poniedziałek, 16 maja 2016

Czy wolny rynek jest receptą na wszystko?

Naszła mnie pewna refleksja. Otóż kiedy się czyta różnych ekonomistów, szczególnie w kręgach libertariańskich odnosi się wrażenie, że niektórzy zafiksowani są na punkcie wolnego rynku i jak mantrę powtarzają, że wolny rynek jest najlepszym rozwiązaniem wszelkich problemów bo najbardziej optymalnie alokuje zasoby i pracę ludzi. No i owszem, argumenty, które padają w zestawieniu z niedoskonałościami np. gospodarki socjalistycznej, czy prze-regulowanej przez rząd mają sens.

Jednak zastanawiam się cały czas czy aby na pewno taka całkowicie wolnorynkowa utopia jest rozwiązaniem, które ma szanse zadziałać w praktyce. tak to już z utopiami bywa, że budowane są na wyidealizowanych założeniach. tymczasem praktyka życiowa udowadnia, że strach, chciwość, brak poszanowania dla reguł, żądza władzy czy próżność powodują, że wyobrażenie o idealnej alokacji zasobów przez wolny rynek musi ustąpić rzeczywistości. 

Wydaje mi się, że nasze ludzkie cechy mają taką właściwość, że nie pozwalają nam podejmować decyzji idealnie racjonalnych. Co za tym idzie mrzonką jest założenie o tym, że rynek znajduje idealną równowagę. Rynki niestety nie działają doskonale. Mamy rynki manipulowane, mamy różne przewagi informacyjne jednych nad drugimi, mamy w końcu prostackie złodziejstwo, nieprzestrzeganie reguł, nieuczciwą konkurencję. Postulaty o tym, że siła wolnego rynku jest w stanie sama wyrugować powstawanie monopoli czy wyzysk pracowników, zanieczyszczanie środowiska albo oszukiwanie klientów w mojej opinii mrzonką. Zawsze ci, którzy mają dostęp do zasobów będą czuli pokusę aby wykorzystywać już posiadaną przewagę, aby łamiąc rynkowe reguły zdobyć tej przewagi więcej. Czy wolny rynek jest w stanie ich powstrzymać? Nie jestem przekonany. 

Nie jestem przekonany w związku z tym, że całkowite wycofanie się państwa z gospodarki jest słuszne. Obawiam się, że jak wszędzie potrzebny jest złoty środek. Oczywiście prze-regulowanie i ingerencja państwa w nadmiarze jest skutecznym hamulcem wolności gospodarczej i rozwoju, ale brak jakiejkolwiek ingerencji moim zdaniem skończy się na wyzysku i korpokracji. Tak źle i tak nie dobrze.

Co wy na ten temat sądzicie?

8 komentarzy :

qrx pisze...

Czytam bloga od lat a dopiero umieszczam pierwszy wpis.
Calkowicie sie z Twoja teza zgadzam.
Jesli nie bedzie placy minimalnej, wspierania ubogich, regulacji to powtorzy sie to co zawsze w historii. Wyksztalci sie mala grupka hiperbogatych ludzi a reszta bedzie niewolnikami. Znowu dojdzie do rewolucji tylko, ze tym razem w arsenale broni znajdzie sie takze ta masowej zaglady.

Bawi mnie jak Ci bogaci mowia, ze panstwo robi najglupsza mozliwa rzecz bo alokuje zasoby nieproduktywnie w ubogich. Tylko dzieki tej alokacji status quo jest utrzymywany.

To jest niesamowite jak ludzi zaslepia pycha. Zanik odpowiedzialnosci spolecznej. Budowanie wlasnej wartosci i wlasnego wizerunku wylacznie na podstawie swojego majtku.

Anonimowy  pisze...

Nie zgadzam się. Oczywiście, że wolny rynek nie jest receptą na wszystko. Ale ingerencja państwa jest zawsze, bezwzględnie gorsza. Wcale nie z przyczyn ekonomicznych (to też), ale przede wszystkim moralnych - bo państwo jest PRZEMOCĄ. Zmuszanie kogos do pracy na rzecz kogos innego POD PRZYMUSEM lub placenia na niego jest ZAWSZE moralnie zle. Uzasadnic można przemoc panstwowa (a i to nie zawsze) dla ochrony jednostki przed bezposrednia przemocą innej lub napascia zewnetrzna - ale nie dla zmuszania kogos by placil na PRYWATNE potrzeby kogos innego. Dopiero wtorny jest argument ekonomiczny. Co to zresztą znaczy, ze wolny rynek jest utopia ? To nie jest utopia tylko niejako stan naturalny - każdy ma ddbac o swoje i najbliższych/przyjaciol bogactwo, zdrowie, czy wychowanie. I nikt nie powinien w to przemocą ingerować. I co z tego, ze będzie jakas niesprawiedliwość, ZAWSZE będzie, zwłaszcza jak Panstwo chce ja poprawiac, pod przymusem - ludzka natura i ten swiat jest z natury niedoskonaly i niesprawiedliwy. To nie jest argument za przymusowa ingerencja państwa.

blogger pisze...

Dobrze funkcjonujący rynek to np.Hong Kong od ponad 100 lat. Pytanie zatem jakie regulacje go obejmują a w jakich sferach gospodarki nie ma regulacji? Może to jest dobry wzór naśladowania.

Przegląd Finansowy pisze...

Cóż ja się nie zgadzam z argumentem, że państwo jako takie jest z natury złe bo jest przemocą. Teorię państwa można wywodzić z umowy społecznej na którą wszyscy partycypujący się zgadzają. Co do zasady państwo nie jest wtedy złe jako takie, co nie oznacza, że poszczególne implementacje tej teoretycznej koncepcji mogą bywają złe i opresyjne. Rzecz w tym, że jednak alternatywy dla państwa nie ma według mnie żadnej. Słuchałem sobie ostatnio utopijnych esejów o "market anarchy" i nie przekonały mnie. Wręcz zadziwiły mnie swoją naiwnością co do natury człowieka.

Abstrahując od teorii państwa mamy jeszcze inne ideały, z których można by wywodzić potrzebę np. redystrybucji dóbr. Wprawdzie sprawiedliwości nikt nigdy nie widział a ze zdefiniowaniem jest problem, to intuicyjnie wielu czuje potrzebę aby coś na jej kształt implementować. teraz pytanie czy siły rynkowe zapewniają bardziej "sprawiedliwą alokację dóbr" czy też trzeba w nie interweniować. Moim zdaniem siły rynkowe nie pozwalają na dosonałą alokację bo wraz ze wzrostem dostępnych zasobów np. dla dużych korporacji, zwiększa się dostęp do informacji o rynku, których nie posiadają inni uczestnicy (mniejsi) i dysproporcja w przewadze dużych nad małymi graczami powoduje nieefektywne działanie sił rynkowych.

Arek pisze...

"Co za tym idzie mrzonką jest założenie o tym, że rynek znajduje idealną równowagę. Rynki niestety nie działają doskonale." Pełna zgoda. Ciągle jednak na rynku karani są podejmujący złe decyzje, a nagradzani podejmujący dobre decyzje, za swoje błędy trzeba płacić. Nikt do niczego nie jest też zmuszany - powoduje to że rynek zawsze będzie lepszy od państwa.

horeca pisze...

moim zdaniem tak, państwo powinno sie wycofac

Przegląd Finansowy pisze...

No to ja dopiszę jeszcze ciąg dalszy moich przemyśleń. Otóż miejsce gdzie dokonały się największe fraudy u podstaw kryzysu 2008 to rynek międzybankowy kontraktów CDO. To rynek nieregulowany. Miejsce gdzie się dokonują manipulacje rynkowe w srebrze i złocie to rynki nieregulowane. Korporacje dążą do maksymalizacji krótkoterminowych zysków (rządy wybrane demokratycznie też) co skutkuje np. eksploatacją środowiska naturalnego tak jakby miało nie być jutra...

Wrzucam w temacie do przemyśleń jeszcze filmik z wykładem Noama Chomskiego jak neoliberalizm rujnuje ekonomię. Nie jest długi w sumie tylko koło 20-30 minut. https://www.youtube.com/watch?v=6mhj-j0z-fk

Beata pisze...

Sądzę, że brak ingerencji państwa może wprowadzić zbyt dużą swawolę.

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->