niedziela, 20 kwietnia 2014

Wojny ekonomiczne na naszych oczach

Obecny konflikt na Ukrainie, w który zaangażowana jest Rosja przywrócił mi na myśl wpis, który popełniłem w listopadzie 2009 roku. Stwierdziłem wtedy, że wkraczamy w okres kiedy będziemy świadkami wykorzystywania w działaniach wojennych metod nacisku ekonomicznego. Teraz, w kontekście sytuacji na Ukrainie, ta teza wydaje się spełniać. Wydaje się spełniać także w kontekście motywacji ekonomicznych co do aneksji Krymu i szantażu gazowego do którego posuwa się Rosja, także groźby (choćby były wątłe) sankcji ekonomicznych które mogłyby nałożyć USA i UE mają charakter walki ekonomicznej. Generalnie rozgrywka wokół surowców energetycznych jest wojną ekonomiczną, niewypowiedzianą, ale toczoną w interesie określonych grup.

Zauważmy, że konflikt na Ukrainie odbywa się według innego scenariusza niż klasyczne konflikty zbrojne. Wykorzystywane są grupy dywersyjne, siły specjalne, nacisk ekonomiczno polityczny, nieoznakowani żołnierze, dezinformacja. Gdzieś w płaszczyźnie globalnej rozgrywa się inny wymiar tego konfliktu, walka o dominację geopolityczną i geo-ekonomiczną pomiędzy mocarstwami, byłymi mocarstwami i krajami aspirującymi do roli mocarstw. Myślę, że jednym ze źródeł tego konfliktu jest potrzeba kontroli nad rynkiem surowców energetycznych, bo takie mamy czasy, o czym nie raz ostatnio pisałem, że konflikty o surowce (o kontrolę nad nimi) będą się intensyfikowały na różnych płaszczyznach.

Jednym z elementów odniesienia sukcesu i uzyskania przewagi w świecie jest uzyskanie pozycji gospodarczej i ekonomicznej, która zapewnia utrzymanie potencjału kontrolującego określone zasoby i odstraszającego od ich przejęcia przez konkurencję (przeciwników). Warunkiem uzyskania takiej przewagi jest albo budowa silnej gospodarki zdolnej utrzymać ten potencjał militarny (utrzymać armię), polityczny (kupić zaplecze) i ekonomiczny (przejąć zasoby w innych krajach kupując je lub kupując podmioty mogące je kontrolować). Przewagę można też osiągnąć doprowadzając do ruiny gospodarkę przeciwnika stosując sankcje gospodarcze, cła, blokady oficjalne i nieoficjalne, etc. Użycie siły militarnej jest ostatecznością, a spektrum środków pozamilitarnych dostępnych do wykorzystania rośnie z dnia na dzień. Można manipulować cenami, drukować walutę, fałszować walutę, atakować system bankowy, wspierać podziemie zbrojne lub przestępcze, stosować propagandę, ataki cybernetyczne, etc...

Wracam do tego tematu bo przeglądając internet natrafiłem na pracę A. Bomby i P.A. Kubisiaka pt. "WOJNA EKONOMICZNA I JEJ SKUTKI SPOŁECZNE" opublikowaną w Zeszytach naukowych Wyższej Szkoły oficerskiej Wojsk Lądowych, a która traktuje właśnie o tematyce wojen ekonomicznych. W pracy tej (co nieskromnie zauważę -połechtało moją próżność) zacytowano w ramach bibliografii poprzedni mój wpis na blogu dotyczący wojen ekonomicznych, który przywołałem na początku. Temat wydaje mi się mimo wszystko niestety, jednak zbyt mało doceniany w mediach i środowiskach naukowo politycznych.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->