wtorek, 12 maja 2009

USA tonie w długach

To że Stany Zjednoczone toną w długach to od jakiegoś czasu "oczywista oczywistość". Dziś ogłoszono, że po raz pierwszy od 26 lat deficyt powitał Amerykanów już w kwietniu. Długi planowane na rok 2009 sięgają bilionów dolarów (w 2008 było to z 800 miliardów). To każe się zastanawiać jakim cudem kraj, którego dług wynosi wg planów na drugi kwartał 2009 80% PKB może jeszcze funkcjonować.

A przecież mowa tylko o długu federalnym! Poszczególne stany także mają swoje długi. Kalifornia boryka się z deficytem rzędu 15 miliardów dolarów! Doliczmy do tego jeszcze indywidualny dług każdego pojedynczego Amerykanina i wyjdzie nam, że ten kraj istnieje tylko dzięki łasce lub niełasce miliardów "żółtych ludzi" z drugiej strony Pacyfiku. Absurd?! No chyba...

Pocieszmy się, że Polska nie ma jako kraj nawet dziesiątej części takiego deficytu. Chcąc wejść do strefy euro musimy mieć deficyt poniżej 3% PKB. Jak widać USA nigdy by do strefy euro nie weszły. Jak nieracjonalne wyobrażenia muszą (i musiały) zatem kierować tymi, którzy przez wszystkie te lata gromadzili swoje walutowe rezerwy w dolarach...

Nie poprawiają mi przy tym humoru informacje, że indeks zaufania wśród małych firm w USA w kwietniu 2009 wzrósł po raz pierwszy od 5 miesięcy, m.in. dzięki poprawie prognoz dla gospodarki na II połowę tego roku. Dług jest długiem i nim pozostanie, a cechą charakterystyczną jego jest, że trzeba spłacić albo zbankrutować. Tak czy innaczej, jedna lub druga strona zostaje bez pieniędzy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Komentarze na blogu są moderowane. Zastrzegam sobie prawo do zablokowania komentarza bez podania przyczyn. Komentarze zawierające linki wyglądające na reklamowe lub pozycjonujące - nie będą publikowane.

-->