czwartek, 27 czerwca 2013

ZUS czy OFE? Płać i płacz, czyli o zapobiegliwości...

Dyskusja na temat OFE dotarła do punktu, w którym padły jakieś "propozycje". Tak jak byśmy mieli jakiekolwiek alternatywy. Nie będę się nad nimi rozwodził i opisywał, wrzucę tylko swoją opinię. Każdy z tych "wariantów" przewiduje przeniesienie całości lub części pieniędzy z OFE do ZUS. Miałoby to być wybawieniem dla długu publicznego. Każdy, kto się nad tym choć przez chwilę zastanowi dojdzie do wniosku, że mamy do czynienia z kreatywną księgowością.

Powiedzmy sobie szczerze jedną rzecz, w każdym przypadku pieniądze w ZUS są tylko wirtualnym zapisem księgowym. Są niczym innym tylko zobowiązanie, że zostaną wypłacone w przyszłości. Takim samym jak obligacje tylko że w innej instytucji. Na czym polega kreatywna księgowość?

Otóż kiedy państwo emituje obligacje, obiecuje że za nie zapłaci za X lat. To się liczy jako dług.

Kiedy zaś państwo zapisuje na koncie w ZUS jakieś pieniądze także obiecuje że wypłaci je za X lat. Tylko wtedy nie nazywa się to długiem.

Czujecie iluzję? 

A oszustwo? Oszustwo polega na tym, że w przypadku obligacji to rynek wycenia wiarygodność/wiarołomstwo emitującego je państwa i każe sobie płacić wyższe lub niższe odsetki. W przypadku ZUS to państwo arbitralnie ustala "oprocentowanie" podnosząc, że jest przecież w 100% wiarygodne. Wierzycie w to?

Jakie mamy alternatywy? Płać i płacz - szczerze mówiąc żadnych. No oprócz oczywiście wyeksmitowania się z ZUS zupełnie nad czym doktoryzują się doradczy podatkowi. Jedyne co możemy zrobić tak czy siak to budować swoje oszczędności. W każdy możliwy sposób. Nie oglądając się i zbytni nie wierząc w to, że z tego podatku jaki płacimy do ZUS kiedykolwiek cokolwiek będzie.

To byłoby tyle o zapobiegliwości.
-->