piątek, 8 września 2017

Ulotne inwestycje zagraniczne...

Zastanawiałem się przez chwilę jaki dać tytuł tego wpisu. Chodzi mi mianowicie po głowie pewna myśl. otóż, od czasu do czasu słyszymy jak to politycy czy ekonomiści ekscytują się, że w Polsce tak prężnie rozwija się branża centrów usług outsourcingowych. Duże międzynarodowe korporacje "inwestują" i otwierają swoje biura zatrudniając setki młodych wykształconych ludzi.

Mniej trochę mówi się o tym, że ci młodzi wykształceni ludzie w tychże korporacjach wykonują pracę innych wykształconych ludzi z Irlandii, Niemiec czy Danii, którzy zarabiali dziesięć razy tyle. 

Nie na tym jednak chciałem się skupić. Owszem, warto się cieszyć, ale trzeba mieć na względzie jak ulotne są takie "inwestycje". Przeżywamy obecnie w Polsce boom na budowę biurowców, powstaje masa nowych powierzchni biurowych. Takie globalne korporacje są najemcami tych powierzchni i tam upychają swoich wykwalifikowanych robotników.

Jest jednak różnica pomiędzy inwestycją w zakład produkcyjny a w centrum usług księgowych. Budując fabrykę trzeba w "beton i maszyny" władować pieniądze, które stanowią pewien zamrożony kapitał. Linii produkcyjnej nie da się zwinąć z dnia na dzień. Decyzja o likwidacji fabryki i jej przeniesieniu w inne miejsce jest wszakże możliwe, jednak bardziej długotrwała i trudniejsza. Stąd też taka inwestycja jest bardziej, z punktu widzenia gospodarki wartościowa. Tymczasem globalna korporacja otwiera biura tam gdzie aktualnie ma dostęp do wykwalifikowanej siły roboczej.

Mam taką obawę, że w pewnym momencie kiedy kolejne roczniki opuszczających uczelnie studentów będą coraz mniejsze, globalne korporacje zaczną cierpieć na niedostatek nowych pracowników. Zwiększająca się w wyniku tego presja płacowa skłoni decydentów za biurkiem gdzieś w Nowym Jorku do przesunięcia w tabelce excela takiego centrum usług księgowych z kolumny pt "Polska" dajmy na to na "Białoruś", "Filipiny", do "Tajlandii", czy gdziekolwiek indziej, gdzie będzie wystarczająca podaż umiejących liczyć i mówiących po angielsku młodych ludzi. Z punktu widzenia decydenta globalnej korporacji, taka zmiana (mimo pewnej czkawki związanej z przeniesieniem procesów biznesowych) będzie niewiele odczuwalna. Dla nas, będzie to dramatyczna sytuacja. 

Biuro, w którym do globalnego "inwestora" nie należy absolutnie nic, można opuścić w jeden dzień. Komputerów nawet nie opłaca się przenosić do nowej lokalizacji, a ludzi można zwolnić, względnie zaproponować im przeniesienie się do innego kraju. Zostaną nam puste biurowce i rzesze ludzi, którzy w sumie nie będą mieli doświadczenia zawodowego przydatnego w rodzimym przemyśle. Z punktu widzenia inwestorów jest to zdecydowanie czynnik ryzyka przy wchodzeniu we wszelkiej maści fundusze inwestujące w biurowce, jak również w polską gospodarkę w ogólności.


2 komentarze :

Arek pisze...

"Zostaną nam puste biurowce i rzesze ludzi, którzy w sumie nie będą mieli doświadczenia zawodowego przydatnego w rodzimym przemyśle." - a więc według autora pensje wzrosną tak bardzo że zagraniczne korporacje wyprowadzą się z Polski bo będzie dla nich za drogo i zostaną nam rzesze bezrobotnych zwolnionych z center outsourcingowych nie umiejących robić nic innego... ...co spowodowało by momentalny spadek płac i zwiększenie atrakcyjności inwestowania w centra outsourcingowe w Polsce. Rynek raczej ma tendencję dążenia do stanu równowagi.

Przegląd Finansowy pisze...

Może i tak, ma jednak też pewną inercję i ograniczenia demograficzne.

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->