środa, 23 listopada 2011

Inflacja

W swoim expose premier Tusk wspomniał coś o planowanym przejściu na kwotową, zamiast procentowej waloryzację emerytur i rent. Można tutaj doszukać się ukrytych przygotowań na problemy wynikające z inflacji, z którą z resztą już teraz mamy do czynienia. To czy rząd zamierza "wyinflacjować" się z długu publicznego, pozostaje kwestią do dyskusji i będzie można to ocenić z perspektywy czasu. Na razie można orzec, że rząd antycypuje przyszłą inflację i przygotowuje się na nią. 

Możnaby zapytać "ale o co chodzi?". Chodzi o kilka spraw.

Inflacja może być opisywana w dwóch wymiarach. Pierwszy wymiar z punktu widzenia cen - to wzrost ogólnego ich poziomu. Drugi wymiar z punktu widzenia monetarnego to spadek wartości pieniądza. 
Źródła inflacji także mogą być rożne. Mogą to być zewnętrzne czynniki takie jak wysokie ceny surowców na świecie, osłabienie się waluty lub też wewnętrzne takie jak nadmierna podaż pieniądza. Wszystko to sprowadza się jednak do jednego - to co mamy w portfelu jest warte mniej i mniej można za to kupić.

W październiku inflacja liczona rok do roku wyniosła 4,3% w porównaniu z 3,9% miesiąc wcześniej. To co boli najbardziej każdego konsumenta to rosnące ceny żywności i paliw. Widać to po wskaźniku inflacji bazowej publikowanym przez NBP. Inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła  2,8% w ujęciu rocznym wobec 2,6% r/r we wrześniu. Zatem połowę wzrostu cen konsumpcyjnych generują właśnie żywność i paliwa - bolesne. Tym bardziej dziwi optymizm prezesa Belki, że inflacja w połowie 2012 spadnie do 2,5%... jakoś w to nie mogę uwierzyć.

Jak się przed tym uchronić? Patrząc na aktualne oprocentowanie lokat widać, że bardzo niewiele z nich pozwala realnie uciec przed inflacją. Dodatkowo po likwidacji możliwości zakładania lokat antybelkowych sytuacja się skomplikuje. Banki albo będą musiały zaproponować jakieś nowe produkty albo inwestorzy/oszczędzający będą musieli poszukać czegokolwiek gdzie będzie można bezpiecznie zaparkować kapitał.

Jakie są możliwości ucieczkowe?
  • Lokaty z oprocentowaniem zależnym od inflacji/stopy WIBOR - niewiele ich na rynku ale są, warto przeanalizować czy realnie dają możliwość ucieczki przed inflacją już po opodatkowaniu "podatkiem belki".
  • Obligacje korporacyjne - dają stopy zwrotu pozwalające przegonić inflację, ale jak dla mnie są zbyt ryzykowne na parkowanie kapitału.
  • Obligacje rządowe - są takie które (np. cztero- i dziesięciolatki) są oprocentowane w sposób zależny od inflacji, ale zwykle w pierwszym roku gorzej. Poza tym obecnie mamy kryzys zaufania do rządów i inwestowanie w obligacje jest jakieś takie... ryzykowne?
  • Akcje? - chyba zbyt ryzykowne do próby tylko i wyłącznie ochrony przed inflacją.
  • Waluty? - Nie ryzykowałbym zamiany ryzyka inflacyjnego na ryzyko kursowe.
  • Złoto? - jest standardowym hedge antyrządowym, ale... podlega pewnym ryzykom i co tu dużo mówić jest inwestycją długoterminową.
  • Nieruchomości? - Przed inflacją ochronią, ale są jeszcze bardziej długoterminowe niż złoto...

Smutna konkluzja jest taka, że aby uciec przed inflacją trzeba się będzie dobrze naszukać odpowiednich produktów inwestycyjno-oszczędnościowych.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->