wtorek, 1 listopada 2011

Inwestowanie w diamenty... sztuczne?

Dziś dla odmiany od złota będzie o inwestowaniu w diamenty. O ile można w ogóle inwestować w diamenty bo ja jestem mocno sceptyczny. Nie jeden raz wyrażałem się sceptycznie pisząc o tym, że rynek tych kamieni jest zmanipulowany, mało płynny i na dodatek trudny dla kogoś bez specjalistycznej wiedzy. Na dokładkę wartość diamentów/brylantów istnieje jedynie o tyle o ile wszyscy wierzą, że istnieje. 

A co się stanie jeśli uda się wyprodukować sztuczne diamenty nie do odróżnienia od oryginałów? O tym nie wspominałem, bo szczerze mówiąc nie przyszło mi do głowy aby w nieodległej przyszłości takie coś mogło mieć miejsce.

Otóż jednak ma podobno miejsce jak donosi wpis na tym blogu. Podążając do źródła okazuje się, że pewna kompania po 15 latach badań wyprodukowała sztuczne jedno-karatowe diamenty praktycznie bez skazy. Skala zagrożenia dla przemysłu wydobywczego jest niebywała. Nie dziwi więc niechęć i dyskredytacja "produktu" w mediach. Jednak za cenę o połowę niższą, któż będzie się zastanawiał nad wyborem sztucznego kamienia, skoro ukochana w pierścionku i tak nie odróżni go od oryginału? Cyrkonii, z resztą też nie odróżni, ale na ten sztuczny kamyk będzie miała certyfikat.

Inwestorom powinny zacząć się jeżyć włosy na głowie, albo przechodzić ciarki po plecach - do wyboru. Wizja, że za parę lat ciężarówki z diamentami zaleją rynek pewnie niektórych skłoni do rozważenia, czy dalej chcą posiadać swoje kamyki w celach inwestycyjnych.


No więc na koniec wracając do tematu złota, które chcąc czy nie chcąc jest chyba bardziej na czasie (skoro Grecy chcą robić referendum czy "częściowo bankrutować"), to przypomnę że złota na razie wyprodukować się sztucznie nie da. Tym zakończę dygresję.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->