sposób wprowadzania takich zmian. 

Nie chodzi mi tu jednak o termin, czy sposób poinformowania o zmianach, choć i z tym niektóre banki miewają problemy. Chodzi raczej o pewne dobre i złe praktyki odnośnie informacji o tym co zostało zmienione.

Przykładowo. W najbliższym czasie ulegnie zmianie regulamin mBanku dotyczący Supermarketu Funduszy Inwestycyjnych. Bank ogłosił to na swoich stronach i wszystko fajnie. Napisali, co ulega zmianie ("Modyfikacja związane są z wprowadzeniem możliwości zawierania umów o produkty inwestycyjne w formie elektronicznej.") - chwali się. Podpięli nawet dla porównania starą i nową wersję regulaminu, też nieźle.

Tylko, że konia z rzędem temu, kto wychwyci te zmiany w tekście. Sam tekst starego regulaminu ma osiem stron, a nowego dziesięć stron. Dodatkowo treść została przeredagowana, tak, że widać, że zmiany nie polegały tylko na modyfikacji jednego akapitu. Gdyby ktoś chciał całkowicie świadomie zdecydować czy akceptuje nowy regulamin powinien wydrukować oba i porównać punkt po punkcie treść (bo nie brzmienie) zapisów i wtedy zdecydować. Zajmie to z pół godziny co najmniej. 

To jest ta zła praktyka. Bo dużo wygodniej dla klienta byłoby zaznaczyć w tekście zmienioną treść np. czerwonym kolorem. Byłoby dużo czytelniej, a jaki zysk wizerunkowy? Przecież nie rodziłyby się wtedy żadne podejrzenia, że przy okazji mało istotnych zmian bank chce nas na coś naciągnąć...

czwartek, 6 grudnia 2012

Na lokatach słabo

Niewiele ostatnio mam czasu toteż niewiele ostatnio pojawia się tutaj nowych wpisów. Korzystając jednak z wolnej chwili postanowiłem zerknąć na aktualne lokaty. Jak wiemy, jesteśmy aktualnie w cyklu obniżek stóp procentowych. Niestety widać to także po ofercie lokat.

Przykładowo dla ulokowania 5000zł na rok FM Bank na lokacie Wibor Plus daje jakieś 6,49% jest to jednak oprocentowanie zmienne. Meritum Bank daje mniej, bo 6,06%, ale stałe. Z kolei Lokata Spinająca w PBP daje 6% - bez rewolucji.

Gdzie zatem tym procentom do tych 8%, które mogliśmy oglądać jeszcze jakieś dwa lata temu? Chyba teraz możemy znaleźć je tylko w obligacjach korporacyjnych, takich jak np. PCC Rokita na 8,3%.

wtorek, 27 listopada 2012

Piramidy(?) finansowe mają problem

Afera Amber Gold uczuliła chyba społeczeństwo na ryzykowne inwestycje. Wcześniejszy upadek Finroyal a potem Amber Gold spowodował, że klienci nabrali nieufności w stosunku do tego typu przedsięwzięć. Teraz, po tym wszystkim, a także po serii artykułów prasowych i wpisów na blogach (m.in. goldblog.pl) kłopoty ma firma Prefect Trade. Przypominam, że firma oferowała inwestycje w "kopalnie złota" co demaskował na swoim blogu goldblog.pl. Strona firmy już nie działa, pojawiły się informacje o problemach z wypłata pieniędzy i szykuje się powtórka dwóch poprzednich przypadków.

Problemy ma też firma Opulentia, co do której pojawiły się wątpliwości, czy działa zgodnie z prawem. Nie jestem w stanie ocenić jaka jest prawda. Firma na swojej stronie publikuje opinię prawną, według której nie naruszała ona prawa. Fakt faktem wygląda na to, że klimat dla takich przedsięwziąć wyraźnie się pogorszył i zarówno instytucje (KNF), jak i ludzie ludzie już nie ufają tak bardzo w zapewnienie o inwestycjach "bez ryzyka". Nie wiem tylko czy czasem nie jest to znowu ostrożność zbyt daleko posunięta...

piątek, 23 listopada 2012

Karta płatnicza z wyświetlaczem

Przyzwyczailiśmy się już, że banki od czasu do czasu wprowadzają jakieś nowości technologiczne do swojej oferty. Kiedyś były to konta internetowe, karty z mikroprocesorem, potem karty zbliżeniowe a teraz pojawiła się na świecie karta płatnicza z wbudowanym wyświetlaczem i klawiaturą. Visa proponuje swoje rozwiązanie:  CodeSure Matrix Display card, MasterCard ma z kolei MasterCard Display.

Od kilku dni taką kartę (MasterCard Display) proponuje swoim klientom Getin Bank. Bank deklaruje, że dzięki takiej funkcji karta może pełnić funkcje tokena generującego kody jednorazowe do naszego rachunku. Podobno można także za jej pomocą sprawdzić stan środków na koncie.



Wszystko wygląda fajnie, nowe funkcjonalności mają być zabezpieczone kodem PIN, ale ja mam pewne zastrzeżenia.

Po pierwsze stan środków, jaki będziemy mogli podejrzeć na karcie nigdy nie będzie w trybie "online" bo przecież karta nie ma łączności online z bankiem. Karta będzie w stanie zaktualizować stan konta  w bankomacie lub terminalu (nie każdym) przy jej użyciu z wykorzystaniem chipa (nie zbliżeniowym). Jeżeli więc w międzyczasie na koncie zostaną dokonane jakieś operacje to za pomocą tej karty nie będziemy mogli się o tym dowiedzieć - bo i jak?

Bank pisze również, że "dzięki wyświetlaczowi, możesz również otrzymywać wiadomości od Banku, informujące np. o najnowszych promocjach" - powiem szczerze, dziękuję bardzo za kolejny sposób naganiania mnie na kolejne produkty. Niespecjalnie wydaje mi się aby było to użyteczne, szczególnie jeżeli mam za te kartę zapłacić 50zł.

Natomiast funkcja tokena do bankowości internetowej wywołuje we mnie kolejną obawę. Wprawdzie wszystko będzie zabezpieczone PINem, ale jeśli stracimy taką kartę to tracimy także dostęp do konta. Wydaje mi się, że ze względów bezpieczeństwa jednak lepsze jest rozdzielenie funkcji płatniczej od tokena w dwóch osobnych urządzeniach. Bardzo dobrze sprawdzają się hasła SMSowe, telefon komórkowy ma praktycznie każdy i nie jest to rozwiązanie niewygodne. Rozwiązanie łączące w sobie token i kartę uważam za niebezpieczne. Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji jak w przypadku kart zbliżeniowych, że banki wciskają je na siłę i praktycznie nie ma dziś możliwości aby do konta wydano nam kartę bez tej funkcji.

środa, 14 listopada 2012

Konkurencja wykańcza kantory internetowe

Pamiętacie jak dziwiłem się, w jak niesamowitej liczbie wysypywały się na rynek nowe kantory internetowe? Był taki czas, że miesięcznie powstawał jeden, albo dwa. Zastanawiałem się wtedy jak długo wytrzymają konkurencję, bo sam rynek może nie dać utrzymania takiej liczbie kantorów w sieci.

Teraz rynek powiedział sprawdzam i z listy muszę wykreślić pierwsze dwa, które odpadły z wyścigu. Trochę się spóźniam z informacja, ale przyznam się szczerzę, że nie śledzę ich wszystkich bo jest ich po prostu zbyt dużo. Sam korzystam z dwóch-trzech i to mi wystarcza.

Do rzeczy. We wrześniu zawieszenie/ograniczenie działalności ogłosiły GoCash i Giełda Walut. Nie wiem czy wiązało się to z jakimiś problemami dla klientów, ale przyznam się, że nie słyszałem o takowych. Wygląda, że po prostu właściciele liczyli na większy zarobek i im się interes nie spinał. Trzeba też zauważyć, że oba kantory weszły na rynek już trochę później niż czołówka. Dodatkowo od niedawna na rynku zaczęły się kręcić banki, w tym Alior ze swoim własnym kantorem, który  jest co tu dużo mówić mocno konkurencyjny. 

Tak więc lista kantorów ubożeje o dwa wpisy.

wtorek, 13 listopada 2012

Nowy bank wchodzi w lokaty - ale żeby od razu wojna depozytowa?

Drażnią mnie dziennikarze, którzy robią z igły widły. Już Puls Biznesu ogłosił wybuch nowej wojny depozytowej bo Polski Bank Przedsiębiorczości wszedł na rynek z nową lokatą dla klientów indywidualnych. Czyżby ktoś za ten artykuł zapłacił, żeby robić taki szum?

Bo prawda jest taka, że owszem PBP nie był obecny na rynku klientów indywidualnych, ale z zaproponowania im oferty lokatowej nie robiłbym takiego wydarzenia. 

Po pierwsze oferta odsetek jest zaledwie o kilka dziesiątych procent wyższa niż u konkurencji. Owszem np. na 3 miesiące dają 6,6%, a taki Meritum Bank daje 6%, ale czy ktoś policzył jaka to rzeczywiście jest różnica? Na 10000zł daje to 10,5zł brutto - niewiele. W przypadku lokat na 12 miesięcy dostajemy od PBP solidne 6,3% - podczas dy FMbank daje na lokacie WIBORplus 6,49% zmienne. Nawet mBank niedawno miał promocję z 6,5% na rok. 

Po drugie o żadnej wojnie depozytowej nie będzie mowy bo czeka nas seria obniżek stóp. Jedni będa obniżali wolniej, inni szybciej, ale generalnie będzie tak jak z wieloma innymi bankami, które z hukiem próbowąły wejść na rynek z podobną ofertą. Czar wkrótce pryśnie. 


Czy grozi nam w związku z tym wojna depozytowa? Nie sądzę.

czwartek, 8 listopada 2012

Raport NBP rynku nieruchomości w II kwartale 2012 r.

W tym tygodniu mamy chyba dobry czas na pisanie o nieruchomościach. Ostatnio patrzyłem sobie na ceny mieszkań w mojej najbliższej okolicy, a dziś NBP opublikował raport  - kwartalną informację o cenach mieszkań i sytuacji na rynku nieruchomości

Warto się zapoznać. Poniżej wycinki kilku ciekawych fragmentów:

"Podstawowym czynnikiem kształtującym sytuację w sektorze mieszkaniowym w II kwartale 2012 r. jest narastająca nierównowaga na rynku mieszkań deweloperskich w największych miastach Polski. Na rynku 6 największych miast zasób wystawionych na sprzedaż kontraktów na budowę mieszkań deweloperskich osiągnął wielkość prawie 60 tysięcy mieszkań, w tym ok. 13 tys. mieszkań gotowych. Oznacza to ponad dwukrotność rocznej sprzedaży mieszkań na tych rynkach. Przeciętne mieszkanie może zatem oczekiwać na sprzedaż na rynku pierwotnym około dwóch lat, czyli ponad czterokrotnie dłużej niż na rynku wtórnym (około 5 miesięcy)."

"Problem rosnącej podaży oraz mało elastycznych w dół cen mieszkań może jednak w przyszłości pogłębić kłopoty sektora deweloperskiego i budowlanego."

"Jeśli jednak liczba niesprzedanych mieszkań nadal będzie rosła, to równocześnie zwiększać się będzie ryzyko wystąpienia bardziej gwałtownej korekty cen nieruchomości."

"Ryzyko związane z kontynuacją procesu narastania liczby niesprzedanych mieszkań na rynkach największych miast może spowodować problemy firm deweloperskich na znacznie większą niż dotychczas skalę oraz doprowadzić do szybkich i głębokich spadków cen mieszkań, co może mieć wpływ na sektor bankowy i rynek obligacji deweloperskich."

wtorek, 6 listopada 2012

Ceny nieruchomości w bloku naprzeciwko

Niejednokrotnie pisałem o bloku, który widzę ze swojego okna jako o pewnym symbolicznym wskaźniku do oceny kryzysu na rynku nieruchomości. Ten, nazywany trochę na wyrost "apartamentowcem" kilkupiętrowy blok, został wybudowany w listopadzie 2008 roku (czyli jak pamiętamy już w trakcie trwania kryzysu i kilka miesięcy po upadku Lehman Brothers). Tak na prawdę to wtedy kryzys zaczynał się w Polsce.

Lokalizacja budynku jest niezła, osiedle trochę na uboczu, ale wyposażone w infrastrukturę (sklepy, poczta, bankomaty, przedszkola, szewc, fryzjer). Miasto wojewódzkie około 760 tyś mieszkańców, w mieście przemysł informatyczny, usługowy, ciężki, plus kilka uczelni wyższych. W budynku garaż podziemny (cena za miejsce około 25 tyś złotych), mieszkania różnorakie - od 50 do 80 metrów kwadratowych.

W maju 2009 roku zadałem sobie pytanie - "kiedy skończy się ten kryzys?" Postawiłem wówczas hipotezę, że uznam za koniec kryzysu dzień, kiedy deweloper sprzeda wszystkie mieszkania w rzeczonym budynku po drugiej stronie ulicy. Wtedy - od listopada 2008 do maja 2009 średnia cena ofertowa za mieszkanie w tym bloku spadła z 7500zł za metr do 7300zł za metr.

Mijały lata, mamy 2011 rok i mieszkania się dalej nie sprzedawały. Ceny spadały dalej.

Mamy teraz listopad 2012 roku, czyli cztery lata po oddaniu inwestycji do użytkowania. Nadal mniej więcej połowa mieszkań jest tam nie sprzedana. Co więcej, wydaje mi się, że w ciągu ostatniego roku nie sprzedano tam wiele, albo nawet wcale.

Tak się akurat składa, że mam możliwość porównania cen ofertowych tych samych (!) trzech mieszkań wystawionych do sprzedaży w tym budynku. Tych samych - to znaczy nie sprzedających się od 2008 roku. Poniższa tabelka zawiera zestawienie tych cen z listopada 2011 i z bieżącego roku.


Mieszkanie Powierzchnia (m2)    Cena    listopad  2011 (zł) Cena za m2 - listopad 2011   (zł)          Cena listopad 2012 (zł) Cena za m2 - listopad 2012 (zł) Różnica cen (zł) Różnica za m(zł) Różnica %
I 66  398 000,00 6 030,30   380 000,00   5 757,58 - 18 000,00 - 272,73 -4,5%
II 71  426 000,00  6 000,00   396 000,00   5 577,46 - 30 000,00 -422,54 -7,0%
III 78  468 000,00   6 000,00  440 000,00   5 641,03 - 28 000,00 -358,97 -6,0%


Według mnie porównanie ciekawe. 

Po pierwsze widzimy jak bardzo ceny w tej nieruchomości spadły w porównaniu z latami 2008 i 2009. Po drugie widzimy, że zastój w tego typu nieruchomościach (dla tego typu metraży) jest duży, bo mieszkania stoją niesprzedane kilka lat. Po trzecie widzimy, że ceny nadal spadają.

Czy jest to przykład reprezentatywny dla całego rynku? Nie chcę wysnuwać takich tez. Jest to po prostu jeden z przykładów, właściwy dla tej konkretnej lokalizacji i tego konkretnego rynku. Niemniej jednak, wydaje mi się wart zauważenia.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Rewizja sentymentu do obligacji i akcji, negatywny sentyment do nieruchomości

Dawno nie tykałem tematu "wskaźników sentymentu" wiszących na górze na blogu. Pomyślałem sobie, że aby odzwierciedlały rzeczywisty mój sentyment do różnych aktywów wypadałoby je trochę zmienić.

Do obligacji nie jestem już zdecydowanie negatywny, raczej steruję w kierunku neutralnym. Jak zawsze jestem ostrożny względem obligacji korporacyjnych, ale jeżeli chodzi o obligacje skarbowe to jestem umiarkowanie lepiej nastawiony. Stąd: "negatywny" -> "neutralny".

Do akcji podobnie, wydaje mi się, że już dawno powinienem był to zmienić bo na akcjach dało się ostatnio zarobić. Czy będzie się dało dalej? Nie wiem, ale zmiana z "negatywny" na "neutralny".

Nieruchomości nie są teraz na topie. Co więcej spodziewałem się, że podaż mieszkań zmaleje i to wyrówna braki popytu utrzymując ceny. Nie widzę tego na rynku, co więcej wydaje się, że końca kryzysu na rynku nieruchomości próżno szukać. W bloku naprzeciwko dalej połowa mieszkań niesprzedanych - stąd "neutralny" do "negatywny" - już dawno trzeba było to zrobić.

poniedziałek, 29 października 2012

Dlaczego warto mieć kilka kont bankowych i kilka kart


Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że warto mieć więcej niż jedno konto bankowe i więcej niż jedną kartę kredytową. Po co? Chociażby aby uniknąć problemów, o jakich możemy poczytać tutaj. Jak wiemy technika jest zawodna. Także technika bankowa bywa zawodna - bankomat się może zepsuć, bank zamkną, karta nie zadziała, zgubi się, ukradną. Dla kogoś kto całe swoje oszczędności przechowuje w jednym banku i dostęp do nich ma poprzez jedną kartę może się to wiązać z nieprzyjemnościami i problemami. Najmniejszy z nich to konieczność odstawienia przy kasie koszyka pełnego zakupów, większy to już kłopot z przeżyciem kilku dni bez dostępu do swoich pieniędzy.

Konta bankowe niestety kosztują, ale bywa i tak, że da się znaleźć takie kosztujące na prawdę niewiele albo wcale. Wprawdzie posiadanie kont w różnych bankach to także kłopot organizacyjny - bo trzeba panować nad tym gdzie i ile pieniędzy się znajduje, ale zachęcałbym wszystkich do rozważenia czy nie warto jednak mieć w zapasie jakiś oszczędności dostępnych w innym banku, a w portfelu mieć na wszelki wypadek drugą kartę. Sam nie wiem ile razy, ale co najmniej kilkanaście, takie rozwiązanie uchroniło mnie przed różnymi kłopotami. Komfort spokoju gwarantowanego tym, że w razie czego mam dostęp do jakiś pieniędzy w iny sposób niż z głównego swojego rachunku jest bezcenny.

wtorek, 23 października 2012

O odpowiedzialności

Dziś będzie o temacie trochę mniej ostatecznym niż w poprzednim wpisie, ale nie mniej istotnym. temat wpisuje się w całokształt bloga w kwestiach finansowych w całej rozciągłości. Chodzi o kwestie odpowiedzialności za podejmowane decyzje życiowe i finansowe. 

W poprzednim wpisie poruszyłem istotną rzecz zabezpieczania rodziny na wypadek gdyby nam się coś stało. Takiemu celowi służy planowanie pewnych przedsięwzięć finansowo życiowych, od spisania testamentu począwszy, przez wykupienie polisy na życie po przepisanie części majątku na członków rodziny, wydanie w banku dyspozycji na wypadek śmierci, czy najprostsze wykupienie polisy od nieszczęśliwych wypadków.

Wiele osób żyje w beztroskim przeświadczeniu o swojej niezniszczalności i nieśmiertelności akcentując wyraźnie, że "jakoś to będzie" - głupszego wykrętu od podejmowania odpowiedzialnych decyzji w życiu nie słyszałem.

Weźmy prosty przykład - dajmy na to ktoś prowadzi działalność gospodarczą - wiąże się to z samodzielnym opłacaniem składek ZUS. Jeśli się tego nie zrobi to po pierwsze wpada się w długi i egzekucje administracyjną, po drugie nie ma się ubezpieczenia zdrowotnego. Wypadki niestety chodzą po ludziach i tu może pojawić się problem.

Albo dajmy na to, ktoś bierze kredyt, jest głównym żywicielem rodziny i nie ma polisy na życie - to ja się pytam, "jaki masz plan awaryjny dla twojej żony i dzieci"? Nie masz? To idź to nich i powiedz im wprost, że masz w planach zostawić ich z bałaganem i kredytem na głowie. 

Załóżmy, że masz jakieś oszczędności i zastanawiasz się jak je zainwestować - czy odpowiedzialną decyzją będzie ulokowanie w całości ich w parabanku na wysoce ryzykownej lokacie na wysoki procent? To chciwość i nieodpowiedzialność, cokolwiek byś sobie nie tłumaczył/a.

Może masz jakiś majątek, ale istnieje ryzyko, że wierzyciele się do niego dobiorą? Wtedy warto pomyśleć o rozdzielności majątkowej albo przepisaniu np. nieruchomości na małżonka/dzieci. Oczywiście jest kwestia zaufania, ale zawsze jest to kwestia zaufania - zastanów się jakie są alternatywy...

Odpowiedzialne zarządzanie majątkiem i finansami obejmuje takie działania, aby zbilansować różnorakie ewentualne ryzyka potencjalnymi zyskami. Tak więc zastanów się nad swoimi finansami i sprawami majątkowymi. Może warto zbudować sobie fundusz bezpieczeństwa, policzyć czy opłaca nam się nadpłacać kredyt, przygotować testament, wykupić polisę na życie, albo NNW (albo obie). Zanim zaciągnie się kredyt warto zastanowić się nad jego opłacalnością i zastanowić się czy to będzie konsumpcja czy inwestycja, a na pewno przeczytać umowę i się do niej krytycznie odnieść.

W pierwszej kolejności jednak należy sobie postawić pytanie, czy jesteśmy finansowo odpowiedzialni wyłącznie za siebie czy też za innych wokół nas. Przypomnę na koniec, że w Polsce można odziedziczyć także długi...

sobota, 13 października 2012

Dlaczego warto "wydziedziczyć" dziecko?

Uwaga na wstępie - słowo "wydziedziczyć" w tytule jest w cudzysłowie nie bez przyczyny, bo nie o wydziedziczenie zgodnie z Kodeksem Cywilnym tu chodzi... ale do rzeczy.
Mnóstwo młodych ludzi, w wieku około trzydziestki, ma kredyt hipoteczny. Mnóstwo takich rodzin ma także dziecko - jedno lub więcej. Mało kto z nich zastanawia się w tym wszystkim na temat tego jak rozliczne problemy mogą narosnąć w przypadku, gdyby jednemu z rodziców coś się stało.

Rzeczywistość jest taka, że w większości przypadków druga strona nie miałaby dość środków aby utrzymać spłacanie kredytu. Teoretycznie zatem mogłaby, a nawet powinna rozważyć pozbycie się mieszkania czy domu, nawet poniżej jego wartości aby nie brnąc w spiralę zadłużenia.

W przypadkach kiedy wartość mieszkania przewyższa wartość kredytu byłoby to jakieś rozwiązanie. Problem jest jednak innego rodzaju.

Otóż, jeżeli umrze któreś z rodziców i nie pozostawi testamentu to dziedziczy także dziecko. Jeżeli jest ono małoletnie to na sprzedaż mieszkania w takiej sytuacji musiałby zatem zgodzić się nie tylko bank, ale także sąd rodzinny. To ogromnie komplikuje i przedłuża wszystko.

Analogiczna sytuacja - kiedy wejście dziecka do spadku komplikuje wszystko znacznie ma miejsce wtedy gdy w skład spadku wchodzą papiery wartościowe, etc. Kiedy trzeba szybko przejąć nad nimi kontrole, a procedury trwają.

Dlatego sprawę może rozwiązać testament o czym pisałem już kiedyś na tym blogu. Chodzi o to, aby  w zapisach testamentowych uwzględnić pełnoletnich członków rodziny. Nie jest to "wydziedziczenie" (dlatego piszę w cudzysłowie), ale powołanie do spadku tych, którzy będą w stanie nim zarządzać.

Nie wiem na ile funkcjonuje już instytucja zapisu windykacyjnego, być może może być ona w takiej sytuacji pomocna. Niewątpliwie wszelkie wątpliwości załatwi wizyta u notariusza, gdzie za wszystkie formalności zapłacimy bodajże kilkadziesiąt złotych.

Polecam pod rozwagę.

piątek, 12 października 2012

Do poczytania na weekend

Z kategorii linków do poczytania na weekend proponuje trzy artykuły z portalu ObserwatorFinansowy.pl

  1. Pierwszy dotyczy fałszowania statystyk na potrzeby rządowe - dobrze wiedzieć o tym aby bezkrytycznie nie podchodzić do różnych danych podawanych czy to przez polityków, czy przez niektórych analityków lub komentatorów: Kreatywni statystycy retuszują prawdziwy wzrost cen.
  2. W drugim artykule: Stuprocentowe rezerwy bez złota nie przestaną być puste autor analizuje dwa elementy obecnego systemu monetarnego - fiducjarność pieniądza i system rezerwy cząstkowej - oba prowadzące do pokusy aby w celu stymulacji gospodarki kreować pieniądz bez zaszytych endogennie w systemie ograniczeń.
  3. Trzeci artykuł: Szwajcarów od przybytku kapitału głowa boli - napisany przez (!) ucznia trzeciej klasy gimnazjum, na zaskakująco wysokim poziomie merytorycznym analizuje problemy z jakimi zmaga się Szwajcarski Bank Centralny w związku z nadmiernym napływem kapitału do Szwajcarii i jak bardzo ma ograniczone w tym zakresie pole działania. Gratulacje dla autora za wysoki poziom, którego nie powstydziłby się niejeden z "profesjonalistów".

Miłej lektury

wtorek, 9 października 2012

Czy polowanie na lokaty się opłaca?

Banki nie rozpieszczają nas oprocentowaniem tak jak było to jeszcze parę lat temu. Aktualnie najlepsze lokaty dają 6,2-6,5% rocznie. Rzadko, zdarza się oferta promocyjna na której można wykręcić więcej. Pytanie tylko czy z takiej oferty warto korzystać? Załóżmy, że mamy do wyboru lokatę, która możemy założyć przez internet na 6,5% w skali roku nie wychodząc z domu i nie nadziewając się na zapisane drobnym druczkiem haczyki. Alternatywnie mamy do wyboru promocyjna lokatę na 7% (nieźle co? niewiele takich jest na rynku), ale żeby z niej skorzystać musimy udać się do placówki bankowej i np. założyć konto osobiste.

Przyjmijmy też, że mamy do zdeponowania 10000zł i obie lokaty są porównywalne pod względem okresu (12 miesięcy dla uproszczenia obliczeń).

Jakie są zyski? Zobaczmy: 0,5% z 10 tysięcy to jest 50złotych, po odliczeniu "podatku belki" zostanie z tego "na rękę" 40,50zł. To jest nasz bonus za to, że założymy promocyjną lokatę. 

A koszty? Musimy pojechać do banku, odbyć uroczą pogawędkę z akwizytorem produktów bankowych, podpisać umowy uważnie je czytając aby nie wziąć przykładowo karty do konta płatnej 2zł miesięcznie, albo tokena sprzętowego do dostępu przez internet za 5zł miesięcznie. Jak już przebrniemy przez formalności to możemy cieszyć się nowa wysoko oprocentowaną lokatą. W międzyczasie musimy sprawdzać, czy bank chytrze nie postanowił zmienić tabeli opłat i prowizji wprowadzając opłatę za nasze konto osobiste. Na koniec zaś musimy udać się do banku po pieniądze z lokaty i zamknąć konto (odbywając kolejną rozmowę motywacyjną z akwizytorem) bo przecież do niczego poza promocją lokatową nie było nam ono potrzebne.

Suma summarum przyjmijmy, że łącznie na "obsługę tej lokaty" poświęcimy przez cały okres jej trwania trzy godziny (w tym dojazdy do banku). Wychodzi 13,5zł za godzinę.

A teraz odpowiedzmy sobie jak bardzo cenimy swój czas? 

Udanego polowania na okazje ;)

piątek, 5 października 2012

Frank Komorowski

Znane powiedzenie mówi, że jak się ktoś na czymś nie zna to nie powinien się na dany temat wypowiadać. Na tym blogu nie zajmuję się zazwyczaj polityką, ale wobec gadania bzdur nie potrafię przejść obojętnie. 

Z nóg zwaliła mnie wypowiedź przypisywana Prezydentowi Komorowskiemu, która miała mieć miejsce przy okazji wizyty w Szwajcarii: "Frank jest dobrym symbolem relacji polsko-szwajcarskich, bo nieprzypadkowo wielu młodych ludzi w Polsce wybierało, zaciągając kredyty, franka szwajcarskiego. Frank ma w Polsce dobrą opinię". 

Pozwolę sobie wytłumaczyć panu Prezydentowi, że kredyty zaciągane były we franku szwajcarskim nie dlatego, że ma jakąkolwiek opinię tylko dlatego, że były nisko oprocentowane. Natomiast gdyby chodziło o opinię to raczej wpłacaliby na lokaty we frankach. Nie gadajmy więc bzdur o tym, że frank jest jakimś symbolem - to jest tylko czcza polityczna gadanina pod publikę, do której nie przywiązywałbym żadnej wagi. Jedynie można ubolewać, że Prezydent popełnia gafę mówiąc o czymś o czym nie ma pojęcia.

poniedziałek, 1 października 2012

Alior zaczyna golić klientów

Alior Bank zawsze był w czołówce jeżeli chodzi o interesujące produkty i rozwiązania bankowe. Trzeba też przyznać, że nie był drogim bankiem. Niestety czas, kiedy prowadzenie tam konta można było mieć za darmo chyba się powoli kończy. Najwidoczniej, przygotowując się do sprzedaży banku, zdecydowano się sięgnąć głębiej do kieszeni klientów. Od 1 listopada wprowadzona zostanie nowa tabela opłat i prowizji, w której drastycznie została podniesiona opłata za konto osobiste. 

Piszę "drastycznie" bo podwyżka jest z zera na osiem złotych. Wprawdzie są wyjątki, dla aktywnie korzystających, albo posiadających to konto jako pierwsze, ale - zdecydowanie przestaje sie opłacać posiadanie tego RORu jako kolejnego konta. 

Obawiam się, że niestety taka tendencja - do wprowadzania/podwyższania opłat za prowadzenie rachunków - jest powszechna. Co więcej opłaty rosną nieraz o 100%. O ile kiedyś można było bez zastanowienia się otwierać sobie kolejne rachunki w kolejnych bankach, to w tym momencie trzeba się nad tym dwa razy zastanowić.

czwartek, 27 września 2012

Pytania walutowe

Niedawno otrzymałem od jednego z czytelników pytanie, a w zasadzie szereg pytań:

Co może się stać z euro,które trzymam na lokacie w banku w przypadku rozpadu strefy Euro?
Czy nie lepiej jest zamienić te pieniądze na korony norweskie ?
Czy kurs korony może też zostać powiązany z euro jak to się stało z frankiem?
 
 
Pytania, które czytelnik zadał są nietrywialne i obawiam się, że nikt tak na prawdę nie jest w stanie jednoznacznie na nie odpowiedzieć. 
 
Idąc po kolei - co może stać się z Euro trzymanym na lokacie? W zależności od scenariusza może stać się wszystko. Jeżeli scenariusz rozpadu (najmniej wg. mnie prawdopodobny) będzie obejmował wymianę z powrotem na waluty narodowe to pewnie może mieć miejsce cokolwiek. Pieniądze mogą okazać się bezwartościowymi papierkami, albo mogą zostać automatycznie wymienione na złotówki, albo wypłacone w gotówce jeśli będzie jakiś okres przejściowy. Wariantów - mniej lub bardziej prawdopodobnych jest mnóstwo. Generalnie będzie pewne tylko, że będzie problem.
 
W przypadku gdyby w miejsce starego euro powstało nowe, to stare euro pewnie przez jakiś czas funkcjonowałoby ale tracąc na wartości. Natomiast w przypadku wyjścia jednego kraju ze strefy euro to pewnie nawet wyszłoby na dobre wspólnej walucie.
 
Czy nie lepiej przewalutować na korony norweskie? Może lepiej. Może przynajmniej część. Może część na korony, część na funty a cześć na franki. Pytanie jest czy to tylko oszczędności czy też mogą zostać w danym kraju wydane bo np. jest tam rodzina, kredyt, biznes, etc. Generalnie jestem zdania, że oszczędności w walutach powinno się trzymać w takich walutach, które jesteśmy w stanie wydać w kraju w którym obowiązują.

Jeżeli chodzi o powiązanie kursu korony z euro to takie prawdopodobieństwo zawsze istnieje. Norwedzy już mają trochę problem z tym, że ich waluta za bardzo się umacnia, aczkolwiek trochę mniejszy niż szwajcarzy bo Norwegia eksportuje ropę a nie zegarki. Dlatego sądzę że prawdopodobieństwo sztywnego kursu korony do euro jest mniejsze.
 
Oczywiście jak zwykle dobrym ubezpieczeniem na ewentualność rozpadu strefy euro jest złoto i paradoksalnie - dolar. Niestety, ów szmacony dolar jest nadal najpowszechniej w świecie akceptowalny.

wtorek, 25 września 2012

Giełda Mennicy - nowa platforma transakcyjna złota

Mówią, że innowacja goni innowację i świat posuwa się do przodu. Od czasu do czasu natykam się też czasem na oferty/firmy z jakimś nowym, interesującym produktem. Na ciekawy pomysł aby pobudzić handel i zwiększyć swoją sprzedaż złota wpadli ludzie z Grupy Mennice Krajowe. Stworzyli mianowicie coś takiego jak internetowa platforma obrotu zlotem - chodzi o firmę działającą pod marką Giełda Mennicy.
Zamysł - co nie wątpię - zmierza do tego aby zbudować kolejny kanał dystrybucyjny dla innej firmy z grupy tj. Mennicy Skarbowej. Nie do tego jednak chciałem zmierzać.

Sam koncept jest interesujący i polega na tym, że możemy w firmie zdeponować swoje złoto, albo po prostu założyć tam konto transakcyjne. Za pomocą konta można dokonywać zakupów i sprzedaży wirtualnego (nie oszukujmy się, nawet jeżeli ktoś mówi, że to fizyczne złoto to nikt go nigdy nie widział w żadnym raporcie z audytu) złota, a następnie wymienić z powrotem na fizyczny kruszec.
Sam koncept tego, że można "wpłacić złoto" i potem "wypłacić" fizyczny  metal jest ciekawy. Niemniej jednak widzę tu kilka problemów.

Po pierwsze płynność jest znikoma. Transakcji jest niewiele - można domyślać się że temat się rozwinie i więcej ludzi będzie handlować na platformie.

Po drugie - całym interesem zarządza firma z ograniczona odpowiedzialnością o kapitale zakładowym 200 tysięcy złotych. Według mnie to bardzo mało aby zapewnić poczucie bezpieczeństwa.

Po trzecie. Jeżeli chodzi o samo przechowywanie złota to oczywiście kosztuje ono 0,2% jego wartości, co jest zrozumiałe i normalne. Zastanawiałem się trochę czy nie jest tutaj problemem kwestia, nad którą się pastwiłem w przypadku Mennicy Skarbowej, tj. czy firma obraca powierzonym złotem. Konkluzja jest taka, że nikt tego nie może sprawdzić bo nie ma nigdzie audytów przechowywanego złota. Dla kontrastu np. Bullion Vault prezentuje codziennie raport audytora o tym, że wszystko się zgadza jeżeli chodzi o zwartość skarbca (czytaj. że nikt złota nie zajumał). Tutaj czegoś takiego nie ma (ja wiem że to kosztuje, ale coś za coś). Tak więc jak już włożymy tam złoto fizyczne to dalej tak na prawdę mamy do czynienia z "wirtualnym". Oczywiście chcę wierzyć, że wszystko jest w najlepszym porządku i stoi tak jak w regulaminie (Amber Gold też miał regulaminy), ale po prostu nikt nie jest w stanie tego potwierdzić.

Porównując do tego co było w zapisach regulaminów Mennicy Skarbowej widzę pewien postęp - to znaczy zamiast okresu oczekiwania 10 dni mamy zapis: "Wydanie Złota Użytkownikowi następuje każdorazowo w terminie maksymalnie 7 dni od dnia ustania Umowy lub od dnia, w którym żądanie wydania Złota dotrze do Operatora." Dla mnie to trochę niepokojące (sugeruje, że może tam tego złota nie być), ale z drugiej strony OK, jestem w stanie zrozumieć, ż emoże trzeba je przywieźć ze skarbca.

Za wydanie złota jest oczywiście prowizja i to duża bo "2% wartości złota, minimum 150 zł" - to powoduje, że zabawa w kupowanie na platformie staje się przy małych ilościach mniej opłacalna, jeżeli chcielibyśmy potem odebrać złoto fizycznie.

Na koniec - jeszcze opłaty transakcyjne od 0,5% do 0,2% od wartości transakcji. 

Podsumowując. Koncepcja jest trochę ciekawa, czerpiąca z Bullion Vault natomiast bardzo martwi i zniechęca brak audytowanych raportów o tym, że w skarbcu rzeczywiście jest tyle złota ile powinno.

piątek, 21 września 2012

Dlaczego nie warto "inwestować" w diamenty

Od dawna pisałem, że rynek diamentów jest skrajnie zmanipulowany. Poza tym jest płytki i trudno na nim sprzedać posiadaną "inwestycję". Teraz dostajemy informację, że Rosjanie zamierzają rozpocząć eksploatację olbrzymiego złoża, którego wydobycie bez wątpienia zasypie rynek dużą ilością kamieni. Ja bym się w związku z tym spodziewał tylko i wyłącznie spadku cen w długim terminie.

środa, 19 września 2012

Stock Screener na investio.pl - recenzja

Zostałem niedawno zaproszony do przetestowania i zrecenzowania narzędzia Skanera Inwestycyjnego dostępnego na portalu investio.pl

Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że narzędzia tego typu służą do dokonywania szybkiego przeglądu spółek notowanych na parkiecie, w celu wyselekcjonowania grupy tych, które nas najbardziej interesują. Takiej selekcji/filtrowania dokonuje się za pomocą zestawu wskaźników analizy fundamentalnej lub parametrów opartych o wyniki finansowe, branżę, etc.

Stock Screener dostępny na portalu Investio daje nam do ręki szereg wskaźników analizy fundamentalnej, za pomocą których możemy filtrować interesujące nas spółki. Wskaźników jest dużo - porównywałem z takimi serwisami jak porównywarka na ingsecurities.pl czy serwis fundamentalna.net

W porównaniu z tymi dwoma korzystanie z investio pod pewnymi względami jest wygodniejsze. Po pierwsze wskaźników jest więcej niż w serwisie ING. Po drugie, dla każdego wskaźnika, który rozwiniemy sobie w lewym panelu od razu widzimy takie informacje jak rozkład, średnią, medianę, pierwszy i trzeci kwartyl. W ten sposób łatwiej nam od razu dobrać widełki poszukiwań.




Porównując liczbę wskaźników z serwisem fundamentalna.net stwierdzam, że nieco się różnią oba te serwisy, jeżeli chodzi o dobór wskaźników. Investio ma tu jednak przewagę, szczególnie jeżeli chodzi o wskaźniki płynności. Niestety jednak, części z tych, które są dostępne w innych serwisach po prostu mi tu zabrakło. Przykładowo bardzo chciałbym móc wyfiltrować tylko spółki płacące dywidendy (nie wspomnę już o stopie dywidendy). Zabrakło mi też prostego parametru jakim jest wartość przychodów, zysku netto i brutto, zysku operacyjnego i zysku na akcję. Brakowało mi także możliwości filtrowania wg. określonej branży. Zakładam, że jako że serwis jest w wersji beta to będzie się w tym kierunku tez rozwijał.

Przydatny byłby też parametr pozwalający filtrować spółki generujące dodatnie cash flow, ale tego chyba nikt ze znanych mi serwisów nie oferuje.

Drugim aspektem korzystania z serwisu jest ergonomia. 
Pod tym względem miałem trochę problemów z przyzwyczajeniem się do mechanizmu serwisu. Otóż funkcjonuje w nim podział na lewy i prawy panel. 

W lewym mamy listę wskaźników, a w prawym te, które wybraliśmy oraz listę wyselekcjonowanych spółek. Problem pojawia się kiedy chcemy wybrać bardzo wiele wskaźników o szerokich zakresach. Mamy wtedy w wąskim prawym panelu tabelkę, którą musimy przewijać i która się stronnicuje. Przydałoby się przynajmniej móc zwinąć lewy panel, nie mówiąc już o "klasycznej" tabeli ze wszystkimi wybranymi spółkami, na którą mogę nakładać filtry a potem wyeksportować np. do excela.

Podsumowując - Stock Screener na investio.pl to bardzo interesujące i rozwojowe narzędzie dające szerokie możliwości i duży wybór wskaźników. Ma wprawdzie pewne braki, jeżeli chodzi o zakres dostępnych danych i pewne aspekty interfejsu użytkownika, ale myślę, że będzie się ono rozwijało i  za niedługo dostaniemy do dyspozycji jeszcze kolejne funkcjonalności.



piątek, 14 września 2012

FED ogłasza QE3

Znacie termin "monetyzacja długu"? chodzi o to kiedy bank centralny finansuje zadłużenie państwa "drukując" pieniądze. Z czymś takim mamy teraz do czynienia bezpośrednio w USA gdzie FED ogłosił właśnie trzecią runde "luzowania ilościowego" = QE3. Polega to na tym, że za kolejne 480 miliardów dolarów będą skupywane obligacje i instrumenty hipoteczne. 

Oczywiście należy się spodziewać, że wpuszczenie w obieg takiej ilości "dodrukowanego" pieniądza przełoży się na wartośc dolara do innych walut/dóbr. W istocie do złota dolar spadł natychmiast.

Nie tak dawno także Europejski Bank Centralny ogłosił, że będzie skupował obligacje zagrożonych krajów strefy euro, czyli pośrednio także dokona monetyzacji długu tych państw. Oczywiście reakcja rynków była taka sama, wartość waluty spadała do złota i innych metali szlachetnych.

środa, 12 września 2012

Idea TFI na raty

Klienci funduszy Idea TFI mają podstawy do zmartwień, a klienci Idea Premium szczególnie. Od lipca powiem fundusz wstrzymał umorzenia jednostek, po tym jak okazało się, że utopił sporo kasy w obligacje upadających spółek budowlanych. Teraz w porozumieniu z KNF ogłoszono, że fundusz do marca przyszłego roku będzie dokonywał umorzeń jednostek "na raty" dokonując redukcji zleceń.

Niestety taka sytuacja podtrzymuje moje niechętne ostatnimi czasy nastawienie do funduszy inwestycyjnych, które są "workami" na pieniądze, w których niestety nie widać co się z tymi pieniędzmi dzieje i jak są zarządzane.

Tym bardziej nie zgadzam się ze stwierdzeniem z tego artykułu, że: "Fundusze inwestycyjne są jedną z bezpieczniejszych form lokowania oszczędności. Nie mogą bowiem zbankrutować. " No właśnie co z tego, skoro możemy stracić mnóstwo pieniędzy, co z resztą autor artykułu przyznaje w kolejnym zdaniu "Ale nie dają gwarancji, że cokolwiek zarobimy. Ba, możemy nawet stracić, i to całkiem sporo". Nie są zatem bezpieczną formą inwestowania i trzeba zdawać sobie z tego sprawę, szczególnie kiedy nam "konsultant/naganiacz" będzie sadził takie stwierdzenia, że nie mogą zbankrutować, albo że są bezpieczne bo inwestują w obligacje.

niedziela, 9 września 2012

Najciekwasze lokaty we wrześniu

Postanowiłem zerknąć na ofertę lokat bankowych. Co jakiś czas nieregularnie przeglądam rankingi i staram się znaleźć coś ciekawego.

Tym razem na uwagę zasługuje powrót do oferty lokaty jednodniowej w Idea banku, oprocentowanej ciekawie bo na 7%. Wadą jest konieczność posiadania w tym banku konta osobistego (to na nie wracają codziennie pieniądze z lokaty).

Jeżeli chodzi o klasyczne lokaty to najlepszym wg. mnie wyborem na te chwile byłaby sześciomiesięczna lokata w Meritum Banku oprocentowana na 6,5%.

Jeżeli kogoś interesuje ulokowanie pieniędzy na dłuższy termin to może zainteresować się lokatą w Santanderze na 15 miesięcy - też na 6,5%.

Z kolei dla zainteresowanych polisami oszczednościowymi - Credit Agricole proponuje poliso-lokatę na 18 miesięcy na warunkach odpowiadających 7% standardowej lokacie bankowej.

 

czwartek, 6 września 2012

W jakim banku kredyt studencki?

Ten wpis się nieco zdezaktualizował - zapraszam do najnowszego wpisu o kredytach studenckich.

Jest chyba sezon na szukanie informacji o kredytach studenckich, bo zauważyłem, że sporo odwiedzających te stronę szuka właśnie tego hasła. Sam z ciekawości postanowiłem cos poczytać jak to teraz wygląda i doszedłem do wniosku, że wybór banków, w których można zaciągnąć taki kredyt jest niewielki. Są to raptem cztery banki - może poniższa lista pomoże szukającym informacji (linki prowadzą do stron z informacjami o kredytach studenckich w danym banku):

środa, 5 września 2012

Jak bezpiecznie sprzedać złoto?

Zadano mi jakiś czas temu pytanie, w jaki sposób - bezpiecznie można sprzedać posiadane złoto. Pytanie nie jest trywialne bo w pierwszej kolejności należałoby zastanowić się co to znaczy "sprzedać bezpiecznie złoto"? Otóż "bezpiecznie" = bez ryzyka obrabowania, napadu, etc, ale także "bezpiecznie" = bez ryzyka, że stracimy nie wiadomo ile pieniędzy sprzedając po złej cenie.

Przy okazji warto pamiętać o tym, że cena będzie funkcją tego jak szybko chcemy sprzedać.

O samej sprzedaży złota pisałem już kilka lat temu tutaj - warto chyba jednak temat trochę odświeżyć.

A więc do rzeczy - po pierwsze wystrzegajmy się przygodnych kupców. Sprawdźmy cenę złota na stronie Narodowego Banku Polskiego i policzmy ile jest warte nasze złoto w tzw. cenie spot. Niestety musimy wziąć poprawkę na to, że prawdopodobnie nie uda nam się sprzedać go w cenie spot, tylko kilka procent niższej. Na takiej zasadzie działa cały rynek i niewiele możemy na to poradzić.

Problem z powyższym może pojawić się, jeżeli nie wiemy co mamy w ręku. Np dostaliśmy monetę co do której nie wiemy jak się nazywa. Tutaj z pomocą przyjdzie nam internet - na podstawie zdjęć zamieszczonych w sklepach internetowych ze złotem z łatwością możemy sprawdzić czym dysponujemy. W ostateczności zostaje wizyta w NBP.

Kiedy już wiemy ile nasze złoto jest teoretycznie warte możemy udać się spieniężyć.  Jeżeli bardzo się nam spieszy udajmy się do oddziału NBP gdzie dostaniemy gotówkę.

Jeżeli spieszy się nam mniej, a złoto kopiliśmy u porządnego dealera to możemy sprawdzić za jaką cenę odkupią od nas złoto które u nich nabyliśmy. Może się okazać, że cena będzie korzystniejsza niż w NBP.

Można ewentualnie poszukać w internecie innych firm kupujących złoto. Ja roboczo dzielę je na dwie grupy:
  • firmy handlujące - dealerzy złota, antykwariaty numizmatyczne - zapewne kupią od nas nasze złoto, ale nie sądzę aby cena była lepsza niż w NBP czy u dealera od którego kupiliśmy.
  • firmy skupujące - np. "GoldBuyers", "Cash for gold" - etc. Tudaj raczej na pewno dostaniemy dużo niższą cenę więc nie sądzę aby była to "bezpieczna sprzedaż" - raczej ścieżka dla desperatów
Zostają jeszcze lombardy i kantory - ceny tam są różne, czasem paskarskie, czasem uczciwe. 

Kluczem do podjęcia każdej decyzji czy gdzieś sprzedać złoto powinno być porównanie oferowanej ceny z tabelą cen skupu złota w NBP.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Weksel

Chciałbym dziś napisać parę słów na temat ciekawego, czasem bardzo przydatnego, ale niestety trochę zapomnianego mechanizmu udzielania pożyczki jakim jest WEKSEL. Narzędzie to proste w swojej konstrukcji prawnej i łatwe w użytku jest niestety chyba w dzisiejszych czasach zapomniane i niedoceniane, a szkoda. Bo często prościej byłoby wyegzekwować taką pożyczkę z weksla niż z umowy, a nie płaci się przy tym także PCC.

Czym więc jest WEKSEL?

Jest to rodzaj papieru wartościowego, który może wyemitować (wystawić) każdy posiadający zdolność do czynności prawnych i zaciągnąć tym samym zobowiązanie. Aby wystawiony papier był wekslem musi spełniać kilka wymogów formalnych - musi zawierać kilka poniższych elementów:
  1. nazwę "weksel" w samym tekście dokumentu, w języku, w jakim go wystawiono;
  2. polecenie bezwarunkowe zapłacenia oznaczonej sumy pieniężnej;
  3. nazwisko osoby, która ma zapłacić (trasata);
  4. oznaczenie terminu płatności;
  5. oznaczenie miejsca płatności;
  6. nazwisko osoby, na której rzecz lub na której zlecenie zapłata ma być dokonana;
  7. oznaczenie daty i miejsca wystawienia weksla;
  8. podpis wystawcy weksla.
Tyle - nie potrzeba żadnych blankietów, nie pobiera się opłaty skarbowej. Można weksel wystawić na odwrocie biletu kolejowego i będzie to weksel jeśli tylko zawiera wymagane elementy. Koniec kropka - proste?

A tak wygląda niegdyś używany blankiet wekslowy - już nie używany bo ani takich nie drukują, ani nie ma opłaty skarbowej:

Dużo prostsze jest (w stosunku do innych form zabezpieczenia pożyczki - np. umową) dochodzenie takiej należności z weksla. Postępowanie w sądzie jest szybsze bo nie dochodzi się czy zobowiązanie jest, czy go nie ma. jest weksel? Jest nakaz (przynajmniej w teorii).

Weksel ma także jedną cechę, która może być bardzo przydatna - niektóre rodzaje weksli można przenieść (sprzedać, darować) na inną osobę w drodze tzw (indosu). Ułatwia to obrót takim długiem (np. sprzedanie go firmie windykacyjnej). Generalnie firma windykacyjna na niektóre długi może kręcić nosem, ale weksle weźmie raczej bez problemu.

Niestety w naszej praktyce gospodarczej utrwaliło się pojmowanie weksla jako zabezpieczenia kredytu, w roli którego występuje weksel in blanco. Nic bardziej błędnego - weksel in blanco nie jest wekslem bo nie jest wypełniony. Wekslem stanie się dopiero gdy ktoś go wypełni (co powinien uczynić zgodnie z deklaracją wekslową). Generalnie weksel in blanco to bardzo niebezpieczna rzecz i podpisywania jakichkolwiek weksli in blanco trzeba się wystrzegać, a jeżeli już to robić to rozumnie bo nigdy nie wiemy kto i jak taki weksel wypełni.

Tematyka wekslowa jest szeroka i ten wpisy to tylko zasygnalizowanie tematu, który jest trochę poza głównym nurtem rozważań tego bloga. Niemniej jednak uważam,że warto się zainteresować tą instytucją bo jest to prosty mechanizm, który może ułatwić zaciąganie czy udzielanie pożyczek.

Więcej informacji na temat weksli można znaleźć na poniższych stronach, które polecam:

Ciekawie można poczytać także w nieocenionej Wikipedii.

Zachęcam wszystkich do pogłębiania swojej wiedzy w tym temacie.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Odpowiedzi na pytania czytelników - zakup zlota

Czasem dostaję poprzez formularz kontaktowy rożne pytania o opinię. Niekiedy jest tak, że udzielona odpowiedź, składa się na całkiem niemały wpis. Poniżej pytanie które niedawno dostałem (dokonałem w nim pewnych skrótów i drobnej redakcji):
Dzień dobry. (...) Mam zamiar zakupić na początek sztabkę złota producenta Hereaus lub Umicore 50 gramów za około 9.150 złotych + ewentualne koszty wysyłki 50 - 100 złotych w Mennicy Wrocławskiej lub na e-numizmatyka.pl. Moje pytanie brzmi: warto opłacać kuriera z dostawą do domu czy lepiej jest szukać od razu depozytu na przechowanie w banku? Istnieje możliwość ubezpieczenia złota trzymanego w domu? I ostatnie pytanie zauważyłem że o Mennicy Wrocławskiej napisał Pan dość nieprzychylny artykuł jednak mimo wszystko dotyczył on głównie przechowywania złota zakupionego w Mennicy Wrocławskiej. Czy odradzałby Pan zakup sztabki w M. Wrocławskiej? Rozumiem że nie może Pan robić antyreklamy - ale wcześniej zauważyłem że i tak Pan nie uwzględnił Mennicy Wrocławskiej na liście zaufanych kupców w artykule "Złoto fizyczne inwestycje część trzecia". Dziękuję i pozdrawiam.
A oto moja odpowiedź:

Zaczynając od końca - kiedy pisałem artykuł o zakupach złota to wtedy Mennica Wrocławska jeszcze nie działała na rynku, stąd nie ma w tamtym artykule linku do niej bezpośrednio.
Jeżeli chodzi o sam zakup i formę dostawy - z kurierami trzeba uważać. Ja mam niestety złe doświadczenia - zbyt często przesyłki z wyraźną adnotacją "do rąk własnych" lądowały u osób zupełnie nieupoważnionych.
Dla takiej kwoty jaką czytelnik zamierza wydać na zakupu proponuję odżałować jeden dzień lub przy okazji udać się w podróż i osobiście odebrać złoto w którymś z oddziałów Mennicy Wrocławskiej lub w E-numi. Płatne gotówką przy odbiorze. Oczywiście nikt poza kupującym + ewentualnie sprzedawcą o celu i miejscu takiej wycieczki wiedzieć nie powinien. Jeżeli chodzi o jakość obsługi to wydaje mi się (z doświadczenia), że Mennica Wrcławska wychodzi na prowadzenie tak, że spokojnie można u nich robić zakupy.
Zakupy w Mennicy Wrocławskiej mają też tę zaletę, że dealer gwarantuje odkupienie produktów zakupionych i niego.
O depozytach i przechowywaniu złota u dealerów mam opinię ambiwalentną - jak zauważyłem z oferty Mennicy Wrocławskiej zniknęła już taka propozycja. Może mają ją zarezerwowaną dla klientów kupujących kilkadziesiąt czy kilkaset uncji. Nie wiem.
Natomiast jeżeli chodzi o samo przechowywanie i ubezpieczenie złota to sprawa wygada tak. Ubezpieczyć można, ale tylko w niektórych towarzystwach i w niektórych wariantach ubezpieczenia. Przykładowo w Warcie jest taki wariant (chyba Dom Komfort o ile się nie mylę), w którym można ubezpieczyć od kradzieży zloto. W pozostałych wariantach nie można. Generalna zasada - trzeba sprawdzić OWU. Natomiast zwykle (i tu na przykładzie Warty piszę), tam gdzie da się złoto ubezpieczyć - jest wymóg przechowywania złota w sejfie (rzecz jasna certyfikowanym), który może kosztować powyżej 1000zł co przestaje się opłacać przy małej ilości. Samo ubzepiczenie rzecz jasna wychodzi drożej niż zwykłe. Jak kiedyś to policzyłem to wyszło mi, że bardziej opłaca się skrytka bankowa.
Skrytkę trudno znaleźć, ale czasem się udaje - okazuje się ze np. banki spółdzielcze mają dobre ceny - trzeba podzwonić i popytać czy są dostępne skrytki i za ile. Koszty to w BS około 250zł / rok w banku komercyjnym 300-450zł za rok. Czy jest to mało czy dużo - decyzja należy do każdego indywidualnie. Natomiast warto zwrócić uwagę, że złoto w skrytce nie jest ubezpieczone (no bo przecież bank nie wie co w tej skrytce jest, to jak ma jej zawartość ubezpieczyć). Natomiast poziom bezpieczeństwa skrytki jest dużo wyższy.
W domu złoto jest pod ręką jakby zamknęli bank, ale ubezpieczyć go ciężko i ryzyko większe, w banku drożej ale trochę (albo i zdecydowanie) bezpieczniej. Znam ludzi, którzy trzymają w domu wartości większe niż kilkadziesiąt tysięcy -  nieubezpieczone (sic!), ale szczerze mówiąc to od kwoty 10 tysięcy już zainteresowałbym się skrytką i miał spokojny sen.
Najlepsza kombinacja to dyskrecja i tajemnica + jedno z powyższych wedle uznania;)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Czy rozumiemy w co inwestujemy?

Obserwując sytuację Amber Golda i innych firm, które miały lub mają problemy finansowe zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest tak, że wielu ludzi nie zastanawia się nawet czy rozumiem to w co inwestują swoje pieniądze. Przykładowo takie lokaty strukturyzowane są tak skomplikowanehttp://przeglad-finansowy.blogspot.com/2009/05/moja-opinia-o-produktach.html, że zrozumienie tego o jak działa taki instrument może zająć wiele godzin. Myślę, że wiele osób gdyby zrozumiała istotę takich produktów nie zainwestowałoby w nie pieniędzy.

Podobnie rzecz ma się z firmami oferującymi złoto w korzystnej cenowo dostawie terminowej. Pewnie wielu klientów gdyby wiedziało jak ryzykowny jest model biznesowy takiej transakcji nie zdecydowałoby się na nią.

Warren Buffet podobno powiedział, że nie inwestuje w przedsięwzięcia, których modelu biznesowego nie rozumie. Tak więc uzupełniając to co pisałem o zdrowym rozsądku w ostatnim wpisie - zastanówmy się czy to w co chcemy zainwestować jest dla nas zrozumiałe. czy wiem jak dana firma zamierza osiągnąć obiecywany zysk/rabat? jeżeli to jest zbyt skomplikowane aby to zrozumieć to coś tu śmierdzi.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Ryzyko w inwestowaniu

Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje - sprawa jasna i oczywista. Ale jak czytam o emerytach, którzy kilkaset tysięcy całego swojego życiowego dorobku utopili w Amber Gold czy Finroyal to ciarki mnie przechodzą po plecach. Bo z ryzykiem i inwestowaniem taka głupota niewiele ma wspólnego. Niestety skłonnych do ryzyka jest mnóstwo, czego dowodem są ci którzy kupowali złoto w dostawie terminowej w firmach Hyath, Dominusarx czy PrestigeProsperites. Problemy związane z ryzykiem inwestycyjnym dotykają nawet inwestujących w fundusze, czy obligacje korporacyjne, a co dopiero porywających się na lokowanie w niesprawdzonych, szemranych instytucjach, albo kupujących tak zwane "okazje".

Chciwość przysłania rozum niestety, a życie brutalnie weryfikuje głupotę.

Lekarstwa są proste i po wielokroć powtarzane.

Pierwsze to DYWERSYFIKACJA. Nawet w przypadku banków (bo bank tez może upaść) lepiej zadbać o dywersyfikację (czyli podzielenie swoich oszczędności na kilka lokat w różnych instytucjach). Nie lokuje się całych oszczędności w jednym miejscu, choćby nie wiadomo jak bezpiecznie wyglądało. A im wyższe odsetki by oferowało tym bardziej powinna się zapalać czerwona alarmowa lampka!

To drugie lekarstwo - ZDROWY ROZSĄDEK - zanim komuś powierzysz pieniądze, zastanów się czy jest godzien zaufania, i jak bardzo zabolałoby cię finansowo jeżeli tego zaufania nadużyje. Czy zysk z tego co chcesz zrobić kompensuje ryzyko, które ponosisz. Prosta kalkulacja.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Żenujący festiwal kłamstw Amber Glod

Przyznam się szczerze, że z jednej strony z zainteresowaniem śledzę rozwój wypadków Amber Gold bo jako że kiedyś wypowiadałem się na temat tej firmy to teraz z chęcią oczekuję weryfikacji moich przypuszczeń. Z drugiej strony męczy mnie ten temat bo grzany jest we wszystkich mediach na okrągło. 

W zasadzie mój komentarz jest taki, że jak ktoś traci teraz w Amber Gold pieniądze to sam jest sobie winien niezależnie jak bardzo by płakał. Podobne zdanie miałem o "nabitych w mBank" - sami się nabili podpisując niekorzystne umowy a potem oczekiwali, że ktoś za nich coś zrobi. Niestety powszechne jest to w naszym kraju...

środa, 1 sierpnia 2012

Amber Gold kupił Finroyal? A może się zwija i ogranicza działalność??

Dziennikarze Uwaga TVN dotarli do dokumentów według których Amber Gold kupił Finroyal. Zainteresowani wiedzą o co chodzi bo było wielokrotnie na blogu o jednym i drugim. Powiem tyle - jedni i drudzy są siebie warci... Jedno i drugie śmierdzi, a teraz w sumie cuchnie na kilometr.

Tymczasem Amber Gold dementuje... niezłe jaja się robią. Ktoś kłamie... przypomnę jednak że dzień przed upadłością OLT Express zapewniano wszystkich, że spółka się rozwija i ma zabezpieczone finansowanie. Wtedy też ktoś kłamał?

A może to kłamie Finroyal? Puls Biznesu dotarł do notatki opisującej spotkanie z klientami, na którym jakoby przedstawiono taka informację. Prowokacja? Na pewno niezły cyrk...

Update z 02.08.2012
A znaków zapytania coraz więcej - dziś Amber Gold w trybie natychmiastowym wstrzymał sprzedaż pożyczek. Ewidentnie widać, że firma się sypie i zaczyna jej brakować pieniędzy.

Jednocześnie przedstawiciel firmy biegłego rewidenta, która jakoby miała badać księgi spółki zaprzeczył jakoby mieli takie zlecenie.

Chciałoby się powiedzieć... "na kursie i na ścieżce"...

środa, 25 lipca 2012

Alior Bank otwiera kantor walutowy w internecie

Alior od dawna zaskakuje nas coraz to nowymi ofertami i przyznać się muszę, że podoba mi się to bo dzięki temu ich propozycja dla klienta staje się coraz bardziej kompleksowa. Dotychczas mieli bardzo interesującą i szeroką gamę rachunków walutowych, które można było prowadzić za darmo. Później stworzyli konto w CHF na którym można było taniej kupować franki, potem dołożyli do tego kantory w placówkach, a teraz kantor online



Z usług kantoru mogą skorzystać klienci indywidualni, osoby prowadzące własną działalność gospodarczą oraz firmy.  Wystarczy wypełnić formularz rejestracyjny dostępny na stronie oraz dokonać przelewu dowolnej kwoty . Dotychczasowi klienci Alior Banku umowę potwierdzą SMS-em.

Nowy kantor, po krótkim rzucie oka na ceny walut wygląda konkurencyjnie w stosunku do tych, z których usług korzystałem dotychczas. Jak długo takie atrakcyjne spready się utrzymają - zobaczymy. Także gama walut jest szeroka - 13 walut, które można wymienić w czasie rzeczywistym.

Tymczasem jednak dopisujemy go do naszej listy kantorów w sieci.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Do poczytania o Amber Gold

Ponieważ mamy sezon ogórkowy, to media dzielnie "grzeją" temat Amber Gold. Nie bez powodu jednak. Dla trochę zakłopotanych tą medialną zawieruchą polecam do poczytania kilka linków dających do myślenia:
Polecam przeczytać ze zrozumieniem i wyciągnąć wnioski.



Skoro trafiłeś na ten wpis to prawdopodobnie szukasz informacji na temat inwestowania i lokowania swoich pieniędzy.
Cieszę się, jeżeli znajdziesz w powyższym wpisie to czego szukasz. Jeszcze lepiej jeżeli nabierzesz ostrożnego krytycyzmu i realizmu co do tego typu ofert.. 
Polecam inne wpisy z tego bloga, które mogą być dla Ciebie interesujące - są to wpisy dotyczące prawdziwego inwestowania w prawdziwe złoto:
-->